Przywódca włoskich komunistów pojednał się z Bogiem
27 listopada 2008 | 11:39 | st (KAI) /a. Ⓒ Ⓟ
Duże zainteresowanie włoskich mediów wzbudziła wczorajsza wypowiedź abp Luigiego De Magistris na temat ostatnich chwil życia wybitnego działacza komunistyczne, teoretyka marksizmu i filozofa – Antonio Gramsciego. Zdaniem emerytowanego pro penitencjarza większego były przywódca włoskich komunistów przed śmiercią pojednał się z Bogiem.
Abp De Magistris twierdzi, że jego krajan miał w swym pokoju obrazek św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Poważnie chory, w obliczu zbliżającej się śmierci przebywał w klinice prowadzonej przez zakonnice. Gdy siostry niosąc obraz Dzieciątka Jezus ominęły jego łóżko poprosił, aby przyniosły go także jemu. „Gramsci powrócił do wiary dzieciństwa i zmarł opatrzony sakramentami. Bóg nigdy nie rezygnuje z naszego zbawienia” – stwierdził były pro penitencjarz większy.
Antonio Gramsci (ur. 23 stycznia 1891 w Ales, zm. 27 kwietnia 1937 w Rzymie) spędził wczesną młodość na Sardynii. W 1913 r. wstąpił do Włoskiej Partii Socjalistycznej. Należał tam do zwolenników Benita Mussoliniego. Dwa lata później, nie kończąc studiów, rozpoczął pracę publicystyczną w socjalistycznym piśmie „Il Grido del Popolo”. W 1921 r. Gramsci był jednym z założycieli Włoskiej Partii Komunistycznej, a w latach 1922-1923 przebywał w Moskwie reprezentując WPK w III Międzynarodówce Komunistycznej.
Powróciwszy do kraju nadal uczestniczył w życiu politycznym jako poseł do parlamentu, publicysta (był inicjatorem organu partyjnego „Unita”) oraz działacz partyjny. W styczniu 1926 r. Gramsci stanął na czele Komitetu Centralnego WPK; w listopadzie władze faszystowskie aresztowały go i skazały na dwadzieścia lat więzienia. Gramsci spędził w więzieniu lat dziesięć, podupadając na zdrowiu. Zwolniony w 1937 r. na podstawie amnestii, zmarł zaraz po opuszczeniu więziennych murów.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.