Drukuj Powrót do artykułu

Nauka poszła w las

05 września 2016 | 12:59 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ

Sample

Człowiek zastanawia się nad swoim życiem i działaniem. Człowiek, piszący teraz te strony zastanawia się nad tym, czy warto pisać, czy moje ciągłe wysiłki przy składaniu liter w sposób jak najlepiej gramatycznie po polsku, mają jakiś cel. Niestety, nie potrafię znaleźć natychmiastowej odpowiedzi na te pytania. Tak, to prawda, że nie potrafię napisać dwóch zdań bez trzech błędów. Niestety, u mnie potwierdzają się słowa znanego polskiego przysłowia: nauka poszła w las, nauka poszła całkowicie w las.

Kiedyś, na początku mojego pobytu w Polsce, biegając z kolegą po fachu, czyli z drugim księdzem, przez mazowiecki las blisko Bożej Woli, trafiliśmy na napis: Było las nie było nas, będzie las nie będzie nas. Pamiętam, że nie do końca rozumiałem znaczenia tego prostego zdania. Otrzymałem hiszpańską odpowiedź, że to stare przemądrzałe świeckie przysłowie mówiące o braku transcendencji człowieka, że natura jest ważniejsza i trwalsza od życia ludzkiego, od duszy ludzkiej.

Tak, nie mogę się zgodzić z tamtym zdaniem, ponieważ  moja wiara w Boga uczy mnie, że każda osoba ludzka jest niepowtarzalna, że każdy człowiek jest przeznaczony do życia wiecznego. To nie oznacza, że wszystko to, co ludzkie zrobione przez ludzką osobę jest wartościowe, godne do zachowywania w ludzkiej pamięci historycznej. Każdy człowiek pragnie zostawić ślad po sobie, dobry ślad u innych, przynajmniej znak własnej obecności i myśli, własnej niedoskonałości i istnienia. Człowiek chce krzyczeć na całe gardło: popatrzcie to ja jestem, to ja to zrobiłem!

Humanum errare est. Nie byłem świadom, że błędy przy moich wpisach do tego blogu, pojawiają się z wysoką częstotliwością. Ostatni wpis był dramatyczny: koniec lata zniechęcał mnie do tego zadania pisarza, to dla mnie jak porywać się z młotem na słońcem. Już mam ochotę powiedzieć głośno i po niemiecku: Ich habe genung von polnischer worten! Natomiast znowu martwi mnie czy dobrze napisałem to po niemiecku. Prawdopodobnie źle napisałem, ale to, quod scripsit, scripsit. A w dodatku czuję więcej pewności poprawnego napisania w języku Mickiewicza niż in der Sprache von Goethe.

Mimo wszystko nie ulegam zniechęceniu. Wiem, że na własnych błędach człowiek ciągle powinien się uczyć. Wiem również, że Übung macht der Meister, czyli ćwiczenie czyni mistrza i nikt nigdy nie urodzi się wszystko wiedząc, bez potrzeby uczenia się. Dopóki będę żył, będę się uczył. Nie mam zamiaru rezygnować z walki, kiedy widzę moje błędy i niedoskonałości. Pokora, pokora, pokora i upokorzenie. Do uczenia języka obcego potrzebne są trzy rzeczy: dużo nauki z cierpliwością, dobry humor z optymizmem, pokora razem z upokorzeniami.

Dobrze, dobrze, ale spokojnie powinien odpowiadać na podstawowe i logiczne pytanie: dlaczego piszę po polsku, język obcy dla mnie, czyli nie ojczystym? Jedyna z możliwych odpowiedzi nie budzi u mnie wątpliwości: piszę jako ćwiczenie języka polskiego, bo wiem, że dobra, cierpliwa, fachowca znająca osoba języka polskiego poprawi kolejny wpis. Z mojej strony porównuję to, co napisałem z tym, co zostało publikowane i uczę się od moich błędów. Kolejne pytanie posuwa się natychmiastowo: czy to naprawdę pomaga, bym lepiej pisał, bym czuł się bardziej swobodnie z  polskim językiem? Szczerze mówiąc, znowu nie wiem, co odpowiadać sobie samemu. Przynajmniej, wiem czego teraz chcę, pragnę skończyć ten wpis jak najszybszej potrafię. Kropka i do szkoły.

Dziękując za poprawę bardzo proszę, by przynajmniej raz w tym wpisu moje błędy były widoczne dla wszystkich, czyli skreślone na czerwono. Nie wiem, czy moja prośba otrzyma aprobatę od redakcji, ale chciałbym w ten sposób stwierdzić słuszność mojej tezy.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.