Gorąca debata nad stanem wojennym
12 grudnia 2001 | 14:31 | mj, mp //ad Ⓒ Ⓟ
Abp Józef Życiński, Władysław Bartoszewski, Jan Nowak-Jeziorański i Adam Michnik zasiedli w Lublinie do wspólnej publicznej debaty nad stanem wojennym.
Spotkanie, które odbyło się w lubelskiej „Chatce Żaka”, zostało zatytułowane „Między wrogością a pojednaniem”. Poprowadził je dominikanin o. Tomasz Dostatni.
. Zdaniem *Jana Nowaka-Jeziorańskiego*, który uczestniczył w dyskusji za pomocą łącz satelitarnych z USA, decyzja gen. Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego będzie jeszcze długo przedmiotem sporów historyków. Na wstępie *Nowak-Jeziorański podjął polemikę z tezą głoszoną do dziś przez Jaruzelskiego*, jakoby wprowadzenia stanu wojennego było „mniejszym złem”, rzekomo chroniącym Polskę przed inwazją sowiecką. Nowak-Jeziorański cytował znane dziś słowa gen. Kulikowa, wypowiedziane na kilka dni przed decyzją Jaruzelskiego, że Związek Radziecki nie zamierza bynajmniej wprowadzić swoich wojsk do Polski. Zdaniem Nowaka, decyzja Jaruzelskiego była jego suwerenną decyzją. „Jaruzelski był jak zdyscyplinowany żołnierz wykonujący rozkazy dowódców na Kremlu. Choć trzeba mu przyznać, że starał się unikać ofiar” – powiedział. Jaruzelski – jego zdaniem – wykazał znacznie mniejszą klasę od Władysława Gomułki, który w 1956 roku potrafił przeciwstawić się Sowietom, dzięki czemu uzyskał poparcie społeczne, z czym nawet Związek Radziecki musiał się poważnie liczyć. Zdaniem Nowaka gen. Jaruzelski mógł pójść w takim właśnie kierunku, ale świadomie wybrał inną drogę. Nowak-Jeziorański podkreślił ponadto, że decyzja Jaruzelskiego miała fatalne skutki dla Polski, gdyż cofnęła w rozwoju nasz kraj nie tylko o jedną dekadę, ale spowodowała trwałą zapaść gospodarczą i nędzę. Poza tym stan wojenny i późniejsze represje wywołały masową, ponadpółmilionową emigrację elit, co bardzo osłabiło potencjał intelektualny Polski.
. *Władysław Bartoszewski*, nawiązując do swych doświadczeń z dziedziny budowania pojednania polsko-niemieckiego, jako podstawowy warunek pojednania i przebaczenia, wskazał na kryterium prawdy. Dodał, że polsko-niemieckiego pojednania nie budował bynajmniej z dawnymi esesmanami i oprawcami, lecz z tymi środowiskami niemieckimi, które wyciągały rękę i odczuwały skruchę. „Masz wyznać winę, wyrazić chęć poprawy i dopiero wtedy grzechy Ci mogą zostać odpuszczone. Pojednanie można budować na prawdzie, a nie na oszustwie, na kłamstwie i braku odwagi cywilnej” – dodał z mocą. Zdaniem Bartoszewskiego, skutkiem tego rozmycia wartości w kwestii pojednania, jakie nastąpiło w Polsce jest narastające pomieszanie pojęć i wartości w polskim społeczeństwie, którego dziś zbieramy gorzkie owoce.
. *Adam Michnik ostro zaatakował Nowaka-Jeziorańskiego* za jego ocenę Jaruzelskiego. Słynnemu „Kurierowi z Warszawy” zarzucił, że bardziej wierzy cynicznemu sowieckiemu marszałkowi, Kulikowowi, niż Polakowi, jakim był i jest gen. Jaruzelski. „Należę do tych – mówił Michnik – którzy działając w szeregach „Solidarności”, autentycznie bali się radzieckiej interwencji. Nie wierzę kłamstwom sowieckich marszałków. Pan Jeziorański, aby pognębić Jaruzelskiego, rehabilituje Kulikowa. Michnik wyznał dalej, że najbardziej optymistycznym doznaniem dla niego podczas aresztowania w nocy 13 grudnia 81 r., był fakt, że „zamykali” go oficerowie mówiący po polsku, a nie po rosyjsku. „Od pierwszej chwili – wyznał Michnik – żywiłem nadzieję, że, niezależnie od stopnia skomplikowania sytuacji, jakoś Polacy z Polakami się dogadają”. Dalej Michnik przyznał, że nie rozumiał wówczas, jak dalece złożona była sytuacja w Polsce, która doprowadziła do stanu wojennego. Decyzję o stanie wojennym porównał do innych wydarzeń z przeszłości Polski pod zaborami czy w czasie okupacji, kiedy to sytuacja przypominała grecką tragedię, w której „wszyscy muszą odegrać do końca swe role, a i tak wszystko się źle skończy”. Tak było – podkreślił – podczas zaborów, gdzie równie rację można przyznać tym, którzy podejmowali współpracę z zaborcami celem rozszerzenia wolności, na co decydowali się np. Aleksander Wielopolski czy Roman Dmowski, jak również i tym, którzy wzniecali zbrojne powstania. Michnik odwołał się do przykładu 1920 roku, kiedy to polscy oficerowie z dawnych zaborczych armii spotkali się wraz z Józefem Piłsudskim, w walce ze wspólnym wrogiem. Zaś w 1989 roku największą wartością był fakt, że przy okrągłym stole spotkali się zarówno dawni więźniowie jak ich oprawcy, aby twórczo debatować o losie przyszłej Polski.
Adam Michnik bronił także uparcie prawa funkcjonariuszy służb PRL-u do wiary w to, że działali dla dobra ojczyzny. Odżegnując się od „popadania w sklerozę” pytał, czy nie zabrakło rzeczowej analizy tamtych lat także ze strony dzisiejszych oskarżycieli. – Czy z naszej strony nikt nie przyłożył swojej cegiełki do tego, co się działo? – zastanawiał się. Stwierdził, że uważa za swój moralny obowiązek – *zamiast oskarżać gen. Jaruzelskiego – poddać głębokiej refleksji jego biografię* – „dramatyczną, skomplikowaną i trudną biografię syna polskiej ziemi”. „Jeżeli ja tego nie zdołam zrozumieć, nie będę rozumiał czegoś bardzo ważnego w polskiej historii” – mówił.
. *Abp Józef Życiński zarzucił na wstępie Michnikowi*, że stosuje kryteria etniczne ceniąc wyżej zdanie polskiego generała od twierdzeń rosyjskiego marszałka. Oświadczył dalej, że gorąco podpisuje się pod cytatem: „Od nienawiści i pogardy chroń nas Panie”, ale aby to stało się filarem nowego ładu, trzeba spełnić pewne warunki. Główną przeszkodą w budowaniu pojednania w Polsce – jego zdaniem – jest fakt, że po 20 latach od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, refleksja etyczna nad tymi wydarzeniami znajduje się u nas dopiero w powijakach. *”Dlaczego nie ma pytań o tę nienawiść i pogardę, które stan wojenny zawierał w swoim istotnym przesłaniu? Lojalki, tworzenie psychozy lęku – do dziś za to nikt nie przeprosił?”* – mówił hierarcha.
Postawy typowe dla twórców stanu wojennego można, wg abp. Życińskiego, obserwować i dzisiaj. Arcybiskup przypomniał wystąpienie w czasie stanu wojennego Janusza Przymanowskiego, który otwarcie kpił z ludzi internowanych i opowiadał o nich dowcipy. Porównał to wystąpienie do niedawnego przemówienia Longina Pastusiaka na temat zgrupowania WiN. „Kto sieje Przymanowskiego i Pastusiaka, ten dzisiaj zbiera Samoobronę” – powiedział abp Życiński wskazując w ten sposób na dramat polskiego społeczeństwa, u którego źródeł leży brak moralnego rozliczenia spuścizny stanu wojennego. „Pogarda i poniżanie przeciwnika przynoszą największą szkodę tym, którzy je stosują” – zgodził się z red. Michnikiem prof. Bartoszewski. Dodał jednak, że bywają sytuacje, kiedy postacie życia publicznego swoim postępowaniem same siebie poniżają i stwarzają niedobre wzorce zachowań. Podkreślił, że nie można mówić o „prawdzie leżącej pośrodku” ani posługiwać się kategorią mniejszego zła. Odpowiadając na postulat pozostawienia Bogu oceny decyzji i postępowania organizatorów stanu wojennego zaznaczył, że w ocenie osób publicznych trzeba brać pod uwagę ich działalność publiczną, to, co ma konsekwencje dla społeczeństwa. Tymczasem ze strony organizatorów stanu wojennego reakcją jest arogancja, nie kroki zmierzające ku wyjaśnieniu sytuacji, powiedzeniu prawdy. Powtórzył, że pojednanie nie jest możliwe, o ile pozostaje się wciąż w obszarze półprawd.Prof. Bartoszewski wyraził ponadto opinię, że ocenę stanu wojennego umożliwi dopiero pełnydostęp do akt i archiwów.
Abp Życiński odpowiadając na jedno z pytań z sali: *dlaczego biskupi polscy nie wystosują listu z przebaczeniem do gen. Jaruzelskiego, analogicznie jak to uczynili w 1965 r. w swym słynnym liście „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”* skierowanym do Niemców, odpowiedział, że analogia taka jest zupełnie niestosowna, gdyż list biskupów nie był bynajmniej adresowany do tych, którzy rozpętali II wojnę światową i mordowali Żydów w Oświęcimiu, lecz do Kościoła i narodu niemieckiego, który w pewnym sensie także był ofiarą totalitaryzmu. Dodał, że list ten był możliwy, gdyż sami Niemcy publicznie objawiali skruchę i dokonali rozliczeń we własnych szeregach, czego dowodem było 86 tys. procesów sądowych, jakie wytoczono w Niemczech bezpośrednio po wojnie przeciwko hitlerowcom. „Ci Niemcy, do których został wysłany list Episkopatu, bynajmniej nie twierdzili, że hitleryzm był dobrodziejstwem i ocalił ich ojczyznę przed ?większym złem?, nikt nie ośmielał się bronić tezy, że Hitler był patriotą i bronił w ten sposób suwerenności i ładu w swoim kraju, tak jak to czyni do dziś gen Jaruzelski” – replikował Arcybiskup. Wyjaśnił, że z orędziem przebaczenia „nie można nikogo ścigać na siłę”, lecz osoba bądź środowiska, którym się wybacza muszą spełnić określone warunki. W przeciwnym wypadku – wyjaśnił – pojęcie przebaczenia staje się jedynie propagandowym frazesem, nie faktem oczyszczającym świadomość, powoduje też zamieszanie moralne. „Nie można wykorzenić tego, co bolesne, nie można mówić, że ważna jest tylko przyszłość, a przeszłość w ogóle nie istnieje” – zakończył metropolita lubelski.
. *Michnik* z kolei, w swym końcowym przesłaniu ponownie zaapelował o „wyciągnięcie ręki do każdego, kto chce zrobić coś dobrego dla Polski, niezależnie od tego, co robił w przeszłości i na ile się z tego rozliczył”. Apelował o taki język publicznej debaty w Polsce, w której nikt nie będzie „łamany i rozliczany”, kiedy to – niezależnie od przedziałów będących dziedzictwem przeszłości – skupić będziemy się mogli na aktualnych wyzwaniach, przed jakimi stroi dziś Polska. A takim wyzwaniem, o dziejowym znaczeniu – zdaniem Michnika – jest sprawa integracji z Unią Europejską. „Referendum nad przystąpieniem Polski do UE – podkreślił – będzie największym wydarzeniem od czasu słynnego referendum z czerwca 1989 roku, kiedy to Polacy odrzucili totalitaryzm i dyktaturę. Teraz będziemy głosować nad tym, czy Polska stanie się elementem trwałych struktur demokratycznej Europy, czy znajdzie się gdzieś w próżni dziejowej, pomiędzy Europą a Azją. A w tym *rozdmuchiwanie ran i bolączek z przeszłości bynajmniej nam nie pomoże”*.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.