Drukuj Powrót do artykułu

Sprawa Nergala wymaga wnikliwej analizy

22 września 2011 | 06:41 | Rafał Łączny / pm Ⓒ Ⓟ

– Kwestia obecności Nergala w publicznej telewizji wiąże się z odpowiedzialnością za właściwe wzorce wychowawcze – uważa przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak.

W wywiadzie udzielonym KAI podkreśla, że jest to sprawa o „dużym ciężarze gatunkowym”, która wymaga wnikliwej analizy. Zapewnia jednocześnie, że KRRiT nie będzie się uchylać „od pełnienia właściwej roli w tym względzie”. Jan Dworak stwierdza również, że rozumie protestujących przeciwko obecności Adama Darskiego w publicznych mediach podkreślając, że ich głos jest potrzebny w debacie publicznej.

Publikujemy treść wywiadu z Janem Dworakiem, Przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji:

KAI: Od lat w kolejnych ustawach czy rozporządzeniach dotyczących mediów publicznych pojawia się wyrażenie „misyjność”. Od wielu również lat zastanawiamy się czym owa misyjność jest. Co pana zdaniem oznacza misyjność mediów publicznych?

To pytanie rzeka, nad odpowiedzią można dyskutować bardzo długo. Najkrócej jednak można powiedzieć, że misyjność mediów publicznych polega na właściwym promowaniu wolności w mediach, odpowiedzialności za słowa i podnoszeniu poziomu debaty publicznej.

KAI: W tym kontekście jak widzi pan rolę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? Jako strażnika działalności, szczególnie mediów publicznych, choć nie tylko, czy raczej jako inspiratora pozytywnych zmian w mediach?

Jeśli chodzi o rolę, którą określił pan mianem strażnika, to Krajowa Rada pełni w tym sensie bardzo jasną funkcję administracyjną, w oparciu o ustawę o radiofonii i telewizji wobec wszystkich nadawców. Ma możliwość, prawo, a czasem obowiązek, nakładania kar. Jest też druga, bardziej miękka część działalności KRRiT. Mieści się w niej to, o czym pan wspomina, czyli inspirowanie do właściwych działań i zachowań, branie udziału we właściwym kształtowaniu czegoś, co nazywa się „infrastrukturą debaty publicznej”. Mam tu na myśli troskę o to, żeby dziennikarze mieli właściwe warunki do wykonywania swojej pracy, żeby stanowione prawo – nie mamy inicjatywy prawnej – nie tylko w odniesieniu bezpośrednio do ustawy o radiofonii i telewizji, ale szerzej wolności słowa, było właściwe. Przykładem może być krytykowany artykuł 212 Kodeksu Karnego, ale też zagadnienia związane z dostępem do informacji publicznej. Pewnie będziemy się w najbliższym czasie zastanawiali, czy nie zabrać głosu i w tej sprawie. Jest cały szereg zagadnień, którymi możemy i powinniśmy się zajmować, raczej określając swoje stanowisko niż wykonując prawo.

KAI: Powiedział pan, że KRRiT nie ma uprawnień legislacyjnych. Wiem jednak, że pracujecie nad projektem nowej ustawy o radiofonii i telewizji.

Jesteśmy dopiero na początku tej drogi. Często jestem o to pytany, ale rozumiem to zainteresowanie, bo z pewnością wszyscy pamiętamy, że próby naprawy prawa medialnego w ostatnich latach powiodły się jedynie fragmentarycznie. Podjęcie prac nad nowelą wpisaliśmy w strategię regulacyjną KRRiT na najbliższe lata. Chcemy, by przygotowanie w Polsce nowego prawa medialnego było konsultowane zarówno ze środowiskami społecznymi, w tym ze środowiskiem twórców, które było i jest bardzo aktywne, ale także w porozumieniu z przedstawicielami świata polityki, by proces stanowienia nowego prawa był w jak największym stopniu otwarty, kompetentny, ale przede wszystkim dający szansę na uchwalenie. Chodzi o maksymalnie szeroki konsensus społeczny i polityczny.

KAI: Na co chcecie położyć szczególny nacisk w nowym prawie medialnym? Jak według KRRiT miałyby się zmienić, szczególnie media publiczne?

Kierunek zmian jest dość jasno określony. Po pierwsze sformułowanie zadań programowych mediów publicznych. Należy właściwie wyznaczyć im zadania wynikające ze służby publicznej.
Drugą kwestią jest finansowanie, co ściśle wiąże się z zadaniami. Wiadomo, że media publiczne nie będą mogły właściwie pełnić swojej roli, jeśli w odpowiedni sposób nie będą finansowane. Chodzi o to, żeby finansowanie pochodziło ze źródeł publicznych, ale nie budżetowych, bo rodzi to z kolei niebezpieczeństwo uzależnienia nadawców publicznych – w jakiejś mierze – od rządu. Mam tu na myśli opłatę, którą można nazwać np. abonamentem lub inaczej, ale której istotą pozostaje to, iż są to pieniądze, przeznaczane przez społeczeństwo na media publiczne. Trzeci element to przyjęcie takich zasad gospodarki finansowej mediów publicznych, by były one transparentne, czytelne i nie powodowały marnotrawstwa publicznych pieniędzy. I ostatnia ważna kwestia to wybór właściwych władz mediów publicznych i reprezentacja społeczeństwa w mediach publicznych.

KAI: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wraz z Zarządem TVP pracuje nad znaczącymi zmianami w ramówce telewizyjnej. Kiedy możemy poznać owe zmiany i w jakim kierunku one pójdą?

To obowiązek, który wypełniamy w ślad za znowelizowaną ustawą o radiofonii i telewizji z ubiegłego roku. Dotyczy porozumień programowo-finansowych. W myśl noweli KRRiT będzie przydzielała fundusze nie na funkcjonowanie mediów ogólnie, czyli dla telewizji publicznej i 18 spółek radiowych – 17 regionalnych i Polskiego Radia – tylko na poszczególne zadania. Z jednej strony praca dotyczy właściwego określenia oczekiwań społecznych, sposobu konsultacji społecznych przy wyznaczaniu zadań mediów publicznych, a z drugiej strony dotyka bardzo szczegółowych kwestii związanych z księgowaniem, kategoryzowaniem, rozliczaniem i sprawozdawczością. To naprawdę bardzo duża i ważna zmiana. Dotyczy już roku 2012, ale bez wątpienia będziemy nad tym systemem dalej pracowali. W tej zmianie chodzi o to, żeby jakiś czynnik zewnętrzny wobec nadawców publicznych, nie zawieszając ich prawa do samodzielności kształtowania programu, mógł pewne rzeczy egzekwować, przedstawiając pewne potrzeby społeczne, które powinny być realizowane przez nadawców publicznych.

KAI: Wielu specjalistów zajmujących się mediami publicznymi podkreśla, że spoczywa na nich szczególna odpowiedzialność za promocję dziedzictwa naukowego i kulturowego, a także za kształtowanie postaw dzieci i młodzieży. W tym kontekście, oraz w świetle tego, co pan sam powiedział o misyjności mediów publicznych, chciałbym zapytać o protesty dotyczące obecności Adama Darskiego „Nergala” w programie telewizji publicznej „The Voice of Poland”. Czy pana zdaniem obecność człowieka lekceważącego wartości chrześcijańskie, szydzącego z nich, na co zwracają uwagę nie tylko polscy biskupi, ale także zwykli ludzie, którzy podpisują się pod listem protestacyjnym do Prezesa Telewizji Polskiej pana Juliusza Brauna, to jest wypełnianie misji telewizji publicznej, właściwe kształtowanie postaw dzieci i młodzieży?

Wiemy o tych protestach, bo docierają one także do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, choć właściwym ich adresatem jest telewizja publiczna. Nie uchylamy się jednak od pełnienia właściwej roli w tej sprawie. To sprawa o dużym ciężarze gatunkowym dla sposobu rozumienia wolności słowa, odpowiedzialności za właściwe wzorce wychowawcze, które powinny być kształtowane przez media.
Trzeba wziąć pod uwagę kilka sprzecznych ze sobą wartości. Zastanawiamy się, co znaczy wolność w sferze publicznej. Nie chcę uprzedzać stanowiska KRRiT – w najbliższym czasie wydamy stosowne oświadczenie – dlatego nie chciałbym szeroko o tym mówić, a raczej postawić pewne pytania. Co dzisiaj oznacza wolność wypowiedzi? Jeśli spojrzeć na wartości chrześcijańskie, to wolność wyboru jest podstawową kategorią teologiczną, dotyczącą człowieka. Bez wolnego wyboru nie byłoby dobra i zła. Czy więc praktykowanie wolności wypowiedzi narusza wartości chrześcijańskie? To wcale nie znaczy, że wszystkie wypowiedzi są równouprawnione w debacie publicznej.

Kolejne pytanie: czy ma prawo toczyć się nieskrępowana debata publiczna? Ja uważam, że tak. Oczywiście są ograniczenia tej wolności, ale debata to fundament realizacji człowieczeństwa, naszego życia społecznego i demokracji. Nie zapominajmy, gdzie narodziła się współczesna demokracja – nie gdzie indziej jak w świecie kultury chrześcijańskiej. Dzisiaj jest to podstawowy warunek dobrego funkcjonowania społeczeństwa.

W sferze zachowań społecznych to nie KRRiT, lecz inne instytucje, na czele z sądami, egzekwują wykonywanie prawa ograniczającego wolność. Death-metal jest muzyką i zjawiskiem kulturowym i marketingowym. Posługuje się symboliką dla chrześcijan groźną. Jest to jednak zjawisko funkcjonujące w świecie kultury. Jak to zatem ocenić? To, co poza mediami robi zespół Behemoth z „Nergalem”, to nie jest sprawa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nie mamy urzędowego prawa, by się w tej kwestii wypowiadać. To właśnie domena sądu.

Protestujący, zarówno hierarchowie Kościoła, jak i widzowie, ludzie wierzący, odnoszą się do wydarzeń sprzed czterech lat. Przywołują symboliczny gest darcia Biblii przez „Nergala”. Darcie książek kojarzy mi się jak najgorzej, nawet pomijając aspekt religijny, bardzo zrozumiały. Biblia to dla wielu ludzi święta księga, dla mnie również, ale nawet dla ludzi niewierzących darcie książek kojarzy się negatywnie.
Tutaj dochodzimy do dosyć trudnej kwestii, bo przecież ten człowiek zrobił to cztery lata temu, co prawda nigdy się od tego nie odciął, i swoją obecnością coś w Telewizji Polskiej symbolizuje. Z drugiej strony – tak jak powiedziałem – wydaje się, że prawa w programach nie narusza.

Co do występów Adama Darskiego w Telewizji Polskiej, to możemy się wypowiadać dopiero po obejrzeniu programu, nie jesteśmy bowiem cenzurą prewencyjną i nigdy Krajowa Radia nią nie będzie. Możemy patrzeć na to, co ukazuje się na ekranie u niezależnych nadawców. Wyemitowane zostały dotąd trzy odcinki „The Voice of Poland” i sądzę, że nie można zarzucić p. Darskiemu, że narusza w nich czyjekolwiek uczucia religijne. Na tym polega trudność i delikatność tej kwestii.

Wolność wypowiedzi, z mojego punktu widzenia, zakłada niemożliwość jakichkolwiek działań, które z góry zabraniałyby komukolwiek występowania w mediach. Pytanie jednak brzmi inaczej, czy w każdej roli każdy może występować, czy być przez media obsadzany. Zwłaszcza przez media publiczne. Jeśli chodzi o występowanie w tym programie, to „Nergal” pełni pewną rolę wzorotwórczą. Pytanie, czy władze telewizji wykazały się właściwą wrażliwością wobec oczekiwań różnych środowisk w kontekście tej roli mediów publicznych?

KAI: Przygotowujecie stanowisko w odpowiedzi na protesty, które pojawiły się w związku z obecnością Adama Darskiego w Telewizji Publicznej, ale zastanawiam się czy w ogóle macie jako Rada jakąkolwiek moc sprawczą? Tymczasem „The Voice of Poland” skierowany jest do młodych ludzi, a więc do tych, których charaktery, poglądy, postrzeganie świata dopiero się kształtują. Tu otrzymują wzorzec co najmniej wątpliwy.

Zbadamy, czy zostało naruszone prawo. Poza tym wypowiemy się, bo mamy takie samo prawo do wypowiedzi, może szczególne nawet, jak inni uczestnicy tej debaty. A na pewno większą odpowiedzialność. Uważam, że protesty i krytyczne głosy pod adresem „Nergala” są ważne. Istnieją one w sferze debaty publicznej, wyznaczania pewnych norm, ram, zasad przyzwoitości, w sprawie, która jest trudna i złożona. Wszystkie głosy, zarówno biskupów jak i wiernych broniących ważnych dla siebie wartości, uważam za uprawnione i ważne. Tak samo jak głosy osób, które bronią „Nergala” i swobody twórczej. Nie możemy, ani nie chcemy niczego nakazywać żadnemu nadawcy, ale możemy wyrazić swoją opinię i pewnie to zrobimy.
Natomiast, niestety, zupełnie nietrafny jest argument o abonamencie, z którego jakoby produkowany jest program „The Voice of Poland”. Jest akurat odwrotnie. Ten program zarabia pieniądze, które wydawane są na audycje misyjne, między innymi religijne. Abonament finansuje jedynie 13 procent budżetu TVP, więc można powiedzieć w uproszczeniu, że 13 procent każdej audycji. Odpowiedź na pytanie więc, co się stanie, kiedy abonamentu zabraknie, jest prosta. Nie chciałbym więc, aby tak się stało.

KAI: Obracamy się wciąż w kręgu czasu przyszłego. Sam pan przewodniczący powiedział, że nastąpi to w najbliższym czasie. Co to oznacza? Tydzień, miesiąc?

Nie będziemy nadmiernie zwlekać, ale właśnie dlatego, że jest to sprawa wielowymiarowa, chcemy ją wnikliwie przeanalizować jako precedens na użytek podobnych przypadków w przyszłości.

Rozmawiał Rafał Łączny.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.