Po obu stronach potrzeba odwagi – prezes IPN o polsko-ukraińskiej deklaracji nt. Wołynia
28 czerwca 2013 | 17:52 | aw / br Ⓒ Ⓟ
Po obu stronach – polskiej i ukraińskiej – potrzebna jest odwaga, żeby zmierzyć się z przeszłością – mówi w wywiadzie dla KAI dr Łukasz Kamiński. Prezes IPN skomentował podpisanie Deklaracji rzymsko- i greckokatolickich Kościołów w Polsce i na Ukrainie w przededniu 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej. Jego zdaniem rola Kościołów w pojednaniu narodów, które połączyły dramatyczne wydarzenia, jest nie do przecenienia – to one podejmują pierwsze kroki w uzdrowieniu pamięci.
KAI: Dziś podpisano wspólną deklarację Kościołów grecko- i rzymskokatolickiego Polski i Ukrainy w przededniu 70. rocznicy zbrodni na Wołyniu. Jak Pan ocenia ten krok z punktu widzenia historyka i prezesa IPN?
Dr Łukasz Kamiński: – Jest to bardzo istotny i odważny krok. We wspólnej Deklaracji zostało powiedziane wszystko, co powinno być powiedziane. Padły słowa, jakich oczekiwali wszyscy oczekujący przebaczenia i pojednania – zarówno Polacy jak i Ukraińcy. Jest też bardzo ważny z punktu widzenia IPN apel do historyków w obu krajach do prowadzenia dalszych badań, w tym sporządzania list imiennych ofiar zbrodni. W kolejnych miesiącach i latach powinniśmy wypełnić ten apel konkretną treścią, prowadzić wspólne, polsko-ukraińskie badania dotyczące ofiar z obu stron. Dla Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa to z kolei zadanie upamiętnienia miejsc pochówku ofiar zbrodni. Mówiliśmy o tym wczoraj na konferencji pt. „Zbrodnia wołyńska – historia, pamięć, edukacja. W przededniu 70. rocznicy”, zorganizowanej przez IPN – to poważne zdanie, gdyż większość tych miejsc nadal pozostaje nieoznaczona.
KAI: Jest to około 2 tys. miejsc…
– Lista wciąż nie jest kompletna, zaś w miejscowościach, w których dokonywano mordów, często nadal nie są znane miejsca pochówku – ciała ofiar były wrzucane do wspólnych dołów śmierci.
KAI: Dlaczego do podpisania tej deklaracji potrzebna była odwaga?
– Do stanięcia w prawdzie potrzebna jest odwaga. Do gotowości mówienia prawdy o własnych winach i prośby o wybaczenie, skierowanej do drugiej strony.
KAI: To naturalne, że strona bardziej obciążona winami ma blokadę psychiczną w związku z mówieniem i prowadzeniem badań nad tragiczną przeszłością.
– Historykom ukraińskim nie jest łatwo w badaniu tego właśnie fragmentu przeszłości, mówimy przecież o ok. 100 tys. pomordowanych Polaków. Należy jednak pamiętać, że środowisko badaczy nie jest jednorodne, są bardzo różni naukowcy, w tym także tacy, którzy mówią o tym otwarcie. Większym problemem niż postawa historyków jest to, że brakuje nam do wspólnych badań instytucjonalnego partnera. IPN nie ma odpowiednika na Ukrainie. Instytut, który istnieje i działa nawet pod tą samą nazwą, jest dość słaby. A bardzo ważne jest żeby był partner badań – jeśli chcemy, żeby były wiarygodne, muszą być wspólnie prowadzone, by nie były przez nikogo podważane.
KAI: Jaka jest powszechna ukraińska świadomość o rzeziach na Wołyniu? W Polsce przez lata temat był przemilczany, badania niemożliwe, pamięć przechowywana przez cudem uratowanych i ich rodziny. Czy są jakieś próby rozliczenia czy to temat przemilczany?
– Musimy pamiętać, że wciąż nie ma czegoś takiego jak wspólna tożsamość całej Ukrainy. Dotyczy to także pamięci historycznej. W większości regionów nie ma własnego, pochodzącego np. z przekazów rodzinnych doświadczenia związanego ze zbrodnią wołyńską, czy szerzej z konfliktem polsko-ukraińskim. Nie mówi się też o tym w ukraińskich szkołach, ten wątek jest bardzo słabo obecny w mediach. Za to Stepanowi Banderze stawia się pomniki i być może ma to związek – niepamięć o zbrodni i gloryfikacja przywódcy OUN. Świadomość tej przeszłości, jest ograniczona głównie do regionów zachodniej Ukrainy. To na pewno utrudnia dialog polsko-ukraiński.
Zmiana tej sytuacji jest możliwa. Dużą nadzieję wiążę z tym, że kilka tygodni temu ukazała się na Ukrainie książka prof. Grzegorza Motyki „Od rzezi wołyńskiej do akcji Wisła”. Pokaże ona ukraińskim czytelnikom, że polscy badacze nie uciekają od trudnych pytań o polski odwet i zbrodnie, dokonane w ramach tego odwetu. Jeżeli ta publikacja zostanie rozpowszechniona na Ukrainie wraz ze świadomością, że jesteśmy gotowi do dialogu, to to może zmienić nasze relacje. Ta książka może pomoże zrozumieć, jak wielka jest skala zbrodni wołyńskiej, jak bolesna jest to kwestia, nawet po latach, dla Polaków.
KAI: Dwa Kościoły robią kolejny, bardzo ważny krok na drodze pojednania. To chyba pokazuje, że narody potrzebują odniesień duchowych, zwłaszcza gdy połączyła je dramatyczna przeszłość?
– To przykład znaczenia, jakie ma religia, gdy potrzeba głębszej refleksji nad życiem człowieka. W trudnych momentach w naturalny sposób zwracamy się do Kościołów i to potwierdza, że religii i Kościołów nie możemy wykluczać z życia społecznego. Nie są one tylko kołem ratunkowym, które narody chwytają w trudnych momentach. Słowa prośby o przebaczenie win, które dziś padły, dają nadzieję na budowanie wspólnej przeszłości i mogą mieć wielkie znaczenie w innych dziedzinach życia społecznego.
KAI: To, co zaczyna się w planie duchowym, ma być kontynuowane w konkretnej, wymiernej rzeczywistości?
– Kościoły zarysowały dziś pewną perspektywę, jednak jej wypełnienie zależy nie tylko od nich. To zadanie dla struktur państwa, organizacji społecznych, poszczególnych jednostek. Wszyscy powinniśmy realizować drogę pojednania, która stoi przed Polakami i Ukraińcami.
Rozmawiała Alina Petrowa-Wasilewicz
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.