Prymas Polski: bł. ks. Jerzy wzywa nas wszystkich: sprawujcie się w sposób godny Ewangelii
16 października 2014 | 20:12 | jm Ⓒ Ⓟ
„Wszyscy w Polsce chyba zapamiętaliśmy, jak się modlił, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy. Cała treść tych rozważań bolesnych tajemnic różańca to jednak jedno wielkie wołanie, wówczas i dzisiaj: sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej” – mówił o bł. ks. Jerzym Popiełuszce abp Wojciech Polak. Pod przewodnictwem prymasa Polski w Sanktuarium Nowych Męczenników w Bydgoszczy wspominano 30. rocznicę męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, modląc się o jego kanonizację.
Oto pełny tekst homilii:
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Ewangelia o ziarnie pszenicy, które wpadłszy w ziemię, obumierając, rodzi plon obfity, w oczywisty i zarazem wręcz prosty sposób oddaje prawdę o ludzkim życiu. Wskazuje bowiem na głęboki sens poświęcenia i ofiary. Przypomina, że tylko za cenę utraty, i to niekiedy nawet tego, co się kocha i do czego jest się po ludzku przywiązanym, można znaleźć coś znaczenie więcej. W perspektywie wiary dzisiejsza Ewangelia mówi nam wręcz o zyskaniu życia wiecznego, a więc przypomina jeszcze raz o tym życiu, które we wszystkim i do końca jest prawdziwym życiem. Przypomina bowiem o życiu, które nie kończy się wraz z ludzkim umieraniem i śmiercią, ale które przed obliczem Boga trwa wiecznie. To w istocie życie ludzi błogosławionych i świętych. To życie tych, którzy są tam, gdzie jest Bóg, albowiem kto by chciał Mi służyć – mówi nam sam Chrystus Pan – niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Cztery lata temu, 6 czerwca 2010 roku, na Placu Piłsudskiego w Warszawie, w czasie sprawowanej uroczystej Eucharystii, Kościół wyniósł do chwały ołtarzy księdza Jerzego Popiełuszkę. Uroczysty akt beatyfikacyjny był swoistym owocem Jego życia i męczeńskiej śmierci. Był owocem życia – jak podkreślał wówczas w swej homilii arcybiskup Angelo Amato, prefekt watykańskiej Kongregacji ds. Kanonizacyjnych – wiernego katolickiego kapłana, który bronił swej godności jako sługi Chrystusa i Kościoła oraz wolności tych, którzy, podobnie jak on, byli ciemiężeni i upokorzeni. Wyniesienie do chwały ołtarzy było także skutkiem i owocem męczeńskiej śmierci księdza Jerzego, tej śmierci, która miała miejsce przed trzydziestu laty, gdy wracał z Bydgoszczy do Warszawy. W dniu beatyfikacji arcybiskup Amato wspominał, że oprawcy księdza Jerzego nie mieli najmniejszego szacunku dla życia, a z pogardą odnosili się nawet do śmierci. Porzucili go bowiem, jak niektórzy porzucają martwe zwierzę. Stała się jednak rzecz przedziwna. Myślę, że można ją wyrazić słowami biblijnej Księgi Mądrości: zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście, i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Tak, ksiądz Jerzy, błogosławiony Jerzy Popiełuszko, żyje w Bogu i wstawia się dziś za nami prosząc, aby i nasza nadzieja pełna była nieśmiertelności. Wstawiając się i modląc się, jak ufamy, za nas, jednocześnie słowami Apostoła Pawła wzywa nas wszystkich: sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej.
Siostry i Bracia!
Skąd jednak o tym wiemy, że właśnie On, błogosławiony ksiądz Jerzy, tak właśnie może i nas wzywać? Czy nie jest to jakieś nadużycie, gdy te słowa apostolskiego nauczania, odnosimy dziś również i do Niego? W tym świętym miejscu, na bydgoskich Wyżynach, w parafii Świętych Polskich Braci Męczenników, być może wielu nosi jeszcze w sercu wspomnienie sprzed trzydziestu laty i swoiste słowa testamentu księdza Jerzego, które pozostawił w rozważaniach pięciu bolesnych tajemnic różańca świętego. Wszyscy w Polsce chyba zapamiętaliśmy – bośmy sobie często to powtarzali – jak się modlił, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy. Cała treść tych rozważań bolesnych tajemnic różańca, to jednak jedno wielkie wołanie, wówczas i dzisiaj: sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej. Wszystko bowiem, co wówczas ksiądz Jerzy mówił i o co się z nami i dla nas modlił, było przecież rozważaniem Chrystusowej Ewangelii, a może jeszcze przekładaniem Jej wskazań na nasze konkretne życie. Bo czyż z Ewangelii nie płynie przypomnienie, którym się wówczas dzielił, że tylko ten może zwyciężać zło, który sam jest bogaty w dobro, kto dba o rozwój i wzbogacenie siebie tymi wartościami, które stanowią o ludzkiej godności dziecka Bożego. I czyż nie z Ewangelii wypływa upomnienie, że nie może wystarczyć nigdy tylko samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewalania, nienawiści czy przemocy, ale że to my sami musimy być – jak wołał wówczas ksiądz Jerzy – prawdziwymi świadkami, rzecznikami i obrońcami sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości. I czyż to nie właśnie Chrystusowa Ewangelia wciąż woła o człowieka wiernego swemu sumieniu, o człowieka, który przerasta wszystko na świecie, prócz samego Boga; upomina się o ludzką godność i poszanowanie tej godności, o prawdę, której nie można zagłuszyć czy rozmywać w ludzkim sercu, bo przecież – jak mówił ksiądz Jerzy – jest w ludziach jakaś naturalna tęsknota za prawdą i tylko trzeba nauczyć się odróżniać kłamstwo od prawdy.
Umiłowani Bracia i Siostry!
30. rocznica męczeńskiej śmierci błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki pozwala powrócić pamięcią do tamtych dni, do słów, które nam pozostawił, do życia i męczeństwa, którego dał nam przykład. Wszyscy, którzy Go osobiście znali, wielokrotnie podkreślali, że o ewangelicznej autentyczności Jego postawy świadczy i to, że sam nie szukał męczeńskiej śmierci. Sam, we wspomnianych już przeze mnie różańcowych rozważaniach, przywołał, może skądinąd oczywistą, choć często zapomnianą prawdę, że życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno. Apostoł Paweł, mając jakby w tle to samo przecież przekonanie, zachęcał nas dziś do postępu i radości w wierze, do ewangelicznej walki o wiarę w Ewangelię, do odwagi i do znoszenia cierpień i utrapień życia w przekonaniu, że człowiekowi wierzącemu z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć. Nie chodzi, oczywiście, o to, abyśmy sami sobie czy innym wkładali na barki krzyże, ale o to – jak zachęcał ksiądz Jerzy – byśmy wzięli swój krzyż, krzyż naszej codziennej pracy, naszych znojów, naszych problemów i poszli drogą Chrystusa na Kalwarię. Jedynie bowiem z Bogiem i w Bogu, z Chrystusem i w Chrystusie możemy iść do końca naszą drogę.
Drodzy w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia!
Męczeńska droga błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, rozpoczęta przed trzydziestu laty na tym bydgoskim wzgórzu, zaprowadziła Go do chwały ołtarzy. Na zawsze z postacią tego błogosławionego męczennika naszych czasów, łączyć będziemy słowa Apostoła Pawła: zło dobrem zwyciężaj. To często przecież nieomal spontaniczne, pierwsze skojarzenie, jakie w sercach ludzi wywołuje ksiądz Jerzy. Warto bowiem w postaci błogosławionego księdza Jerzego, wciąż na nowo odnajdywać właśnie pokornego świadka i sługę piękna i prawdy Ewangelii Jezusa. Wzywał do niej w swoich pamiętnych kazaniach przekonując: Bądźmy silni miłością – tak mówił w jednym z nich – módlmy się za braci błądzących, nie potępiając nikogo, a piętnując i demaskując zło. Jeden ze świadków w procesie błogosławionego Jerzego, wprost przywołany we wspomnianej już homilii Prefekta Watykańskiej Kongregacji, wspominał, że bardzo często spotkania księdza Jerzego z ludźmi stawały się okazją do modlitwy, albowiem On starał się widzieć wszystkie swoje sprawy oczyma wiary. I ta właśnie logika głębokiego szacunku dla każdego człowieka, nawet tego, który osobiście uwikłany był w istniejące wówczas zło, z jednoczesnym jasnym, przejrzystym i odważnym demaskowaniem mocy zła, niewątpliwie powodowały, że ten skromny kapłan tak bardzo zagrażał złu. Mówił do przyjaciół swoich i im powtarzał: nie walczę z ofiarami zła, ale ze złem. Może warto tej właśnie postawy się od Niego uczyć. On bowiem dobrze wiedział – jak wówczas na Wyżynach jeszcze mówił – że komu nie udało się zwyciężyć sercem i rozumem, ten usiłuje wciąż zwyciężyć przemocą. Dlatego wówczas gorąco się modlił, powierzając siebie i nas Maryi: nas, których dręczą rany i bóle fizyczne, wspieraj Maryjo. Nas, których tak często spotyka niepokój, rozterka i załamanie, podtrzymuj na duchu, Maryjo. Nam, którzy jesteśmy upokorzeni, pozbawieni nieraz praw i godności ludzkiej, użycz męstwa i wytrwałości. Nam, którzy dokładamy wszelkich starań, aby odnowić oblicze tej ziemi, w duchu Ewangelii, okaż swą matczyną opiekę, Maryjo. Amen.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.