Wielkanocne orędzie abpa Sławoja Leszka Głódzia wygłoszone dn. 7 kwietnia 2012 r.
Rok: 2012
Autor: Abp Sławoj Leszek Głódź
Bracia i siostry.
Wielkanocne orędzie kieruję z Gdańska z katedry oliwskiej, zwanej „Wawelem Północy”. To tu do Gdańska przybył św. Wojciech, jak podają kroniki, w Wielkanoc 997 roku. Rodził się Kościół na Pomorzu, rodził się Kościół w naszej Ojczyźnie, a wraz z nim Polska. To początek świtu historii naszej Ojczyzny.
A czymże jest Wielkanoc? Wielkanoc – używając języka wojskowego – można nazwać dniem zwycięstwa, zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią, zwycięstwa życia nad śmiercią, dobra nad grzechem. – Zabrano Pana z grobu, nie ma Go tu – żali się Maria Magdalena, którą Chrystus bardzo umiłował. – Zabrano Pana z grobu – tak mówiły faryzejskie media. Tak mówią po dziś dzień, bo dla wielu zabrano Jezusa, nie ma Go tu, nie ma wśród nas, ale On jest, zwycięski, zmartwychwstały i podaje wiek wiekowi tę prawdę, po dziś dzień. Tę prawdę głosi Kościół i unosi chorągiew wysoko, nie dla tryumfalizmu, ku nadziei.
I tak było w dziejach naszego narodu. Na emigracji po Powstaniu Listopadowym biły radosne dzwony i śpiewano „Alleluja”, gdy rodziło się zgromadzenie Księży Zmartwychwstańców. Biły dzwony, gdy rodziła się Ojczyzna w 1918 roku. Bił dzwon Zygmunta po wyborze Jana Pawła II, papieża z roku Polaków. I bił tenże dzwon, gdy Ojciec Święty odchodził do wieczności, ale ku nadziei, ku zmartwychwstaniu. I biły dzwony przed dwoma laty, 10 kwietnia, po tragedii smoleńskiej – ku nadziei, ku zmartwychwstaniu, bo w zmartwychwstanie wszyscy włączeni jesteśmy.
Bracia i siostry, ale zmartwychwstanie to nie tylko święto, to stan umysłu i naszego serca. Zmartwychwstały Chrystus towarzyszy polskim drogom i ludziom, którzy podążają z wiarą i nadzieją. Pragnę pozdrowić wszystkich Rodaków w Ojczyźnie i na emigracji, wszystkie rodziny, także te, które udały się za pracą, jakiej brakuje w naszej Ojczyźnie.
Umiłowani, trud odnawiania oblicza ziemi potrzebny jest szczególnie dziś. Ojczyzna nasza, której korzeniem jest Chrystus, ten stary dąb, potrzebuje postaw klarownych, czytelnych, dynamicznych. Nie można stawiać tamy znakom życia chrześcijańskiego w tym narodzie. Krzyż jest znakiem zbawienia. W naszej archidiecezji gdańskiej po zakończonej Mszy św. śpiewana jest pieśń „Nie zdejmę krzyża z mojej ściany”. Nie zdejmiemy krzyża ze ściany naszej Ojczyzny, to znak zbawienia, to znak naszej Ojczyzny. Kościół cały czas, przez wieki, służył narodowi w duchu poczucia odpowiedzialności za losy ojczyzny i nie żądamy żadnych przywilejów, ani jakichkolwiek serwitutów. Żądamy normalności. Normalności w pełnieniu w sposób nieskrępowany naszej misji zbawczej. Kościół zawsze służył narodowi w jego drodze ku wolności, bo ku wolności wyswobodził nas Chrystus, wolności wymodlonej, wolności wycierpianej, wolności wywalczonej i wypracowanej. Nasza Ojczyzna potrzebuje ładu serc, potrzebuje ducha prawdy, ducha odpowiedzialności i życia w harmonii społecznej.
Niech do naszych domów, do naszych rodzin wejdzie Król Chwały, zmartwychwstały Chrystus i obdarzy nas błogosławieństwem pokoju. Mówi psalmista: „Noc jak dzień jaśnieje”. Noc zmartwychwstania Pańskiego. Idzie przez Polskę zmartwychwstały Chrystus. Otwórz swe serca, Polsko, na Chrystusa zmartwychwstałego! Zawierz Mu swój los, zawierz Mu swoją przyszłość, zawierz Mu wszystko co Polskę stanowi! Chrystus wczoraj i dziś, Ten sam i na wieki! Resurrexit! Zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!