Oświadczenie Rady Społecznej przy Arcybiskupie Poznańskim nt. „Stosunki Państwo-Kościół a problemy światopoglądowe” – 10 grudnia 2010
Rok:
Autor: Rada Społeczna przy Arcybiskupie Poznańskim
„Relacje Państwo – Kościół uregulowane w prawie polskim nie nasuwają poważniejszych zastrzeżeń. Stan ten starają się jednak zakłócać niektóre siły polityczne kwestionując obecność Kościoła w życiu publicznym – tak, jak np. ostatnio – występując przeciwko nauczaniu religii w szkołach publicznych, czy sprzeciwiając się jego prawu do publicznego wypowiadania się w sprawach moralnych. Warto dlatego przypomnieć stan prawny, a następnie, w kontekście problemów światopoglądowych, przedstawić główne dylematy dotyczące praktyki prawno-politycznej oraz zaproponować stosowne rozwiązania.
1. Podstawowymi aktami prawnymi regulującymi relacje Państwo-Kościół w Polsce są: Konstytucja RP, Konkordat (umowa między Stolicą Apostolska i Rzecząpospolitą Polską), a także szczegółowe przepisy zawarte np. w ustawach: o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w RP, o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, w przepisach dotyczących oświaty, stanu cywilnego itd. Konstytucja m.in. zapewnia każdemu wolność sumienia i religii, możliwość uzewnętrzniania publicznie lub prywatnie swojej religii, rodzicom przyznaje prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego oraz religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami, stwierdza, że religia może być przedmiotem nauczania w szkole itd. (por. np. art. 48 i art. 53 Konstytucji).
Z tymi sformułowaniami Konstytucji zgodne są postanowienia Konkordatu. Potwierdza on w art. 1, że „…Państwo i Kościół Katolicki są – każde w swojej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego.” Konkordat ponadto gwarantuje, że Państwo zapewnia Kościołowi Katolickiemu swobodne i publiczne pełnienie jego misji (art. 5), a także – uznając prawo rodziców do religijnego wychowania dzieci oraz zasadę tolerancji – postanawia, że Państwo gwarantuje, iż szkoły publiczne oraz przedszkola prowadzone przez organy administracji państwowej i samorządowej organizują, zgodnie z wolą zainteresowanych, naukę religii w ramach planu zajęć szkolnych i przedszkolnych (art. 12).
Powyższe postanowienia Konstytucji oraz umowy międzynarodowej, jaką jest Konkordat, nie mogą być jednostronnie zmieniane na żądanie jednego z ugrupowań politycznych. Dziwić więc może kwestionowanie zawartych tam regulacji prawnych, które już od wielu lat dobrze funkcjonują, nie wywołując żadnych zasadniczych konfliktów. Inną sprawą są trudności władz oświatowych związane z nauczaniem etyki, która ma stanowić alternatywę dla lekcji religii. Za te trudności nie można więc winić Kościoła Katolickiego, ani obowiązującego prawa.
2. Relacje Państwo – Kościół łączą się z szerszym i bardziej podstawowym problemem aktywności Państwa w kontekście światopoglądowym. W cywilizacji euro-amerykańskiej dominuje przekonanie, że państwo powinno mieć charakter świecki. Ten wyrosły z idei Rewolucji Francuskiej pogląd jest jednak często błędnie utożsamiany z laicyzmem, który postuluje zamknięcie religii w sferze życia prywatnego jednostki, co w praktyce oznacza czynną ateizację.
Zasada świeckości państwa powinna być rozumiana jedynie w ten sposób, że władze publiczne nie będą narzucały obywatelom wyznawania określonej religii lub ideologii. Świeckość państwa nie polega zatem na usuwaniu krzyży z przestrzeni publicznej lub religii ze szkół, ale raczej na dbaniu o to, aby nie było dyskryminacji z powodu światopoglądu (np. poprzez wprowadzania zakazów dotyczących symboli religijnych).
Źródłem wielu nieporozumień jest teoretycznie poprawna zasada aksjologicznej bezstronności (neutralności) państwa. Wyrażona ona zastała także w Konstytucji RP, która w art. 25 stanowi m.in. że „…Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych…”.
Powyższe postanowienie Konstytucji pozornie brzmi bardzo przekonująco. Ma jednak poważną wadę: jest niemożliwe do spełnienia. Stanowi tylko pustą deklarację. Władze publiczne nie mogą bowiem uchylać się od zajmowania stanowiska w sprawach o fundamentalnym znaczeniu nie tylko dla życia poszczególnych osób, ale także dla wspólnot, które tworzą lub w których żyją obywatele. Chodzi tu o już obowiązujące, czy dopiero proponowane regulacje prawne dotyczące np. ochrony życia, związków homoseksualnych, życia rodzinnego, treści programów szkolnych, wielu spraw związanych z etyką, sumieniem, religią itd.
Gdyby w sprawach nauczania religii Państwo miało być rzeczywiście bezstronne, to nie powinno się tymi sprawami w ogóle zajmować (np. zakazywać, czy nakazywać czegokolwiek w tym zakresie). Jest to jednak niemożliwe. Wymagają tego różne względy organizacyjne, finansowe, ale przede wszystkim ideowe, wynikające z woli zainteresowanych. Państwo wkraczając na te obszary nigdy nie jest bezstronne. Musi bowiem oprzeć się na określonym światopoglądzie.
W naszym kręgu kulturowym, w tym zwłaszcza w Polsce, najczęściej ma do wyboru albo światopogląd materialistyczny (ateistyczny), albo światopogląd oparty na nauce Kościoła Katolickiego. Innej możliwości w praktyce nie ma. Dotyczy to większości najważniejszych problemów związanych z przekonaniami religijnymi, światopoglądowymi i filozoficznymi obywateli, które każde państwo zmuszone jest jakoś regulować prawnie. Jeżeli np. państwo obejmuje ochroną prawną cały proces ludzkiego życia, albo legalizuje przerywanie tego życia w arbitralnie określanym przez siebie momencie, sytuacji ekonomicznej, czy zdrowotnej lub pozostawia osobom trzecim decyzję o życiu innych, to nie można nazywać tego bezstronnością prawodawcy. Prawodawca może jedynie zastępować rozwiązania oparte na jednym światopoglądzie regulacjami zgodnymi z innym światopoglądem. Musi jednak zawsze stanąć po stronie określonych poglądów.
3. Przedstawione wyżej problemy wskazują na potrzebę doprowadzenia do zgodnych z prawdą założeń ustrojowych współczesnych państw demokratycznych. Zamiast mylącej i nierealnej deklaracji bezstronności, prawodawca konstytucyjny, uwzględniając wolę większości, powinien mieć odwagę uczciwego i otwartego opowiedzenia się albo za światopoglądem materialistycznym (ateistycznym), albo za światopoglądem opartym na wartościach chrześcijańskich.
Mając przekonanie o istnieniu Boga oraz biorąc pod uwagę nie tylko liczącą dwa tysiące lat historię chrześcijaństwa, jego rolę kulturowo – cywilizacyjną i państwowotwórczą, ale przede wszystkim to, że najwszechstronniej ukazuje sens ludzkiej egzystencji, opowiadamy się za tym, aby władze publiczne szanowały wypływające z niego wartości.
Powyższy postulat pozwala zachować świecki charakter Państwa, którego stosunki z Kościołem Katolickim powinny układać się zgodnie z obowiązującym prawem. Nie grozi to wprowadzaniem religii do prawa. Straszenie więc państwem wyznaniowym na wzór niektórych ortodoksyjnych państw koranicznych, jest mało uczciwe lub świadczy o nieznajomości nauczania Chrystusa.
Chodzi bowiem jedynie o szacunek do chrześcijaństwa oraz co najmniej o niesprzeczność działań publicznych z uniwersalnymi zasadami moralności chrześcijańskiej. Uniwersalność tych zasad nie polega na tym, że uznaje je większość, lecz m.in. na tym, że nikomu one nie zagrażają. Nakazują bowiem mądrą miłość (życzliwość, braterstwo) wobec każdego człowieka, także wrogo nastawionego.
Nie ma przeto racjonalnych powodów, aby taki system aksjologiczny zwalczać, lekceważyć, czy się go obawiać. Oczywiście można lękać się ludzi, którzy deklarują, nieraz bardzo hałaśliwie, swoją przynależność do chrześcijaństwa, ale własnym zachowaniem lub agresją wobec innych, łamią jego zasady. Zjawiska takie stanowią często argument podnoszony przez przeciwników chrześcijaństwa. Są to jednak zupełnie inne zagadnienia, które nie powinny wpływać na ocenę wartości chrześcijańskich. Z podobnych powodów nie można np. domagać się usunięcia historii z programów szkolnych tylko dlatego, że część historyków ją fałszowała tak, jak nie można winić medycyny za błędy lekarzy.
Poruszone wyżej sprawy mają zasadnicze znaczenie nie tylko dla bezpośrednich relacji Państwa z Kościołem Katolickim, ale także dlatego, że powinny decydować o rzeczywistych intencjach władz publicznych, deklarowanych uczciwie i otwarcie z poszanowaniem przekonań większości obywateli. Oczywiście zgodnie z zasadą tolerancji i szacunku dla innych poglądów – należałoby w możliwie największym zakresie – uwzględniać różnice w sprawach poglądów religijnych, światopoglądowych i filozoficznych. Tolerancja i szacunek wobec innych powinny jednak obowiązywać wszystkich. Na przykład oznacza to, że mniejszość nie powinna narzucać swoich poglądów większości, albo wymuszać na niej rezygnację z własnych przekonań, z własnych tradycji, a nawet z własnej kultury, do czego niekiedy zmierza polityka oparta na tzw. „politycznej poprawności”.
Powyższe „Oświadczenie” ma na celu wywołanie refleksji i poważnej dyskusji na temat podstawowych problemów związanych z działalnością publiczną Państwa i Kościoła Katolickiego.
Poznań, 10 grudnia 2010 roku.
Podpisali:
prof. dr hab. Czesław Błaszak, dr med. Szczepan Cofta, ks. prał. dr Paweł Deskur (sekretarz), prof. dr hab. med. Janusz Gadzinowski, prof. dr hab. Bohdan Gruchman (przewodniczący), prof. dr hab. Tomasz Jasiński, prof. dr hab. Andrzej Legocki, prof. dr hab. Wojciech Łączkowski, prof. dr hab. Roman Słowiński, prof. dr hab. Jan Węglarz (wiceprzewodniczący), mgr Grażyna Ziółkowska.