Grosfeld: dzięki religii Polacy przywiązani do wartości moralnych
18 marca 2009 | 13:58 | lk / maz Ⓒ Ⓟ
Stopień przeniknięcia kultury przez religię jest wciąż silny, dlatego Polacy są przywiązani do wartości moralnych. Wiara staje się za to przedmiotem świadomego wyboru – uważa prof. Jan Grosfeld, komentując badania CBOS dotyczące moralności Polaków.
Za „przygnębiające” uznał wyniki wskazujące na postępujący brak kojarzenia wartości moralnych ze sferą religijną przez ludzi młodych. „Jeśli dziś młody człowiek nie jest ewangelizowany na poważnie, to nawet, gdy zalicza się do osób religijnych, jutro taki nie będzie” – dodaje politolog UKSW. Badania pt. „Moralność Polaków po dwudziestu latach przemian” CBOS opublikował 16 marca.
Z badań CBOS wynika, że demokratyzacja polskiego społeczeństwa, będąca skutkiem transformacji ustrojowej oraz związany z nią pluralizm polityczny i społeczno-kulturowy sprawiły, że trudno jest obecnie mówić o względnie jednolitym porządku normatywnym, który w uniformizowałby zarówno społeczne, jak i indywidualne formy życia moralnego. Coraz mniejszą rolę w tym zakresie odgrywa religia, która sama w sobie nadal pozostaje ważną sferą życia Polaków.
CBOS wskazuje, że Polacy coraz częściej uważają, iż należy mieć pewne zasady moralne, ale nie ma w tym nic złego, jeśli się od nich odstępuje w związku z wymaganiami różnych sytuacji życiowych, o ile byłyby to sytuacje wyjątkowe. Znacząco także zwiększyła się grupa tych, którzy są przekonani, że rozstrzyganie o dobru i złu powinno być przede wszystkim wewnętrzną sprawą każdego człowieka.
Ponad trzy czwarte badanych uważa, że uzasadnienia moralnych reguł postępowania można szukać poza religią, choć wciąż wielu Polaków swoją moralność uzasadnia właśnie religijnością. Polacy zdecydowanie częściej uważają się za moralnych niż za religijnych. Aż dla 71 proc. religia nie musi uzasadniać słusznych nakazów moralnych, chociaż w życiu większości z nich (38 proc.) faktycznie je uzasadnia. Zasady moralne katolicyzmu za najlepszą i wystarczającą moralność uznaje jedynie co czwarty badany (24 proc.).
Zdaniem prof. Jana Grosfelda z Instytutu Politologii UKSW, polskie społeczeństwo ukazane w badaniach CBOS trudno nazwać tradycyjnym, „chociaż w porównaniu z wieloma krajami europejskimi te wyniki sytuują Polskę wyżej na skali moralności chrześcijańskiej”. – Dynamika zmian jest w badaniach stosunkowo mało widoczna, są to zmiany zawsze tylko o kilka punktów i to niekoniecznie w stronę sekularyzacji – zastrzega Grosfeld.
„Pytanie brzmi, czy te wyniki są zadowalające dla Kościoła, a jeśli tak, to w porównaniu z czym? Z pewnymi wyobrażeniami prezentującymi Polskę jako kraj katolicki, gdzie katolikami jest 90 proc. społeczeństwa, a połowa chodzi raz w tygodniu, w niedzielę, do kościoła; w porównaniu z okresem komunistycznym, czy też z pewnym pragnieniem, aby te wskaźniki były jak najwyższe?” – zastanawia się politolog.
W opinii Grosfelda, „nie nastąpił w Polsce tak gwałtowny proces sekularyzacji, jak można było przypuszczać, że nastąpi”. – Być może dlatego, że ciągle nie jesteśmy krajem tak bogatym, jak kraje Europy Zachodniej. Proces ten w krajach europejskich był rozłożony na dłuższy okres – twierdzi.
Zdaniem prof. Grosfelda, w badaniu CBOS zwraca uwagę duży odsetek osób nie uznających, że jest konieczna stała gradacja wartości. Zaskakuje go jednak – jak przyznał – fakt, że wśród osób uważających się za religijne, znaczna część nie uważa, iż wartości moralne należy czerpać ze źródeł religijnych.
Zdaniem prof. Grosfelda, wątpliwości w tej części ankiety, ale i w wielu innych tego rodzaju badaniach, budzi sposób zadawania pytań, co w konsekwencji mogło doprowadzić do niejasnych odpowiedzi. – Być może wielu ludzi uważało, że należy mówić zgodnie z pewnymi słusznymi, ogólnospołecznymi przekonaniami o potrzebie tolerancji, że jeżeli ktoś jest poza Kościołem, to nie należy go zmuszać do tego, by kierował się wartościami religijnymi – uważa.
Wśród respondentów CBOS uczestniczących w praktykach religijnych raz w tygodniu poparcie dla antykoncepcji oraz seksu przedmałżeńskiego deklaruje dwie trzecie, rozwód dopuszcza połowa, aborcję – jedna piąta, a zdradę małżeńską – co dziesiąty. Odsetki te są jeszcze wyższe wśród młodych praktykujących katolików. Stosowanie środków antykoncepcyjnych akceptuje 79 proc. badanych w wieku 18-24 lata, którzy przynajmniej raz w tygodniu biorą udział w praktykach religijnych.
W opinii Grosfelda, wskaźniki dotyczące deklaracji kojarzenia wartości moralnych ze sferą religijną wśród osób młodych są „przygnębiające”. – Udział ludzi młodych w życiu publicznym w ostatnich 20 latach zwiększył się, a stopień sekularyzacji jest wśród nich znacznie wyższy niż wśród ludzi średniego, a tym bardziej starszego pokolenia – stwierdza.
„Pytanie brzmi, czy Kościół, w znaczeniu hierarchicznym, wysnuje na podstawie tych badań jakąś refleksję? Przy dzisiejszych możliwościach samorealizacji, jeśli młody człowiek nie jest ewangelizowany na poważnie, to nawet, gdy dziś zalicza się do osób religijnych, jutro taki nie będzie” – podkreśla prof. Grosfeld.
Sekularyzacja – jego zdaniem – dotknie bowiem najpierw tych, którzy charakteryzują się powierzchownym sposobem życia religijnego. – Przykładem jest Irlandia – kraj, który wymieniano jako katolicki w jednym rzędzie z Polską, a obecnie, po kilku latach niezwykle szybkiego boomu ekonomicznego stał się krajem zsekularyzowanym – przypomina.
„W tej kwestii nie istnieją jednolite, automatyczne procesy sekularyzacji życia, jednak owszem, wraz z rozwojem gospodarczym i społecznym ludzie stają się bardziej samodzielni. Religia czy wiara stają się bardziej przedmiotem świadomego wyboru, siłą rzeczy zmniejsza się obecność religii w ich życiu, która była podpórką wielu sfer ich życia nie zmieniając jego istoty” – podkreśla politolog.
„Nie jest tak, że jeśli zarabiam mało pieniędzy to jestem religijny, zarabiam więcej – jestem mniej religijny, a gdy zarobię jeszcze więcej i nasycę swoje potrzeby materialne – to powrócę do życia religijnego. Ani proces sekularyzacji, ani jego odwrotność nie jest w pełni automatyczna” – dodaje.
Zdaniem Grosfelda, nie jest złe to, że człowiek doświadcza w swoim życiu, czym jest niewiara. – Pytanie tylko, jakie są tego koszty i czy nie zapędzimy się tak bardzo w tym procesie sekularyzacji, że powrót do życia religijnego będzie niemożliwy? – zastanawia się wykładowca UKSW.
Grosfelda zaskoczył w badaniach CBOS fakt, że dość silnie przywiązani do moralności są ci, którzy mają lewicowy światopogląd. Jego zdaniem, takie nastawienie wynika u tych osób po części z lęku przed Kościołem. – Jest to próba odwołania się do wartości świeckich z lęku przed tym, że będzie się „indoktrynowanym” przez stronę katolicką – stwierdził.
Za interesujące uznał natomiast w tej postawie „położenie akcentu na to, by samodzielnie, niezależnie, osobiście mieć swoją własną hierarchię wartości, która – w domyśle, bo tego już w badaniach nie ma – oparłaby się 'indoktrynacji’ religijnej”. – Każdy człowiek potrzebuje pewnego „stelaża” wartości, swoistych punktów orientacyjnych, dlaczego ludzie lewicy mieliby ich nie mieć. Pytanie tylko, jakie te wartości są? – zastanawia się politolog.
Zdaniem prof. Grosfelda, stopień przeniknięcia kultury przez religię jest wśród Polaków na tyle silny, że pozostaje ważny nawet dla ludzi, którzy uważają, że religijne źródła wiary są nieistotne, a jednocześnie uznają pewne wartości wywodzące się właśnie z religii.
Jego zdaniem, do takiego stosunku Polaków do aborcji przyczynia się funkcjonujące od lat prawo antyaborcyjne, będące swoistym kompromisem. W tym prawie istnieją pewne wyjątki pozwalające na stosowanie aborcji, ale one właśnie pozwalają wielu ludziom utożsamić się tym mocniej z postawą antyaborcyjną – dodał Grosfeld.
W opinii wykładowcy UKSW, w badaniu CBOS widoczna jest wśród Polaków postawa polegająca na dowartościowaniu jednostki i rozumieniu, że inni mogą odczuwać i myśleć inaczej. – To zaskakujące. Sądziłem jednak, że w takim zachowaniu jesteśmy bardziej „jednotorowi” – stwierdził.
Zdaniem Grosfelda, badania CBOS nie odpowiadają jednoznacznie na pytanie, czy Polska ma jakąś swoją własną specyfikę w procesach sekularyzacyjnych w Europie. Uważa on natomiast, że „są dziedziny, w których na pewno będzie się zwiększał – i tak już wysoki – procent ludzi, którzy nie akceptują niektórych elementów nauczania Kościoła”.
Według politologa UKSW, „wymiar wspólnotowo-kościelny, który jest w Polsce słaby, a objawia się raczej tylko w pewnych szczególnych momentach mobilizacji jak w czasach Solidarności czy za pontyfikatu Jana Pawła II, obecnie jest pozbawiony czynnika sytuacyjnego”. – Dlatego ludzie będą zapewne coraz bardziej podążali drogą indywidualizacji podejścia do moralności. Skoro poczucie wspólnoty w Kościele jest słabe, to i podobnie jest z poczucie wspólnoty w społeczeństwie. Czy wydarzenia podobne jak rok 1980 czy umieranie Jana Pawła II będą miały miejsce w przewidywalnym czasie, nie umiem powiedzieć. Tym bardziej w pracy Kościoła należy kłaść nacisk na formację osób do wiary dojrzałej, która z jednej strony rodzi poczucie własnej tożsamości indywidualnej, a z drugiej otwiera na drugiego człowieka – odparł prof. Grosfeld.
Badania CBOS pt. „Moralność Polaków po dwudziestu latach przemian” przeprowadzono w dniach 5-11 lutego na liczącej 1048 osób próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.