ŚWIĘTO CHRZTU PAŃSKIEGO Po co mi ten chrzest?
11 stycznia 2009 | 05:30 | a. Ⓒ Ⓟ
Ten chrzest przyjęliśmy w ogromnej większości jako maleńkie dzieci i dziś raczej nie pamiętamy tego faktu. A to przecież niesłychanie ważny moment naszego życia!
Słowa Ewangelii według św. Marka
Jan Chrzciciel tak głosił: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”.
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili, gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. (Mk 1,6b-11)
Po co mi ten chrzest?
Jan, syn Elżbiety i Zachariasza, człowiek wyjątkowy już choćby przez to, że jego narodzenie zostało zapowiedziane przez archanioła w najświętszym dla Żydów miejscu – w świątyni jerozolimskiej, znalazł sobie dziwne zajęcie. Oto osiadł na pustkowiu i udzielał w Jordanie czegoś, co sam nazywał chrztem.
Co to właściwie jest ten „chrzest”? To inaczej zanurzenie, obmycie. To znak oczyszczenia i nowego życia. To obrzęd, polegający na zanurzeniu w wodzie, praktykowany w czasach Starego Testamentu, znany nie tylko potomkom Abrahama, ale również wyznawcom innych ówczesnych religii.
Czy rytuał, którego dokonywał w Jordanie Jan, zwany Chrzcicielem różnił się czymś nie tylko od tych pogańskich, ale również od rytualnych obmyć znanych w religii żydowskiej? Różnił się. Chrzest Janowy był znakiem pokuty i nawrócenia. I można go było przyjąć tylko raz. I jeszcze coś. Jan mówił wyraźnie, że chrzest, którego on udziela, jest zapowiedzią innego chrztu, takiego, który rzeczywiście powoduje w życiu człowieka wielkie, niepojętne zmiany. Przyjęcie chrztu w Jordanie od Jana nie gładziło grzechów człowieka. Co prawda ci, którzy do niego przychodzili i doznawali zanurzenia w Jordanie, wyznawali swoje grzechy, to jednak nadal obciążały one ich sumienia. Jan nie mówił „niech przez to obmycie Bóg odpuści twoje grzechy”. Mówił głośno i wyraźnie, że on – Jan – tylko przygotowuje drogę dla kogoś innego. „Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym” – wyjaśniał i zapowiadał.
Po co więc nastąpiło wydarzenie, które dziś w liturgii wspominamy? Dlaczego Jezus też przyszedł nad brzeg Jordanu i dał się Janowi Chrzcicielowi zanurzyć? Przecież nie miał grzechów, które mógłby wyznać. Przecież nie potrzebował oczyszczenia. Przyjęcie chrztu w Jordanie nie ma dla Jezusa charakteru pokutnego. To on, jako pierwszy, przyjął ten chrzest, który zapowiadał Jan. Chrzest w Duchu Świętym. W tym samym momencie głos Boga objawia kim jest Jezus: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. Jezus jest umiłowanym Synem Bożym, tym, który przyszedł na ziemię po to, aby doprowadzić do końca dzieło zbawienia świata.
Gdy apostołowie po Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu Jezusa szli z Dobrą Nowiną o zbawieniu przez świat, spotykali ludzi, którzy przyjęli chrzest Janowy. Tłumaczyli im, że to za mało. Że trzeba przyjąć ten chrzest, którego nakazał udzielać Jezus, mówiąc „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem”. Ten chrzest jest fundamentem całego życia chrześcijańskiego, bramą życia w Duchu (vitae spiritualis ianua) i bramą otwierającą dostęp do innych sakramentów. Ten chrzest przyjęliśmy w ogromnej większości jako maleńkie dzieci i dziś raczej nie pamiętamy tego faktu. A to przecież niesłychanie ważny moment naszego życia! To nie było jakieś zwyczajowe obmycie połączone z nadaniem imienia. To był pierwszy sakrament, który przyjęliśmy. Bez niego nie moglibyśmy ani się spowiadać, ani przystępować do Komunii świętej, ani przyjąć bierzmowania. Nie moglibyśmy zawrzeć sakramentalnego związku małżeńskiego. Nie moglibyśmy przyjmować sakramentu chorych. Bez chrztu nie można zostać księdzem.
Ks. Grzegorz Strzelczyk wyjaśniał kilka lat temu: „Przejście od chrztu Janowego do chrztu chrześcijańskiego, które według tradycji wyznacza jakoś chrzest Jezusa w Jordanie, stanowi znaczący przełom. Miejsce symbolu – ludzkiego działania skierowanego ku Bogu – zajmuje sakrament, który, choć nie traci wymiaru symbolicznego, jest działaniem Boga skierowanym ku człowiekowi. W chrześcijańskim chrzcie, jak i w innych sakramentach, to Bóg wychodzi do człowieka, oczekując jedynie przyjęcia i odpowiedzi. Zatem nawiązanie kontaktu i jego „skuteczność” nie zależą już od nas, nie są zagrożone przez naszą niedoskonałość: ich gwarantem jest sam Bóg. Do nas należy już tylko (lub aż) przyjęcie Bożego działania i odpowiedź na nie w codzienności”.
Co się dzieje z człowiekiem, gdy przyjmuje chrzest? Jakie jest znaczenie faktu przyjęcia chrztu dla życia człowieka? „Znaczenie i łaska sakramentu chrztu ukazują się jasno w obrzędach jego celebracji. Uczestnicząc w nich z uwagą, śledząc czynności i słowa tej celebracji, wierni są wprowadzani w całe bogactwo tego, co ten sakrament oznacza i co urzeczywistnia w każdym neoficie” – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego. A potem następuje fascynujące wyjaśnienie:
„Znak krzyża na początku celebracji wyciska pieczęć Chrystusa na tym, który ma do Niego należeć, i oznacza łaskę odkupienia, jaką Chrystus nabył dla nas przez swój Krzyż.
Głoszenie słowa Bożego oświeca kandydatów i zgromadzenie prawdą objawioną i pobudza ich do udzielania odpowiedzi wiary, nieodłącznej od chrztu. Chrzest jest bowiem w szczególny sposób „sakramentem wiary”, ponieważ jest sakramentalnym wejściem w życie wiary.
Ponieważ chrzest oznacza wyzwolenie od grzechu i od kusiciela, czyli diabła, dlatego wypowiada się nad kandydatem egzorcyzm (lub kilka egzorcyzmów). Namaszcza się go olejem katechumenów lub celebrans kładzie na niego rękę, a on w sposób wyraźny wyrzeka się Szatana. Tak przygotowany kandydat do chrztu może wyznać wiarę Kościoła, której zostanie „powierzony” przez chrzest.
Woda chrzcielna zostaje poświęcona przez modlitwę epikletyczną (albo podczas obrzędów chrztu, albo w czasie Wigilii Paschalnej). Kościół prosi Boga, by przez swojego Syna i mocą Ducha Świętego zstąpił na tę wodę, aby ci, którzy zostaną w niej ochrzczeni, „narodzili się z wody i z Ducha” (J 3, 5).
Następuje wówczas istotny obrzęd sakramentu – chrzest w sensie ścisłym. Oznacza on i urzeczywistnia śmierć dla grzechu i wejście w życie Trójcy Świętej 1przez upodobnienie do Misterium Paschalnego Chrystusa. W sposób najbardziej znaczący dokonuje się chrztu przez trzykrotne zanurzenie w wodzie chrzcielnej. Już od starożytności może on być także udzielany przez trzykrotne polanie wodą głowy kandydata.
W Kościele łacińskim trzykrotnemu polaniu wodą towarzyszą słowa szafarza: „N., ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. W liturgiach wschodnich katechumen zwrócony jest w kierunku wschodnim, a kapłan mówi: „N., sługo Boży, jesteś chrzczony w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Przy wzywaniu każdej z Osób Trójcy Świętej kapłan zanurza kandydata w wodzie i podnosi go z niej.
Namaszczenie krzyżmem świętym, wonnym olejem poświęconym przez biskupa, oznacza dar Ducha Świętego dla neofity. Stał się on chrześcijaninem, to znaczy „namaszczonym” Duchem Świętym, wszczepionym w Chrystusa, który jest namaszczony jako kapłan, prorok i król.
W liturgii Kościołów wschodnich po udzieleniu chrztu następuje namaszczenie, które jest sakramentem chryzmacji (bierzmowanie). W liturgii rzymskiej zapowiada ono drugie namaszczenie krzyżmem świętym, którego w przyszłości udzieli biskup. Będzie to sakrament bierzmowania, który niejako „umacnia” i dopełnia namaszczenie chrzcielne.
Biała szata ukazuje, że ochrzczony „przyoblekł się w Chrystusa” (Ga 3, 27) i zmartwychwstał z Chrystusem. Świeca zapalona od paschału oznacza, że Chrystus oświecił neofitę i że ochrzczeni są w Chrystusie „światłem świata” (Mt 5,14) 31 .
Nowo ochrzczony jest teraz dzieckiem Bożym w Jedynym Synu. Może odmawiać modlitwę dzieci Bożych: „Ojcze nasz”” (KKK 1235-1243).
Zostaliśmy ochrzczeni tym chrztem, który zapowiadał św. Jan Chrzciciel. Chrztem w Duchu Świętym. Ten chrzest jest włączeniem do Kościoła, jest łaską, ale również przyjęciem na siebie zobowiązania. Od chwili chrztu świętego jestem uczniem Chrystusa. Nie tylko mam własne życie układać zgodnie z Jego nauką. Mam też innym ludziom nieść Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie, umiłowanym Synu Bożym, który przyszedł na świat nie po to, aby utrudniać nam życie przez stawianie wysokich wymagań, ale po to, aby nas zbawić, aby uwolnić nas od grzechów, abyśmy mogli kiedyś ujrzeć Boga twarzą w twarz, abyśmy mogli naprawdę, na całą wieczność, być szczęśliwi.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.