Homilia na pogrzebie bp Albina Małysiaka
Rok: 2011
Autor: Kard. Stanisław Dziwisz
Wprowadzenie
Czcigodni Księża Kardynałowie,
Drogi Księże Arcybiskupie Józefie, Przewodniczący Konferencji Episkopatu, wraz z Biskupami Polskimi, którzy przybyli na dzisiejszą żałobną uroczystość.
Bracia Kapłani, tak licznie dziś obecni. Widzę w tym wyraz waszej wdzięczności dla śp. Biskupa Albina.
Drogie Siostry zakonne. Szanowni przedstawiciele Władz Miasta Krakowa i Województwa.
Drodzy Księża Misjonarze, a także przedstawiciele środowisk, w których ks. Bp Albin pracował.
Szanowna Rodzino pogrążona w żałobie. Umiłowani w Chrystusie Panu, tu obecni, a także uczestniczący w tej Mszy świętej poprzez telewizję „Trwam” i „Radio Maryja”!
Zgromadziliśmy się na uroczystej Eucharystii sprawowanej w królewskiej katedrze wawelskiej. Przyprowadziła nas tutaj miłość i wdzięczność dla śp. Biskupa Albina Małysiaka, któremu od wczoraj towarzyszymy na ostatnim odcinku jego ziemskiej drogi do domu Ojca.
W tej czcigodnej świątyni ks. bp Albin przeżywał najdonioślejsze wydarzenia swojego życia. Zapoczątkowała je konsekracja biskupia 5 kwietnia 1970 roku. Tutaj także 16 maja 2010 r. razem z nim dziękowaliśmy Bogu za czterdzieści lat gorliwej posługi biskupiej.
Dziś przeżywamy jego pożegnanie z katedrą wawelską. W niej narodził się do biskupstwa, a teraz – jak ufamy – rodzi się dla królestwa niebieskiego. W imieniu Kościoła krakowskiego serdecznie dziękuję wszystkim, którzy w tej doniosłej chwili otaczają modlitwą śp. Biskupa Albina, polecając go Bogu, bogatemu w miłosierdzie.
Aby nasze uczestnictwo we Mszy świętej było miłe Bogu i owocne dla śp. Zmarłego, przeprośmy Boga za nasze grzechy i niewierności.
Homilia
1. Usłyszeliśmy dziś zasadnicze pytanie Hioba, które zadaje sobie człowiek pragnący ocalić swój los, pragnący uchronić się przed poczuciem nicości towarzyszącym śmierci. Pytał Hiob: „Któż zdoła utrwalić me słowa”, któż „potrafi je w księdze umieścić?” Któż potrafi „żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć na wieki?” (por. Hi 19, 23-24). To pytanie o przetrwanie zadawał sobie również ksiądz biskup Albin. A my dzisiaj, zgromadzeni przy jego trumnie, spoczywającej w królewskiej katedrze na Wawelu, zapytajmy z kolei: jakie to słowo pragnął utrwalić zmarły Biskup w księdze życia? I kto może to słowo utrwalić, wyryć żelaznym rylcem, tak by oparło się niszczycielskim mocom śmierci?
Nie ulega wątpliwości, że chodzi o słowo, za którym kryje się cała egzystencja naszego brata. Chodzi o słowo jego wiary, która ukazywała mu sens życia, kierunek i cel. Chodzi o słowo jego miłości, jego pragnień i dokonań, radości i cierpień. Chodzi o słowo, jakie wypowiadał codziennie, przez ponad dziewięćdziesiąt cztery lata. I chodzi o to ostatnie słowo nadziei, jakie wypowiedział na ziemi w ubiegłą sobotę, powierzając się ostatecznie miłosiernemu Bogu.
2. To On – nasz Stwórca i Pan – zapisuje na zawsze słowo człowieka, jego postawę i dokonania, w niezniszczalnej księdze życia. Wiedział o tym dobrze Biskup Albin, który od zarania swego życia wzrastał w klimacie wiary swojej rodziny oraz wspólnoty parafialnej w Ślemieniu, na malowniczej ziemi żywieckiej. Urodzony pod koniec pierwszej wojny światowej, 12 czerwca 1917 roku, wzrastał w wolnej Polsce, na nowo zjednoczonej i suwerennej po latach niewoli i zaborów. To wtedy uczył się patriotyzmu, a więc postawy szacunku dla Ojczyzny, dla jej dziejów, kultury i języka, a także postawy służby i troski o dobro wspólne. Ta postawa towarzyszyła mu przez całe długie życie, również w mrocznych latach okupacji hitlerowskiej, a także w zmaganiach się narodu i Kościoła z totalitarnym systemem komunistycznym. Dobro Polski leżało mu zawsze na sercu i dawał temu wyraz nie tylko w słowach.
Prawdziwą miłością życia młodego Albina stał się Jezus Chrystus. Odpowiedział ochoczo na Jego wołanie i propozycję: „Pójdź za Mną”. Dotarły do niego również słowa, które odczytaliśmy w dzisiejszej Ewangelii: „Pójdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). Sam przyszedł do Jezusa, ale jak przystało na prawdziwego ucznia i apostoła, ideałem jego życia stało się przyprowadzanie innych do Mistrza z Nazaretu. Prowadził innych do Jezusa, by uczyli się – tak jak on – w szkole Zbawiciela, by formowali swoje serca na wzór Jego Serca, cichego i pokornego, by byli gotowi nieść jarzmo i brzemię bezinteresownej miłości i służby drugiemu człowiekowi.
3. Swój ideał służby Jezusowi w Kościele zaczął realizować w Zgromadzeniu Księży Misjonarzy. Imponowała mu duchowość Zgromadzenia, jego gorliwość duszpasterska, troska o formację duchowieństwa, a także wrażliwość na ludzką biedę. Jako duchowy syn św. Wincentego a Paulo, ksiądz Albin odtwarzał jego mądry styl duszpasterski, mający na względzie całego człowieka, całe jego dobro. Wyraziło się to już wkrótce po święceniach kapłańskich, które przyjął w 1941 roku. Już w pierwszym roku kapłaństwa zorganizował w Zembrzycach „odżywialnię” dla głodujących dzieci i osób przesiedlonych. Potem uratował życie pięciu osobom narodowości żydowskiej, za co po pięćdziesięciu latach otrzymał tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Sam nie uważał tego za nadzwyczajny wyczyn będąc przekonany, że ratowanie życia drugiego człowieka to elementarna, ludzka i chrześcijańska powinność.
Ksiądz Albin pogłębił swoje studia teologiczne, wieńcząc je doktoratem na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1952 r. Podjął wykłady w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy w Krakowie. Swoje doświadczenie duszpasterskie i przygotowanie teologiczne potrafił spożytkować w całej pełni jako proboszcz krakowskiej, wielkomiejskiej parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny z Lourdes. Zaczął tę posługę w 1959 roku i pełnił ją przez jedenaście lat. Szczególną troską otoczył młodzież akademicką, organizując wśród niej duszpasterstwo na wielką skalę. Uczył młodych, że Kościół jest wspólnotą i że jest w niej miejsce dla wszystkich. Uderzała jego odwaga, entuzjazm, gorliwość, a jednocześnie dobroć i zatroskanie o potrzeby powierzonych mu wiernych.
4. Takiego duszpasterza nie mógł nie dostrzec pasterz Archidiecezji Krakowskiej – kardynał Karol Wojtyła. Ci dwaj ludzie doskonale się rozumieli. Wiedzieli, że odpowiedzią na wyzwanie ateistycznego systemu jest przygotowanie młodej polskiej inteligencji, zdolnej uczestniczyć w życiu społecznym, kulturalnym i gospodarczym, bez kompleksu kierującej się zasadami Ewangelii. Temu celowi podporządkowany był program duszpasterski, zmierzający do utrwalenia i pogłębienia chrześcijańskiej tożsamości młodych ludzi.
Kardynał Karol Wojtyła potrzebował zdolnych współpracowników w posłudze Kościołowi krakowskiemu. Nic więc dziwnego, że przedstawił Ojcu Świętemu Pawłowi VI kandydaturę ks. Albina Małysiaka na biskupa pomocniczego, obok kandydatury ks. Stanisława Smoleńskiego. Obydwaj przyjęli sakrę biskupią 5 kwietnia 1970 roku. Dla biskupa Albina rozpoczął się ponad czterdziestoletni okres nowej, jeszcze bardziej odpowiedzialnej służby, w której mógł spożytkować swoje zalety umysłu i serca oraz bogate doświadczenie. Odtąd jego dni będą wypełnione posługą słowa i sakramentów, wizytacjami w parafiach, pracą w kurii, troską o kapłanów. Służył wiernie i kompetentnie ks. kardynałowi Wojtyle. Doczekał się jego wyboru na Stolicę św. Piotra. Potem odwiedzał go w Watykanie, regularnie raz w roku, nie licząc innych okazji. Biskup Albin wnosił w środowisko Ojca Świętego radość, optymizm i niezwykły humor. Już po latach Jan Paweł II napisał w książce „Wstańcie, chodźmy!” słowa, przypomniane w tych dniach: „Ceniłem biskupa Albina za jego dynamizm. Pamiętam go jeszcze jako proboszcza w Nowej Wsi, jednej z dzielnic Krakowa. Czasami nazywałem go «Albin gorliwy»”.
Biskup Albin „Gorliwy” służył następnie ks. kardynałowi Franciszkowi Macharskiemu przez dwadzieścia siedem lat. Wspierał także moją posługę, niemal do końca. W ostatnich miesiącach doświadczył w sposób szczególny tajemnicy cierpienia i krzyża. Do rangi symbolu urasta fakt, że umarł godzinę po ogłoszeniu nominacji dwóch nowych i młodych biskupów pomocniczych naszej Archidiecezji. To było jego Symeonowe nunc dimittis… To było słowo, którym zamknął ziemski rozdział księgi swego życia.
5. Bracia i siostry, pochylamy się dziś nad księgą gorliwego życia i błogosławionej śmierci biskupa Albina. Lektura tej księgi umacnia naszą nadzieję i wiarę w zmartwychwstanie oraz w nowe i wieczne życie w domu Ojca. Hiob był przekonany, że Bóg, jego Wybawca, żyje, że do Niego należy ostatnie słowo. Był przekonany, że „oczyma ciała będzie widział Boga”. Mówił stanowczo: „To właśnie ja Go zobaczę” (por. Hi 19, 26-27). Droga życia i wiary świętej pamięci biskupa Albina potwierdza prawdę tych słów. Jesteśmy przekonani, że Bóg hojnie wynagrodził swego sługę za jego gorliwość i oddanie i że patrzy on twarzą w twarz na Tego, któremu służył całym swoim kapłańskim sercem.
Lektura jego księgi poucza nas, że tylko Jezus stanowi odpowiedź na nasze najgłębsze tęsknoty i nadzieje. Tylko On ma słowa życia wiecznego. Tylko On może ocalić nasz los. Tylko On może utrwalić nasze słowa i wyryć je na wieki. Dlatego starajmy się iść za Nim, by był naszą drogą, prawdą i życiem (por. J 14, 6), by Jego Ewangelia stała się programem i stylem życia oraz zaangażowania każdego z nas, dla naszych rodzin, środowisk i wspólnot, dla całej Polski. O takiej Polsce marzył biskup Albin. W tym pragnieniu wyrażał się jego prawdziwy patriotyzm.
Lektura księgi jego życia zachęca nas wreszcie do umiłowania Kościoła jako wspólnoty uczniów ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana i do wyrażenia tej miłości w czynie. Dla każdej i każdego z nas jest miejsce we wspólnocie Kościoła, aby był on środowiskiem wiary i odważnego świadczenia o Chrystusie w dzisiejszym świecie. Kościół potrzebuje gorliwych pasterzy na miarę biskupa Albina i potrzebuje gorliwych wiernych, dających świadectwo Ewangelii w swoich środowiskach. To jest testament i zadanie, jakie nam zostawił pasterz, którego dziś żegnamy. I któremu zarazem dziękujemy za wielki wkład w życie Kościoła krakowskiego i polskiego w ciągu długich lat życia, którymi Bóg go obdarzył.
6. Powierzamy miłosiernemu Bogu duszę Jego wiernego sługi. Powierzamy go orędownictwu Matki Chrystusa, której częstochowski wizerunek zamieścił w swoim biskupim herbie, a swoim zawołaniem uczynił słowa anielskiego pozdrowienia: Ave Maria. Odszedł w liturgiczne wspomnienie Matki Bożej Szkaplerznej. Niech Ona przygarnie go pod swój płaszcz. Powierzamy go wreszcie wstawiennictwu błogosławionego Jana Pawła II.
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj Twemu słudze Albinowi wieczne spoczywanie.
Amen!