Stanowisko KAI ws. minister Elżbiety Radziszewskiej
Rok: 2010
Autor: Inny
Problem lewicy
Krytyka Elżbiety Radziszewskiej pokazuje „ślepy zaułek” w jaki może zabrnąć demokracja. Minister ds. równego traktowania powiedziała rzecz oczywistą. Przytoczyła zasadę, która w szkolnictwie wyznaniowym istnieje od zawsze. Mianowicie, że nauczycielem nie może być ktoś, kto nie przestrzega kodeksu stojącego u podstaw systemu wychowawczego danej placówki. Nikt sobie dotąd nie wyobrażał, aby szkoła katolicka miała zatrudniać kogoś propagującego czyny homoseksualne, czyli grzech ciężki. Nic wspólnego nie ma z tym zakaz dyskryminacji, gdyż dotyczy czego innego.
Tymczasem szerokie kręgi polskiej lewicy podniosły rwetes. Gdyby ich postulaty zostały spełnione – a szkoły wyznaniowe musiałyby zatrudniać nauczycieli stojących w opozycji do obowiązujących tam zasad – oznaczałoby to złamanie trzech norm polskiej Konstytucji.
Zasady autonomii i bezstronności, oznaczającej, że państwo nie może dyktować podmiotom kościelnym określonego światopoglądu bądź zasad moralnych. Zasady bilateralności, która wymaga aby prawo dotyczące podmiotów wyznaniowych, było z nimi uprzednio uzgadniane. I wreszcie zasady przyznającej rodzicom prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Oznaczałoby też złamanie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka przyznającej każdemu prawo do wolności religijnej, a więc niczym nie ograniczone prawo do przekazywania moralnych zasad tej religii.
Dlaczego środowiska lewicowe tak ostro walczą w tej sprawie? Dlatego, że celem lewicy zawsze była zmiana porządku świata. Za czasów Marksa chodziło o zburzenie istniejącego porządku społecznego w imię interesów proletariatu. Dziś ten cel zastąpiony został dążeniem do zburzenia istniejącego porządku etyczno-kulturowego, w imię filozofii gender i interesów lobby homoseksualnego. Nic dziwnego, że pierwszym celem ataku staje się szkolnictwo katolickie.
Marcin Przeciszewski
Tomasz Królak