Prof. Bartoszewski: z wielkim napięciem będę towarzyszył Benedyktowi XVI w pielgrzymce do Ziemi Świętej
27 kwietnia 2009 | 11:17 | mp, tom (KAI) / ju. Ⓒ Ⓟ
Zdaniem prof. Władysława Bartoszewskiego, „niewątpliwie z podróży trzech papieży, ta będzie najtrudniejsza, tym bardziej, że Ojciec Święty jest Niemcem”.
Pełnomocnik premiera ds. międzynarodowych wspomina w rozmowie m. in. pielgrzymki Pawła VI i Jana Pawła II do Ziemi Świętej. Mówi, dlaczego Żydzi tak wielkim szacunkiem otaczają osobę papieża Polaka, a także o trudnych relacjach izraelsko-palestyńskich.
Wiemy, jak trudna sytuacja panuje na Bliskim Wschodzie. Czy dobrze, że właśnie w tym momencie papież udaje się z wizytą do Ziemi Świętej? Będzie to trzeci następca św. Piotra, po Pawle VI i Janie Pawle II, który tam pielgrzymuje.
Prof. Władysław Bartoszewski: Każda z tych wizyt odbywała się w zupełnie innych warunkach oraz w zupełnie innej konfiguracji międzynarodowej i wewnętrznej sytuacji politycznej Izraela i innych krajów regionu bliskowschodniego. Paweł VI pielgrzymował do Ziemi Świętej w 1964 r., a jego wizyta objęła m.in. Jordanię, Nazaret, Betlejem. Podczas niej mało się akcentowało istnienie państwa Izrael. Nie było jeszcze ani pełnego formalno-prawnego uznania państwa żydowskiego, ani stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Izraelem.
Pan Profesor chyba dobrze pamięta tę wizytę. Był Pan wtedy redaktorem „Tygodnika Powszechnego”.
– Wizyta Pawła VI przywołuje moje osobiste wspomnienia z tamtego czasu. Po raz pierwszy w życiu pojechałem do Ziemi Świętej w 1963 r. i byłem tam od września do listopada. „Tygodnik Powszechny” zaproponował mi nawet pozostanie na dłużej w roli korespondenta, ale musiałem odmówić, ponieważ inne już plany wchodziły w grę. Papieska wizyta odbywała się praktycznie na przełomie roku, a ja nie mogłem zostać na dwa miesiące dłużej. Byłem w wielu miejscach, do których papież nie pojechał. Zaprosiło mnie państwo Izrael i byłem gościem Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Yad Vashem. Owocem mojego 8-tygodniowego pobytu były korespondencje przedrukowane w całości przed kilku laty w książce „Moja Jerozolima, mój Izrael”, włącznie z tekstami odrzuconymi przez komunistyczną cenzurę i dodatkowym wywiadem-rzeką. W następnych latach odwiedzałem Izrael wielokrotnie. Zaznaczmy, że Ziemia Święta i państwo Izrael nie są tym samym. Jako zwyczajny człowiek byłem ograniczony w swobodnym poruszaniu się i ze względu na ówczesną sytuację polityczną nie mogłem być np. w Świątyni Grobu Pańskiego, która znajdowała się we wschodniej Jerozolimie.
Poza sytuacją polityczną Paweł VI jechał z zupełnie innym bagażem osobistych doświadczeń odnośnie narodu żydowskiego niż Jan Paweł II.
– Należy podkreślić, że Paweł VI jechał do Ziemi Świętej z zupełnie innym bagażem osobistych doświadczeń niż jego następca Jan Paweł II. Papież Polak wychowywał się m.in. wśród Żydów, miał wielu żydowskich przyjaciół i dlatego podczas wizyty w 2000 r. rozmawiał z polskimi Żydami, którzy tak jak on przeżyli okrutną wojnę i okupację w Polsce. Mieli oni wspólne doświadczenia Holokaustu z bliska, których nie miał Paweł VI. Pochodzący z Wadowic i mieszkając w Krakowie Karol Wojtyła wiedział dobrze, co to jest Auschwitz, co działo się w obozie w Płaszowie, co zostało przedstawione m.in. w filmie „Lista Schindlera” Stevena Spielberga. Wojtyła, późniejszy papież, przeżywał to wszystko jako młody człowiek i to jeszcze jako człowiek świecki, zanim wstąpił do seminarium duchownego i zamknęły się za nim mury Pałacu Arcybiskupów w Krakowie w 1944 r. Co innego doświadczali w tym czasie Polacy, a co innego Włosi. Zatem obaj papieże mieli bardzo różne doświadczenia osobiste w tamtych czasach.
Wizyta Pawła VI miała także historyczny charakter. Po raz pierwszy od czasów św. Piotra Ziemię Świętą odwiedził jego następca.
– Pielgrzymka Pawła VI miała wielkie znacznie historyczne i moralne. Stanowiła przełomowy sygnał o tym, że biskup Rzymu pamięta o źródłach chrześcijańskiej wiary, na której zbudowano nasz Kościół. Do 1963 r. żaden papież nie odwiedził Ziemi Świętej, choć teoretycznie wcześniej mógł tam przyjechać Pius XII, kiedy tereny te znajdowały się pod mandatem brytyjskim, a państwo Izraela jeszcze nie powstało. Jednak wiek, zdrowie i formacja Piusa XII temu nie sprzyjały. Przypomnijmy, że Państwo Izrael powstało w 1948 r. w wyniku decyzji ONZ i nie była to decyzja samowolna. Z papieską pielgrzymką do Ziemi Świętej dyplomacja Stolicy Apostolskiej czekała na stabilizację w regionie. Niestety nie dochodziło do niej, przeciwnie, wybuchały kolejne konflikty zbrojne. Dla papiestwa były one wyzwaniem politycznym i moralnym. Stolica Apostolska nie sprzyja żadnym wojnom i zbrojnemu rozstrzyganiu konfliktów, gdyż wojna jest zawsze złem.
Wizyta Jana Pawła II miała już inny charakter niż wizyta Pawła VI.
– Pielgrzymka Jana Pawła II miała charakter pod wieloma względami niepowtarzalny. Tego nie może powtórzyć papież Benedykt XVI, którego od wielu lat znam osobiście i bardzo szanuję. Tu w formie przypisu muszę zaznaczyć, że uważam za dzieło Ducha Świętego i szczęśliwą okoliczność, a jeśli kto nie wierzy w Boga, to może powiedzieć, że szczęśliwe zrządzenie losu, że po Janie Pawle II papieżem został Benedykt XVI. Aprobuję to nie tylko jako lojalny członek Kościoła, ale jako człowiek w ogóle i z tego cieszę.
Dlaczego wizyta Benedykta XVI będzie miała inne oblicze?
– Rola podróży Benedykta XVI będzie inna niż podróży Jana Pawła II. Dlaczego? Jan Paweł II przyjeżdżał do Ziemi Świętej w opinii człowieka, który w środowisku żydowskim cieszył się dużo wcześniej opinią przyjaciela narodu żydowskiego. Tej opinii sam sobie nie budował. Rozgłos nadała mu m.in. przyjaźń z Jerzym Klugerem, kolegą szkolnym z Wadowic – miasta, w którym się wychował i miał bliskie kontakty z mniejszością żydowską. Zawsze powtarzał, że z Wadowicami czuje się szczególnie związany. Chyba nieliczni papieże tak podkreślali rolę miasta swojego dzieciństwa. Jan Paweł II jechał do Ziemi Świętej równocześnie jako głowa Kościoła katolickiego i osoba ciesząca się pozytywną opinią u Żydów. Przypomnijmy także, że w 1986 r. odwiedził synagogę rzymską, jako pierwszy papież od czasu św. Piotra. Miał wielu kolegów i koleżanki, którzy padli ofiarą Holokaustu. Wielokrotnie mówił, że myśli o nich i za nich się modli. Żaden inny papież, Włoch, Francuz, Niemiec nie przeżył takich strasznych rzeczy, co papież Polak. Okupacja, Holokaust były częścią jego duchowej formacji. Jego powołanie kapłańskie skrystalizowało się podczas II wojny światowej pod wpływem szeregu czynników, o których wie tylko Pan Bóg. Kto wie, czy jego przyjaźń z Żydami też nie miała wpływu na jego powołanie.
Przez wieki Kościół nie darzył Żydów szczególną sympatią…
– Dla Żydów Kościół jest co najmniej obcy, a dla niektórych nawet wrogi. Żydzi zorganizowali wizytę Jana Pawła tak, że dali mu możność bycia wszędzie, gdzie tego zapragnął, a on chciał być tam, gdzie było to ważne dla gospodarzy. Pragnął odwiedzić nie tylko miejsca święte ważne dla chrześcijaństwa, ale też Ścianę Płaczu i Yad Vashem. Nie jest dziełem przypadku, że zostawiona przez niego kartka papieru z modlitwą o przebaczenie win wobec Żydów w Ścianie Płaczu została zabrana i zdeponowana w Yad Vashem jako niezwykle cenna pamiątka.
Był Pan Profesor w Izraelu wkrótce po papieskiej pielgrzymce…
– Pojechałem do Izraela w listopadzie 2000 r., w kilka miesięcy po pielgrzymce Jana Pawła II. Pełniłem wtedy urząd ministra spraw zagranicznych i byłem jednym z nielicznych Polaków w Ziemi Świętej, którzy w tym okresie odbył kilkudniową podróż po tych samych częściowo miejscach, co papież. Rozmawiałem z ludźmi, którzy się z nim spotkali. Byli wśród nich polscy Żydzi z pokolenia Wojtyły i Bartoszewskiego. Spotkałem się np. z Izraelem Gutmanem, lewicowcem i syjonistą. To wybitny historyk żydowski, który urodził się w 1923 r. w Warszawie w rodzinie robotniczej i jest 3 lata młodszy od Jana Pawła II, a rok ode mnie. W czasie wojny wywieziono go najpierw na Majdanek, a potem do Oświęcimia i innych hitlerowskich obozów koncentracyjnych, które przeżył także dzięki czynnej pomocy Polaków-chrześcijan. Często to podkreśla. Po wojnie już nie wrócił do Polski, zdecydował się wyjechać do Palestyny. Długie lata żył w kibucu, potem studiował i został wybitnym historykiem. Jest m.in. redaktorem naczelnym 4-tomowej encyklopedii Holokaustu i księgi Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, która obejmuje dwutomową dokumentację dotyczącą m.in. działalności ok. 6 tys. Polaków, którzy pomagali Żydom. Prof. Gutman jest moim przyjacielem i członkiem Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Jest on człowiekiem rozsądnym i przyjaznym naszemu krajowi. Nie wiem, na ile jest człowiekiem wierzącym, a z tego, co pamiętam, to na ogół socjaliści w kibucach nie mają nawet domów modlitwy, bożnic czy synagog. Jest on człowiekiem wrażliwym i świadkiem doświadczeń ludzi pokolenia Szoah. Stracił całą rodzinę w nazistowskich obozach zagłady. Wtedy, po papieskiej wizycie powiedział mi, że Jan Paweł jest wielkim człowiekiem i tą osobą, która dokonała przełomu w stosunkach polsko-żydowskich zaznaczając, że nie może wypowiadać się o stosunkach judaistyczno-chrześcijańskich. Powiedział to człowiek, który nie mówił z pozycji religijnych, lecz jako pochodzący z Polski inteligent. Powiedział także, że wcale się nie dziwi katolikom, którzy uważają Jana Pawła II za świętego.
Z podziwem o Janie Pawle II mówili nie tylko polscy Żydzi…
– Jako minister rozmawiałem również z wielu urzędnikami izraelskiego protokołu dyplomatycznego. Osobowość Jana Pawła II wywarła na nich niebywałe wrażenie. Nie spotkałem nikogo, kto zetknąłby się z papieżem, choćby na odległość i nie opowiadał mi o tym z zachwytem w kilka miesięcy później. Każdy odczuwał wręcz potrzebę opowiedzenia mi o tym o spotkaniach z papieżem. Mówili: „Co to za człowiek!”. „Er ist ein Mensch” – „To jest człowiek”. Jest to stare powiedzenie żydowskie o walorze niezmiernie pozytywnym. Takie wrażenie zostawił po sobie Jan Paweł II.
Podróż papieża z Niemiec będzie jednak inna…
– Gdy kard. Joseph Ratzinger został papieżem, przyszedł do mnie David Peleg, ambasador Izraela w Polsce, i zapytał, co ja o tym sądzę. Odpowiedziałem, że stało się dobrze. Zapytał: „Dlaczego?”. Ja odparłem: „Rozumiem, że pan się pyta, dlaczego to jest dobre dla Żydów i państwa Izrael?” i odpowiedziałem, że papież-następca Jana Pawła II będzie tak samo dobry dla narodu wybranego, szczególnie jeżeli jest narodowości niemieckiej.
Benedykt XVI dał temu wyraz choćby podczas wizyty w byłym obozie w Auschwitz.
– Byłem czynnym uczestnikiem niektórych etapów wizyty wizytą Benedykta XVI w Polsce. Prezydent Lech Kaczyński pozwolił również, że jako przewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej mogłem w imieniu więźniów powitać papieża w Oświęcimiu. Czekałem na alei, kiedy papież szedł – zgodnie ze swoją wolą i decyzją – sam pomiędzy drutami obozowymi. Świta podążała w odpowiedniej odległości za Ojcem Świętym. Szedł drogą, którą Jan Paweł II w czerwcu 1979 r. nazwał Golgotą Narodów. Podszedł do nas i przywitał się z prezydentem. Stałem obok. Przyklęknąłem, pocałowałem pierścień i powiedziałem zgodnie z protokołem „Ojcze Święty, Władysław Bartoszewski, były katolicki więzień Auschwitz w latach 1940-41”. Wypowiedziałem te słowa po niemiecku. Odpowiedział, ściskając mocno moją rękę: „Ich kenne Sie doch!”. „Przecież pana znam!”.
Byłem świadkiem tego wielkiego wydarzenia. Widziałem łzy w oczach dwóch kardynałów znanych mi osobiście – kard. Joachima Meisnera z Kolonii i kard. Friedricha Wettera z Monachium. Przywitałem się z nimi. Przedtem spotkaniem z papieżem podszedłem w towarzystwie kard. Stanisława Dziwisza i kard. Jeana-Marie Lustigera do ściany egzekucji na terenie Auschwitz I w Brzezince. Trzymając ich obu za ręce, trwaliśmy w milczeniu, kiedy papież modlił się.
Można powiedzieć, że w pewnym stopniu wizyta Benedykta XVI będzie przebiegała w cieniu Auschwitz…
– Takie mam przekonanie, że droga Benedykta XVI do Ziemi Świętej będzie w pewnym sensie wiodła przez Auschwitz. Jan Paweł II też zawiózł do Ziemi Świętej swoje doświadczenie Holokaustu, składał wielokrotne wizyty w byłym obozie zagłady, gdy był jeszcze metropolitą Krakowa. Także podczas swojej pierwszej podróży apostolskiej do Ojczyzny w 1979 r. odwiedził teren obozu. Też byłym przy tym obecny.
Z inicjatywy Wydawnictwa Herdera i jezuitów niemieckich miałem wielki zaszczyt współpracy nad książką, w której zamieszczono pełen tekst wystąpienia Benedykta XVI z Oświęcimia i trzy komentarze: Johanna Baptista Metza, Eliego Wiesela i mój.
Pielgrzymka Benedykta XVI wypada w bardzo trudnym momencie dla Izraela i Palestyńczyków. Wspomnijmy choćby ostatni konflikt w Strefie Gazy. Jaki wpływ może ona mieć na sytuację w tym regionie?
– Dużo wcześniej izraelski ambasador w Polsce pytał mnie, czy papież przyjmie zaproszenie do Izraela. Odparłem, że tak, choć w Ziemi Świętej nastąpiła eskalacja konfliktu izraelsko-palestyńskiego w Strefie Gazy. W porównaniu z rokiem 2000 r., gdy jako minister odwiedziłem ten region, teraz po prawie dziewięciu latach, sytuacja jest dużo gorsza, gdyż bardzo rozwinął się tam fundamentalistyczny islam, dotyczy to także Zachodniego Brzegu. Z wielkim napięciem i pełną modlitewną solidarnością będę towarzyszył Benedyktowi XVI w jego pielgrzymce do Ziemi Świętej. Niewątpliwie z podróży trzech papieży, ta będzie najtrudniejsza, tym bardziej, że Ojciec Święty jest Niemcem i przymusowo służył w formacjach pomocniczych Wehrmachtu. W Izraelu się o tym pamięta, choć na pewno nikt nie będzie tego przypominał. W dodatku papież jedzie tam w czasie, gdy w Izraelu powstał nowy rząd, który nie wiadomo, jakie stanowisko przyjmie w konflikcie z Palestyńczykami.
Rozmawiali: Marcin Przeciszewski i Krzysztof Tomasik
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.