Formacja rodzicielska
29 maja 2013 | 12:09 | Wolontariusze Don Bosco Ⓒ Ⓟ
Kolejna wywiadówka w stylu nauczmy rodziców jak wychowywać dzieci.
Pospiesznie zajmuję miejsce. Moje coraz jaśniejsze włosy zaznaczają wyraźny kontrast wśród czarnych warkoczy i meloników. Spodziewam się, że spędzę tu kolejne trzy godziny. Jak zwykle. Moje myśli szybko zmieniają kierunek, formując w głowie piątkową lekcję angielskiego.
Senorita esta de acuerdo? (Senorita się zgadza?) – wyrywa mnie z zamyślenia głos pana w skórzanej kurtce. Zostaję wytypowana na sekretarza komitetu rodzicielskiego. Mocno powstrzymuję się, aby nie wybuchnąć śmiechem. Tłumaczę, więc że nie będzie mnie tutaj przez cały rok. W odpowiedzi dociera do mnie głos którejś z mam que peeeeena… (jaka szkooooda…). Chyba wyglądam bardziej przedsiębiorczo, niż dotychczas.
Część drugą zebrania, dyrektor rozpoczyna opowieścią.
„Dzisiejszy poranek. Jak zwykle kilka minut po siódmej przekraczam bramę placówki. Zatrzymuje mnie dozorca. Jeden z chłopców ma wielką ranę na biodrze. Wsiadamy do moto-taxi i pędzimy do szpitala. Nie ma rady, trzeba szyć.
– Możemy zadzwonić po twoich rodziców?
– Mama jest w Valle (wioski położone wysoko w górach)
– Tata?
– Tata też.
– Z kim tutaj mieszkasz?
– Z braćmi.
– Starszymi, czy młodszymi?
– Młodszymi – 10, 6 i 4.
– Jesteś w pierwszej klasie, prawda? Ile masz lat?
– 12.
Kiedy zabieg dobiega końca idę porozmawiać z lekarzem. Dwunastoletnie dziecko, ważące dwadzieścia sześć kilo, czeka przed drzwiami. Moje wzburzenie rośnie z każdą informacją. Odwożę małego do domu. Choć nie wiem czy przesadnie mały pokój z dwoma łóżkami dla czterech osób możemy nazwać domem. Obok miejsc do spania coś w rodzaju kuchenki. Tam dwa wiaderka z marchewką i ziemniakami.
– Kto wam gotuje?
– Sami.
Porzucam moje domysły na temat zbyt niskiej wagi. Wszystko mówi samo za siebie.”
Wśród matek i ojców słyszę szepty niezadowolenia i zdziwienia. Co druga osoba potrząsa głową z wielkim politowaniem. W moim ciele walczą ze sobą emocje. Mam ochotę krzyknąć „Hipokryci! Przecież większość z was robi dokładnie to samo!”. Na szczęście nowa umiejętność, zwana cierpliwością pomaga mi zachować milczenie. Pomaga mi też dyrektor, który wyciąga wnioski z tej opowieści.
Mówi o rodzinie, odpowiedzialności, wartościach i Bogu. Opowiada czym jest dla niego żona, jego dzieci, ich wspólne życie i wiara. 'Oby dotarło chociaż do jednej osoby’ – proszę w myślach, spoglądając na twarze mych towarzyszy. Jedna z pań wtóruje cichym claro (oczywiście), ojciec siedzący obok rysuje na ławce kółeczka, ktoś przy wejściu odbiera telefon.
A ja? Ja spoglądam na człowieka przede mną i widzę cierpliwość, troskę, autorytet. Na człowieka, który wie jak trudne ma zadanie. Który nie zniechęca się, choć często jego działania spełzają na niczym.
Który stoi pośród ludzi wyjętych z innego świata i chce ich nauczyć jak powinna wyglądać rodzina. Myślę, że ma w sobie dużo nadziei. Dla mnie jest mistrzem, dla nich zbawieniem. Oby każdy wyciągnął z tego lekcję dla siebie.
Katarzyna Przybyłek
Peru, Calca
13 kwietnia 2013
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Sylwia dostała nawigację, która nie pokazuje radarów. Kasia wyjechała na misję, która nie jest specjalna. Kamila otrzymała moc, która w słabościach się doskonali. Paulina odmienia się przez przypadki. Klaudia drepce z salezjańską radością. Karolina przez rok przygotowań nie nauczyła się mówić w języku bemba. Asia otworzyła się na Dom Księdza Bosco dla Chłopców Ulicy. Justyna i Renata są inne i mają różne talenty i umiejętności. Magda pracuje w mieście, w którym urodził się Zbawiciel. Wszystkie wolontariuszki usłyszały głos, który mówił do nich: Pójdź za Mną! Wyjechały na roczną misję w ramach Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, aby świadczyć o miłości Jezusa.W 2014 roku na misje wyjechały: Renata Gawarska - pochodzi z Kuklówki Zarzecznej, ma 27 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Justyna Kowalska – pochodzi z Ostrołęki, ma 25 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Sylwia Młyńska – pochodzi z Łap, ma 22 lata, pracuje w Zambii, w Mansie. Katarzyna Socha – pochodzi z Kamienia koło Rzeszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Mansie. Karolina Gajdzińska – pochodzi z Warszawy, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Chingoli. Paulina Pawłowska – pochodzi z Olsztyna, ma 24 lata, pracuje w Zambii, w Chingoli. Kamila Maśluszczak – pochodzi z Hrubieszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Klaudia Kołodziej – pochodzi z Ropczyc, ma 26 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Joanna Studzińska – pochodzi z Lęborka, ma 29 lat, pracuje w Peru, w Limie. Magdalena Piórek – pochodzi z Twardogóry, ma 25 lat, pracuje w Palestynie, w Betlejem.