WZRASTANIE – Po prostu samotne
Rok: 2011
Autor: Media katolickie
Jak i gdzie szukamy akceptacji? Czemu młodzi ludzie myślą, że seks to sposób na miłość? W jaki sposób budować poczucie własnej wartości?
O tym wszystkim opowie psycholog Zuzanna Żelazny.
– Wczoraj znalazłam ogłoszenie na necie: „sprzedam dziewictwo”. Jak to jest, że młodzi ludzie w ten sposób chcą się pozbywać swojego dziewictwa? Jak to jest, że dzieci niemal zaczynają swoje życie seksualne?
– Nie wiem dokładnie. Z jednej strony myślę sobie, że jest teraz taka moda, żeby w taki sposób traktować swoje życie seksualne, jakby to była jakaś karta przetargowa. Z drugiej strony wydaje mi się, że część tego to skutek wcześniejszych lat, kiedy cała seksualność była traktowana jako temat tabu. Coś takiego, o czym się nie rozmawiało. Nie traktowano seksualności jako czegoś normalnego i zdrowego, tylko wręcz jako coś grzesznego, niedobrego. Kolejna rzecz: wydaje mi się, że takie sytuacje mają źródło w relacjach rodzinnych. Z młodymi ludźmi nikt nie rozmawia. Takie młode osoby są zostawione same sobie. Albo rodzice są bardzo zajęci i nie mają czasu, albo sami też się boją rozmawiać na ten temat. Albo po prostu coś złego się dzieje w rodzinie i to dziecko jest zupełnie zostawione same sobie. Po prostu samotne. Wręcz jest wciągane w różne bitwy, walki rodziców. Więc zagubione, samotne szuka jakiegokolwiek rodzaju miłości, akceptacji czy sposobu na zaimponowanie rówieśnikom. Często, niestety, właśnie seks staje się takim czymś, czym można zaimponować. Że w tym wieku, że z tyloma partnerami, że w taki sposób… Czasami jest to tylko fantazjowanie, ale jednak czasami młode osoby przechodzą do czynów.
– Piętnastolatki uprawiają seks, biorą za to pieniądze. Czy można powiedzieć w tej sytuacji, że seks jest dobrowolny? Bo niby z jednej strony każdy się na to zgadza, ale czy właśnie…
– To jest przestępstwo. Każde uprawianie seksu z osobą nieletnią to przestępstwo. I tak trzeba to nazywać. Jeżeli dorosła osoba twierdzi, że piętnastolatka już jest rozwinięta i wygląda jak 20-letnia kobieta, to jednak nie trzyma się faktów.
– Czy taka dziewczyna może powiedzieć, że ona się zgodziła dobrowolnie? Czy mając 15 lat ma w ogóle świadomość tego, co robi?
– Niestety, nie. Tu działają często emocje. Nie rozmawia się z młodymi osobami. I tu jest problem. W tym momencie jest trochę tak: rodzina czy społeczeństwo mówi: „Ty jesteś głupia, młoda, ty nie wiesz jeszcze, co masz ze sobą zrobić”. Naturalnym odruchem buntu będzie właśnie to zrobić, pokazać, że ja mogę o tym wszystkim decydować. Z młodymi ludźmi trzeba rozmawiać. Mówić im: tak, owszem, to jest twoja decyzja, natomiast takie i takie będą konsekwencje. Decyduje też sposób, w jaki rozmawiamy. Nie mówić tego w sposób uwłaczający, w sensie, że zabraniam, że nie pozwalam, że jesteś głupi czy głupia lub wyzywać od najgorszych – bo tak często rozmowy na temat seksu w rodzinie wyglądają. Od razu podejrzewa się, albo wyzywa od najgorszych. Tylko po prostu rozmawiać. Generalnie rozmawiać z dziećmi o uczuciach, o tym, co przeżywają. To nie jest tak, że rodzice mieli dobry kontakt z dzieckiem przez całe dzieciństwo, przez całe dorastanie i nagle dziecko wpada w złe towarzystwo i zaczyna robić coś dziwnego.
– Więc gdzie został popełniony błąd?
– Zwykle jest tak, że tego kontaktu wcześniej już nie było. Od początku. To jest po prostu długi proces. Wymaga dużo od rodziców, od szkoły, od wszystkich dorosłych wokół. Jest konieczne, by dorośli przyjęli bardziej partnerską relację wobec młodzieży. W taki sposób, żeby te młode osoby chciały słuchać, czyli nie narzucając, tylko wchodząc w dialog z nimi. To jest bardzo trudne. Takie osoby, które nie miały od początku kontaktu z rodzicami, czy nikt ich nie słuchał, będą się buntować. Będzie to dla nich dziwne, nienaturalne. Ale to jest chyba jedyna droga. No bo jak inaczej…
– Jakie są konsekwencje? Jeżeli mając piętnaście lat dziecko zaczyna życie seksualne, jak to się później odbije na jego dalszym życiu?
– Pierwsze nasze doznania, czy pierwsze nasze doświadczenia bardzo na nas wpływają. Podobnie jest tutaj. To są nasze pierwsze relacje seksualne. To wpływa na dalsze życie i na życie seksualne. Można to potem zmienić, ale często trzeba nad tym długo pracować. Ludzie tacy trafiają na terapię. Muszą poradzić sobie z tym doświadczeniem. Dlatego najważniejsze w tym wszystkim, może nie tyle kiedy, ile masz lat, tylko właśnie z kim i jak. Wtedy unikniemy traumy, uczucia odrzucenia, uczucia, że jest się brudnym, sponiewieranym. Osoby, które zrobiły to przypadkowo, w buncie, żeby komuś coś pokazać, udowodnić – tak niestety się później czują. To rzutuje na resztę ich życia.
– Jak się leczy takie zranienia?
– Ja akurat mogę powiedzieć o tym, na czym się znam, czyli: terapią. Po prostu trzeba przejść terapię. Trzeba o tym porozmawiać, wrócić do tego, co się wydarzyło. Zobaczyć swoją rolę w tych zdarzeniach. Często jest to takie spojrzenie całościowe. Było się tak naprawdę takim zagubionym samotnym dzieckiem, które szukało jakiejś miłości, bliskości, a ktoś dorosły to wykorzystał. Terapia to często odciążenie z winy. Często te osoby, nawet ofiary gwałtu czy ofiary molestowania seksualnego czują się winne. Akurat sfera seksualna to najbardziej dla nas wrażliwa część. Osoby, które doznały przemocy, bo seks dziecka z osoba dorosłą jest to przemoc, tak naprawdę zostały wykorzystane. To jest po prostu przestępstwo. Kiedy natomiast dzieje się to wśród rówieśników, tym bardziej wtedy trzeba znaleźć powody, co tą osobą kierowało. Spotkać się z tym. Z tymi uczuciami, które ta osoba wtedy odczuwała.
– Gdy już jesteśmy dorośli, gdy brakuje nam poczucia wartości, co możemy zrobić, by stać się bardziej pewnym siebie? Jak stanąć na własnych nogach, jak wytyczać sobie kierunki i iść do przodu?
– Dróg jest dużo, by poznać siebie i swoją wartość. Generalnie w poczuciu własnej wartości nie ma nic magicznego. Składa się z dwóch składników. Jeden to jest świadomość, poczucie, że jest się wartościową osobą. Drugi to wiedzieć, jakim się właściwie jest. Niestety, często mamy zmącony ten obraz, ponieważ każdy nam coś mówi, my w to wierzymy. I na tej podstawie czasami dostajemy skrzywiony obraz siebie. Warto zobaczyć, co dostaliśmy w bagażu. Trzeba zrobić z tym porządek. Z czym się zgadzam, a co odrzucam. Przekonać się kim jestem, bo tak naprawdę poczucie własnej wartości na tym się właśnie opiera. Ja wiem, jaki jestem, więc ja się nie boję oceny innych. Prawdziwe poczucie własnej wartości jest stwierdzeniem: na tym się znam, a na tym się nie znam. Taka jest moja zaleta, a taka jest moja wada. Dobrze się z tym czuję, bo nikt nie jest idealny. To wymaga trochę czasu i pracy, przede wszystkim nad sobą. Metod jest wiele, każdy znajdzie odpowiednią drogę dla siebie.
– Dziękuję za rozmowę.
Samanta Stochla