Młodzi, w których zainwestowaliście, nie zawiedli!
16 kwietnia 2014 | 09:50 | Anna Malec / br Ⓒ Ⓟ
Kiedy ks. Jan Drob po raz pierwszy pomyślał o Kanonizacyjnej Iskrze Miłosierdzia, w ślad za tą myślą przyszła kolejna – jeszcze raz, być może ostatni, pozwolić Janowi Pawłowi II zjednoczyć Polaków.
Papież robił to zawsze podczas pielgrzymek, momentem jedności była też jego śmierć i beatyfikacja. Czy kanonizacja będzie ostatnim momentem zbiorowej pamięci o Wielkim Polaku? Prezes zarządu Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia w rozmowie z KAI mówi także o zadaniach stypendystów, przyszłości funduszu stypendialnego i podtrzymywaniu pamięci o papieżu.
KAI: W miniony weekend (12-13 kwietnia) w polskich parafiach, wokół Kanonizacyjnej Iskry Miłosierdzia, udało się zgromadzić młodzież i biskupów. W dniu kanonizacji Jana Pawła II, Iskrę będzie można zabrać do swoich domów. Czy rzeczywiście Iskra ma szanse poruszyć nie tylko parafie, ale także Polaków?
– W założeniu Kanonizacyjna Iskra Miłosierdzia jest symboliczna, nie jest to święty ogień. Tu chodzi o wielkie miłosierdzie Boga, którego największym darem jest ten czas, który właśnie przeżywamy – męka, śmierć i zmartwychwstanie. Bóg dał Swojego Syna, żebyśmy mieli życie. Dlatego chodziło o to, żeby zapalić tę Iskrę w sercach ludzkich. Żeby człowiek zrozumiał bezgraniczne miłosierdzie Boga, zaufał Mu. Jan Paweł II powiedział, że „w miłosierdziu świat znajdzie pokój a człowiek szczęście”. Jeśli tego miłosierdzia nie będzie w nas, to sami ze sobą będziemy ciągle w stanie wojny. Jeśli nie będzie go w rodzinach, to nie liczmy na to, że będzie w nich pokój. Jan Paweł II o tym właśnie mówił, przekazując to, co Chrystus objawił s. Faustynie. Po drugie prosił nas, niejako zlecił Polakom, żebyśmy tę prawdę o miłosierdziu Bożym zanieśli na cały świat. Sam jestem zaskoczony skalą, na którą ta Kanonizacyjna Iskra Miłosierdzia się rozeszła. Jest dla mnie wielkim zaskoczeniem, jak ta iskra została przyjęta przez wszystkie diecezje i parafie
KAI: W przeżywaniu wiary ważną rolę odgrywają znaki mistagogiczne, symbole. Takim znakiem stała się także Iskra. Czy pomoże ona duszpastersko ożywić parafie? Czy ma Ksiądz sygnały świadczące o tym, że coś takiego się dzieje?
– Człowiek odbiera wszystko zmysłami. Wiem, że w wielu diecezjach, parafiach, domach zakonnych, we wspólnotach odbywały się przygotowania do kanonizacji Jana Pawła II – modlitwy, czuwania, koncerty. Ale trzeba było czegoś, co zespoli te działania, zjednoczy nas. Tym miała być Iskra Miłosierdzia. Człowiek czyta zmysłami – wzrokiem, słuchem. Ta iskra miała nas Polaków zjednoczyć.
Na naszej stronie internetowej jest kanonizacyjna modlitwa słowami Jana Pawła II- to jest bardzo ważne! Chodzi o to, żebyśmy wieczorem, w dniu kanonizacji, w naszych domach, odmówili tą modlitwę. Uważam, że to będzie przepiękny bukiet modlitewny, który przez wstawiennictwo Jana Pawła II zaniesiemy do Boga, prosząc o miłosierdzie dla nas i całego świata.
Pamiętajmy, że nie oddajemy czci lampionowi ani płomieniowi. To jest symbol, który ma nas duchowo złączyć z Bogiem, z Janem Pawłem II, z Faustyną. Dlatego, tak ważna jest ta wieczorna modlitwa.
KAI: Nie obawia się Ksiądz, że kanonizacja Jana Pawła II będzie ostatnim momentem zbiorowej pamięci o Papieżu? Czy jako „żywy pomnik” macie plan na podtrzymywanie tej pamięci?
– Jak powiedziałem o tej obawie kard. Dziwiszowi, to zaprotestował mówiąc, że mamy jeszcze przecież Światowe Dni Młodzieży. To prawda, ŚDM zapoczątkował Jan Paweł II, ale teraz będzie w nich uczestniczył Franciszek. Ale jestem przekonany, że ta cała spuścizna, jaką zostawił nam Jan Paweł II – modlitewna, przykładu zawierzenia Bogu, miłosierdziu, będzie trwała. A stypendyści i absolwenci poniosą tę naukę dalej. Przecież to oni przygotowali akcję z Kanonizacyjną Iskrą Miłosierdzia, zrobili wspaniałe dzieło. Ten „żywy pomnik” naprawdę żyje!
KAI: Na barkach stypendystów spoczywa także podtrzymywanie pamięci o Ojcu Świętym. Jak młodzież będzie to zadanie realizować?
– Pozostawmy to samym stypendystom. Oni czują Jana Pawła II, są dumni z tego, że są „żywym pomnikiem” i czują ogromna wdzięczność również wobec ofiarodawców. Bo prawda jest taka – ten pomnik budują Polacy. I widać, że ten pomnik trwa i żyje – żyje Janem Pawłem i przenosi w przyszłość jego nauczanie. A co i jak oni będą realizować, to jest ich wewnętrzna sprawa. Poza tym Jan Paweł II już wie, jak im pomoc, żeby to wszystko, co chciał przekazać nam trwało i wydawało owoc.
KAI: Fundusze na stypendia dla podopiecznych Fundacji w dużej mierze pochodzą ze zbiórki publicznej podczas Dnia Papieskiego oraz z dobrowolnych regularnych wpłat na ten cel. Jak Ksiądz widzi przyszłość Fundacji w tym kontekście? Nie obawia się Ksiądz, że im dalej od kanonizacji, tym fundusz stypendialny będzie mniejszy?
– Bądźmy realistami, im dalej od kanonizacji, tym ta zbiórka może być mniejsza. W tym, może w przyszłym roku, jeszcze może być wystarczająca. Natomiast w przyszłości coraz mniej ludzi będzie emocjonalnie związanych z Janem Pawłem II. Dlatego stypendyści którzy ukończyli studia, zarejestrowali Stowarzyszenie Absolwentów Dzieło. Oni sami będą przecież gdzieś pracować, będą może przedsiębiorcami, i mam nadzieje, że będą także prowadzić składkę, która umożliwi im młodszym kolegom studiowanie. I to pozwoli na kontynuowanie funduszu. Przecież oni pochodzą z małych, niezamożnych, często wielodzietnych rodzin. Myślę, że Stowarzyszenie umożliwi i ułatwi prowadzenie dalej tego funduszu. Mam nadzieję, że będą czuli się odpowiedzialni i to, co sami otrzymali, będą teraz dawać innym.
KAI: Fundacja ma być tworzonym przez polską młodzież „żywym pomnikiem” Jana Pawła II. Papież jednak był papieżem nie tylko polskiej młodzieży, ale także młodych całego świata. Myślał Ksiądz o tym żeby fundacja stała się międzynarodowa?
– Tak daleko nie myślałem. Jak Jan Paweł II i Pan Bóg będą chcieli, tak będzie. Wiem, że nasi stypendyści czują się rzeczywiście wspólnotą. Studiują rozmaite kierunki – mamy 16 kleryków, 3 już wyświęconych księży, mamy swoim lekarzy, prawników, inżynierów – łączy ich Jan Paweł II. Oni są naprawdę wspaniali. Chciałbym podziękować wszystkim darczyńcom – naprawdę ci młodzi, w których inwestujecie, nie zawiedli! Oby tą iskrę miłosierdzia rozpalali teraz i w przyszłości – w swoich rodzinach, miastach, miejscach pracy. Chciałbym, żeby czuli się tym żywym pomnikiem, przez który Jan Paweł przekazuje nadal swoje nauczanie i opiekę.
KAI: Za kilka dni kanonizacja Jana Pawła II, a więc poniekąd także święto Fundacji. Będziecie przeżywać ten czas razem?
– Młodzież w większości pozostanie w parafiach. Nie możemy wszyscy pojechać do Rzymu. Będą w swoich parafiach i tam mają zorganizować te obchody – przecież trzeba, żebyśmy tu wspólnie tą uroczystość zorganizowali. Dlatego do Rzymu pojedzie tylko skromna, dwuosobowa delegacja, która wręczy Franciszkowi kanonizacyjną księgę postanowień, podziękowań i próśb do bł. Jana Pawła II.
KAI: II Ogólnopolski Kongres Nowej Ewangelizacji, który odbył się w Warszawie we wrześniu 2013 r., podkreślał potrzebę pozostania w swojej parafii i podejmowanie ewangelizacji właśnie tam, nazywając to „budzeniem olbrzyma”. Czy w Fundacji przygotowujecie młodzież także do takiej ewangelizacji?
– Oni muszą to czuć i czują. Niedawno mieliśmy rekolekcje dla studentów w różnych miastach. Podczas rekolekcji wspólnoty warszawskiej rozmawialiśmy właśnie o ewangelizacji. Młodzi mówili o tym, że rzadko wracają po studiach do swojej miejscowości, raczej osiedlają się w mieście studiowania. W ten sposób traci się kontakt ze swoim miastem. I postanowiliśmy jedną rzecz – jeden ze stypendystów w każdej diecezji będzie miał adresy młodych, którzy z tej diecezji wyszli. Chodzi o to, żeby być w kontakcie i razem móc coś zrobić dla swojego regionu. Są wśród absolwentów np. lekarze – czemu nie mają zrobić np. bezpłatnych badań dla dzieci? Niech tu mieszkają, ale niech też robią coś dla swojego regionu. To zrozumiałe, że wyjeżdżają z małych miejscowości, ale nam też chodzi o to, żeby pomagali i nie zapomnieli o korzeniach i miejscach, z których wyszli. To jest bardzo istotne dla przyszłości.
Rozmawialiśmy też o ty, co obserwujemy na Ukrainie. Modlimy się, żeby ten konflikt nie został zalany krwią, ale należy się też spodziewać, że w najbliższym czasie do naszego kraju może przyjechać wielu emigrantów. Stypendyści będą chcieli się włączyć w pomoc. Ustaliliśmy, że np. 20 stypendystów będzie miało pod opieką jednego emigranta – złożą się po 20/30 zł. i będą w ten sposób pomagać. Szczegóły są jeszcze do dopracowania, choć mamy nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby.
KAI: Zadaniem stypendystów jest zatem także reagowanie na bieżące potrzeby?
– Trzeba reagować na bieżące sytuacje. Wiadomo, że bieżące potrzeby wymuszają konieczność konkretnego działania. Kiedyś nasi stypendyści na obozie we Wrocławiu przeszli kurs ratowania miejscowości przed powodzią, to się bardzo przydało kiedy w naszym regionie wylewała Wisła. Oni byli już przeszkoleni.
KAI: Przed nami, poza kanonizacją, drugie ważne wydarzenie: Światowy Dzień Młodzieży w Krakowie w 2016 roku. Jak młodzież z Fundacji przygotowuje się do spotkania z Franciszkiem?
– Na pewno włączą się w przygotowania. Są zorganizowani i pełni zapału. Nie chcę snuć planów Janowi Pawłowi II i Panu Bogu, nie po to jestem. Chciałbym, żebyśmy wypełnili wolę Pana Boga, bo to nie jest przypadek, że fundacja powstała, że ten czy tamten się w niej znalazł. Pan Bóg wie, że oni zaufali. Mam nadzieję, że tego zaufania nie zawiodą.
KAI: W tym roku Dzień Papieski będzie szczególny – po raz pierwszy będziemy go przeżywać ze świętym papieżem. Czy macie już plany na ten czas?
– Będziemy szukać, myśleć i modlić się. Uważam, że wszystkie takie decyzje muszą być „przemodlone”, żeby nie były wg mądrości naszej, ale wg woli Boga. A w tym momencie również i Jana Pawła II.
KAI: Pan Bóg powierzył Księdzu ważne zadanie: opiekę nad żywym pomnikiem Jana Pawła II. O co Ksiądz się modli za wstawiennictwem papieża?
– To są Jego dzieci, Jego pomnik, nie mój. Ja mogę tylko pracować, pomagać, starać się, ale nie chcę tego robić wg mojej myśli i woli, ale wg woli Boga i Jego pośrednika – Jana Pawła. Często mu to mówię – „to jest twój pomnik, twoje dzieci”. Nie zapomnę pewnej wieczornej modlitwy, podczas której powiedziałem – „Panie Boże powierzam ci te moje dzieci”. I nagle słyszę taki wewnętrzny głos – „Jak to twoje? one są moje”. Jak Boga kocham. Jeśli będę traktować Kościół jako mój, to nic z tego nie będzie. To jest Jego kościół. I to trzeba najpierw zrozumieć. I Jemu trzeba dać się prowadzić. To wszystko. Dlatego nie wiem, co jeszcze przed nami.
Rozmawiała Anna Malec
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.