Dobry humor i wiara – Ewy Szumańskiej przepis na szczęśliwe życie
24 kwietnia 2009 | 11:20 | Alina Petrowa-Wasilewicz / ju. Ⓒ Ⓟ
Poczucie humoru i wiara to wartości, które pozwalają człowiekowi przeżyć nawet najtrudniejsze wydarzenia – mówi w rozmowie z KAI Ewa Szumańska, laureatka nagrody „Ślad” Diamentowy.Twórczyni postaci Młodej Lekarki, autorka wielu książek podróżniczych i programów radiowych ubolewa, że dziś ludzie nie są dla siebie życzliwi. Poczucie humoru znacznie ułatwiłoby im życie.
Po krótkim epizodzie aktorskim, odkryła Pani, że Pani żywiołem jest radio i pisanie własnych tekstów.
– W radio pracowałam od 1957 roku w redakcji „Studio 202”, audycji bardzo popularnej i kochanej przez wrocławian. To były codzienne półgodzinne satyryczno-poetyckie spotkania, później emitowane trzy razy w tygodniu. Do 13 grudnia 1981 r. była to wizytówka wrocławskiej rozgłośni. Pisałam teksty dla Studia 202, których bohaterkami były najpierw Kika Starorypińska, później Młoda Lekarka.
Z czasem odcinki o lekarce stały się częścią programu satyrycznego „60 minut na godzinę” w Warszawie. Pisałam też słuchowiska radiowe, było ich ponad 30-40 dla stacji ogólnopolskich i wiele z nich zostało nagrodzonych.
W tamtych czasach, gdy ludzie generalnie nie ufali mediom, zdarzały się programy radiowe, które odbiorcy lubili i się z nimi identyfikowali. Te słuchowiska były im bliskie, to tam szukali i odnajdowali ludzi, z którymi nawiązywali kontakt psychiczny, stawali się ich przyjaciółmi.
Praca w radio trwała do ogłoszenia stanu wojennego, gdy po weryfikacji zostałam wyrzucona z rozgłośni. Uznano mnie za „element wrogi”, niemożliwy do strawienia przez ówczesne władze. Zresztą i tak po 13 grudnia pewnie nie zostałabym w tym miejscu, gdyż zostały przeprowadzone w nim czystki.
Napisałam poza tym 17 książek, przeważnie o podróżach, gdyż moim prawdziwym i najpełniejszym życiem były podróże, a moją pasją jeżdżenie po świecie, przeważnie na polskich handlowych statkach. Wybierałam się na paromiesięczne rejsy, zwłaszcza do Afryki, która była moim ukochanym kontynentem. Potem opisywałam te podróże i wydawałam je w Czytelniku, Wydawnictwie Morskim, Iskrach i w Znaku, który już do końca moje książki wydawał. Ostatnia moja książka wyszła w 1995 r. i jest owocem mojego pobytu w Burundi i Ruandzie, w której byłam w trakcie wybuchu strasznych międzyplemiennych rzezi, stąd tytuł – „Skrwawione wzgórza Afryki”.
W czasach PRL była Pani jedną z osób, dzięki którym życie w systemie komunistycznym było bardziej strawne. Ludzie czekali na Pani skecze, a Pani ich uczyła, że można być wolnym w każdych warunkach dzięki śmiechowi. Tysiące słuchaczy zaśmiewało się z Młodej Lekarki, a „60 minut na godzinę” był ich ulubionym programem. Czym dla Pani jest poczucie humoru?
– To jedna z najważniejszych cech w obcowaniu ludzi ze sobą. Jeżeli człowiek nie ma poczucia humoru, życie robi się strasznie kanciaste, ostre, nieprzyjemne, a poza tym człowiek popada w nałóg brania wszystkiego zbyt serio. Natomiast patrzenie na życie z perspektywy, jak to mówią Francuzi, trzech czwartych, nie z profilu i nie wprost, oglądania zdarzeń i komentowania ich w specyficzny sposób, dopatrywanie się wszędzie jakiegoś absurdalnego humoru, nieraz nawet gorzkiego, a czasem wyłącznie radosnego i będącego odreagowaniem na wszystko, co się działo, było niezwykle cenne. Wydaje mi się, że poczucie humoru w czasach PRL-u, było wielkim odreagowywaniem ludzi na bardzo smutną i nieciekawą rzeczywistość. I trzymało ono ludzi w jakiejś w miarę dobrej formie i cały czas nie pozwalało im poddać się rozpaczy. Okres komunizmu był wyjątkowy, gdyż wśród ludzi było znacznie mniej kłótni, czyli to, co jest naszą cechą wrodzoną i najbardziej widoczną – nieustanne żarcie się między sobą, jakby przycichło. Natomiast wtedy było tyle użerania się z władzą, że między sobą ludzie łatwiej znajdowali język porozumienia i wzajemnej sympatii. W PRL rzeczywistość była bardzo niesympatyczna, natomiast stosunki między zwykłymi obywatelami były przyjemniejsze.
Dziś, między innymi z winy mediów, ludzie się nie lubią. Media rzucają się jak kruki, gdy tylko wyczują, że można wywołać awanturę, kontrowersję, kłótnię, wzajemną obrazę. Żyjemy w bardzo niesympatycznym świecie.
W czasie wojny utraciła Pani dom rodzinny, walczyła Pani w Powstaniu Warszawskim, potem był obóz w Niemczech. Polacy powinni chyba mieć genetycznie zakodowane poczucie humoru, żeby mieć siły do zmagań z rzeczywistością?
– Trudne dzieje mogłyby ukształtować taki gen. Ale warto przypomnieć, że rzeczywistość PRL-owska była wyjątkowo śmieszna i było w niej bardzo dużo rzeczy do wydrwienia, do pokazania ich strony komicznej, tematy same wpadały w ręce.
W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że wiara jest w Pani życiu bardzo ważną rzeczywistością. Gdy Pani przestała pracować w radio, zaczęły ukazywać się w Tygodniku Powszechnym piękne miniatury, które ujawniły ten rys Pani osobowości.
– Przejście od Młodej Lekarki do miniatur w Tygodniku został podyktowany przez normalny bieg dziejów. Do Tygodnika przeszłam w 1982 r., gdyż wszelkie inne pisanie w innych pismach byłoby dla mnie niemożliwe, a tylko krakowskie pismo stwarzało w tamtym okresie oazę wolności myślenia i mówienia, a przynajmniej milczenia. Cieszyłam się ogromnie, że mnie tak ciepło i serdecznie przyjęli, dlatego że dalsze pisanie w oficjalnej prasie, która ukazywała się w Polsce stanu wojennego, było niemożliwe. A ponieważ zawsze byłam osobą wierzącą, moja droga do Tygodnika była zupełnie naturalna, nie musiałam przezwyciężać pewnych postaw lub sztucznych zachowań, których wcześniej we mnie nie było, gdyż zawsze byłam człowiekiem wiary.
Czy znała Pani biskupa Jana Chrapka?
– Nie. Znałam go jedynie z bardzo dobrych relacji kolegów o nim. Natomiast wiem, jakim ciosem dla środowiska, zwłaszcza ludzi piszących, było jego odejście. Był bardzo przez nich ceniony. Mówili, że jest niezwykle mądry i interesujący, głęboki człowiek, który zaraża entuzjazmem wszystkich ludzi, z którymi coś wspólnie robił.
***
Ewa Szumańska urodziła się w 1920 r. w Warszawie. Podczas II wojny światowej brała udział w Powstaniu Warszawskim, działając w AK.
Po wojnie studiowała filozofię oraz historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz aktorstwo w Studio przy krakowskim Starym Teatrze. W latach 40. XX w. występowała w teatrach w Krakowie, Łodzi i Wrocławiu. W r. 1958 zaczęła współpracę z rozgłośnią Polskiego Radia we Wrocławiu, współtworząc kabaret „Studio 202”. Jest współautorką programów satyrycznych w Programu III PR, takich jak: „60 minut na godzinę” i „Zsyp” (w latach 1975-81 i od 1989 r. znany cykl „Z pamiętnika młodej lekarki”, w którym występowała wraz z Janem Kaczmarkiem).
Jest autorką kilkunastu książek, m.in.: „Ślady na oceanie”, „Przygoda w Lagos”, „Inny rytm”, „Miłość w odcieniu ochry”, „Moi przyjaciele Latynosi”, „Pięć lat”, „Skrwawione wzgórza Afryki”, oraz autobiografii „Obecność”.
Współpracuje z „Odrą”, a od 1981 r. z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od 1982 r. jest jego stałą felietonistką.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.