Homilia Prymasa na dożynkach
03 września 2001 | 12:58 | //mr Ⓒ Ⓟ
Publikujemy pełny tekst homilii Prymasa Polski kard. Józefa Glempa podczas uroczystości dożynkowych na Jasnej Górze.
Prymas podkreślał w niej, że „stać nas na to, aby zapewnić rodzinom normalny rozwój”. Wezwał też rolników, by za panujący na wsi kryzys przestali winić tylko innych, ale umieli także dostrzec własne zaniedbania.
*Pierwsze Dziękczynienie Nowego Tysiąclecia*
Drodzy Bracia i Siostry!
*1. Dziękczynienie z Jasnej Góry słychać najlepiej*
Radość ze żniw można okazywać na wiele sposobów. W dawnej Polsce zakończenie żniw nazywano “dożynkami”. Po zakończeniu prac na polu najpiękniejszy snopek, czasem upleciony jako piękny wieniec, zanoszono gospodarzowi. Było zaszczytem, gdy któryś z wieńców był zaniesiony także do kościoła jako dziękczynienie Panu Bogu. Starano się także, aby ze świeżego ziarna wypiec chleb i złożyć go na ołtarzu jako dar dla ubogich. Te trzy elementy składające się na dziś dziękczynienia za plony, są bardzo znamienne: szacunek dla pracy, radość dziękczynienia wyrażona publicznie, oraz ofiara, wyrażona w dzieleniu się dobrami z innymi. Ani hodowca zwierząt, ani rybak nie ma takiej świadomości współpracy z Bogiem, jak rolnik. Sianie, wzrost rośliny, kwiat i dojrzewanie ziarna czy owocu, to dzieło i praca człowieka włączone w dzieło Boga, jakim jest przyroda. Człowiek to ogląda, dotyka i doskonali. Wie, że musi się z Bogiem liczyć, bo Bóg może pogrozić wichurą lub gradem suszą lub powodzią; ale Bóg musi się także liczyć z człowiekiem, bo ten może rolę zachwaścić, wyjałowić itd. Dlatego też snop z dorodnymi kłosami może być we wprawnych rękach żniwiarki zamieniony w piękny wieniec oplatający warzywa. Inni ludzie powinni to obejrzeć, bo wtedy człowiek się cieszy, gdy swoją radość dzieli z innymi. Dzisiaj jest dzień radości rolniczej. Cała Polska w pewien sposób jest obecna z uczestnikami rolniczych modlitw na Jasnej Górze. Nie mąćmy tych chwil radości myślami o krzywdzie, o winach innych, o niepowodzeniach. Zatrzymajmy jak najdłużej te chwile duchowego wesela przy tronie Matki Bożej. Przypomnijmy sobie słowa proroka Izajasza: “Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa” (Iż 9,2).
Dawniej, za socjalizmu, rolę gospodarza pełnił pierwszy Sekretarz Partii. Musiało tak być, by wyłączyć z życia publicznego elementy wrogie, więc także religijne. Przy okazji zwymyślano kułaków i podkreślono wyższość gospodarki socjalistycznej. Rolnicy nic nie mówili, ale wiedzieli, że człowieka można oszukać, ale ziemi oszukać się nie da.
Po roku 1989, gdy zabrakło pierwszych sekretarzy, rolnicy z dożynkami tłumnie przychodzili do świątyń. Kościoły, a zwłaszcza Jasnogórskie Sanktuarium Królowej Polski, stało się miejscem centralnym dziękczynienia Bogu za plony. Na Jasnej Górze często słychać Ewangelię o Kanie Galilejskiej i wierni chętnie porównują i Ojczyznę, i swoje rodziny do radości w Kanie. Maryja nie tylko wysłuchuje próśb, ale je wyprzedza swoją życzliwą obserwacją.
W każdym dziękczynieniu, które człowiek zanosi do Boga, mieści się przeszłość, a więc praca, organizacja pracy, zdolność do pracy, umiejętność i doświadczenie, zdrowie, atmosfera między ludźmi, okoliczności sprzyjające, pogoda itd. Jest to cały splot zagadnień, który zależy do polityki rolnej państwa, a więc ustawodawstwa, administracji, przedsiębiorczości i uczciwości na terenie gminy, a nawet samej rodziny. Za wszystkie dobro, które dokonało się mimo różnych przeszkód, dziękujemy Dobremu Bogu.
W dziękczynieniu nie zapominamy o przyszłości, a o jej pomyślny rozwój trzeba prosić. Zwłaszcza rolnicy mają wiele powodów do wypraszania sobie pomyślnej przyszłości. Przyszłość to przede wszystkim sprzedaż płodów, korzystna i łatwa. Jakże to trudno zrozumieć, że płody ziemi potrzebne do życia każdemu człowiekowi, zwłaszcza, że są kraje a nawet kontynenty, gdzie ludzie dosłownie głodują, a tu przyniesione od producenta rolnego dobro, nie może być sprzedane, czy odebrane do sprzedaży. Nietrudno sobie wyobrazić ból rolnika, który musi patrzeć, jak dar Boży i owoc jego pracy się marnują. U rolników przeszłość i przyszłość splatają się. Praca nad plonem i zysk z tych plonów stapiają się jako jedna troska. Między pracą a zyskiem może być tylko jeden przerywnik: radość ołtarza, dziękczynienie Bogu i przedłożenie Maryi, Królowej Jasnogórskiej, naszej synowskiej wierności.
*2. Wieś w rozwoju społecznym Polski*
Rzućmy okiem na pracę rolnika. “W pocie więc czoła twego będziesz musiał zdobywać pożywienie” – takie słowa padły z ust Boga do Adama wygnanego z Raju. To jest prawda i nikt nie żałuje potu, jeżeli praca osiąga cel. Czasem ludzie innych zawodów zazdroszczą rolnikom: ziemia daje wam spokój, nie trzeba się denerwować, nadto zdrowe powietrze, zapach ziół, powiew wiatru, śpiew ptaków, cykanie świerszczy, kumkanie żab, przytulne izby, nie ma klatki schodowej i przeklinających sąsiadów, pilnujący obejścia piesek itd. “Wsi spokojna, wsi wesoła, który głos twej chwale zdoła?” – pisał Kochanowski. Ładnie słuchać o tak malowanej słowami wsi, ale takiej wsi naprawdę nie ma. Można je sobie przypominać ze starych opowieści. Mogą być domy bardzo biedne, zaniedbane, opustoszałe, ale to nie czyni wsi spokojnej i wesołej. Nad wiejskimi chatami są anteny, na podwórzach stoją motocykle lub samochody, a gdzieś niedaleko jest dyskoteka, miejsce postępu, które cofa, bo tam są papierosy, jakiś alkohol, a może i narkotyki.
O ile na wieś dotarła technika, to nie nadąża za nią formacja duchowa. Wiele na ten temat się mówi, wiele pisze, natomiast społeczna promocja wsi pozostaje w tyle. Widać, ile pojawia się problemów w pertraktacjach z Unią Europejską. Dotykam tu sprawy organizacji naszego rolnictwa po to, aby zaznaczyć problem, który jest do załatwienia w innych spotkaniach, niż tu na Jasnej Górze. Potrzebna jest wola współdziałania wszystkich rejonów Polski, od piaszczystego Mazowsza, aż po górskie poletka, od obszarów dawnych państwowych gospodarstw rolnych w północnej Polsce, aż po dobrze prosperujące gospodarstwa rodzinne w innych regionach. Co się długo psuło, nie da się załatwić w krótkim czasie. Historia nie szczędziła rolnikom ciężkich doświadczeń. Kiedy rycerze szli na wojnę w obronie Rzeczypospolitej, a wojny trwały ciągle, szli we własnej zbroi, z własnym koniem i giermkiem. Przelewali krew, odnosili rany, ale nikt za to nie płacił. Natomiast ktoś musiał pole rycerza obrobić. Czynili to chłopi, zwłaszcza tak zwani pańszczyźniani. Pańszczyzna wzrastała, w XVIII wieku dochodziła do sześciu dni pracy na pańskim polu, licząc od jednego łanu własnej ziemi.
W Ślubach Jasnogórskich Prymasa Wyszyńskiego jest następujące zdanie: “Stajemy przed Tobą pełni skruchy, w poczuciu winy, że dotąd nie wykonaliśmy ślubów i przyrzeczeń Ojców naszych”. O jakie przyrzeczenia chodziło wtedy Prymasowi Tysiąclecia? Pierwsze zapewne odnosi się do wotum budowy Świątyni Opatrzności Bożej, postanowionej Konstytucją Trzeciego Maja, a nie wybudowanej, a drugie niewątpliwie do części ślubowań króla Jana Kazimierza, który w roku 1656 wypowiedział następujące słowa: “Skoro zaś z wielką serca mego żałością wyraźnie widzę, że za jęki i ucisk kmieci spadły w tym siedmioleciu na Królestwo moje z rąk Syna Twojego, sprawiedliwego Sędziego, plagi: powietrza, wojny i innych nieszczęść, przyrzekam ponadto i ślubuję, że po nastaniu pokoju wraz z wszystkimi stanami wszelkich będę używał środków, aby lud Królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków wyzwolić”. Ani ten król, ani następni doli rolników nie ulżyli. Owszem później zniesione zostało poddaństwo, pańszczyzna, ale ani parcelacja, ani reforma rolna nie przyniosła wszystkim rolnikom należnego uznania.
*3. Być mądrym i zdrowym*
Kto jest temu winien? Potrafimy dość sprawnie wyliczyć winnych. Winne jest prawodawstwo, rząd, koniunktura gospodarcza itd. Rzadko kiedy pojawia się przyznanie: także my jesteśmy winni. Jakim sposobem my mamy być winni – można posłyszeć gromkie głosy. Czy wysłuchanie racji drugiej strony zawsze było spokojne? Czy był pozostawiony czas właśnie na racje, na rozważanie argumentów, czy raczej na emocje, na krzyk, na wyzwiska? A przecież może być i nasza wina. Ktoś inny mówi, oni są kształceni i zajmują wygodne fotele do rządzenia. Postawmy więc sobie zasadnicze pytanie: dlaczego tak mało młodzieży wiejskiej kształci się? Nawet wspaniały uniwersytet rolniczy w Polsce liczy zaledwie 17% studentów z rodzin wiejskich. Tyle zdolnej wiejskiej młodzieży zatrzymuje swoje kształcenie na szkołach technicznych, a za mało zdobywa doktoraty i osiąga tytuły profesorskie.
Ambicje są wyprzedzane przez marzenia. Jeżeli nie marzymy o ambitnych zadaniach, to ich nie podejmiemy. To postawmy sobie trudne, ale zasadnicze pytanie: jaka Polska nam się marzy? Zapewne wszyscy zgodzimy się z tym, że marzy nam się Polska szczęśliwych rodzin. Stać nas na to, aby zapewnić rodzinom normalny rozwój, taki, aby małżonkowie pielęgnowali wzajemną miłość i kochali dzieci.
Chcemy Polski zdrowej fizycznie i duchowo, i o takiej marzymy. Stać nas na to. Z komunikatów naukowych można dowiedzieć się, że przeciętne życie mężczyzn w ostatnim dziesięcioleciu przedłużyło się o cztery lata. Oznacza to nie tylko większą ilość spożytych leków, ale bardziej higieniczny tryb życia, oznacza mniej spożytego alkoholu, mniej papierosów, więcej ruchu i powietrza. Coraz więcej Polaków odnosi sportowe sukcesy, choćby tylko zrobić aluzję do wczorajszego meczu. Sprawność fizyczna zależy nie tylko od treningu, ale od tego, że matka dzisiejszego sportowca przynajmniej w czasie ciąży nie paliła papierosów.
Marzy się Polska obywateli pomagających sobie nie tylko w czasie powodzi. Choć tu trzeba wyrazić słowa osobnego uznania dla tych, którzy włączyli się w pomoc dla pokrzywdzonych żywiołem wody. Nie tylko pomoc państwa, nie tylko uczynna postawa lekarzy rodzinnych, nie tylko sprawnie działająca Caritas kościelna i inne organizacje dobroczynne, ale przede wszystkim sąsiedzi, wioska wiosce, przychodziły z pomocą. Można sobie życzyć, aby te piękne postawy chrześcijańskiej miłości mogły dojść do głosu także w codziennych dniach zwykłej pracy.
Marzy się nam Polska bezpieczna. Taka, w której nikt samochodu nie ukradnie, na dom nie napadnie, nie oszuka itd. to chyba największe marzenie. Jedna z tez zaradczych głosi, że złych trzeba tak karać, aby się przestępstwo nie opłaciło. Jest to jedna prawda, a druga prawda zawiera się w pytaniu: czy wszystko zrobiliśmy, aby zadziałała w człowieku strażnica sumienia? Przestępcy bywają bezlitośni, pozbawieni uczuć, a może dlatego, że w młodości nikt ich nie kochał?
Najmilsi! Z wyżyn Jasnej Góry spójrzmy na cały Kraj, na wszystkie pola, sady i ogrody, popatrzmy na nasze zagrody. To wszystko dał Bóg, abyśmy dobrze zagospodarowali. Do tego potrzeba zdrowia i mądrości, a to można zdobywać w procesie wychowania. Nade wszystko można zdobywać w czasie dziękczynienia i prośby tu na Jasnej Górze. W całym naszym Kraju Maryja, Matka jezusowa i nasza Królowa, krząta się jak w Kanie galilejskiej. Niech zauważy nasze braki, nie zasłaniajmy przed Nią problemów. Niech prosi Jezusa, aby rozkazał, co mają słudzy czynić. A słudzy, którymi my jesteśmy, niech słuchają, co nam Syn powie, niech noszą wodę do stągwi. Jezus przemienia, Jezus ucisza nasze wzburzone serca i umysły jak burze na morzu, Jezus uzdrawia, Jezus odpuszcza grzechy także te, których ludzie odpuścić nie chcą. Ojciec Święty w ostatnim liście pasterskim, który jest programem na rozpoczęte stulecie, poleca “kontemplować oblicze Chrystusa”. Trzeba do Niebo wołać: Panie, ratuj; Panie, przebacz; Panie, naucz; Panie, zlituj się! Amen.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.