Drukuj Powrót do artykułu

Czas

18 kwietnia 2012 | 10:01 | Wolontariusze Don Bosco Ⓒ Ⓟ

Pomimo tego, że świat jest tak skonstruowany, iż potrzebuje czasu i możliwości jego pomiaru, to każdy z nas ma swój indywidualny pomiar i obraz czasu. To, co jedna osoba nazywa jego brakiem, dla innej jest wiecznością. To, co dla niektórych jest 5 minut, dla innych nic nie znaczy.

W dzisiejszym świecie, zwłaszcza w krajach wysoko rozwiniętych liczy się czas. Ważne jest to, aby go jak najlepiej wykorzystać. Aby wielkie rzeczy zrobić jak najszybciej. Bo „czas to pieniądz”. Czyli tak na dobrą sprawę chodzi o pieniądze. Często nie liczy się konkretny człowiek tylko to, w jakim czasie wykonuje swoją pracę. Często prosto w twarz ktoś mu wykrzyczy, że zbyt wolno pracuje, że jest mało wydajny. Liczy się czas (pieniądz), nie człowiek. Nie liczą się jego umiejętności, zdolności. Nic więc dziwnego, że żyjemy w cywilizacji stresu, wrzodów żołądka czy przedwczesnych zawałów serca. Chwilami wydaje mi się, że cały postęp techniczny sprowadza się do tego by wyprodukować jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Przesadzam, może…?

Tutaj, w Zambii gdy pytam, kiedy ruszy bus zawsze dostaję taką samą odpowiedź – „teraz, teraz”. Ale te „teraz, teraz” często trwa 10 -15 minut, a czasem pół godziny. Gdy mówię, że się spieszę to mam wrażenie, że moje słowa nikną w zgiełku ludzkich nawoływań i nie spotkają się z jakimkolwiek zainteresowaniem. Tak na dobrą sprawę to wcale nie musiałam tego mówić. Nikogo to nie rusza. Moje słowa nie sprawią, że szybciej zapełni się bus osobami, które będą chciały jechać w tę samą stronę co ja. Nie sprawią, że ludzie zmienią myślenie. Nie sprawią, że wszyscy po usłyszeniu komendy, że JA nie mam czasu będą stawać na głowie i kręcić się wokół mnie. Nic z tych rzeczy. Tutaj życie płynie swoim spokojnym rytmem. Zgodnie z naturalnym zegarkiem. I to ode mnie zależy jak będę na to reagować. Czy przyjmę rzeczywistość taką jaka jest, czy też na siłę będę chciała ją zmienić. A rezultaty i tak wszyscy wiemy jakie będą.

Wokół mnie nikt się nie spieszy, każdy ma czas na wszystko. Dlatego tylko ludzi z Europy dziwi widok śpiącego człowieka na poboczu drogi – bo był zmęczony więc odpocznie i pójdzie dalej. Albo człowieka ucinającego sobie drzemkę na taczce obok myjni samochodowej. Po co ma tracić siły na czekanie na następnego klienta skoro może ten czas wykorzystać na sen. Nikt nie zastanawia się dlaczego na trawniku po drugiej stronie ulicy, pod palmą ktoś po prostu sobie siedzi. Dziwi cię obrazek jak kobieta czy nawet mała dziewczynka potrafi cały dzień siedzieć na jednym miejscu, przy ruchliwej ulicy i sprzedawać banany czy pieczoną kukurydzę? Takie obrazki to standard i powoli mnie nie dziwią. Idziesz do kościoła na Mszę? Dlaczego nie wyjdziesz godzinę wcześniej żeby sobie porozmawiać ze znajomymi? Dlaczego uciekasz od razu po niej? Przecież po Mszy także jest dobry czas na pogawędkę. Jak widać tu są inne realia. Tu czas jest wartością innej rangi. Tutaj ludzie potrafią być dla drugiego człowieka i z drugim człowiekiem. Mają czas na zatrzymanie się i rozmowę. Nie pędzą, nie ogłaszają naokoło, że go nie mają. Oni spacerują. Widać to choćby na chodniku. A ja już kilka razy w szkole usłyszałam, że bardzo szybko chodzę. To biały człowiek goni. Goni czas, a zawsze będzie mu go brakować. Chwilami wydaje mi się, że tutejsi ludzie nie rozumieją słów – „nie mam czasu”, dla nich to żywa abstrakcja.

Tak, chwilami jest to denerwujące, zwłaszcza, jeśli za godzinę zaczynasz kolejne zajęcia, a w busie jesteś tylko ty i kierowca. Białego człowieka drażni to, że Zambijczycy na wszystko mają czas, że się nie spieszą. Po co przygotować wcześniej egzamin skoro jest on dopiero w następną środę? Przygotuję w poniedziałek popołudniu – to i tak lepsza wersja. Albo kolejny przykład. Zbliża się sylwester, w Polsce miejsca zarezerwowane są już od połowy października, jak nie wcześniej. A tutaj? Ktoś się zainteresuje w grudniu, ale większość przyjdzie zająć miejsca tydzień przed albo 2 dni przed Sylwestrem. Owszem, znajdą się też i tacy, którzy po prostu przyjdą na bal w wieczór sylwestrowy. Denerwujące jest też to, że gdy potrzebujesz nowej żarówki to musisz się nachodzić za nią. Albo gdy woda jakimś cudem nie chce lecieć z kranu to masz wrażenie, że „pan techniczny” poszedł po nią do Wodospadów Wiktorii.

Czas jest taki sam, jednak to od nas zależy jak go będziemy wykorzystywać. Jak będziemy nim gospodarować. Musimy nauczyć się nim cieszyć. Każda miniona sekunda już nie wróci. Nigdy nie będziemy mieli takiej samej minuty. Tutejsza rzeczywistość jest spokojniejsza, mam wrażenie, że ludzie żyją bezstresowo. Owszem, nie oznacza to, że nie mają problemów. Po prostu potrafią się cieszyć z tego co mają i nie gonią za nowościami jak my.

Katarzyna Steszuk, Zambia, Lusaka, 2 kwietnia 2012 (pm)

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.