APOSTOŁ MIŁOSIERDZIA BOŻEGO – Rodzina „szkołą Słowa Bożego”
Rok: 2011
Autor: Media katolickie
RODZINA „SZKOŁĄ SŁOWA BOŻEGO”
ks. Leszek Smoliński
Rodzina chrześcijańska jest wezwana do budowania królestwa Bożego na ziemi. Staje się więc uczestnikiem zbawczego posłannictwa Kościoła. Dzieje się to przez otwarcie na Słowo Boże, które staje się drogowskazem codziennego życia, światłem oświecającym ludzkie serce. Liturgia „Kościoła domowego”, czyli rodziny nie tylko buduje konkretną wspólnotę lokalną, lecz przyczynia się skutecznie do budowania całego Kościoła. Zanim przyjęliśmy sakramenty święte w Kościele, już wcześniej usłyszeliśmy Słowo Boże, obwieszczane we wspólnocie rodzinnej.
W naszych rozważaniach warto zatrzymać się nad bogatą treścią 85 numeru adhortacji apostolskiej „Verbum Domini”, podpisanej przez Benedykta XVI 30 września 2010 roku. Znajdujemy w niej wskazania na temat roli słowa Bożego w małżeństwie i rodzinie.
Kościół przez głoszenie Słowa ukazuje i przypomina rodzinie chrześcijańskiej jej prawdziwą tożsamość, to, czym ona jest i czym powinna być według Bożego planu. To Duch Święty, który działa w słowie i przez nie, otwiera przed wierzącymi nadprzyrodzoną perspektywę, w świetle której można rozpoznać, odkryć i pogłębić rozumienie rzeczywistości. Zatem rodzina chrześcijańska bierze udział w posłannictwie prorockim przyjmując a zarazem głosząc Słowo.
Przykładem mogą być błogosławieni małżonkowie Ludwik i Zelia Martin, rodzice św. Teresy z Lisieux, wspólnie wyniesieni do chwały ołtarzy 19 października 2008 roku w Lisieux. Kard. Jose Saraiva Martins, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, mówił w homilii beatyfikacyjnej: „pokornie kroczyli wraz z Bogiem, poszukując słowa Pana. Panie, Mistrzu, powiedz nam swoje słowo, co Ty o tym sądzisz? Oni szukali słowa Mistrza, Jego woli, Jego opinii w danych sprawach, byli spragnieni tego słowa. Kochali tę wolę Pana. Dostosowywali się do tego zdania, do woli Mistrza bez uskarżania się. By być pewnym prawdziwej woli Bożej, zwracali się do Kościoła, eksperta od dobra człowieka, podporządkowując wszystkie aspekty swego życia nauczaniu Kościoła”. Słowo Boże nie tylko stanęło u początków ich wspólnej drogi małżeńskiej, ale przez sakrament małżeństwa ich rodzina stałą się „żywą Ewangelią” królestwa Bożego. Zelia i Ludwik Martin naprawdę byli w sprawach Bożych. Wierzyli w Boga, w wieczność i w duszę nieśmiertelną i umieli z tej wiary wyciągnąć logiczne wnioski. I nauczyli swoje dzieci traktować poważnie wiarę nie jak piękną, lecz nierealną tradycję, ale jako siłę, która prowadzi do zjednoczenia z Tym, który sam się przedstawił jako Prawda, Droga i Życie (J 14, 6). Świadectwem o tym może być fragment listu św. Teresy od Dzieciątka Jezus do księdza Belliere z dnia 26 lipca 1897 roku, w którym czytamy: „Dobry Bóg dał mi ojca i matkę godniejszych nieba niż ziemi. Prosili Pana, aby dał im dużo dzieci i aby wszystkie Mu się oddały. Pragnienie to zostało wysłuchane (…). Uradowało się serce tego, który żył wyłącznie tylko dla Boga”.
Rodzina, która umacnia się przez kontakt ze słowem Pana, staje się odporna na współczesne przejawy kultury fast food, gdzie preferowanym stylem życia jest szybki i powierzchowny konsumpcjonizm. Prowadzi to – jak przypomina Benedykt XVI – do nieładu w sferze uczuć i pojawiania się sposobów myślenia banalizujących ludzkie ciało i różnice seksualne. Odpowiedź słowa Bożego przywołuje i potwierdza pierwotną dobroć człowieka, stworzonego jako mężczyzna i kobieta i powołanego do wiernej, wzajemnej i płodnej miłości.
Z wielkiej tajemnicy, dokonującej się przez sakrament małżeństwa, wywodzi się niezbywalna odpowiedzialność rodziców za własne dzieci. Jak wskazuje adhortacja, „do autentycznego ojcostwa i macierzyństwa należy bowiem ukazywanie sensu życia w Chrystusie i świadczenie o nim: przez wierność i jedność życia rodzinnego małżonkowie są dla swoich dzieci pierwszymi zwiastunami Słowa Bożego”. Dobrą okazją do otwarcia na Słowo Boże są momenty przygotowania dzieci do sakramentów świętych, gdzie rodzice ukazują dzieciom bogaty i fascynujący świat Biblii. Przez cudowne interwencje w życiu poszczególnych osób, rodzin i narodów dzieci przyjmują prawdę o Bogu, który jest bliski człowiekowi i nieustannie o niego zatroskany. Przejawem tej troski jest Boża Opatrzność, która działa przez wydarzenia z życia codziennego, niespodziewane „zbiegi okoliczności” czy spotkanych świadków wiary.
Słowo Boże przyjęte przez człowieka rodzi w nim wiarę, która następnie karmi się modlitwą i sakramentami świętymi. Stąd ważne jest też, by rodzice ukazywali związek Słowa Bożego z przyjmowaniem poszczególnych sakramentów – znaków wiary, przez które dziecko czy młody człowiek otrzymuje od Boga łaskę do dobrego i owocnego życia. Szczególne miejsce w procesie otwierania się i poznawania Słowa Bożego przypada „geniuszowi kobiecemu”. To matki w domu rodzinnym potrafią pobudzić do słuchania Słowa, osobistej relacji z Bogiem, ukazują sens przebaczenia i ewangelicznego dzielenia się. Ponadto niosą miłość, są nauczycielkami miłosierdzia i budowniczymi pokoju, wnoszą ciepło i człowieczeństwo w świat, który zbyt często ocenia osoby, chłodno na nie patrząc przez pryzmat korzyści. Natomiast wspólnota kościelna powinna wspierać rodziców i pomagać im we wdrażaniu modlitwy w rodzinie, słuchania słowa i znajomości Biblii przez katechezę parafialną, przygotowującą do przyjęcia sakramentów.
Ojcowie Synodu Biskupów poświęconego Słowu Bożemu wyrazili pragnienie, aby „w każdym domu była Biblia i by była przechowywana w sposób godny, by można ją było czytać i posługiwać się nią w modlitwie”. Jest to tym pilniejsza potrzeba, iż w wielu domach nie ma zwyczaju sięgania po Pismo Święte, choć od wielu lat znajduje się pomiędzy innymi książkami na półce. Są jednak rodziny, w których Biblia służy jako „pokarm codzienny” i przewodnik życia. Rodzice troszczą się o to, by idąc na niedzielną Mszę Świętą przygotować wcześniej liturgię czytań przeznaczoną na dany dzień. Korzystają w tym względzie z gotowych pomocy, zarówno drukowanych, jak i w formie elektronicznej, z internetu.
Pismo Święte nazywa błogosławionymi tych, „którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11, 28). Owocnie „słuchać” słowa Bożego, znaczy tyle, co widzieć wszystkie wydarzenia, całą rzeczywistość ludzką, całą historię zbawienia i nas samych, w perspektywie Bożej. Takie widzenie człowieka i świata niesie ze sobą widoczne konsekwencje. Przyjmując Boże „widzenie” wszystkiego, zaczynamy czerpać nie tyle ze swojej, co z Bożej mądrości. Ucząc się patrzeć „oczami Boga”, zanurzamy się w tajemnicy wielkiego Bożego miłosierdzia. Zaczynamy więc w tym, co Bóg do nas mówi, szukać całościowej wizji naszego życia, a nie ciągłego rozwiązywania drobnych, codziennych problemów. W konsekwencji czujemy też większą odpowiedzialność za życie własne i za to wszystko, co dzieje się wokół nas. Słowo Boże stanowi także konkretną pomoc i cenne wsparcie w momentach ludzkich słabości, małżeńskich i rodzinnych kryzysów.
Komunia z Bogiem dokonuje się przez wspólnotę z Jego słowem, które pragnie „zamieszkać wśród nas” (J 1,14). Jak znaleźć miejsce dla słowa we współczesnej cywilizacji dźwięku i obrazu, pośpiechu i nowoczesnych zdobyczy naukowo – technicznych? Miejscem przyjęcia słowa jest serce człowieka. To ono kształtuje się w procesie rodzinnego wychowania. Gdy czytamy słowo Boże, słuchamy samego Chrystusa. Wzorem przyjęcia słowa jest dla nas Maryja, która otworzyła swoje serce, uczyniła je gościnnym dla słowa. Tak jak Matka Jezusa i nasza, każdy chrześcijanin, każda rodzina może podjąć wezwanie, skierowane do rodaków przez bł. Jana Pawła II, 6 czerwca 1999 roku w Pelplinie: „Niech nie zabraknie jej [Ewangelii] w żadnym polskim domu! Czytajcie i medytujcie! Pozwólcie, by Chrystus mówił”. Celebrując słowo Boże w rodzinie, katoliccy rodzice wypełniają prawdziwą misję przepowiadania. Dotyczy ona najpierw ich samych, a następnie ich dzieci. Stają się pierwszymi głosicielami prawdy o Bogu i pierwszymi zwiastunami Dobrej Nowiny. Stąd troska o nieustanne odkrywanie całego bogactwa celebracji Słowa Bożego w rodzinie. Trzeba również poszukiwać sposobów, aby Dobra Nowina stała się rze¬czywiście udziałem wszystkich. Zatem w polskich rodzinach Pismo Święte nie może być „księgą zamkniętą”.