Kałuże i kolejki do spowiedzi
26 marca 2011 | 11:34 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ
Kiedy przyjechałem do Polski w 1994 r. wiele rzeczy zwróciło moją uwagę, ale były dwie, które przypomniały mi moje hiszpańskie dzieciństwo na początku latach sześćdziesiątych: tutaj są kałuże i kolejki do spowiedzi? Pomyślałem, że w każdej brudnej kałuży jak w każdym człowieku odbija się całe niebo, całe Boskie miłosierdzie.
To, co osobiście widziałem w latach posoborowych można podsumować jednym słowem: brak kolejek do spowiedzi. Kryzys wiary zaczyna się wraz z kryzysem uświadamiania sobie grzechu. Pamiętam, jakie ogromne wrażenie zrobił na mnie – wtedy byłem młodym kapłanem – słynne spotkanie w1985 r. kardynała Madrytu z kapłanami diecezji. Temat był związany z adhortacją apostolską 'Reconciliatio et paenitentia’ (dokument był owocem synodu biskupów, który odbył się w 1983 r., w którym mijała 1950 rocznica naszego odkupienia). Kardynał powiedział głośno w obecności kilkuset kapłanów: „Czy wiecie dlaczego po soborze był kryzys spowiedzi wśród wiernych? – I sam udzielił odpowiedzi na to retoryczne pytanie: ponieważ był kryzys spowiedzi wśród kapłanów. A czy wiecie dlaczego był ten kryzys wśród kapłanów? Ponieważ był kryzys spowiedzi wśród biskupów. A czy wiecie dlaczego także był wśród biskupów? Ponieważ był wśród kardynałów. A czy wiecie dlaczego mówię, że był kryzys spowiedzi również wśród kardynałów? Ponieważ u mnie był kryzys spowiedzi. Ale już zacząłem się zmienić i wracać do częstej spowiedzi tak jak było w czasach seminaryjnych. Drodzy kapłani, wy również powinniście wracać do częstej spowiedzi”.
Brak spowiedzi wśród duchowieństwa, puste konfesjonały: to było bardzo smutne, przykre i widoczne zjawisko w tamtych latach. Pamiętam, że w tym samym czasie miałem kilka rozmów z kapłanami z dzielnicy Vallecas (Madryt), gdzie mieszkałem i prowadziłem działanie apostolskie (dziesięć lat pracowałem jako kapelan w szkole Tajamar, znajdującej się w tej robotniczej i socjalistycznej dzielnicy). Miałem wtedy trzydzieści lat a ksiądz, z którym porozmawiałem miał około sześćdziesięciu. Pamiętam, że rozmawialiśmy na 'ty’, ponieważ taki był zwyczaj wśród kapłanów. Znaliśmy się już od kilku spotkań, więc mieliśmy trochę wzajemnego zaufania i zapytałem bezpośrednio: „a ty się spowiadasz? – A co ty mówisz, już po soborze spowiedzi nie trzeba. Już ponad dwadzieścia lat nie spowiadam się”. Nie chciałem dyskutować, ponieważ w tym momencie niewiele by to zmieniło. Tylko, pamiętam, że powiedziałem coś takiego: „A wiesz, spowiedź mi pomaga, i co tydzień przyjmuję ten sakrament”. I zmieniliśmy temat rozmowy.
Roma veduta, fede perduta. Byłem pierwszy raz w Rzymie podczas wielkiego tygodnia w 1974 r. na międzynarodowym kongresie dla studentów UNIV (w tamtych latach nazywał się ICU). Wielkie miasto zaszokowało mnie: piękna starość pełna brudu, ulicy zatłoczone turystami i kobietami lekkich obyczajów (Madryt był wtedy jeszcze stolicą Franco, miastem czystym, zadbanym). Watykan: imponujący, ale pełne pustych i zamkniętych konfesjonałów. Tam również był wielki kryzys spowiedzi. To wrażenie zostało potwierdzone podczas mojego kolejnego, dłuższego już rzymskiego pobytu (X.77-IX.79), podczas którego Cavabianca było dla mnie jak Nowym Jeruzalem a Rzym nierządnicą Babilońską czy Starym Jerychem. Mimo wszystko moja wiara została mocno umacniana podczas tego pobytu: w tym miejscu, ciągle jest obecna moc Ducha Świętego. Ostatnio znowu to odczułem w sposób namacalny w dniu 8 kwietnia 2005 r. na Piazza del Risorgimento o godz. 10.00. Nie da się tego zapomnieć! Kiedy już w latach dziewięćdziesiątych wracałem wiele razy do Rzymu panowała radykalna zmiana: konfesjonały otwarte, spowiadający księża , widać było kolejki do spowiedzi w samej Bazylice świętego Piotra. To była rewolucja Wojtyły! Jeden z najpiękniejszych gestów papieża Jana Pawła II mianowicie – w Wielki Piątek spowiadał w konfesjonale Bazyliki św. Piotra.
Niedawno otrzymałem e-mail od znajomego księdza, który ciągle wysyła do mnie ciekawe rzeczy i w tym mailu załączył orędzie wielkopostne dla kapłanów od kardynała Mauro Piacenza, prefekta Kongregacji ds. Duchowieństwa. Tam ksiądz kardynał zachęca nas, kapłanów abyśmy dostosowali do własnego życia to, co głosimy codziennie wiernym, by stać się „żywą Ewangelią”. My księża, mamy się nawracać, sami przyjmując regularnie sakrament spowiedzi, „jeśli – zwraca uwagę Hierarcha – nie nawrócimy się, będziemy coraz słabsi, gdyż jedynie odnowiony, nawrócony kapłan staje się narzędziem poprzez, które Pan Bóg powołuje nowych kapłanów. Zlaicyzowany świat wymaga nowej ewangelizacji, ale także i ona domaga się nowych kapłanów, których serce odnawia się podczas każdego sprawowania Mszy świętej”.
Wielki Post: czas pokuty. Najlepsza pokuta: dobra spowiedź! Nie tylko trzeba się spowiadać, ale dobrze się spowiadać. Nie tylko trzeba spowiadać, ale należy dobrze spowiadać. Sługa Boży Jan Paweł II, który tak miłował sakrament pojednania, że spowiadał się co tydzień, mówiąc o sakramencie pokuty stwierdził: „To jest coś najtrudniejszego, a zarazem najważniejszego. Chodzi o kontakt z człowiekiem. A więc nie można bawić się w dzięcioła, który odstukuje to z jednej, to z drugiej strony. Ani załatwić sprawy jakimś gładkim słowem. Ale trzeba nawiązać dialog. Potraktować poważnie i z sercem. Spowiedź to jest jakieś ukoronowanie naszej kapłańskiej działalności. Ukoronowanie również w tym sensie, że przed nami odkrywa się człowiek w swoim najgłębszym 'ja’. Czy potrafimy zachować te wartości duszpasterskie? Przy braku głębokiego życia wewnętrznego kapłan zamieni się prawie zupełnie niepostrzeżenie w urzędnika, a swoje duszpasterzowanie przekształci w urzędowanie parafialne: w załatwianie spraw”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Ks. dr Ignacy Soler, urodzony w Alcañiz, w Hiszpanii (1955). Na Uniwersytecie Complutense w Madrycie ukończył studia matematyczne (1977). Stopień naukowy doktora nauk teologicznych uzyskał w 1983 na Uniwersytecie Navarry w Pamplonie. W 1981 został wyświęcony na kapłana prałatury personalnej Opus Dei. Od 1994 mieszka w Polsce.