Rektor katolickiego uniwersytetu we Lwowie: Ukraina walczy o swoją przyszłość
09 stycznia 2009 | 07:58 | tom/a. Ⓒ Ⓟ
– Ukraina walczy o swoją przyszłość – powiedział w rozmowie z KAI ks. prof. Borys Gudziak odnosząc się do obecnej sytuacji kraju. Rektor Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego podkreśla, że Ukraina jest „państwem w powijakach”.
„Teraz chodzi o to, aby instytucje stanowiące o życiu państwa, stały się dojrzałe. To `państwo – dziecię` nosi piętno urazów z komunistycznej przeszłości – powiedział. W rozmowie ks. prof. Gudziak mówi m.in. o „słabych” i „mocnych” stronach Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, relacjach grekokatolików z łacinnikami, dialogu ekumenicznym oraz dyskusjach polsko-ukraińskich temat wspólnej historii.
KAI: Minęło ponad 400 lat od zawarcia Unii Brzeskiej. Wydawałoby się, że już powiedziano na jej temat wszystko lub prawie wszystko, tymczasem opublikowana niedawno książka Księdza Profesora pt. „Kryzys i reforma. Metropolia Kijowska, patriarchat Konstantynopola i geneza Unii Brzeskiej” dowodzi czegoś innego. Jakie znaczenie ma Unia Brzeska dzisiaj dla nas, dla naszych Kościołów, dla naszych narodów?
– Odpowiedź na tak postawione pytanie musiałaby być udzielona na bardzo wielu poziomach. Przeciętny człowiek, będący członkiem Kościoła na Ukrainie czy w Polsce, ma do czynienia z dziećmi Unii, którzy są wyznawcami Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Dzisiaj grekokatolicy nie zawsze są zrozumiali dla Zachodu. Moja książka jest wkładem do tego zrozumienia. Zrozumienia w wymiarze historycznym, ale myślę, że jeśli ktoś zada sobie trud przeczytania tej książki, będzie mógł wiele zrozumieć z tego co dzieje się dziś.
KAI: Kościół greckokatolicki był prześladowany jak chyba żaden inny w XIX i XX w. Likwidowano go i w czasach carskich i za rządów sowieckich, ale przetrwał w podziemiu i odrodził się. W czym tkwi szczególny fenomen Kościoła greckokatolickiego?
– Nie można zrozumieć tego podziemnego Kościoła bez zrozumienia Unii Brzeskiej, chociaż dzielą nas od niej stulecia. Dla mnie jako historyka, ale także członka Kościoła greckokatolickiego, bardzo ważny jest jego wymiar eucharystyczny i relacje ze światem. Z socjologicznego punktu widzenia, Kościół katolicki daje prawdziwe i głębokie poczucie wspólnoty z ludźmi na całym świecie.
Może jedną z głównych przyczyn, dla których Kościół greckokatolicki był prześladowany i zepchnięty do katakumb, było właśnie to, że nie był on lokalnym gettem, którym można łatwo kierować. Był on zawsze cząstką Kościoła powszechnego a Stalin chciał tę więź zerwać.
Dlatego, gdy 9-10 marca 1946 odbywał się ów pseudo-sobór we Lwowie, na którym likwidowano widzialną strukturę Kościoła, jednym z ważnym jego elementów było odrzucenie Unii Brzeskiej, tzn. odrzucenie tego aktu jedności, który łączył współczesnych Ukraińców z wielkim światem i z Kościołem powszechnym. Łączność Kościoła podziemnego z Kościołem powszechnym trwała w wymiarze duchowym i dawała siły do zachowania tożsamości i postawy bezkompromisowości w czasach sowieckich. To zaś z kolei z upływem czasu okazało się niezwykle ważne dla Ukrainy, gdy stała się niezależnym państwem i gdy obecnie staje w obliczu różnych wyzwań okresu postsowieckiego i globalnej kultury postmodernistycznej.
Kard. Huzar jest dziś być może najbardziej szanowanym autorytetem moralnym. Oczywiście dzięki swojej osobowości, poczuciu humoru, dzięki temu, że umie słuchać innych i znajdować dla nich odpowiednie słowa. Ale również dlatego, że stoi on na czele Kościoła, który nie szedł na kompromis i który ze wszystkimi swymi grzechami i z całą swą ludzką słabością ma wyjątkowy autorytet moralny w państwie i społeczeństwie, w kulturze, wśród biznesmenów, intelektualistów i polityków. Kościół greckokatolicki swój autorytet zawdzięcza postawie męczenników i wyznawców w okresie sowieckim, a także w tym, że jego fundamenty tkwią w Kościele powszechnym.
KAI: Mija prawie 20 lat od odrodzenia się UKGK. Jak Ksiądz Profesor ocenia jego obecną kondycję i sytuację?
– UKGK ma bardzo wiele silnych, ale i słabych stron. Jak każdy inny Kościół podejmuje codziennie nowe wyzwania. Trzeba być wdzięcznym Bogu za to, co osiągnęliśmy, za przeszłość, ale musimy także każdego dnia patrzeć w przyszłość.
KAI: Jakie są silne strony UKGK?
– Po pierwsze, to jego bezkompromisowość. Dzięki jego związkom z Kościołem powszechnym nie udało się na Ukrainie do końca zniszczyć religii. Kościół na Ukrainie ostał się i wzbogacił nie tylko przez to, że miał materialne i moralne wsparcie w Kościele powszechnym, ale również przez to, że miał szeroką diasporę ukraińską na świecie. Ponadto wydał wielu męczenników. Niedawno ks. Stefan Batruch przygotował film o jednym z nich, bł. Emilianie Kowczu. Tacy ludzie są wielkim wsparciem dla naszego Kościoła.
W Rzymie ojcowie bazylianie wydawali bardzo dużo literatury, zwłaszcza historycznej. Patriarcha Josyf Slipyj, dzięki wsparciu ukraińskiej diaspory utworzył w Wiecznym Mieście uniwersytet. Bez niego nie byłoby dzisiaj we Lwowie Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego.
Te czynniki przyczyniły się do tego, że UKGK stoi na wysokim poziomie, m. in. gdy chodzi o katechizację, wykształcenie duchowieństwa i wiernych czy seminaria duchowne. Dopiero co ukazał się zbiór dokumentów UKGK dotyczących zagadnień społecznych z ostatnich 19 lat. Łącznie w książce znalazło się 375 dokumentów.
W dokumentach tych poruszono wiele zagadnień społecznych np. dotyczących władzy, polityki i wyborów, ubóstwa, biznesu, sprawiedliwej płacy, macierzyństwa, aborcji, małżeństwa, młodzieży, wojska, itp. Okazało się, że – jak zauważyli prawosławni – takiego spectrum nauczania społecznego nie ma żaden inny Kościół na Ukrainie. Mamy też dość dużo powołań kapłańskich, choć ich liczba gwałtownie spada.
KAI: A słabe są strony UKGK?
– Są to problemy, na które nie mamy jeszcze pełnej odpowiedzi. Na ile UKGK jest gotów strukturalnie wyjść naprzeciw wyzwaniom XXI wieku? W jakim stopniu ludzie świeccy, często z wyższym wykształceniem są religijnie dojrzali? Czy stając się później, inżynierami, biznesmenami, nie odchodzą od praktyk religijnych, pozostając na poziomie pierwszej komunii św.? Czy Kościół umie rozmawiać z ludźmi biznesu? Na ile nasza liturgia jest zrozumiała dla ludzi? Moje pokolenie ma oczywiście związek z Kościołem, chodzi do świątyni na Boże Narodzenie i Wielkanoc, z okazji ślubu, chrztu czy pogrzebu. Ale na ile wiara kieruje ich życiem codziennym?
Na Ukrainie Zachodniej udział na nabożeństwach jest dość wysoki, a z okazji ważnych świąt nawet bardzo wysoki. Wysoki jest także wskaźnik deklarowanej przynależności do Kościoła. Ale z drugiej strony mamy do czynienia z korupcją. Niektórzy mówią, że we Lwowie w takich środowiskach, jak oświata czy służba zdrowia jest nawet wyższa niż w Doniecku.
Wskaźniki aborcji czy rozwodów są bardzo wysokie. Rodzi się więc pytanie, jak my, chrześcijanie kształtujemy społeczeństwo? Co mamy do zaproponowania młodemu pokoleniu, które przeżywa różne trudności? We Lwowie jest 120 tys. studentów. Na Ukrainie dopiero rodzi się duszpasterstwo akademickie. Jest tylko kilku księży, którzy się nim zajmują, a mogłoby pracować i 50. Po fali radości i uniesień, jaka przetoczyła się po zwycięstwie nad komunizmem na początku lat dziewięćdziesiątych teraz musimy pójść w głąb. Nie liczy się ilość, ale jakość. Musimy świadomie podchodzić do niełatwych problemów XXI stulecia.
KAI: Wielką postacią UKGK był metropolita Andrzej Szeptycki. Kiedy możemy się spodziewać jego kanonizacji?
– O to trzeba byłoby zapytać tych, którzy zajmują się procesem. Ciekawe, że gdy Jan Paweł II był na Ukrainie w 2001 roku, wygłosił bodajże 11 oficjalnych przemówień i w nich chyba siedmiokrotnie cytował metropolitę. Powiedział nawet: „Mamy nadzieję na jego szybką kanonizację”. Sądzę, że nie jest to realne. Teraz z nieba Jan Paweł II błogosławi nam i myślę, że w końcu dojdzie do kanonizacji metropolity Szeptyckiego.
KAI: Jakie są szanse, by UKGK został oficjalnie ogłoszony patriarchatem?
– Bardzo duże, Nasz Kościół jest już patriarchatem, pytanie tylko, kiedy nastąpi urzędowe potwierdzenie tego faktu. W świadomości narodu kard. Huzar jest naszym patriarchą. Modlimy się za niego, nazywamy go patriarchą. Myślę, że w niedługim czasie nadejdzie oficjalne uznanie.
KAI: Kościołowi greckokatolickiemu w dalszym ciągu duża część prawosławnych odmawia racji istnienia. Dlaczego?
– Myślę, że jest to spowodowane przez strach. To prawda, że Unia Brzeska, która miała nadzieję na pojednanie metropolii kijowskiej z Kościołem powszechnym, nie spełniła pokładanych w niej nadziei i pojawiło się wiele problemów. Jeszcze więcej ich doszło w okresie komunistycznym. Jeszcze raz podkreślę, polemika i zaprzeczanie naszej tożsamości wiążą się ze strachem, a on nie jest dobrym doradcą. Prowadzi do negacji i odmawiania nam prawa do istnienia.
KAI: Jak ocenia Ksiądz stosunki ekumeniczne na Ukrainie?
– W różnych miejscach Ukrainy i na różnych szczeblach wygląda to rozmaicie. Sądzę, że obecnie znajdują się one w stanie nieco zamrożonym.
Jeśli nasza energia jest neutralna lub gdy marnuje się ją na spory i polemiki międzywyznaniowe, wówczas Kościół nie ma jej na to, żeby pocieszać zasmuconych, odwiedzać chorych, być z biednymi a jego słowo jest oderwane od rzeczywistości.
Wyznawcy innych religii mogą o nas mówić: „Wy chrześcijanie, macie piękne słowa, ale kłócicie się między sobą”. Na Ukrainie nie ma, dzięki Bogu, wielkich konfliktów między wyznaniami, ale też nie ma obecnie gorącej dyskusji między nami. Nasze relacje są raczej chłodne. Jako chrześcijanie nie uświadamiamy sobie do końca ideałów, do których jesteśmy powołani. Zostaliśmy wezwani do przyjaźni, współpracy, komunii, ale daleko nam jeszcze do tego, czego nauczał nas Chrystus.
Na Ukrainie Zachodniej wszystkie wyznania chrześcijańskie, łącznie z trzema Kościołami prawosławnymi, Kościołami greko- i rzymskokatolickim, jak również protestanci, wspólnie pracują już od kilku lat nad prowadzeniem programu „etyka chrześcijańska” w szkołach. Już ponad milion dzieci przeszły ten program nauczania. Jest to rzeczywista działalność ekumeniczna. Ponadto powstało Chrześcijańskie Stowarzyszenie Akademickie, w którym zrzeszeni są obecnie i grekokatolicy, i prawosławni, i przedstawiciele innych wyznań. Mamy także szereg wspólnych inicjatyw społecznych.
Ludzie szukają dzisiaj intuicyjnie bardziej tego, co wspólne i co ich łączy, niż tego, co ich dzieli. Szukają płaszczyzny wspólnego działania. Za przykład podam, że na naszym Uniwersytecie Katolickim we Lwowie mamy wielu wykładowców prawosławnych, m. in. dyrektorem naszego Instytutu Studiów Ekumenicznych jest historyk prawosławny.
KAI: Relacje grekokatolików z łacinnikami nieraz były napięte. Nakładały się na to różne sprawy: narodowościowe, polityczne, społeczne itp. Od lat sytuacja się zmienia. Jak Ksiądz Profesor ocenia je obecnie?
– Myślę, że mają one przed sobą dobre perspektywy. Osobiście mam bardzo dobre stosunki np. z łacińskim arcybiskupem Lwowa Mieczysławem Mokrzyckim, który nieraz odwiedzał nasz uniwersytet. Byliśmy też na jego ingresie.
Sądzę, że relacje Kościoła grecko i rzymskokatolickiego na Ukrainie, wiążące się ze stosunkami ukraińsko-polskimi, zwłaszcza w Galicji, będą się nadal rozwijać na wzór tego co stało się pod koniec XX wieku, gdy Ukraina i Polska stały się partnerami strategicznymi w polityce. Trzeba tu wyrazić wielką wdzięczność polskim intelektualistom, jak Jerzy Giedroyć i oczywiście papieżowi Janowi Pawłowi II, jak również polskim mediom katolickim.
Obecnie nie widzę jakichś większych przeszkód, których nie można byłoby przekroczyć w stosunkach między grekokatolikami a rzymskimikatolikami na Ukrainie. Pewnie są jakieś konkretne problemy, ale z nadzieją spoglądam w przyszłość stosunków między naszymi Kościołami.
KAI: Ukraina przeżywa gorący okres przesileń politycznych i społecznych. Czy nie jest to walka o przyszłość tego kraju – w którą stronę się skieruje? Czy będzie to spojrzenie i dążenie na Wschód czy raczej na Zachód?
– Sądzę, że Ukraina walczy o swoją przyszłość. Jest państwem w powijakach. Teraz chodzi o to, aby instytucje stanowiące o życiu państwa, stały się dojrzałe. To „państwo – dziecię” nosi piętno urazów z komunistycznej przeszłości.
Przypomnijmy, że w ciągu minionego stulecia 17 mln Ukraińców zginęło w wyniku przemocy. Nie uświadamiamy sobie w pełni duchowych i psychologicznych skutków tej traumy. Jednocześnie mamy za sobą ogromne osiągnięcia. W dość krótkim czasie demokracja zapuściła stosunkowo głębokie korzenie, zwłaszcza jeśli porównamy to z tym, co się dzieje na Białorusi czy nawet w Rosji.
W ciągu tych minionych 18 lat Ukraina jest terenem debat, ale też pokojowej rewolucji. Nie doszło do przelewu krwi. Dla porównania, w Gruzji trwa wojna domowa a teraz jeszcze doszła wojna z Rosją. Widzimy, co się dzieje w Czeczenii i w wielu innych republikach postsowieckich. Na Ukrainie też mamy problemy, ale Bóg dał nam możliwość na ich pokojowe rozwiązywanie.
Niestety zewnętrzne czynniki polityczne bardzo często wywołują destabilizację w naszym kraju. Dzisiaj mer Moskwy może przyjechać na Ukrainę i powiedzieć, że jest to część terytorium Rosji. Jest to nie do pomyślenia w normalnych warunkach. Destabilizujące czynniki zewnętrzne komplikują sytuację na Ukrainie. Daj Boże, aby można było to wszystko przezwyciężyć.
KAI: W Polsce co jakiś czas wybuchają dyskusje na tematy historyczne. Niedawno wypłynęła znów sprawa Wołynia. Polacy i Ukraińcy licytują się liczbami ofiar po jednej i drugiej stronie. Co robić, żeby to nie wpływało na przyszłość naszych stosunków, które są przecież coraz lepsze?
– Powstaje wiele gorących i polemicznych prac na temat naszej wspólnej historii. Są wśród nich takie, które prowadzimy wspólnie i one budują prawdę o naszych wzajemnych relacjach.
Z drugiej strony mamy jeszcze wiele zagadnień historycznych, które wymagają badań. Powinniśmy tak patrzeć sobie nawzajem w twarze, aby zobaczyć w nich odbicie Boga, jakie nosi w sobie każdy człowiek.
Trudno jest mi wymienić sytuacje, kiedy spotkania między Polakami a Ukraińcami nie dałyby pozytywnych owoców. Dlatego zapraszam wszystkich Polaków. Przyjeżdżajcie do Lwowa, zwiedzajcie nasz uniwersytet – mówię to jako jego rektor. Szkoda, że jeszcze niewielu Polaków było we Lwowie, a jeśli już zawitali, to na krótko.
Mam nadzieję, że nie rozczarują ich trudności materialne, jakie obecnie przeżywamy i że zostaną oni przyjęci z należytą gościnnością, która pomoże nam kroczyć wspólnie ku przyszłości.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik
Borys Andrzej Gudziak urodził się w 1960 roku w USA. Absolwent Uniwersytetu Harvarda (Cambridge) oraz Papieskiego Instytutu Wschodniego (Rzym). Autor i współautor prawie setki artykułów na temat historii Kościołów wschodnich głównie w odniesieniu do wieków XVI-XVII oraz XX. W zakresie zainteresowań autora leżą również kwestie duchowości oraz ekumenizmu w XX wieku w Europie Środkowo-Wschodniej. Wraz z ponowną legalizacją Kościoła grecko-katolickiego na Ukrainie od 1993 roku autor przebywa na stałe Lwowie, gdzie aktualnie pełni funkcję rektora Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego. W latach 90. był współodnowicielem Lwowskiej Akademii Teologicznej oraz założycielem Instytutu Historii Religii. Święcenia kapłańskie dla archidiecezji lwowskiej przyjął w 1998 roku.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.