Z zebrą w tle
19 października 2011 | 13:42 | Wolontariusze Don Bosco Ⓒ Ⓟ
Sobotę spędziłam w parku o nazwie Parieze. To miejsce dla turystów. Można tu spokojnie odpocząć na łonie natury. Posłuchać afrykańskich świerszczy i cykad.
Są małe, a robią taki szum, jakby się stało przy transformatorze.
Można popływać w basenie, albo pograć w piłkę nożną. Miejsce na namiot – i takie znajdziesz. Teren rekreacyjny dla osób zwiedzających park jest ogrodzony. W parku żyją dzikie zwierzęta. Spotkasz tu żyrafy, zebry, bawoły, antylopy i mnóstwo ptaków. Teren leży nad wodą, więc mieliśmy widok na zwierzęta przychodzące do wodopoju. Widok? Jakbym rozmawiała z Panem Bogiem w raju zaraz po stworzeniu świata.
Ognisko również wliczone jest w plan zagospodarowania przestrzeni. A także wielki ruszt na pieczenie świnki, albo innego dzikiego zwierza. A tak poważnie to spokojnie można przyjechać większą grupą osób i świetnie spędzić dzień. Tak właśnie zrobiliśmy. Był to wyjazd integracyjny z okazji Dnia Nauczyciela.
Pojechali nasi nauczyciele z CoH, dyrektor szkoły i wolontariusze, którzy pracują w szkolnym biurze czyli ja i Asia. Plan był bogaty w różne atrakcje. Ale przede wszystkim na zapoznanie się i zawiązanie nowych relacji. Dla mnie był to bardzo udany dzień i jestem z niego zadowolona.
Poznałam nauczycieli. Zobaczyłam jak tu, w Zambii, osoby na co dzień pełniące ważne funkcje potrafią się wspólnie kulturalnie bawić. I mogę powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem. Nikt się nie wywyższał. Każdy był traktowany równo. Niezależnie czy był dyrektorem czy sekretarką. Ci nauczyciele potrafią się świetnie bawić, śmiać i wygłupiać. Normalnie jak dzieci. Ale potrafią też zrobić coś wspólnie. Potrafią się zgrać w dobry zespół i razem przygotować konkretną rzecz. Tak było w sobotę. W przygotowaniu posiłku każdy miał swój udział. Jak stałam przy wielkim grillu zrobionym domowym sposobem i piekłam kurczaka. Gotować na świeżym powietrzu, na rozżarzonych węglach, gdzieś w Afryce.
Był też czas na zabawy, gry i tańce. Oczywiście tańce przy bębnach, w afrykańskich rytmach i przy charakterystycznych dla tego kontynentu kobiecych nawoływaniach. Ci ludzie na drugie imię mają Muzyka albo Taniec. Wystarczy im bęben i zaczynają tańczyć. A przy tym nie zwracają uwagi, czy ktoś się na nich patrzy, obserwuje. Po prostu tańczą i zapraszają innych do tańca. Widać w nich wolność, której nam, ludziom z cywilizowanego kraju tak często brakuje. Afrykańczycy tańcem wyrażają radość, zadowolenie, a nawet się modlą.
Gdyby ktoś był ciekawy czy ja tańczyłam, to od razu mówię, że jeszcze nie. Na razie jestem na etapie obserwacji. Jednak zapewniam, że na nim się nie skończy. Bo muzykę mają porywającą do tańca! Tylko że te tańce, których chcę się nauczyć, są specyficzne. Osoby, które znają mnie bliżej mogą potwierdzić, że długo nie wytrzymam bez tańca.
Wracając do naszej integracji, to po obiedzie przyszedł czas na prezenty. Otóż tu jest zwyczaj, że z okazji Dnia Nauczyciela, nauczyciele sobie nawzajem kupują prezenty. Działa to na takiej samej zasadzie jak nasze Mikołajki. Tylko tu naprawdę obowiązuje zasada anonimowości. Osoby losowaliśmy tydzień wcześniej, więc był czas na ogarnięcie jakiegoś prezentu. Sekretny przyjaciel (bo tak się nazywa) to zabawa miła i sympatyczna. Chociaż dla mnie sprawiła mały problem. Nie wiedziałam na początku czyje nazwisko widnieje na karteczce, którą wylosowałam. Nie znałam jeszcze wszystkich nauczycieli tak z imienia i nazwiska. Ale udało się. Mój prezent otrzymała właściwa osoba. Ja również byłam czyimś sekretnym przyjacielem, więc też dostałam miły prezent.
Katarzyna Steszuk
Zambia, Mansa
17 października 2011
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Sylwia dostała nawigację, która nie pokazuje radarów. Kasia wyjechała na misję, która nie jest specjalna. Kamila otrzymała moc, która w słabościach się doskonali. Paulina odmienia się przez przypadki. Klaudia drepce z salezjańską radością. Karolina przez rok przygotowań nie nauczyła się mówić w języku bemba. Asia otworzyła się na Dom Księdza Bosco dla Chłopców Ulicy. Justyna i Renata są inne i mają różne talenty i umiejętności. Magda pracuje w mieście, w którym urodził się Zbawiciel. Wszystkie wolontariuszki usłyszały głos, który mówił do nich: Pójdź za Mną! Wyjechały na roczną misję w ramach Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, aby świadczyć o miłości Jezusa.W 2014 roku na misje wyjechały: Renata Gawarska - pochodzi z Kuklówki Zarzecznej, ma 27 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Justyna Kowalska – pochodzi z Ostrołęki, ma 25 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Sylwia Młyńska – pochodzi z Łap, ma 22 lata, pracuje w Zambii, w Mansie. Katarzyna Socha – pochodzi z Kamienia koło Rzeszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Mansie. Karolina Gajdzińska – pochodzi z Warszawy, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Chingoli. Paulina Pawłowska – pochodzi z Olsztyna, ma 24 lata, pracuje w Zambii, w Chingoli. Kamila Maśluszczak – pochodzi z Hrubieszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Klaudia Kołodziej – pochodzi z Ropczyc, ma 26 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Joanna Studzińska – pochodzi z Lęborka, ma 29 lat, pracuje w Peru, w Limie. Magdalena Piórek – pochodzi z Twardogóry, ma 25 lat, pracuje w Palestynie, w Betlejem.