Tygodnik „Idziemy”: Prymas Józef Kowalczyk, bp Giorgio Biguzzi i o. Jacek Salij
12 maja 2010 | 11:48 | ks. hz Ⓒ Ⓟ
Nowy numer „Idziemy” otwiera rozmowa ks. Henryka Zielińskiego z Prymasem Polski abp. Józefem Kowalczykiem: „Autorytet trzeba budować”. Abp Kowalczyk twierdzi, że autorytet moralny Prymasa jest wartością, którą trzeba podtrzymywać, ale jej nie nadużywać.
Prymas Polski nominat ujawnia dlaczego nominacja na metropolitę gnieźnieńskiego zastała go w rodzinnych Jadownikach i o swoim programie duszpasterskim. Informuje, że ingres do Gniezna planuje dopiero pod koniec czerwca. – Do tej pory powinny być sfinalizowane sprawy związane ze święceniami diakonatu i kapłaństwa w diecezji, z zakończeniem roku szkolnego, z nominacjami proboszczów i wikariuszy. Niech to zrobi jeszcze ta władza diecezjalna, która kończy swój mandat. Pozwólmy im to dokończyć. Po co mam podpisywać dokumenty dotyczące spraw i osób, których jeszcze nie znam? Nie chodzi przecież o pokazywanie swojej władzy, tylko o to, aby nasza posługa była sprawowana uczciwie i w duchu odpowiedzialności przed Bogiem. – mówi nowy Prymas.
Ojciec Jacek Salij OP w artykule: „Błogosławieni cisi” podejmuje temat błogosławionej i przeklętej cichości w życiu chrześcijan. Wskazuje na przykład Chrystusa, który był nie tylko cichy i pokorny sercem, ale wręcz klękał podczas Ostatniej Wieczerzy i do dzisiaj klęka przed tymi, którzy nie chcą kochać, albo kochają miłością tylko powierzchowną. Podkreśla, że cisi z Ewangelii, to ci, którzy trzymają się prawdy Bożej również wtedy, gdy wydaje się ona przegrywać, jest wyszydzana i uznawana za nieżyciową. Przestrzega jednak przed ludzką przewrotnością, która jest zdolna do różnych form przeklętej łagodności, uprzejmości i cichości. – Byłoby godnym pożałowania nieporozumieniem, gdybyśmy zafascynowani Bożym miłosierdziem próbowali je utożsamić z pobłażliwością dla zła. Przeklęta to cichość, która polega na udawaniu, że nie widzę krzywdy, jaka jest zadawana mojemu bliźniemu – pisze o Salij. Jako na przykład błogosławionej cichości wskazuje na Sługę Bożego ks. Jerzego Popiełuszkę.
Do diecezji Makeni w Sierra Leone zaprasza tamtejszy biskup Giorgio Biguzzi w rozmowie z ks. Henrykiem Zielińskim: „Zapraszam do Sierra Leone”. Katolicy w tym kraju stanowią poniżej 10% ludności. Większość stanowią muzułmanie. Jednak ze względu na wielkie zaangażowanie Kościoła w działalność edukacyjną, charytatywną i w łagodzenie skutków wojny domowej, pozycja społeczna katolików jest znacząca. Cieszą się oni szacunkiem. Tamtejszy islam nie jest fundamentalistyczny, nie utrudnia działalności ewangelizacyjnej, nie stawia przeszkód w przechodzeniu na chrześcijaństwo. Nawet wielu kandydatów do kapłaństwa wywodzi się z rodzin muzułmańskich. Jednak taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie, ponieważ daje się zauważyć presję ze strony islamu fundamentalistycznego. Kościół powinien zatem wykorzystać szansę ewangelizacji w Sierra Leone, dopóki taka istnieje. – Dlatego przyjeżdżam prosić o polskich księży. – mówi bp. Biguzzi.
Temat z okładki: „Komunia po raz pierwszy” podejmuje Lidia Molak, prywatnie matka pięciorga dzieci. Przyznaje, że napisać o Pierwszej Komunii to jedno, ale przeżyć ją na własnej rodzicielskiej skórze – to zupełnie co innego. Autorka stawia wiele pytań, między innymi i sensowność tak wielu prób przed samą uroczystością i specjalnych Mszy dla dzieci przed Pierwszą Komunią, zwłaszcza że prawie niczym nie różnią się one od Mszy coniedzielnych sprawowanych w parafiach. Podejmuje również temat tzw. „pierwszej spowiedzi” przed komunią i wyznaje, że nie zna racjonalnych argumentów dla których dziecko będąc już wolne od grzechu musi czekać jeszcze na drugą spowiedź, by dopiero po niej przyjąć Eucharystię. Twierdzi jednak, że kto chce naprawdę przeżyć wraz ze swoim dzieckiem głębię spotkania z Chrystusem, ten ją przeżyje.
Mocnym, jak zawsze akcentem w tygodniku „Idziemy” jest felieton o. Dariusza Kowalczyka SJ. Tym razem punktem wyjścia dla autora – profesora Uniwersytetu Gregoriańskiego – stała się śmierć we Włoszech dziecka, które przeżyło aborcję, a zmarło po dwóch dniach wskutek porzucenia go przez lekarzy. Stało się tak, choć włoskie prawo nakłada na lekarzy obowiązek opieki nad dzieckiem, jeśli przeżyje ono aborcję. „Czy aborcjoniści myślą?” – pyta o. Kowalczyk w tytule felietonu. I odpowiada: „Myślą! Tyle, że nie nad okropieństwem swoich poczynań, lecz nad tym jak usprawnić przemysł aborcyjny.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.