Szczecin: modlitwa w intencji Ofiar Grudnia 1970 roku
17 grudnia 2015 | 12:23 | pk Ⓒ Ⓟ
To jest moje pokolenie, które w 70 roku nie mając jeszcze 20 lat już patrzyło w przyszłość, myśląc o tym, jaką Polskę będzie nam dane przeżywać – mówił metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga w homilii podczas Mszy świętej w intencji Ofiar Grudnia 1970 roku. Nabożeństwo odbyło się w czwartek rano w Bazylice Archikatedralnej w Szczecinie.
– Ile razy staję przy tablicy w Szczecinie, czytam imiona i lata przerwanego życia, powraca mi moja własna młodość. To byli moi koledzy i moje koleżanki – mówił hierarcha. – Wspominamy po 45 latach świadomi, że z ich krwi, która wsiąkła w szczecińską ziemię, ta ziemia zabezpieczona chociaż w stopniu minimalnym, ale wystarczającym dla symbolu w urnie będzie zostawiona jak relikwia. Jesteśmy świadomi, że z tej krwi wyrosła też moc i nadzieja Solidarności. Moc, która pozwoliła przetrwać w świątyniach i rodzinach czas stanu wojennego. Jesteśmy świadomi, że pamięć o tej krwi zestawiona z pamięcią o pocie, łzach i krwi innych pokoleń stała się zaczynem siły i nowej nadziei po 1989 roku.
Abp Dzięga pytał, dlaczego 45 lat temu „dłonie polskie trzymające karabin” wycelowały ten karabin w przedstawicieli innych Polaków młodego pokolenia”. Metropolita w swoich rozważaniach przywołał kazania ks. Piotra Skargi sprzed 400 lat, który zwracał się do tych, od których zależały losy Polski.
Hierarcha wyróżnił dwie postawy, które wpłynęły potem na losy Polski. Pierwsza, służąca Polsce, ojczyźnie i narodowi poprzez wierność Bogu, ewangelii i Chrystusowi w zmaganiach zbrojnych i pracy organicznej. Druga, szukająca wsparcia zewnętrznego, nie mająca zaufania w sile własnego polskiego domu i w sile ducha polskiego narodu, szukająca o kogo się oprzeć. – Te dwie postawy szły przez czas rozbiorów – zaznaczył abp Dzięga.
Metropolita pytał, skąd pęknięcie i dlaczego brak możliwości rozmawiania, umiejętności uzgodnienia i podążania razem, ramię w ramię, również dziś. – Patrzymy na nasz polski obraz i uświadamiamy sobie, że Polska ojczyzna, jak Matka, czeka na zgodę swoich dzieci i jedność serc, aż się poprzez swoje emocje i kryzysy wreszcie opamiętają i zechcą być razem. Do tego potrzebna jest chęć każdego, nie może załatwić tego jeden bez drugiego. W ojczyźnie naszej naród jest jak ojciec, jak suweren, który nieustannie ręce wyciąga i cierpliwie czeka – mówił metropolita szczecińsko-kamieński.
– W tej liturgii świadomi, jakie mogą być krwawe, dramatyczne, pełne bólu i cierpienia owoce niesnasek stajemy przed Chrystusem Zmartwychwstałym w perspektywie świąt Jego narodzenia, w perspektywie przychodzącego Bożego pokoju, powtarzając, że pokój nastanie i rozkwitnie, kiedy Pan przybędzie. A właściwie słowa pokój rozkwitnie, kiedy my Pana przyjmiemy. Prosimy o pokój dla ojczyzny, dla polskich serc i środowisk, od tych na dole aż po najważniejsze środowiska. Prosimy Boga, aby wszyscy zechcieli po polsku myśleć, Polskę stanowić i zgodnie dla Polski pracować i zgodnie Polskę współtworzyć -zakończył abp Dzięga.
17 grudnia 1970 roku na ulice Szczecina wyszli stoczniowcy, pracownicy innych zakładów, zwykli mieszkańcy. Demonstrując podpalili gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Milicja i wojskowi otworzyli ogień. Zginęło 16 osób, a około stu zostało rannych.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.