Dostrzec człowieka – reportaż z „Przystanku Woodstock / Jezus”
05 sierpnia 2002 | 14:49 | Marcin Perfuński //mr Ⓒ Ⓟ
Bp Edward Dajczak, organizator „Przystanku Jezus”: – Podchodzi do mnie chłopak z kolorowymi włosami i mówi: „niech ksiądz nie patrzy na mój wygląd, tylko zobaczy we mnie człowieka”. To chyba najlepsze podsumowanie tego, co tu robimy: dostrzegamy człowieka.
Przez kilka pierwszych dni sierpnia w biało-żółtym namiocie „Przystanku Jezus” można było posłuchać dobrej muzyki, obejrzeć filmy i przedstawienia, coś zjeść, a przede wszystkim porozmawiać o Bogu i pomodlić się.
„Przystanek Jezus” po raz czwarty towarzyszył „Przystankowi Woodstock” – największemu festiwalowi rockowemu w Polsce. Po raz pierwszy organizatorzy obu imprez porozumieli się. Twórca „Przystanku Woodstock” Jerzy Owsiak udostępnił „Przystankowi Jezus” miejsce na placu i zachęcał do odwiedzenia go. – Każdy kto przyjdzie na „Przystanek Jezus” spędzi czas dobrze – mówił Owsiak. Organizator „Przystanku Jezus” – wspólnota Tymoteusza rozbiła biało-żółty namiot vis-a-vis sceny woodstockowej. Między nimi swoje namioty rozstawiło ok. 300 tys. uczestników „Przystanku Woodstock”. Ewangelizatorzy „Przystanku Jezus”, których było ok. tysiąca, mieli więc pełne ręce roboty.
*Każdy człowiek jest wiele wart*
– My nie chcemy nakłaniać ludzi do Kościoła. Młodzi z „Przystanku Jezus” idą do innych młodych i mówią im dlaczego próbują żyć tak, a nie inaczej – podkreśla biskup Edward Dajczak. Zaznacza, że na tym polega ich uczestnictwo w Woodstock. – Tu nie chodzi o to, że my „lepsi” idziemy do tych „gorszych”. W oczach Bożych każdy jest tak wiele wart, że tego typu wartościowanie w ogóle nie wchodzi w grę – dodaje.
Pozytywne nastawienie ewangelizatorów do woodstockowiczów sprawiło, że ci ostatni często przychodzili na „Przystanek Jezus”, a na całym placu „Przystanku Woodstock” chętnie zagadywali przechadzających się, ubranych w sutanny księży. Zaczynało się najczęściej od pytania o to, co „Przystanek Jezus” przygotowuje na obiad lub co się będzie działo w biało-żółtym namiocie. Potem pojawiały się pytania-ciekawostki: „jak to jest z kobitkami w seminarium?” i „o co z tym całym Chrystusem chodzi?”. Często kończyło się na poważnej i bardzo osobistej rozmowie, a nawet spowiedzi, niekiedy po latach. – Podchodzili do mnie ludzie, którzy poznali Chrystusa właśnie tu, na „Przystanku Jezus” – cieszy się bp Dajczak.
*Poplątani, nieprzystosowani*
Młodzi, którzy przyjeżdżają na „Przystanek Woodstock” to najbardziej „nieprzystosowana” część młodzieży. Często są związani z subkulturami punków, metalowców, anarchistów czy hipisów. Łączy ich to, że nie chcą dać się światu, w którym człowiek liczy się coraz mniej. Swój bunt wyrażają poprzez krzykliwy wygląd i zachowanie, a swój manifest często mają wypisany na koszulkach: „Niszcz nazizm”, „Muzyka przeciwko rasizmowi”, „Miłość, przyjaźń, muzyka” czy „God is only one”.
– Tu przyjeżdżają ludzie, którzy czegoś szukają albo jeszcze nie wiedzą o co im chodzi lub są po prostu tacy „poplątani”, szukają różnych dróg. Na „Przystanku Woodstock” pojawiają się różne propozycje. Gdyby wśród nich nie było propozycji Ewangelii, to uznałbym to za niewierność nakazowi Chrystusa – podkreśla bp Dajczak.
Ewangelizatorzy podchodzą do każdego z delikatnością i szacunkiem. Nikogo do niczego nie zmuszają, tylko mówią o tym, jak Bóg zmienił ich życie. Reakcje są różne od obojętności, przez umiarkowane zainteresowanie, aż po kilkugodzinne rozmowy. Chodząc po woodstockowym placu można zauważyć np. klęczących punków, którzy zalani łzami wyznają księdzu swoje grzechy. Takich obrazków z każdym rokiem jest coraz więcej. Później ci niedawni punkowcy przyjeżdżają na „Przystanek Jezus” i dają świadectwo o swoim nawróceniu. – Gdyby nie „Przystanek Jezus” nadal bym żył w grzechu – mówi jasnowłosy chłopak.
*Stop przemocy! Stop narkotykom!*
„Przystankowi Woodstock” wielokrotnie zarzucano, że propaguje picie alkoholu i branie narkotyków. Nikt z organizatorów Woodstocku nie udaje, że tego problemu nie ma, przeciwnie. – Stop narkotykom! Jak złapiemy jakiegoś dealera, to wyciągniemy go tu na scenę, żebyście go zobaczyli, a potem oddamy policji. Nie będzie żadnej litości – krzyczał co chwilę Owsiak. Wielu z tych, którzy rozprowadzali narkotyki szybko usuwano z placu, choć spośród 300 tys. osób trudno było wyłapać wszystkich. Nieco inaczej ma się sprawa z alkoholem. Oficjalnie można pić tu piwo, mocniejsze trunki są zabronione. Starano się przestrzegać zasady nie sprzedawania piwa osobom nieletnim. – Robiliśmy doświadczenie, wysyłaliśmy naszego człowieka, który ma 16 lat, by kupił piwo. Gdy mu się udawało, donosiliśmy o tym Owsiakowi, wtedy sprzedawca wylatywał z pracy – opowiada KAI Robert z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Robert był zaskoczony postawą samej młodzieży. – Myślałem, że nasze ulotki będziemy musieli wciskać im na siłę. Okazało się, ze pierwszego dnia rozdaliśmy ich tysiące. Wielu też brało ankiety sprawdzające, czy jest się uzależnionym od alkoholu – dodaje. Dość skutecznie przestrzegano zasady „Stop przemocy”. Choć zdarzały się incydenty, to na placu woodstockowym było bardzo spokojnie. Porządku wśród 300 tys. osób pilnowała zaledwie tysiącosobowa ekipa młodzieżowego „Pokojowego Patrolu”, a wokół placu kręciło się kilkuset policjantów. Najczęściej nikt im nie przysparzał pracy.
*Miłość, przyjaźń, muzyka*
Centrum „Przystanku Woodstock” była gigantyczna, półokrągła scena. To wokół niej, od godz. 16.00 koncentrowało się woodstockowe życie. Na scenie, obok najważniejszych polskich zespołów wystąpiły mniej znane kapele undergroudowe. Gwiazdą był niemiecki postpunkowy Die Toten Hosen. Nie zabrakło również muzyki o treściach chrześcijańskich. Ponad półtoragodzinny koncert, jeden z najlepszych na tegorocznym Przystanku Woodstock dał Darek Malejonek ze swoim reagowym zespołem oraz zaproszonymi gośćmi Michaelem Blackiem z Jamajki i Kofim z Gany. „God is good!” – skandował ten ostatni. A Malejonek co chwilę zachęcał, by powierzyć swoje życie Jezusowi. Pod koniec ich występu na scenę wybiegł Owsiak i krzyczał ze wszystkimi „Jezus żyje!”.
*Przystanek Jezus za rok*
Bp Dajczak zapowiada, że w przyszłym roku na „Przystanku Woodstock” nie zabraknie „Przystanku Jezus”. Relacje między obiema imprezami są coraz lepsze. „Przystanek Jezus” przystosowuje się do zasad „Przystanku Woodstock”, a „Przystanek Woodstock” akceptuje program „Przystanku Jezus”. Do obecności ewangelizatorów przyzwyczajają się również woodstockowicze. – Tutaj jest sporo ludzi, którzy zaznali zbyt mało miłości w domu – mówi bp Dajczak. Podkreśla, że z każdym rokiem społeczność „Przystanku Jezus” jest coraz większa. – W diecezjach powstają wspólnoty związane z „Przystankiem Jezus”. Odbywają się spotkania tych, którzy byli na Przystanku. Oni zapraszają innych ludzi, którzy wciągają się w to i za rok przyjeżdżają na „Przystanek Jezus”. Wygląda to tak, jak głoszenie Ewangelii w początkach chrześcijaństwa: „byłem, przeżyłem, doświadczyłem, a teraz mówię to wam”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.