Instytucje rządowe nie monitorują sekt
15 lipca 2009 | 12:56 | Łukasz Kasper/maz Ⓒ Ⓟ
W Polsce nie ma instytucji rządowej monitorującej działalność sekt, a złudzenie, że w naszym kraju ich nie ma, jest mylne – mówi o. Tomasz Franc OP koordynator Dominikańskich Ośrodków Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.
Według informacji „Rzeczpospolitej”, Kościół Scjentologiczny przygotowuje ofensywę na Polskę. Wysyła m.in. do polskich bibliotek za darmo książki swojego założyciela i teoretyka, Lafayette Rona Hubbarda. Czy scjentolodzy są groźną sektą?
– Na destrukcyjną działalność Kościoła Scjentologicznego wskazują doświadczenia tych krajów, w których istnieje on już od jakiegoś czasu. W Polsce scjentolodzy są stosunkowo mało zorganizowani. To, czego należy się obawiać, to przede wszystkim wizja świata totalnego, o której mówi scjentologia. Jej wyznawcy twierdzą, że celem ich działalności jest stworzenie nowego, scjentologicznego świata i człowieka. Ten świat jest w ich rozumieniu jedynym i najlepszym, a przynależność do organizacji nie znosi podwójnej lojalności. Dlatego jej członkowie mogliby z jednej strony rekrutować się spośród osób wpływowych, a do takich scjentologia jest skierowana, a z drugiej strony – być oddanym całkowicie samej organizacji. Łatwo sobie wyobrazić, co mogłoby się stać, gdyby tacy ludzie mieli dostęp do poufnych danych lub decyzji na szczeblu kierowniczym.
Niebezpieczeństwo scjentologii wiąże się także z tym, iż wprost mówi ona, że jest pomocą w dolegliwościach psychicznych i zdrowotnych. W opinii jej wyznawców jest lekiem dla uzależnionych, chorych fizycznie i tych, którzy mają problemy z komunikacją w rodzinie. Takie „wszędobylstwo” pomocowe zawsze może być bardzo niebezpieczne.
Kościół Scjentologiczny nie jest wpisany do „Rejestru kościołów i innych związków wyznaniowych”, prowadzonego przez MSWiA. Nie złożył również wniosku o wpis do tego rejestru. Czy to oznacza, że scjentolodzy działają w naszym kraju w podziemiu lub pod przykryciem innym organizacji?
– Próby rejestracji podejmowane były przez scjentologów już w latach 90., na szczęście do tego nie doszło. Później odnotowano różne formy ich działań. W 2006 r. w Polsce odbyła się Trasa Wolontariuszy Scjentologii, które miało być wielką akcją „promocyjną” scjentologów. Na szczęście, dzięki przytomności mediów, nie miała ona powodzenia. Owocem reakcji na działanie scjentologów było otrzymane przez nas zgłoszenie, że proponowali oni policjantom jednego wydziałów Komendy Stołecznej darmowe szkolenie na temat rozwiązywania konfliktów i komunikacji. W porę zorientowano się jednak, jaka organizacja stoi za tą propozycją. Ponadto mieliśmy zgłoszenia dotyczące Polaków werbowanych za granicą. Jedna z byłych działaczek politycznych jest członkiem organizacji scjentologicznej.
Jak interpretować akcję wysyłania przez scjentologów książek L. R. Hubbarda do polskich bibliotek?
– Nasz krakowski ośrodek już w 1998 r. zarejestrował zgłoszenie od jednej z bibliotek krakowskich o tym, że otrzymała ona literaturę scjentologiczną. Do tego samego ośrodka zgłosili się nauczyciele z województwa zachodniopomorskiego, informując, iż byli zachęcani do włączenia w proces nauczania młodzieży doktryny scjentologicznej.
Akcja wysyłkowa jest dla scjentologów czymś rutynowym, ale nie bagatelizowałbym jej znaczenia. Po pierwsze, nie bez znaczenia jest fakt, że literatura trafia do maksymalnie szerokiego kręgu odbiorców korzystających z bibliotek. Czytelnicy mogą się spodziewać po tych bibliotekach wartościowej literatury, nie reprezentującej tak kontrowersyjnej grupy. Jednak człowiek, który trafi na te książki, może nie mieć w sobie wystarczającego poziomu krytycyzmu. Ponadto literatura ta zaopatrzona jest zapewne także w adres kontaktowy do samej organizacji. Po drugie, uwiarygodnia i w sposób sztuczny nobilituje to także samą organizację, a jej członkowie będą mogli pochwalić się współpracą z tak szerokim gronem odbiorców.
Wakacje to okres bardziej niebezpieczny pod względem aktywności sekt niż inne?
– Każdy czas jest odpowiednim dla osoby werbującej. W okresie wakacji natomiast w sposób naturalny sekty poszerzają swoją „ofertę”. W działalności naszych ośrodków spotykamy się z osobami, które trafiły do sekt poprzez różne kursy samodoskonalenia, także związane z szeroko rozumianym rozwojem duchowym czy uczestnictwem w tzw. „ekofarmach” lub „ekokoncertach”. Ważne jest to, aby nie decydować się na warsztaty, które nagle, w cudowny sposób, mają zrobić z nas jogina czy mistyka lub sprawić, że w kilkanaście dni posiądzie się tajemną wiedzę albo udoskonali swoją duchowo-psychiczną kondycję. Warto korzystać z propozycji tradycyjnych religii, znanych i cenionych systemów terapeutycznych, a nie z oferty takich grup, które w umiejętny sposób się pod nie podszywają.
Kto trafia dzisiaj do sekt?
– Moja odpowiedź zapewne zaprzeczy stereotypowi ofiary sekty jako osoby nieszczęśliwej i zakompleksionej. W rzeczywistości do sekty może trafić każdy, gdyż każdy ma swoje potrzeby, mniej lub bardziej zrealizowane, na który potencjalny werbownik może odpowiedzieć za pomocą psychomanipulacji. W naszym ośrodku przebywają osoby w wieku 20-40 lat, ale zdarzało się, że w sprawie swoich rodziców kontaktowały się z nami ich pełnoletnie dzieci.
Istnieją sekty, które należałoby uznać za szczególnie niebezpieczne?
– Zasadą dominikańskich ośrodków jest unikanie tworzenia katalogu sekt, dlatego, że gdyby stworzyć taki zbiór, można by dać wszystkim szukającym u nas informacji złudne poczucie bezpieczeństwa. O byciu sektą świadczą narzędzia kontroli świadomości, czyli psychomanipulacja, która się dokonuje w grupie. Nie ma ona związku z doktryną, którą grupa się posługuje. My uczymy raczej, jak rozpoznać psychomanipulację i nie poddać się jej. Nie dostarczamy „ściągawki” z wypisanymi negatywnymi grupami.
Czy sekty dostosowują sposób swojego działania do zmian społecznych, np. migracji czy kryzysu ekonomicznego?
– Myślę, że nie robią tego w odniesieniu do zmian społecznych w skali makro, ale manipulatorzy wiedzą, jakie potrzeby pojawiają się w trudnych czasach. Są one związane np. z podziałem rodziny, brakiem czasu na rozmowę i troskę o bliską sobie osobę, pogoń za pieniądzem. To wszystko powoduje, że wcześniej czy później pojawia się głód duchowy w postaci pytania o sens życia. Sekty mają tu bardzo prostą odpowiedź: sensem jest bycie w naszej wspólnocie, a bezsensem to wszystko, co jest poza nią.
Jak rozpoznać, że nasz rozmówca należy do sekty i chce nas zwerbować?
– To trudne zadanie, ale warto wiedzieć, że nikt od razu nie staje się bliskim i dobrym przyjacielem, a osoba werbująca zazwyczaj „zdobywa” ofiarę poprzez wpływ emocjonalny, ciepło, którego każdy z nas potrzebuje. Poza tym, kiedy na nasze głębokie dylematy ktoś znajduje łatwą odpowiedź, albo wskazuje bezpośrednio grupę, mistrza, który ją posiada, to także powinno wzbudzić nasze zaniepokojenie.
Osoba werbowana przez sekciarza jest osaczana w bardzo delikatny sposób propozycjami związanymi z podjęciem zaangażowania się np. w lekturę pism grupy, w przyjścia na spotkanie lub choćby w wymianę numeru telefonu. Wszystkie te działania zmierzają do zadzierzgnięcia więzi. Jeśli w kontakcie z daną osobą pojawi się w nas poczucie dyskomfortu, osaczenia, lęku lub zaskakującego naszych bliskich entuzjazmu, warto dać sobie czas na dalsze decyzje, na ochłonięcie i rozmowę o tym z kimś spoza grupy tak, aby pod wpływem chwili nie podejmować wiążącej decyzji.
Jak zareagować na wstąpienie bliskiej osoby do sekty?
– Ważne jest, by nie tracić cierpliwości. Osoba zwerbowana, zafascynowana nowymi „przyjaciółmi” może chcieć o tym powiedzieć swoim dotychczasowym przyjaciołom lub bliskim. Ważne, by wówczas mieć dla niej czas, nie reagować w sposób odrzucający śmiechem lub tłumaczeniem: „zajmij się czymś pożytecznym”. Nie należy stosować przemocy, która z pewnością zostanie wykorzystana przez sektę do podkreślenia zła, które tkwi w rodzinie, a w efekcie doprowadzi do zerwania więzi. Warto podjąć współpracę z którymś z ośrodków, które specjalizują się w tego rodzaju pomocy. Cenne rady może przynieść choćby rozmowa telefoniczna z fachowcem.
Czy powinien w Polsce powstać swego rodzaju raport o działaniu sekt, podobny do dokumentu opublikowanego w 2000 r. przez MSWiA?
– Być może byłoby to cenne, ale w Polsce nie ma instytucji rządowej, która mogłaby się tym fachowo zająć. Poza tym, mamy luki prawne w samym określeniu tego, co można by nazwać sektą. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że Polska jest bezbronna w konfrontacji z grupami o charakterze sekt. Nie ma żadnej instytucji rządowej, która miałaby się zajmować tym problemem, w przeciwieństwie choćby do Niemiec, Francji czy Austrii. Złudzenie, że sekty w Polsce nie działają, jest mylne. Przeczy temu doświadczenie dominikańskich ośrodków, ale i wielu innych, które od kilkunastu lat pomagają ofiarom sekt oraz działają na polu profilaktycznym. Jednak tego głosu nikt nie chce usłyszeć. Oby nie było za późno.
Rozmawiał Łukasz Kasper
Adresy Dominikańskich Ośrodków Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach:
Wrocław, ul. Nowa 4/1 b, 50-082 Wrocław, tel. 071 341 99 00, wroclaw@sekty.eu
Gdańsk, ul. Świętojańska 72, 80-840 Gdańsk, tel. 058 301 45 61, gdansk@sekty.eu
Kraków, ul. Dominikańska 3/24, 31-043 Kraków, tel. 012 423 11 81, krakow@sekty.eu
Poznań, ul. Cicha 14/15, 61-710 Poznań, tel./fax: 061 852 88 58, poznan@sekty.eu
Szczecin, pl. Ofiar Katynia 1, 70-452 Szczecin, tel. 091 421 20 22 w. 132, szczecin@sekty.eu
Warszawa, ul. Dominikańska 2, 02-741 Warszawa, tel. 022 543 99 99, warszawa@sekty.eu
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.