Jestem z innej gliny
05 czerwca 2013 | 09:57 | awo / br Ⓒ Ⓟ
Laureatem Nagrody „Ślad” im. Biskupa Jana Chrapka został Krzysztof Ziemiec z TVP. Statuetkę autorstwa prof. Gustawa Zemły odebrał we wtorek wieczorem podczas uroczystej gali w Domu Arcybiskupów Warszawskich.
Krzysztof Ziemiec w rozmowie z KAI mówi o tym, czym dla niego jest ta nagroda oraz, że „wszystko w życiu ma swój sens i logikę”. Jego zdaniem, dziennikarstwo jest obecnie zawodem umierającym gdyż dziennikarzem może być każdy. Dziś już nikt nie mówi o przyzwoitości w tym zawodzie – zauważa Ziemiec.
KAI: Jakie znaczenie ma dla Pana nagroda „Ślad”?
– Każda nagroda jest jakimś ukoronowaniem etapu pracy, a ponieważ „Ślad” to nagroda za pracę dziennikarską, ma ona dla mnie szczególny charakter. Piękne są słowa, towarzyszące tej nagrodzie: „Idź przez życie tak, aby ślady twoich stóp przetrwały Cię!”. Niezależnie od tego, że tę nagrodę dane mi było otrzymać, od dziecka staram się w ten sposób żyć i postępować. W momencie rozpoczęcia życia zawodowego bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że w życiu trzeba robić wszystko tak, żeby po sobie ten ślad zostawić.
Dziś świat biegnie bardzo szybko, nie zawsze w tę stronę, w którą chcielibyśmy, wszystko jest ulotne, chwilowe, bardzo mało rzeczy jest ponadczasowych… Jestem trochę tak skonstruowany, że bardzo często, a może za często właśnie, sięgam do tego, co było kiedyś, bo to daje mi przede wszystkim dużo siły i to też odpowiada na pytania: Po co żyjemy? Dla kogo żyjemy? Po co tworzymy i dla kogo tworzymy? To wszystko ma głębszy sens.
Poza tym, patron nagrody bp Jan Chrapek był też osobą, której może za dobrze nie znałem, ale jako dziennikarz radiowy, który obsługiwał pielgrzymki papieskie w Polsce zapamiętałem go jako niezwykle serdecznego człowieka, uśmiechniętego, otwartego dla wszystkich i dla wszystkich znajdującego czas. Już wtedy był dla mnie wzorem takiego ludzkiego postępowania, a dziś ta nagroda jest dla mnie takim trochę – tak to odbieram, może niesłusznie – ukoronowaniem tego, że udało mi się przynajmniej w jakiejś części podążać tym jego śladem, który wyznaczył i to jest dla mnie bardzo, bardzo ważne.
KAI: Co przekazałby Pan młodemu pokoleniu dziennikarzy?
– Będę brutalny. Mówię im prosto z mostu: nie idźcie tą drogą, bo dzisiaj dziennikarstwo jest zawodem umierającym. Nie ma dla nich miejsca pracy, niestety. Przykro mi, ale odradzam studiowanie dziennikarstwa, bo te studia produkują bezrobotnych. Media się kurczą. Media się bardzo zmieniają. Być może za 10 lat odpokutuję te słowa i będę bił się w piersi, gdy się okaże, że nie miałem racji, ale boję się, że będzie tak, jak jest dzisiaj: miejsc pracy absolutnie ubywa a nie przybywa. Natomiast dziennikarstwo zmienia się w tym sensie, że dzisiaj dziennikarzem może być każdy, nawet ekspedientka z warzywniaka, która będzie nagrywała siebie na dyktafon czy aparat cyfrowy i umieszczała później na blogu lub na You Tube.
Media w ogóle bardzo się zmieniły. Dziś już nikt nie mówi o przyzwoitości, tak jak jeszcze ja byłem tego uczony. Dziś bardzo często można ludzi zniszczyć jednym czy drugim tekstem i nie ma nawet – już nie mówię, że pokuty za to – ale dla wielu osób nie jest to już nawet dziwne. Więc dla mnie to jest dziwne.
KAI: Ale Panu udało się jednak ukazywać dobro.
– Bo ja to jestem z innej gliny. Ja powinienem urodzić się chyba przed wojną, i może dlatego mi się udało.
KAI: Kapituła przyznała Panu „Ślad” „za odważne i profesjonalne pokazywanie siły dobra i jego atrakcyjności w czasach, gdy świat coraz bardziej w to powątpiewa”.
– Staram się to robić każdego dnia, nie tylko w życiu zawodowym ale także i prywatnym. Jeśli Pani mówi, że mnie się udało, to mam nadzieję, że choć w jakiejś części tak jest. Nie jest to łatwe, bo rzeczywiście dzisiaj i świat, i media wręcz lubują się w pokazywaniu rzeczy złych, ale w nas dziennikarzach, ale szczególnie w widzach jest ogromna tęsknota, żeby pokazywać dobro. Niejednokrotnie dostaję listy czy maile: Panie Krzysztofie, niech pan da chociaż jedną dobrą wiadomość do każdego wydania „Wiadomości”. Staram się tak robić, bo życie nie jest tylko czarne. Bywa też białe. W życiu są wzloty i upadki, łzy i śmiech – trzeba umiejętnie to pokazywać. Absolutnie nie wolno epatować złem, chociaż trzeba je pokazywać, bo ono jest obecne, ale też w tych smutnych, czasami trudnych chwilach są też „oddechy” i uśmiechy. A poza tym wszystkim staram się też mówić, że wszystko w życiu ma swój sens i logikę. Nawet to co trudne – też jest po coś.
Rozmawiała Anna Wojtas (KAI)
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.