Bp Kiernikowski: nikogo nie wyrzucałem z kościoła, poprosiłem o przyjęcie właściwej postawy
16 maja 2012 | 19:54 | el Ⓒ Ⓟ
– Nikogo nie wyrzucałem ani nie wykluczałem z Kościoła, prosiłem jedynie o przyjęcie właściwej postawy – powiedział na antenie Radia Podlasie biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski, komentując incydent, do którego doszło w niedzielę 13 maja w trakcie obchodów Diecezjalnego Dnia Rodziny w Sanktuarium Rodzin w Parczewie.
Podczas Eucharystii w kościele pojawiła się, związana z suspendowanym kapłanem z archidiecezji krakowskiej, ks. Piotrem Natankiem, ponad 30–osobowa grupa Rycerzy Chrystusa Króla w charakterystycznych czerwonych płaszczach z wizerunkiem Chrystusa Króla.
Przewodniczący celebracji biskup zaapelował o odpowiednie podejście do liturgii, poprzez zdjęcie strojów i przyjęcie postawy odpowiedniej dla zgromadzenia liturgicznego. Poinformował, że Eucharystia nie może być sprawowana, gdy jakaś grupa wyraźnie manifestuje swoją postawą i ubiorem pewne poglądy rozbijające jedność zgromadzenia. Pomimo apeli biskupa, grupa przez długi czas nie chciała zdjąć swoich wierzchnich okryć. Eucharystia, zaplanowana na godzinę 13.00, rozpoczęła się z prawie godzinnym opóźnieniem.
Odnosząc się w Radiu Podlasie do wydarzeń z Parczewa, bp Kiernikowski podkreślił, że Kościół jest przede wszystkim znakiem jedności. Oznacza to, że należy jednoczyć rozproszonych przez grzech, ale nie poprzez ukazanie jakiegoś celu partykularnego a przez odniesienie do Tajemnicy Jezusa Chrystusa. – Zgromadzenie liturgiczne jest „par exelance”, w sposób zwyczajnie nadzwyczajnym miejscem, gdzie pod przewodnictwem biskupa, czy kapłana, który jest w jedności z biskupem, przeżywa proces nawracania się i dążenia do jedności – powiedział.
– Eucharystia nie może być sprawowana wtedy, kiedy jakaś grupa, która nie została zaaprobowana przez Kościół określonymi statutami, coś manifestuje i rozbija jedność zgromadzenia, m.in. przez charakterystyczny strój czy postawę. Eucharystia jest świętowaniem, celebrowaniem Tajemnicy, która ma na celu tworzenie jedności. Znakiem jedności kościelnej jest biskup. Tak więc jakakolwiek grupa manifestująca coś odrębnego, wyklucza sprawowanie Eucharystii i to był powód, dla którego czekałem z rozpoczęciem Mszy św. – wyjaśnił.
Gdy w świątyni pojawiła się grupa, spośród której kilka osób weszło między grupę kapłanów idących w procesji, biskup zwrócił uwagę najbliżej stojącym. Ci natomiast zaczęli zakładać charakterystyczne nakrycia. – Mówiłem do nich bardzo spokojnie, ale oni nie słuchali. Osoby ubrane w charakterystyczne płaszcze utworzyli w nawie szpaler. Nie posłuchali prośby o zdjęcie okryć. W pewnym momencie uklękli. Poprosiłem więc o przyjęcie właściwej postawy liturgicznej – na początku liturgii jest to postawa stojąca – tłumaczył na antenie Radia Podlasie biskup Kościoła siedleckiego.
Powiedział także, że osoby ubrane w charakterystyczne czerwone szaty, swoim ubiorem chciały zamanifestować coś, co nie harmonizowało ze zgromadzeniem. – Jako głowa tego zgromadzenia miałem nie tylko prawo, ale i obowiązek zaapelować, aby przyjęły postawę jaką przyjmują wszyscy wierni. Chodzi o postawę pokazującą gotowość do nawrócenia się, do przeżycia liturgii jako procesu jednania się. Te osoby natomiast przyjęły postawę manifestowania w sposób bardzo zdecydowany, postawę opozycyjną. Wielokrotnie apelowałem żeby przyjęli postawę gotowości do nawrócenia. Niestety, ci ludzie nie słuchali moich próśb. Pojawiły się głosy, aby wezwać policję. Poprosiłem jednak stanowczo o niestosowanie siły. Nie wolno nam porządkować zgromadzenia przy użyciu siły. Nasze przebywanie w zgromadzeniu polega na tym, że przeżywamy nawrócenie, więc nawet w skrajnych przypadkach nie powinno się używać siły – opisał zaistniałą sytuację biskup siedlecki.
– Byłem gotów ustąpić, tzn. wyjść z przestrzeni liturgicznej. Przestrzeń liturgiczna została zakłócona, a zgromadzenie weszło w taki stan, że było uniemożliwione sprawowanie liturgii jako celebracji jedności. Jest to bardzo poważna rzecz – podkreślił bp Kiernikowski.
Zaznaczył także, że nikogo nie wyrzucał z kościoła, a prosił jedynie o zdjęcie niestosownych okryć. – Nikogo nie wyrzucałem ani nie wykluczałem z Kościoła, prosiłem jedynie o przyjęcie właściwej postawy. Gdyby te osoby miały dobre intencje, to wystarczyłoby, aby zdjęły płaszcze. Tymczasem im chodziło właśnie o zamanifestowanie swoich poglądów. Nie można więc powiedzieć, że ktoś przyszedł ubrany w czerwony płaszcz i co to za problem. Te osoby przyszły po to, aby kontestować – podkreślił biskup i dodał. – Jest to grupa, która przemieszcza się po naszym kraju. W ubiegłym roku również pojawili się w Parczewie, ale wówczas był to tylko pewien incydent i kiedy poprosiłem ich wówczas o przyjęcie właściwej postawy liturgicznej, uczynili to. W tym roku grupa nie zareagowała na moje prośby – tłumaczył biskup siedlecki.
– Z tego, co wiem, jest to grupa osób, która jeździ po naszym kraju, wchodzi na różnego rodzaju uroczystości do kościoła. Dwie spośród tych osób były z Parczewa, pozostali pochodzą z Lublina, Krakowa. Niestety, dla niektórych osób Eucharystia staje się pewnego rodzaju happeningiem, podczas którego próbują osiągnąć swój cel – ubolewa biskup.
Biskup siedlecki zaapelował również do duchownych z terenu diecezji siedleckiej, aby zwracali uwagę, czy podczas sprawowania Eucharystii jakieś osoby nie próbują manifestować poglądów niewłaściwą postawą. – Bardzo proszę duszpasterzy, a także katechetów, aby nie dopuszczać do sytuacji, w których tego rodzaju grupy są w zgromadzeniach. Chodzi o to, aby ci ludzie nie manifestowali w zgromadzeniu liturgicznym postaw, które odstają od ducha jedności. Podkreślam, że nie chodzi o to, czy ktoś jest mniej, czy bardziej grzeszny, a o manifestację czegoś, co uniemożliwia sprawowanie jedności w sakramentach.
Biskup powiedział również, że osobom, które swoim strojem próbują manifestować coś podczas Eucharystii, nie powinien być udzielany sakrament Komunii św., dopóki nie zdejmą stroju, którym manifestują swoją postawę i innego ducha zgromadzenia, a nawet inną koncepcję Kościoła. – Podobno niektórzy w takim stroju idą również do sakramentu pokuty, w takiej sytuacji trzeba pouczyć taką osobę, że nie może otrzymać rozgrzeszania, dopóki pozostanie w pozycji kontestującej – powiedział bp Kiernikowski.
Członkowie Rycerstwa Chrystusa Króla, którzy pojawili się w niedzielę w Parczewie są związani z suspendowanym ks. Piotrem Natankiem. 16 stycznia br. Rada Stała Episkopatu Polski wydała specjalne oświadczenie dotyczące ks. Natanka. W oświadczeniu czytamy m.in. że „osoby współpracujące z suspendowanym ks. Piotrem Natankiem przyczyniają się do rozłamu wspólnoty wierzących, współdziałając w niszczeniu jedności Kościoła popełniają grzech, z którego mają obowiązek oczyścić się w sakramencie pokuty, a warunkiem rozgrzeszenia jest odstąpienie od wspierania rozłamu w Kościele i gotowość do naprawienia wyrządzonych krzywd”.
Rycerze Chrystusa Króla zmierzają do obwołania Chrystusa królem Polski. Na ten temat już wielokrotnie wypowiadał się Episkopat Polski.
Biskup siedlecki wyjaśnił na antenie Radia Podlasie, dlaczego ten pomysł nie zyskał aprobaty biskupów. – Osoby, które chcą obwołania Chrystusa królem Polski, niewłaściwie pojmują rolę, funkcję Jezusa Chrystusa jako Tego, który jest królem i panem wszechświata w sensie absolutnym. Królowanie Jezusa dokonuje się przez serca ludzi, którzy wejdą w nawrócenie – powiedział bp Zbigniew Kiernikowski.
Biskup zachęcił również wszystkich zainteresowanych do zadawania pytań na blogu e-Rozmowy o Dobrej Nowinie i zapewnił, że postara się odpowiedzieć na nurtujące duchownych i wiernych świeckich pytania.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.