Co myśli Prymas o integracji z UE?
28 listopada 2001 | 13:17 | Rozmawiali: Jolanta Piasecka, Tomasz Królak, Krzysztof Tomasik //ad Ⓒ Ⓟ
Przez wejście do Unii stracimy jedynie naszą złotówkę, ale nie stracimy tożsamości – stwierdził Prymas Polski w specjalnej rozmowie z KAI.
Kard. Józef Glemp udzielił KAI wywiadu podsumowującego swą niedawną wizytę w Brukseli. Jako antyewangeliczną określił on postawę zamknięcia wobec świata i zaprzeczył jakoby w Episkopacie Polski był rozłam na tle stosunku do integracji z Unią Europejską.
Poniżej publikujemy pełny tekst wywiadu z Prymasem Polski:
*Czy Ksiądz Prymas jechał do Brukseli z jakąś specjalną misją?*
W Belgii przebywałem na zaproszenie kard. Godfrieda Danneelsa, arcybiskupa Brukseli który zainicjował cykl modlitw razem z mieszkającymi w Belgii emigrantami krajów, które chcą wejść do Unii Europejskiej. Stąd głównym punktem programu mojej wizyty była Msza św. dla belgijskiej Polonii, którą odprawiłem w pięknie odnowionej brukselskiej katedrze.
*Wizyta Księdza Prymasa nabrała również dużego znaczenia społecznego i politycznego. Większość mediów w Polsce skoncentrowała się na spotkaniu Eminencji z komisarzem Unii Europejskiej ds. jej rozszerzenia, Günterem Verheugenem. Co było głównym przedmiotem rozmowy?*
– Moje spotkanie z Günterem Verheugenem odbyło się z inicjatywy ambasadora RP w Brukseli Iwo Byczewskiego. Przed wyjazdem do Belgii nie planowałem tego spotkania. Lecz kiedy mnie o nie poproszono – nie odmówiłem. Podczas spotkania z panem komisarzem w polskiej ambasadzie w Brukseli wymieniliśmy poglądy na temat samej Unii Europejskiej i wejścia do niej Polski.
Pan komisarz w rozmowie mówił m. in. o znaczeniu Kościoła katolickiego i roli chrześcijaństwa w kształtowaniu się naszej kultury narodowej. Podkreślał, że Kościół w Polsce może być istotnym czynnikiem w kształtowaniu się samej Unii jak również może bardzo pomóc w wejściu do niej Polski. W rozmowie nie krył obaw związanych z pomysłami, aby Polska weszła do Unii w tzw. drugiej grupie. Pan Verheugen podkreślił, że jest temu zdecydowanie przeciwny i bardzo zachęcał do jak najszybszego zakończenia negocjacji tak, aby Polska mogła stać się członkiem UE w 2004 r., gdyż potem będzie bardzo długa przerwa w przyjmowaniu nowych członków.
Ze swojej strony powiedziałem panu Verheugenowi, że Polacy i Kościół katolicki w naszym kraju historycznie nigdy nie przestał być w Europie. Dowodem są choćby wizerunki Jagiellonów na witrażach w katedrze brukselskiej czy fakt, że Polak, kard. Mieczysław Ledóchowski, późniejszy Prymas Polski był wcześniej nuncjuszem apostolskim w Brukseli. O tych faktach często się nie pamięta. Z kolei podczas ostatniej wojny przelewaliśmy krew u boku państw europejskich „za naszą i waszą wolność”, także na terenach Belgii. Skoro jesteśmy w Europie kulturowo i militarnie, powinniśmy się integrować także ekonomicznie i politycznie.
Ponadto podczas rozmowy zaznaczyłem, że powinno się bardziej precyzyjnie zdefiniować czym jest Unia Europejska. Jej formuła jest dla wielu Europejczyków niejasna, tym bardziej dla Polaków. Stąd wiele inicjatyw krajów europejskich odbiera się w naszym kraju jako krzywdzące dla Polski. Np. doprowadzanie do upadku wielu zakładów przemysłowych, aby mógł je później za bezcen wykupić obcy kapitał i wprowadzać na polski rynek swoje produkty. W odpowiedzi Pan komisarz odpowiedział, że ten agresywny kapitalizm działa przede wszystkim poza Unią. I w tym zgadzam się z komisarzem Verheugenem.
Potem komisarz udzielił polskim dziennikarzom wywiadu, w którym powtórzył to, o czym rozmawialiśmy. W wywiadzie wyraził swoje pragnienie, aby Polska jak najszybciej weszła do UE. Podkreślił, że Polacy nie powinni się niczego obawiać, a szczególnie utraty swojej tożsamości. Osobiście podzielam przekonanie, że nie stracimy naszej tożsamości, a możemy wiele zyskać na płaszczyźnie ekonomicznej. Wejście do struktur Unii otwiera przede wszystkim przed Kościołem wielkie wyzwania apostolskie.
Rozmawialiśmy także o rolnictwie. Niezupełnie zgadzałem się z poglądem reprezentowanym przez kraje UE, że rolnictwo ma sens tylko wtedy, gdy osiąga zyski, a małe gospodarstwa, które nie są rentowne, powinny przestać istnieć. Oczywiście niewiele można wyprodukować na jednym czy kilku hektarach ziemi, ale przecież praca na roli nawet w małym wymiarze ma ogromne znaczenie wychowawcze, etyczne, narodowe i daje stabilizację rodzinie. Nie można zatem w ciągu kilku lat odrywać pochopnie człowieka od ziemi, na której pracowały całe pokolenia. Moim zdaniem, ten element powinien być brany pod uwagę w negocjacjach z Unią. Niestety, Kościół nie bierze formalnie udziału w negocjacjach pozostawiając to specjalistom. Niemniej jednak jesteśmy zobowiązani wyrazić w tej kwestii swoje stanowisko.
*Wiadomo, że powojenny ład europejski próbowano budować w oparciu o idee Roberta Schumana, Alcide de Gaspierego i Konrada Adenauera na ponadczasowych uniwersalnych wartościach chrześcijańskich. Wartości te w ówczesnej Europie były szczególnie żywotne. Po 1989 r. o inspiracjach chrześcijańskich raczej się nie mówi. Nie mają one takiego oddźwięku na szczeblu politycznym, jaki zyskiwały 50 lat temu. Czy Ksiądz Prymas sądzi, że wobec takiej sytuacji te z gruntu chrześcijańskie idee mogą być nadal motorem jednoczącej się Europy?*
– O tym mówili nie tylko ojcowie Unii Europejskiej, ale powtarzał to ciągle Kościół katolicki, który od wieków współkształtuje Europę i zawsze dążył do zjednoczenia państw naszego kontynentu. Tworzyli Europę Apostołowie i tworzą ją ich następcy w każdym stuleciu. Jeżeli Polska weszła przez chrzest do rodziny krajów europejskich, to zyskała tym samym odpowiednią pozycję na naszym kontynencie.
Sąsiadujący z Polską Prusowie nie przyjęli chrześcijaństwa i dzisiaj po nich nie ma śladu. Istnieją zatem pewne prawidła rozwoju historycznego. Jeśli na pewnym etapie dziejów nie uczestniczy się w określonych nurtach kulturowych, to żyje się w osamotnieniu, co może doprowadzić w konsekwencji do całkowitej degradacji.
Okres początków naszej państwowości pokazuje, że Polska, Węgry, czy Skandynawia, właśnie dzięki chrześcijaństwu wchodziły do wielkiej wspólnoty europejskiej. Ostatecznie na przestrzeni wieków budowanie zjednoczonej Europy nie udało się, gdyż ludzie jeszcze do tej idei nie dorośli. Myślę, że i obecnie nie dojrzeliśmy w pełni do integracji. Dlatego należałoby ustanowić konstytucję Unii Europejskiej, która odwoływałaby się do zasad sformułowanych po II wojnie światowej przez ojców Unii tak, aby idea zjednoczenia nie ograniczała się do spraw finansowo-ekonomicznych a przypominała o kwestiach duchowych. Dzisiaj w tej dyskusji nad kształtem przyszłej Europy to właśnie Kościół podkreśla potrzebę ideałów i oparcia się o ponadczasowe zasady. Jeśli nie będziemy zmierzać w tym kierunku, to popadniemy w czysty subiektywizm a zasady, według których zlepia się Unię Europejską nie przetrwają nawet jednego pokolenia.
*Niektóre środowiska, które nie zgadzają się z ideą zjednoczonej Europy i są oporne wobec wstąpienia Polski do Unii, mówią że Polacy zapłacą w momencie wejścia do niej utratą swojej tożsamości. Czy nasza tożsamość jest w istocie aż tak słaba?*
– Nie mamy się czego obawiać. Polska jest jednym z krajów, które ma najsilniejszą tożsamość narodową, i to dzięki wierze i tradycji. Przez wejście do Unii stracimy jedynie naszą złotówkę, ale nie stracimy tożsamości.
Z drugiej strony nie dziwię się eurosceptykom. Bardzo dobrze, jeśli wyszukują trudności, o ile nie są one sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Nie można natomiast zgodzić się z poglądami, które mogą doprowadzić do izolacji Polski.
*Co Ksiądz Prymas mógłby powiedzieć tym środowiskom, które powołując się na Kościół, czasem na Papieża Jana Pawła II mówią, że skoro w Europie coraz bardziej dominuje liberalizm obyczajowy i hedonizm, przyzwalający np. na legalizację związków homoseksualnych, aborcję, eutanazję, to Polacy nie powinni się tak śpieszyć do Unii Europejskiej? Przecież taka postawa ma charakter antyewangeliczny.*
– Rzeczywiście jest to postawa antyewangeliczna. Kiedyś byłem świadkiem jej skrajnej postaci: pewien proboszcz we Włoszech, u którego gościłem, w pewnym momencie zamknął okiennice mówiąc: „nie patrzmy na ten świat, bo to są poganie”. Nie można się z tym zgodzić. Przecież Apostołowie szli przede wszystkim do pogan. Świat pod rzymskim panowaniem był w opłakanym stanie moralnym, ale apostołowie nie odwracali się od niego, tylko szli do ludzi i ich nawracali. Dzisiaj też pójdziemy nie tylko do zlaicyzowanej i zsekularyzowanej Europy, ale także na Daleki Wschód. Takie jest posłannictwo Kościoła. Jeśli ktoś się zagubił, to tym bardziej potrzebuje naszego apostolstwa i ewangelizacji.
*Nie jest tajemnicą, że nawet wśród hierarchów Kościoła są tacy, którzy w tym względzie inaczej myślą i mówią niż Ksiądz Prymas. Przestrzegają, że wchodząc do Unii utracimy tożsamość narodową i ulegniemy zsekularyzowanej Europie w kwestiach moralnych. Czy Ksiądz Prymas osobiście i Kościół w Polsce widzi tutaj jakąś misję w przekonywaniu nie tylko biskupów, ale i wiernych?*
– Naturalnie! Biskup może mieć także swoje zdanie na temat Unii Europejskiej. Natomiast jeśli chodzi o zdanie Kościoła w sprawie integracji europejskiej, to nie zdarzyło się aby na tym tle doszło do jakiegoś rozdarcia w Episkopacie Polski. Owszem, w dyskusji padają niekiedy zdania kontrowersyjne, ale to chyba zrozumiałe. Jestem przekonany, że w kwestii integracji europejskiej, tak jak ją widzi Stolica Apostolska, nie ma żadnych podziałów w Episkopacie. Jeśli któryś z biskupów pod wpływem czyichś opinii chce być większym patriotą broniąc naszej tożsamości i suwerenności narodowej przed Unią Europejską, to znaczy, że powinien jeszcze głębiej przestudiować związane z nią zagadnienia i problemy.
*Gdy przygotowywaliśmy się do tego wywiadu mieliśmy wrażenie, że Ksiądz Prymas, nie tylko jako Prymas Polski, ale i obywatel naszego kraju przeszedł pewnego rodzaju metamorfozę. Eminencja mówi dzisiaj, że nasze wejście do Unii jest historyczną koniecznością, ale jeszcze cztery czy pięć lat temu nie wypowiadał się Ksiądz Prymas w tej kwestii tak jednoznacznie.*
– Dziwię się, że widzicie jakąś różnicę w mojej postawie wobec Unii. To przecież ja byłem pośród inicjatorów wyjazdu przedstawicieli Episkopatu Polski do Brukseli w 1997 r. W Brukseli byłem zresztą znacznie wcześniej. Już dziesięć lat temu rozmawiałem z ówczesnym przewodniczącym Komisji Europejskiej Jacques’em Dellors’em o integracji Polski z krajami piętnastki. Dobrze znałem sytuację w łonie samej Unii i kierunkach jej rozwoju. Nigdy nie byłem przeciwny wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej! Mogłem mieć tylko zastrzeżenia, co do form.
Oczywiście, należy odróżniać Unię Europejską jako ideę łączenia państw i ludzi na naszym kontynencie od pewnych negatywnych trendów, które w jej ramach funkcjonują i przenikają do nas. Należy być krytycznym wobec postawy wielu państw Unii względem aborcji czy legalizacji związków homoseksualnych. Do takich zjawisk mamy stosunek krytyczny. Tylko należy przy tym pamiętać, że nie jest to ustalony program Unii Europejskiej.
*A jako obywatel , jak widziałby Ksiądz Prymas „za” i „przeciw” wstąpienia Polski do Unii Europejskiej?*
– Przede wszystkim czymś bardzo dobrym dla każdego członka Unii jest pomysł na wzajemną pomoc na płaszczyźnie ekonomicznej. Widzimy to w krajach, które weszły do Unii stosunkowo niedawno. W Portugalii, Hiszpanii, Grecji efekty widać gołym okiem. My także możemy zyskać jako państwo właśnie przez to, że bogate kraje Europy podzielą się z nami swoim bogactwem. Oczywiście zrobią to tak, by na tym nie stracić. Jeżeli u nas dzięki wejściu do Unii podniesie się poziom ekologii, rozbudowana zostanie sieć dróg, podwyższy się standard naszej służby zdrowia, to nie możemy się sprzeciwiać wstąpieniu do niej.
Musimy jednak mieć świadomość, że wzrostowi dobrobytu społeczeństwa towarzyszą pewne lęki moralne. Dlatego są one wyzwaniem dla Kościoła, który powinien przypominać człowiekowi, aby przy
wzroście dobrobytu nie zapominał, że istnieje jeszcze życie wieczne. Dobrobyt nie może stać się Wieżą Babel, w której każdy będzie sam dla siebie bożkiem. Kościół musi nieustannie przypominać człowiekowi o jego odniesieniu do Stwórcy i Zbawiciela.
*Czym Kościoły w Polsce i na Zachodzie mogłyby się wzajemnie wzbogacić?*
– Przede wszystkim Kościół na Zachodzie powinien być bardziej otwarty na ludzi. Nie może bać się młodzieży, nie może lękać się mówić o powołaniach kapłańskich i zakonnych. Nie mówię tego przez jakąkolwiek zarozumiałość, ale Kościół w tych krajach zachodnich powinien kłaść większy nacisk na wychowanie młodych do służby Bogu i bliźniemu, tak aby z nich wyrośli dobrzy kapłani, zakonnicy, zakonnice, których tam brak.
My natomiast powinniśmy od tamtych Kościołów uczyć się organizacji. Trzeba przyznać, że Kościoły katolickie w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii działają bardzo prężnie.
Dalej w polskim Kościele potrzeba większego rozśpiewania wiernych. W Niemczech każdy biorący udział we Mszy św. ma do dyspozycji śpiewnik i dzięki temu jego udział w liturgii staje się bardziej pełny. Ma się większe poczucie uczestniczenia we wspólnocie.
Ponad to już teraz nauczyliśmy się wiele od tamtych Kościołów: dość sprawnie funkcjonujemy w mediach, udało nam się dobrze zorganizować Caritas, tworzymy wolontriat. Przejęliśmy wiele wzorów od zachodniego katolicyzmu i czasem funkcjonują one nawet lepiej niż tam.
*W dobie integracji mieszają się również europejskie kulinaria. Czy podczas europejskich wędrówek Ksiądz Prymas spotkał jakąś kuchnię lub potrawę, którą sobie szczególnie ceni?*
– Niestety, nie mam specjalnych kulinarnych upodobań. Smakuje mi kuchnia włoska i francuska. Ale nade wszystko cenię sobie polską grochówkę, której co prawda nie wolno mi jeść, i nasze placki ziemniaczane.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.