Specjaliści debatowali o polityce prorodzinnej
25 listopada 2009 | 06:00 | lk / maz Ⓒ Ⓟ
Potrzeba krajowego programu polityki prorodzinnej, która pozwoli lepiej łączyć życie rodzinne z pracą zawodową – mówili uczestnicy konferencji „Polityka rodzinna – stan obecny i perspektywy”, która obyła się na Uniwersytecie Warszawskim. Jej współorganizatorem była Szkoła Główna Handlowa i Ambasada Francji w Polsce.
Prof. dr hab. Irena Kotowska z SGH przedstawiła klasyfikację krajów Unii Europejskiej ze względu na warunki godzenia pracy zawodowej i życia rodzinnego. Najlepszą politykę rodzinną prowadzą kraje skandynawskie oraz kraje Beneluksu i Francja, najgorszą – kraje postkomunistyczne. Podkreśliła też, że na sytuację społeczno-ekonomiczną rodzin ma wpływ nie tylko polityka państwa i model rynku pracy, ale też kulturowe role kobiet i mężczyzn, które ulegają zmianom.
Kotowska przytoczyła przeprowadzone przez SGH opartą na badaniach jakości życia analizę łączenia ról rodzicielskich i zawodowych w Polsce i krajach UE. Wynika z nich, że 59 proc. mężczyzn i 62 proc. kobiet w Polsce deklaruje w domu presję z powodu nie wywiązywania się z obowiązków zawodowych. Z kolei 16 proc. mężczyzn i 22 proc. kobiet odczuwa napięcie w pracy z powodu nie radzenia sobie z życiem rodzinnym. – Oznacza to, że praca bardziej przeszkadza w realizowaniu obowiązków rodzinnych, niż odwrotnie – mówiła prelegentka.
Zdaniem, prof. Kotowskiej, polityka rodzinna po 1989 r. charakteryzuje się niedostatkiem opieki instytucjonalnej: zamiast placówkom opiekuńczym, rodzice powierzają swoje dzieci opiece dzieci. Zauważalne jest także wciąż przypisywanie ról opiekuńczych niemal wyłącznie kobietom, a państwo nie dba o stworzenie rozwiązań prawnych pozwalających na zrównoważenie odpowiedzialności za opiekę na mężczyznę i kobietę. W 2005 r. jedynie 3 proc. mężczyzn, przy 50 proc. kobiet, wykorzystywało urlop wychowawczy.
Dominuje model rodziny z tzw. podwójnym obciążeniem kobiet, które muszą łączyć pracę z opieką nad dziećmi. Młode kobiety coraz częściej realizują też zasadę „najpierw praca, potem dziecko”. Polski rynek pracy jest wciąż zbyt sztywny, brakuje pracy w niepełnym wymiarze godzin, pozwalających na łączenie obowiązków rodzinnych i zawodowych.
Prof. dr hab. Ewa Leś z UW scharakteryzowała politykę wobec rodzin o niskich dochodach. W latach 2006-2008 nastąpił w Polsce niewielki spadek ubóstwa, jednak w 2008 standardu minimum socjalnego nie osiągało 16 mln obywateli, w tym 2,1mln żyło w skrajnym ubóstwie, 4,3 mln pobierało zasiłki rodzinne, a 4 mln Polaków nie osiągało minimum dochodów.
W Polsce wciąż jest duża skala rodzin o niskich dochodach i jest to efekt nie tylko jednostkowych deficytów finansowych, ale zwłaszcza uwarunkowań makrostrukturalnych, wynikających ze złej polityki rodzinnej. Dominuje przestarzała, odziedziczona po PRL struktura zawodowa.
79 proc. rodzin pobierających zasiłki to rodziny z jednym lub dwojgiem dzieci, co zadaje kłam stereotypowym stwierdzeniom, że beneficjentami opieki społecznej są rodziny wielodzietne – stwierdziła prof. Leś. Przedstawiła także typologię ubóstwa polskich rodzin.
Jej zdaniem, są to paradoksalnie rodziny osób zatrudnionych, ale na nisko płatnych, podrzędnych stanowiskach pracy, zarówno z jednym żywicielem, jak i z dwojgiem pracujących rodziców. To także gospodarstwa domowe żyjące według zasady „raz praca, raz zasiłek” – funkcjonują one na marginesie rynku pracy, bez gwarancji stałego zatrudnienia. Trzecia grupa to rodziny małodzietne, które nie są objęte systemem zasiłków, gdyż przekraczają niskie progi dochodowe uprawniające do pobierania świadczeń.
Zdaniem prof. Leś, pilnie potrzeba w Polsce opracowania ogólnokrajowego programu polityki rodzinnej, przy udziale zarówno różnych ministerstw, jak i organizacji pozarządowych. Potrzeba także podniesienia płacy minimalnej i zróżnicowania form pracy tymczasowej dla matek powracających z urlopów macierzyńskich oraz programów profilaktyki rodzinnej, które zapobiegną biernemu wypłacaniu zasiłków w miejsce konkretnego przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu ubogich rodzin.
Prof. dr hab. Bożena Balcerzak-Paradowska zauważyła, że prawie połowa samorządów nie jest zadowolona z lokalnej polityki rodzinnej, jednak niewiele czyni, by to zmienić. Samorządy nie dbają m.in. o to, by organizacje pozarządowe trafiały z programami aktywizacji zawodowej także do małych miasteczek i na wieś. Pomoc rodzinom oferują Caritas i PCK, brakuje natomiast organizacji tworzonych przez samych mieszkańców, którzy najlepiej znają swoje problemy.
O polityce rodzinnej Francji mówił François Delalande z Ministerialnego Zespołu ds. Zdrowia i Zabezpieczenia Społecznego Republiki Francuskiej. Przypomniał, że po wojnie we Francji nastąpił „baby boom” – większość kobiet rodziła co najmniej dwoje lub troje dzieci. Obecnie współczynnik ten wynosi 2,1 dziecka. Podkreślił, że ta dobra tendencja nie jest, jak się uważa, związana z imigracją – wprawdzie cudzoziemki rodzą średnio ponad troje dzieci, jednak stanowią tylko 7 proc. kobiet we Francji, dlatego ich udział w globalnym przyroście jest niewielki.
We Francji polityką prorodzinną objęte są zarówno dzieci narodzone w związkach małżeńskich, jak i z tzw. związków cywilnych PACS. Ich liczbę określa się na 100 tys. i wciąż rośnie, podczas gdy liczba ślubów spada. Przyznał też, że obecnie 1 dziecko na 7 żyje w niepełnej rodzinie, co wymaga zwiększonej troski państwa o takie dzieci.
Delalande przyznał, że do zrównania obu płci w korzystaniu z rozwiązań godzących pracę i życie rodzinne przyczyniła się po II wojnie rewolucja kulturowa – dopiero w latach 60. kobiety uzyskały prawo do podejmowania pracy zarobkowej. – Kobiety zaczęły z tego prawa korzystać, równocześnie chciały mieć dzieci, dlatego państwo musiało wyjść im naprzeciw – uznał prelegent.
System świadczeń rodzinnych jest we Francji bardzo rozbudowany – przyznał Delalande. Istnieje sieć 130 kas zasiłkowych, zarządzanych przez przedstawicieli partnerów społecznych – pracodawców, związków zawodowych i stowarzyszeń rodziców. Zasiłki wypłacane są wszystkim rodzinom z co najmniej dwojgiem dzieci, niezależnie od poziomu dochodów. Dodatkowo wypłacane są zasiłki, których suma zależy od dochodów, m.in. dodatki rodzinne przy trzecim dziecku czy jednorazowa wyprawka szkolna.
Za politykę prorodzinną odpowiadają także samorządy tworzące centra opieki dla dzieci, których rodzice są aktywni zawodowo. Za ustawodawstwo prorodzinne odpowiedzialny jest rząd, w którym zasiada zawsze minister ds. społecznych.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.