„Ministrem ds. ekumenizmu” jest Duch Święty
12 grudnia 2014 | 19:45 | Rozmawiał Krzysztof Tomasik / tw Ⓒ Ⓟ
Nie jestem „ministrem ds. ekumenizmu” Kościoła katolickiego, bo właściwym „ministrem ds. ekumenizmu” jest Duch Święty – mówi kard. Kurt Koch, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, w rozmowie z KAI.
KAI: Ksiądz Kardynał został wyróżniony przez polskich ekumenistów Złotym Dyplomem Wydziału Teologii KUL. Zapytam zatem: jaki jest udział polskiego ekumenizmu w dialogu ekumenicznym całego Kościoła?
Kard. Kurt Koch: To wielka radość i zaszczyt otrzymać wyróżnienie od tak słynnego i znanego uniwersytetu w Lublinie. Ma on za sobą wielką, prawie stuletnią tradycję. Cieszę się, że doceniono moją pracę na polu ekumenizmu, i to na uniwersytecie, na którym wykładał Jan Paweł II, tym bardziej że był on wielkim protagonistą ekumenizmu. Cieszę się, że tak wiele dzieje się w polskim ekumenizmie. Zobaczyłem to podczas wizyty ad limina Apostolorum polskich biskupów w lutym br., a także doświadczyłem tego tutaj w Lublinie. Moje osobiste kontakty z tym miastem zawdzięczam ks. prof. Krzysztofowi Góździowi, wykładowcy KUL i członkowi Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Nasze prace habilitacyjne poświęciliśmy temu samemu ewangelickiemu teologowi Wolfhartowi Pannenbergowi, który wniósł wielki wkład do ekumenizmu.
KAI: Jak dalece podróż papieża Franciszka do Turcji była ważna dla dialogu ekumenicznego, szczególnie między Patriarchatem Konstantynopola a Kościołem katolickim?
– Była niezwykle ważna, gdyż relacje między Rzymem i Konstantynopolem od lat są doskonałe. Świadczą o tym tradycyjne wizyty: delegacji Patriarchatu Konstantynopola z okazji uroczystości świętych Piotra i Pawła w Rzymie i delegacji Kościoła rzymskiego w Stambule z okazji święta św. Andrzeja. Nasze relacje są głębokie i bardzo ważne dla całego prawosławia. Od Jana Pawła II, poprzez Benedykta XVI, aż do Franciszka, każdy z papieży w drugim roku swego pontyfikatu udawał się do Stambułu, aby pogłębiać nasze przyjacielskie relacje.
KAI: Wkrótce minie dwadzieścia lat od czasu, gdy Jan Paweł II w encyklice „Ut unum sint” skierował do innych Kościołów prośbę o przemyślenie sposobu, w jaki miałby być sprawowany prymat Piotra, będący kluczową – jak wiemy – przeszkodą na drodze do jedności. Jak dotychczas papieska zachęta nie doczekała się, niestety, jakiegoś spektakularnego odzewu…
– Jan Paweł II zaprosił wszystkie Kościoły chrześcijańskie, aby na drodze dialogu chciały mu pomóc znaleźć rozwiązanie kwestii Piotrowego prymatu, tak aby zachować jego sens, a jego sprawowanie zostało ukształtowane w ten sposób, by wspomagało ekumenizm. Za radą papieży Kongregacja Nauki Wiary cały czas prowadzi konsultacje na ten temat. Benedykt XVI i Franciszek podjęli również ten temat i jest on obecnie przedmiotem obrad Międzynarodowej Komisji ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem katolickim i prawosławnym. Byłoby też czymś wspaniałym, aby swoje stanowisko wobec tego problemu zajęły też inne Kościoły i wspólnoty chrześcijańskie.
KAI: Czy któryś Kościołów już zajął stanowisko w sprawie prymatu?
– Otrzymujemy wiele opinii na ten temat. Zajmuje się tym i ocenia je m.in. Instytut Ekumeniczny im. Johanna Adama Möhlera z Paderborn w Niemczech. Jednak nie mamy jeszcze jakieś ostatecznej syntezy stanowisk i nadal nad tym pracujemy.
KAI: Papieska wizyta w Turcji miała również wpływ na relacje między Rosyjskim Kościołem Prawosławnym a Kościołem katolickim?
– Należałoby o to zapytać przede wszystkim Patriarchat Moskiewski. Niemniej jednak myślę, że miała ona pozytywny wpływ na nasze relacje. Przypomnijmy, że patriarcha Bartłomiej jest honorowym zwierzchnikiem całego prawosławia. Jeśli zwierzchnik Kościoła katolickiego, papież, otrzymuje od patriarchy błogosławieństwo dla siebie i wszystkich katolików, a tak się stało podczas wizyty Franciszka, to ma to swoje znaczenie w kontekście całego prawosławia. Żywię też nadzieję, że relacje między Moskwą i Konstantynopolem, które są wciąż napięte, na nowo się ożywią.
KAI: Jak wyglądają relacje Kościoła z Patriarchatem Moskiewskim? Wpływ na nie ma na pewno konflikt na Ukrainie i krytyka Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego ze strony patriarchatu. Co powinniśmy zrobić, aby relacje były lepsze?
– Relacje między Kościołem rzymskokatolickim a rosyjskim prawosławiem oceniam pozytywnie. Patriarchat Moskiewski życzy sobie ścisłej współpracy z Kościołem katolickim na polu kulturowo-etycznym, przede wszystkim w obronie chrześcijańskich wartości etycznych na świecie. Oczywiście na nasze obecne relacje kładzie się cieniem konflikt na Ukrainie. Patriarchat stawia wciąż ciężkie zarzuty wobec Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, powtarzane zresztą od dawna, które powodują, że nie może m.in. dojść do spotkania patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Cyryla z Ojcem Świętym Franciszkiem. Co powinniśmy w tym wypadku dalej robić, aby nasze relacje były lepsze? Zawsze radzimy politykom, aby rozmawiali ze sobą nie poprzez media, ale osobiście. Mam nadzieję, że Kościoły na Ukrainie tak właśnie czynią. Ze strony zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, arcybiskupa większego kijowsko-halickiego Światosława (Szewczuka) wyczuwam wielką wolę i gotowość do podjęcia osobistych rozmów z Patriarchatem Moskiewskim na temat istniejących problemów. Tak należy czynić w każdym przypadku. Byłoby wielką stratą dla Kościołów na Ukrainie, jeśliby zewnętrzny konflikt przenosił się na wewnątrzkościelny grunt. Przypomnijmy, że Kościoły są powołane do wspierania społecznego pojednania, a nie rozbudzania konfliktów.
KAI: Co sądzi Ksiądz Kardynał o propozycji Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego utworzenia katolicko-prawosławnego sojuszu w obliczu zagrożenia ze strony walczącego ateizmu i relatywizmu? Czy taki sojusz jest dobrą ideą?
– Zaproponowany przez metropolitę Hilariona, szefa Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego, sojusz strategiczny z Kościołem katolickim w obronie wartości chrześcijańskich ma dla mnie zbyt wojowniczy wydźwięk. To, co w tej idei jest zdrowe i co podzielam, to dawanie w Europie i na świecie wspólnego świadectwa piękna wiary i wartości chrześcijańskich. Nie możemy tego jednak robić w postawie bojowej, ale wiarygodnie. Sojusz katolicko-prawosławny nie może być skierowany przeciwko protestantom. Wręcz przeciwnie – musimy do niego również ich zaprosić. Musi to być wspólna droga i świadectwo Kościołów katolickiego, prawosławnego i ewangelickiego.
KAI: Jakie oczekiwania wiąże Ksiądz Kardynał z Wszechprawosławnym Soborem w 2016 roku?
– Modlę się o to, żeby się on odbył. Od lat jest on przygotowywany, a w łonie samego prawosławia mamy wiele napięć. Mam jednak nadzieję, że soborowi uda się doprowadzić do większej jedności samego prawosławia, gdyż byłby to również wielki krok w kierunku polepszenia dialogu między Kościołem prawosławnym i katolickim. Dlatego należy się modlić, aby się on odbył.
KAI: Na Bliskim Wschodzie z rąk islamistów giną chrześcijanie, bez względu na to, czy są katolikami, protestantami czy prawosławnymi. Czy możemy mówić o „ekumenizmie męczenników”, jak to nazywał Jan Paweł II?
– Jest on w najwyższym stopniu aktualny i stanowi najgłębsze uzasadnienie dla ekumenizmu. Pamiętam, jak w czasie pierwszej wizyty w Niemczech w 1980 r. Jan Paweł II powiedział do ekumenicznego gremium, że Niemcy sądzą, że jako papież z Polski prawie nic nie wie na temat ekumenizmu. Ale mogę wam powiedzieć – mówił wtedy Jan Paweł II – że przeżyłem dwie dyktatury: brunatną i czerwoną, i stwierdzam, że nie rozróżniały one katolików, prawosławnych i protestantów, ale prześladowały chrześcijan równo i stąd nauczyłem się, że wszyscy należymy do siebie. Zatem „ekumenizm męczenników” jest najgłębszym fundamentem ekumenicznego zaangażowania Jana Pawła II. Ten pogląd bardzo mocno akcentuje teraz papież Franciszek, który mówi o „ekumenizmie cierpienia”. Podczas zebrania plenarnego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan odważył się nawet powiedzieć, że czasami myśli sobie, iż dyktatorzy lepiej rozumieją ekumenizm niż sami chrześcijanie, gdyż uważają oni, że chrześcijanie stanowią jedną grupę.
KAI: Czy wzrastająca siła islamu – w świecie i w Europie – stanowi dodatkowy czynnik mobilizacyjny na rzecz jedności chrześcijan? Czy w rozmowach, jakie prowadzi Eminencja zarówno w Watykanie, jak i w gronie przedstawicieli innych Kościołów, ten motyw jest jakoś obecny?
– Islamski fundamentalizm i terroryzm, który nie ma żadnego respektu dla świętości życia, jest zjawiskiem straszliwym. Wobec tego musimy wszyscy zająć całkowicie jasne stanowisko, w tym przede wszystkim najwyżsi przedstawiciele świata islamu. Muszą się oni całkowicie zdystansować wobec islamskiego fundamentalizmu. W ten sposób islam nie będzie identyfikowany z bezwzględnym radykalizmem. Ponadto, jeśli przedstawiciele wszystkich religii wspólne przeciwstawią się fundamentalizmowi, wtedy odniesie to pożądany skutek. Bardzo się cieszę, że przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder tak mocno wystąpił przeciwko prześladowaniu chrześcijan we współczesnym świecie. Podkreślił, że tak jak bracia chrześcijanie występują przeciwko antysemityzmowi, tak żydzi są zobowiązani do występowania przeciwko antychrześcijaństwu.
KAI: Za trzy lata przypada pięćsetna rocznica Reformacji. Czy i jakie oczekiwania wiąże z tą rocznicą Stolica Apostolska?
– Wraz ze Światową Federacją Luterańską Papieska Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan napisała w 2013 r. dokument pt. „Od konfliktu do wspólnoty. Wspólne luterańsko-katolickie upamiętnienie Reformacji w 2017 roku”. Cieszę się, że otrzymałem jego polskie tłumaczenie i że jest on rozpowszechniany. Zawiera on trzy części. Pierwsza ma charakter dziękczynny za minione pięćdziesiąt lat wielkich ekumenicznych postępów i tego, co nas łączy. Druga część to ubolewanie z powodu tego, co się wydarzyło w ciągu pięciuset lat, zwłaszcza podziału Kościoła i krwawych wojen religijnych XVI i XVII w., za co powinniśmy dokonać aktu pokuty. Wreszcie część trzecia wyraża nadzieję i wskazuje, jakie kroki na przyszłość należy podjąć. W międzyczasie utworzyliśmy bilateralną grupę katolicko-luterańską, która ma przygotować liturgiczne elementy dotyczące obchodów rocznicy Reformacji na podstawie przyjętego dokumentu.
KAI: Od dziesiątków lat ekumenizm zmaga się ciągle z różnymi problemami. Wizja jedności chrześcijan raz się przybliża, raz oddala. A może chrześcijanie winni oswoić się z myślą, że widzialna jedność nigdy nie nastąpi, i poprzestać na pokornym, wzajemnym czerpaniu z bogactwa tradycji, liturgii i historii pozostałych Kościołów?
– Rozumiem dobrze intencję tego pytania, gdyż widzialną jedność jest trudno osiągnąć, co pokazuje ostatnie pięćdziesiąt lat. Ponadto poszukiwanie jedności nie odpowiada duchowi współczesnych czasów, naznaczonych pluralizmem i przekonaniem, że nie możemy od niego odejść, gdyż poszukiwanie jedności jest wyrazem myślenia totalitarnego. Jednak jako chrześcijanie nie możemy dopasowywać się do tego postmodernistycznego stylu myślenia i musimy cały czas podtrzymywać ideę jedności. Biblijne orędzie jest w tej kwestii całkowicie jasne. Przypomnijmy słowa zawarte w Liście św. Pawła do Efezjan: „Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich”. Nie możemy poprzestać tylko na wzajemnym uznaniu się jako odrębne Kościoły. To nie wystarczy. Jeśli chcemy mówić o jedności w Panu, to musimy przywołać z Ewangelii św. Jana fundamentalną modlitwę arcykapłańską Jezusa, który prosi, „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał”. Jedność nie jest celem samym w sobie, lecz służy wiarygodnemu głoszeniu Ewangelii. Kiedyś jeden z Afrykańczyków spytał mnie, jak możemy być prawdziwymi chrześcijanami, jeśli na każdej górze głoszone jest inne orędzie. Zatem jedność służy także nowej ewangelizacji świata.
KAI: Kiedy przed czterema laty obejmował Ksiądz Kardynał funkcję przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, zapewne towarzyszyły Eminencji konkretne plany, a może i marzenia. Jakie?
– Ucieszyłem się, gdy papież Benedykt XVI obdarzył mnie tak wielkim zaufaniem, abym podjął się tego zadania. Wcześniej mnie zapytał, a ja zwlekałem z odpowiedzią, gdyż po piętnastu latach ciężko było mi opuścić diecezję bazylejską. Potem poprosiłem o nowe argumenty za tym, abym objął urząd. Najważniejszym z nich było to, że jestem tą osobą, która zna sprawy Kościołów powstałych z Reformacji nie z książek, ale z codziennego doświadczenia. To pokazało mi też, jak ważny jest dla Benedykta XVI dialog ekumeniczny z Kościołami Reformacji. Stąd przekonałem się, że mogę się jakoś przyczynić do pojednania Kościołów Wschodu i Zachodu. Jednocześnie stało się dla mnie jasne, że nie jestem „ministrem ds. ekumenizmu” Kościoła katolickiego, bo właściwym „ministrem ds. ekumenizmu” jest Duch Święty. Jedność nie dokonuje się za naszą przyczyną, nie dysponujemy datą i sposobem, w jaki się ona dokona. Jedność jest darem, na który musimy być cały czas otwarci.
KAI: Księże Kardynale, czy wierzy Eminencja, że za naszego życia spełni się modlitwa Chrystusa: aby byli jedno?
– Jestem pewien, że tego doświadczę. Nie jestem tylko pewien, czy nastąpi to na ziemi, czy na tamtym świecie. Niestety, nie mogę podać konkretnej daty.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.