Drukuj Powrót do artykułu

Odpust Świętego Mikołaja

04 lutego 2015 | 11:28 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ

Sample

Proboszcz z parafii pod wezwaniem św. Mikołaja, w malowniczej wsi podhalańskiej, zadzwonił do mnie w połowie listopada ub. r. z prośbą:
– Ignacy, czy możesz odprawić Mszę świętą na odpust naszego patrona św. Mikołaja?
– Witam księdza proboszcza bardzo serdecznie. Cieszę się, że dzwonisz i dziękuję za pamięć. Czy ty wiesz, gdzie ja teraz mieszkam?
– Nie wiem, przepuszczam, że już nie w Krakowie.
– Tak jest, teraz znowu mieszkam w Warszawie.

Kiedy telefon zadzwoni mamy odruch odebrać go natychmiast. Trzeba natomiast zachować dystans do połączenia telefonicznego, by nie być dostępnym dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jeżeli ktoś zadzwoni i nie odpowiadam, może zostawić nagraną wiadomość lub napisać SMS, a zawsze potem odpowiem. Tak się stało z telefonem tego proboszcza i bardzo się cieszyłem, że mogłem go odebrać. Zastanowiłem się, sprawdziłem mój program duszpasterski w tamten weekend i odpowiedziałem pozytywnie na zaproszenie.

Przyjechałem jak najtajniej się dało, a więc PolskimBusem. Pierwsze wrażenie: ładna jest podgórska polska wieś! Jak Polska upiększyła się w ostatnich dwudziestu latach! Proboszcz przyjaciel czekał na mnie w Krakowie przy nowym kompleksje na dworcu autobusowym, obok Dworca PKP i Galerii Krakowskiej. Ten układ działa bardzo dobrze w wielu miastach, na przykład w Poznaniu istnieje to samo rozwiązanie: pks, pkp i centrum handlowe w jednej sieci.

Miejscowość parafii św. Mikołaja to piękna i rozwijająca się wieś licząca ponad pięć tysięcy osób. Na mszy świętej niedzielnej jest około czterech tysięcy wiernych, a więc ponad siedemdziesiąt procent mieszkańców. Widać i czuć silną wiarę pod każdym względem. Atmosfera na plebanii pełna ciepła domowego dworu. Pies 'niger’, piękny, wielki, barczysty i czarny jadł z nami kolację pod stołem. Mimo, że nie mam ducha św. Franciszka i nie mam wielkiej sympatii do nieracjonalnych, szybko dochodziliśmy do zgody. Proboszcz to dobry gospodarz, doktor teologii, który lubi gotować. Zrobił nam ciasto sernik – wyśmienite. Dla mnie ksiądz doktor, który umie gotować już jest habilitowany.

Ogłosiłem cztery kazania, odprawiłem sumę. Jaka ogromna radość dla mojej duszy modlić się do mojego Boga razem z wiernymi, Ludem Bożym, w wielkim, ciepłym i pięknym Kościele! Trzeba przyznać, że Kościół parafialny pod wezwaniem św. Mikołaja jest ładny, ba – nawet bardzo ładny, dobrze odnowiony, z klasą. Chapeau!

Obiad uroczysty na plebanii. Dużo księży, znowu wielka radość spotykać się z braćmi w kapłaństwie. Obok mnie po prawej i lewej stronie księża w podeszłym wieku. Dobrze wyglądający, uśmiechnięci i pełni pokoju. Zapytałem Księdza po mojej lewej strony: – A Ksiądz kiedy został wyświęcony? – 2 kwietnia 1939 roku, na Wawelu przez Sapiehę. – To oznacza siedemdziesiąt pięć lat temu? – Tak jest, już minęły w tym roku. – A ile lat ma Ksiądz? – Sto lat skończyłem, również w tym roku. Widząc tak spokojnego i miłego Księdza od razu chciałem pocałować jego rękę, ale on nie pozwolił. Ks. Prałat Józef ma dobrą kondycję fizyczną i duchową, czuć, że ma ducha spokojnego i prostego człowieka. Jaka radość spotykać się z tymi ludźmi! A mając sto lat, nawet prosił drugą kawę i zjadł niemały kawałek wspaniałego sernika! Mój Boże: również ja pragnę dochodzić do starości w takim dobrym humorze! Nie wiem, ile księży w Polsce docierało do stulecia, ale tak zdrowego, pogodnego i pomocnego – on sam wstawał kilka razy od stołu i zbierał talerze! – jak tego Księdza Jubilata – na pewno nie jest wielu.

Wróciłem do stolicy. W Warszawie znajomy prosił mnie o pomoc materialną. – Proszę Księdza pilnie potrzebuję pieniędzy na remont domu. Szukałem w kieszeni i znalazłem kopertę, którą dyskretnie wręczył mi ks. Proboszcz, podałem ją, mówiąc mu: – To jest koperta z pieniędzmi, nie wiem czy dużo czy mało, ponieważ nie otwierałem jej, ale to wszystko na ten remont. Pan otworzył kopertę i liczył banknoty w mojej obecności, zrobił gest zadowolenia, mówiąc: – Tak, to pomaga.

Podziękowałem Panu Bogu, że wszystko to, co mi dali, również oddałem i mogłem komuś pomoc. Podziwiałem hojność ludu Bożego i proboszcza. Również cieszyłem się, że podróżowałem najtajniej jak się dało. Został mi piękny kalendarz św. Rity, który ksiądz Stanisław, siedzący po mojej prawej stronie stołu, podarował mi z przyzwoleniem księdza proboszcza. Bogu niech będą dzięki!

Album ze zdjęciami

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.