Homilia wygłoszona w Niedzielę Miłosierdzia Bożego w sanktuarium w Łagiewnikach
Rok: 2009
Autor: Kard. Stanisław Dziwisz
Bracia i Siostry,
1. Dziś razem z Apostołem wyznajemy wiarę w Jezusa zmartwychwstałego: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28) . Dziękujemy Chrystusowi, że w tym spotkaniu z Tomaszem tak jasno powiedział: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29b). My do nich należymy. Dotknęliśmy Jezusa palcem Tomasza i jego oczami zobaczyliśmy Zmartwychwstałego. To nam wystarcza. On jest świadkiem, a my wierzymy w to, co zanotował św. Jan ewangelista. Ten akt wiary przyprowadził nas do łagiewnickiej bazyliki. Ten akt wiary pozwala nam ufać Jezusowi w sposób bezgraniczny. Ten akt wiary, pozwala nam budować życie codzienne w oparciu o Ewangelię. Za łaskę wiary, za tych, którzy nas do niej podprowadzili, za środowisko wiary, które tworzymy, dziś dziękujemy Bogu. Stoimy na miejscu, które wybrał Bóg, by w całym Kościele ubogacić Niedzielę po Wielkanocy blaskiem swego miłosierdzia. Obdarzył ten dzień szczególnymi łaskami. Przybyliśmy tu, aby mieć w nich udział. Aby wejść w tajemnicę Bożego miłosierdzia.
2. Kiedy Bóg stwarzał człowieka, uczynił jego serce podobne do swego ojcowskiego serca, w którym na pierwszy plan wysuwa się miłosierdzie. Pod sercem matki wypełnionym miłosierdziem, poczyna się człowiek i wzrasta w środowisku miłości i miłosierdzia. Bogu zależało na tym, aby wzajemne relacje między nami były oparte o miłość.
Bóg nie chciał i nie chce, aby ludzie ze sobą walczyli. On chciał, by współpracowali z Nim w uzyskiwaniu coraz większej przestrzeni dla czynienia dobra. Walka pojawiła się wówczas, gdy władca tego świata zagarnął człowieka i włączył w swe niecne plany. To on zaraził ludzkie serce wirusami walki. Autor natchniony ujawnia grozę tego wirusa opisując śmierć Abla z ręki Kaina. Odtąd ludzie zamiast ze sobą współpracować, zaczęli ze sobą walczyć. Zamiast troski o coraz lepsze jutro, zaczęli ostrzyć broń, aby drugiego zranić i zabić.
I właśnie w tej sytuacji Bóg wzywa tych, którzy chcą z Nim współpracować, do przebaczającej miłości. Chce, aby weszli na drogę, w której nie ma walki z drugim człowiekiem, ale jest przebaczenie; jest ofiarowanie szansy temu, kto rani, temu, kto zabija. Tak podszedł do nas Ojciec niebieski. Jego Syn zgodził się na to, aby nas uczyć przebaczającej miłości nie tylko słowem, ale i swą postawą. Dlatego będąc na ziemi nie sięgnął po władzę, nie wyostrzył mieczy, nie wezwał do walki. Sam dobrowolnie zgodził się na to, aby Go zniszczono, i nawet wówczas, gdy umierał, przebaczał i wołał do Boga: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34).
3. Dobra Nowina jest drogą przebaczającej miłości. Na niej Bóg objawia nam i ofiaruje swe przebaczenie. On daje nam szansę porzucenia grzechu i odejścia od władcy tego świata. Daje nam szansę skorzystania ze swej ojcowskiej miłości. On wylewa na nas swe przebaczenie i chce, abyśmy napełnili nim swe serca. Taką przebaczającą miłość Boga kontemplowaliśmy w Wielki Piątek. Takiej uczył nas w wieczerniku Chrystus. Taką miłością wypełnił On nasze serca w sakramencie pojednania i pokuty.
Ale Dobra Nowina to nie tylko dar miłosierdzia Boga, jakim zostaliśmy ubogaceni. To również wezwanie do doskonalenia naszego miłosierdzia, naszej przebaczającej miłości. Jezus wzywa do tego, gdy zaprasza nas do wędrowania Jego śladami. Wzywa nas również, gdy powiada: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7).
4. Tak rozumiana Dobra Nowina staje się drogą nieustannego doskonalenia przebaczającej miłości w naszych sercach. Żyjemy świecie, w którym wciąż jeden drugiemu zadaje rany. Żyjemy w świecie ludzi, którzy nas nie kochają, którzy nie tylko ranią, ale i zabijają. Naszą odpowiedzią ma być przebaczenie. Trzeba dbać o dystans, o to, by ich ciosy do nas i naszych bliskich nie docierały, ale jeśli dotrą, nie wolno nam odpowiedzieć ciosem na cios, ale trzeba przebaczyć. W tym przebaczeniu jest zawsze świadectwo naszej przynależności do Jezusa zmartwychwstałego. Jest też ofiarowanie szansy, aby ten, kto rani, przeszedł na stronę Boga i już nie ranił, ale budował więzy międzyludzkie.
Przebaczająca miłość jest również wezwaniem do tego, byśmy umieli przyjąć przebaczenie, jakie inni nam ofiarują, gdy sami zranimy. Czasem łatwiej jest przebaczyć doznaną krzywdę, niż przyjąć z wdzięcznością przebaczenie, z jakim inni się do nas zwracają.
5. Umiejętność przebaczenia jest nieodzownie potrzebna w leczeniu ran i w budowie środowiska wzajemnego zaufania na wszystkich poziomach.
Jest potrzebna w budowie szczęśliwego małżeństwa, bo nieuniknione są sytuacje, w których jeden drugiemu musi przebaczyć, jeśli chce, aby rany w ich małżeństwie się zagoiły.
Jest nieodzownie potrzebna w budowie rodzinnego domu. Przebaczeniem musi być wypełnione serce rodziców wobec dzieci i dzieci wobec rodziców. Właściwie wychodzenie z wszystkich kryzysów rodzinnych jest możliwe jedynie drogą przebaczającej miłości. Innej drogi nie ma.
Przebaczenie jest potrzebne w budowaniu więzów społecznych. Katolik, niezależnie od tego, do jakiego ugrupowania społecznego należy, winien pamiętać, że jego udział w życiu społeczeństwa i narodu musi być oparty o współpracę z wszystkimi ludźmi dobrej woli, a bez przebaczenia o takiej współpracy nie ma mowy. Życie społeczne budowane w duchu Ewangelii, zarówno w skali narodu, Europy, jak i świata nie może być budowane na drodze wzajemnego ranienia, ale na drodze leczenia ran przebaczeniem i szukaniem twórczej współpracy. Wzajemne obrzucanie się wyzwiskami nie tylko nie buduje zaufania społecznego, ale kompromituje tych, którzy się taką bronią posługują. Jedno jest pewne, jeśli nawet sięgają do niej ludzie niewierzący, to ci, którzy uważają się za katolików, z tej broni winni zrezygnować.
6. Przeżywamy rok pod hasłem: „Otoczmy troską życie”. Dziś tutaj, w Łagiewnikach, trzeba sobie uświadomić, że warunkiem życia społecznego jest opanowanie sztuki przebaczającej miłości. Bez niej nie można budować Ojczyzny, która ma być domem dla każdego, kto w niej mieszka, kto się do niej przyznaje. Udawało się to naszym Ojcom w sytuacjach wyjątkowo trudnych, nawet w latach zaborów i okupacji. Stać zatem i nas na to, aby dziś budować dom naszej Ojczyzny w oparciu o przebaczającą miłość, której uczy nas sam Chrystus.
Źródłem przebaczającej miłości jest Bóg w tajemnicy Trójcy Świętej. On nie walczy z człowiekiem. On chce nas pozyskać do uczestniczenia w wielkim dziele miłości, która nastawiona jest na nieustanny wzrost we wzajemnym uszczęśliwianiu siebie. Zaufajmy Jego Miłosierdziu! Amen.
Kard. Stanisław Dziwisz
Metropolita krakowski