Drukuj Powrót do artykułu

CZWARTEK 2. TYGODNIA ZWYKŁEGO Wyjście z tłumu

22 stycznia 2009 | 05:30 | a. Ⓒ Ⓟ

Nie wystarczy bezpiecznie ukryć się wśród tysięcy fanów, entuzjazmować się, zachwycać, podziwiać, komentować niczego nie ryzykując.

Słowa Ewangelii według świętego Marka

Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli.

Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste na Jego widok padały przed Nim i wołały: „Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały. (Mk 3,7-12)

Wyjście z tłumu

Gdyby Jezus dzisiaj chodził po ziemi zapewne bardzo interesowałyby się Nim zarówno tak zwane poważne media, jak i tabloidy oraz serwisy plotkarskie. Te „poważne” roztrząsałyby, co Chrystus powiedział na różne tematy, wywracając Jego słowa na różne strony. Te „mniej poważne” relacjonowałyby, komu udało się do Niego dopchać i Go dotknąć, a komu nie i snuły domysły, co z tego wynika. Dzięki temu i dziś szłoby do Jezusa „mnóstwo wielkie”. Znaczenie większe „mnóstwo”, niż wtedy, dwa tysiące lat temu. Pytanie – ilu by uwierzyło? Ilu by w sytuacji trudnego wyboru – zostać z Jezusem, narażając się na kłopoty, czy zaspokoiwszy ciekawość wrócić do swojego dotychczasowego życia – wytrwało przy Nim dłużej, niż kilka dni.

Chrześcijaństwo nie polega na chodzeniu za Jezusem w tłumie. Nie wystarczy bezpiecznie ukryć się wśród tysięcy fanów, entuzjazmować się, zachwycać, podziwiać, komentować niczego nie ryzykując. Trzeba w pewnym momencie przekroczyć barierę płytkiego zainteresowania, przepchać się przez ciżbę i indywidualnie, osobiście, bezpośrednio spotkać Jezusa. Nawet dotknąć Go, to za mało. Zapewne niejeden z tych, ktorych opisał Marek Ewangelista, zdołało dotknąć Jego ręki, szaty, ale ilu Mu uwierzyło?

Nawet złe duchy na Jego widok padały przed Nim i wołały: „Ty jesteś Syn Boży”. Ale czy to znaczy, że zostawały chrześcijanami?

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.