Sens i znaczenie liturgii stacyjnej
05 marca 2017 | 09:30 | Kraków / Łukasz Kaczyński / wer Ⓒ Ⓟ
„Natura naszej wiary i liturgii domaga się wspólnotowości, na co odpowiada właśnie liturgia stacyjna. Wspólne przeżycie czasu Wielkiego Postu może także dodać odwagi tym, którzy są słabi, by widząc, że nie są sami, chętniej podejmowali trud pogłębiania swojej wiary” – powiedział w rozmowie z KAI ks. Janusz Mieczkowski, autor książki pt. „Jednoczący charakter liturgii stacyjnej w Rzymie” i wykładowca liturgiki na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie.
KAI: Co to jest liturgia stacyjna i jak ją rozumieć w kontekście praktyki potrójnej liturgii początków Kościoła?
Ks. Janusz Mieczkowski: – Liturgia stacyjna była liturgią wyjątkową. Jeśli chodzi o Rzym, to, przynajmniej od IV w., była ona jedną z trzech form liturgii sprawowanej w tym mieście. Pierwszy rodzaj liturgii miał miejsce w kościołach tytularnych, gdzie wyznaczeni prezbiterzy mieli prawo sprawować Eucharystię. Ta liturgia odbywała się w obrębie murów miasta Rzymu. Liturgię dla mieszkańców, którzy znajdowali się poza nimi, sprawowali duchowni, którzy w swoich kościołach nie tylko sprawowali Eucharystię, ale również udzielali chrztu i zarządzali praktyką pokutną. To był drugi rodzaj liturgii. Liturgia stacyjna była trzecią formą liturgii, której wymiar był o wiele szerszy. W najważniejsze dni roku liturgicznego uroczystej Eucharystii, która celebrowana była w różnych kościołach Rzymu, przewodniczył biskup, którego wolą było zgromadzenie wokół siebie prezbiterów i przedstawicieli wszystkich wspólnot chrześcijańskich w Rzymie.
Czy może ksiądz krótko przedstawić najważniejsze punkty charakteryzujące ten kult katolicki?
– Liturgia stacyjna miała kilka wyróżniających ją cech. Po pierwsze, sprawowana była zawsze przez biskupa Rzymu lub jego reprezentanta. Początkowo papież starał się zawsze jej przewodniczyć, natomiast w późniejszym czasie, po VIII w., częściej zastępował go jakiś inny biskup. Drugą cechą liturgii stacyjnej było to, że była ona mobilna. Jej celebracja odbywała się w różnych bazylikach i kościołach Rzymu. Wybór miejsca stacji zależał od przeżywanego wspomnienia, topografii miasta lub czytanych w danym dniu fragmentów Pisma Świętego. Miejsca, gdzie sprawowana była Eucharystia tworzyły specjalny system, który powtarzany był każdego roku. Ostatnią cechą liturgii stacyjnej było traktowanie jej jako najważniejszej, centralnej i oficjalnej liturgii tego dnia w mieście, od której inne były zależne.
Liturgia stacyjna jest związana także z kultem męczenników, prawda?
– Tak głosi jedna z teorii dotyczących powstania liturgii stacyjnej, której autorem był na początku XX w. niemiecki badacz Johann P. Kirsch. Uważał on, że kult męczenników, którym oddawano cześć w sanktuariach znajdujących się w różnych częściach Rzymu stanowił podstawę późniejszej liturgii stacyjnej. Początki liturgii stacyjnej miałyby więc nas prowadzić do kościołów cmentarnych, gdzie rocznica śmierci męczennika gromadziła miejscową wspólnotę wokół jego grobu, np. 19 stycznia przy grobie św. Agnieszki, a 29 czerwca przy grobach apostołów Piotra i Pawła. Istnieje jednak część historyków liturgii, którzy uważają, że korzeni liturgii stacyjnej w Rzymie należy szukać w liturgii, która odbywała się w kościołach tytularnych. Biskup Rzymu, nie mając początkowo żadnego kościoła katedralnego sprawował liturgię w niektóre dni w jednym z tituli, co miała stanowić podstawę liturgii stacyjnej w Rzymie. Jednak nawet w już rozwiniętej liturgii stacyjnej cześć oddawana męczennikom była ważną jej częścią składową.
W tej formie kultu katolickiego niewątpliwe ważną rolę odgrywa samo pielgrzymowanie. Jaki jest jego wymiar?
– Przez pielgrzymowanie rozumie się jakąś podróż, podejmowaną z motywów religijnych, która prowadzi człowieka do miejsca uznanego za święte. Tam pielgrzym liczy na bliższe spotkanie z Bogiem, na uzyskanie jakiś specjalnych łask. W liturgii stacyjnej nie chodzi o tak pojmowane pielgrzymowanie. Pielgrzymka, jako obraz naszego życiowego wędrowania na spotkanie z Bogiem, rozumiana jest tutaj jako wspólne zmierzanie całego miejscowego Kościoła – biskupa, duchowieństwa, wiernych – na spotkanie ze Zmartwychwstałym Chrystusem. Wędrując wraz z innymi uczestnikami liturgii po kościołach miasta, wierny chciał swą modlitwą jakby objąć całe miasto, wszystkie jego części, nawet ulice, po których będzie szedł do danego kościoła.
Czasami w kontekście liturgii stacyjnej mówi się o „systemie stacyjnym”. Co oznacza to określenie?
– Od starożytności biskup Rzymu udawał się co roku do pewnych kościołów, by sprawować w nich Mszę św. Miejsce jej sprawowania było wpisywane na stałe do kalendarza liturgicznego. Tak powstał system stacyjny, czyli system, w którym w roku liturgicznym określone święta wiązały się z celebracją liturgiczną w określonej bazylice, czy kościele tytularnym Rzymu. I tak, np. w Środę Popielcową liturgia stacyjna co roku sprawowana była w kościele św. Sabiny, a w Niedzielę Zmartwychwstania w Bazylice Matki Bożej Większej. W każdym tygodniu Wielkiego Postu biskup i wierni byli w różnych rejonach miasta, a liturgią było objęte całe terytorium kościelne. W dni powszednie liturgia stacyjna miała miejsce zwykle w kościołach tytularnych, ale żaden z nich nie jest użyty dwa razy, natomiast w niedziele i te dni, w których spodziewano się liczniejszego udziału wiernych sprawowaną ją w dużych bazylikach. Rzymski system stacyjny, oprócz Wielkiego Postu, obejmował także kilkadziesiąt dni w pozostałych częściach roku liturgicznego, np. niedziele Adwentu i Bożego Narodzenia czy Przedpoście.
Liturgia stacyjna to zwyczaj, który w historii zanikał i pojawiał się – od kiedy znów jest na stałe w życiu Kościoła?
– Zrodzona w starożytności liturgia stacyjna rozwijała się dynamicznie do VIII w., kiedy to osiągnęła swój szczyt, obejmując prawie 100 dni w roku liturgicznym. Później możemy obserwować jej powolny zanik. W kolejnych wiekach najazdy barbarzyńców, rozruchy i walki rodów w samym mieście, pojawianie się antypapieży i rezydowanie papieży poza Rzymem prowadziły do powolnego jej zanikania. Ostateczny jej upadek nastąpił na początku XIV w., wraz z tzw. Niewolą Awiniońską. Po powrocie papiestwa do Rzymu nie wrócono już do dawnych zwyczajów liturgicznych. Powrót liturgii stacyjnej zawdzięczamy przede wszystkim seminarzystom i duchowieństwu z Papieskiego Północnoamerykańskiego Kolegium w Rzymie. W latach siedemdziesiątych XX w. zaczęli oni w czasie Wielkiego Postu celebrować Eucharystię w kościołach stacyjnych Rzymu oraz popularyzować tę tematykę w licznych publikacjach. To oni także wpłynęli na władze kościelne Rzymu, by przygotowały odnowę liturgii stacyjnej w duchu Soboru Watykańskiego II.
W swojej książce o liturgii stacyjnej podkreślił ksiądz, że miała i powinna mieć ona charakter jednoczący Kościół. Co to oznacza?
– Biskupi Rzymu musieli troszczyć się o jedność Kościoła, która zagrożona była przez głosicieli błędnych nauk lub rozbijających wspólnotę schizmatyków. Szukali więc sposobów, by być cały czas ze swoją owczarnią, troszczyć się o nią i przekazywać jej prawdziwą wiarę. Taką okazję dawała im liturgia stacyjna. W latach największej świetności w liturgii stacyjnej uczestniczył naprawdę cały Kościół rzymski: papież, biskupi, prezbiterzy, diakoni, subdiakoni, pozostali duchowni, urzędnicy papiescy oraz wierni miasta Rzymu, idący na modlitwę za swoimi krzyżami regionalnymi, gdyż Rzym podzielony był wtedy na 7 okręgów kościelnych. Duchowni miasta, którzy otaczali swojego biskupa pokazywali w ten sposób swoje posłuszeństwo i szacunek. Udział licznych wiernych zapobiegał także niebezpieczeństwu rozbicia Kościoła, który składał się przecież z różnych grup kościelnych i etnicznych. Możliwość modlitwy ze swoim pasterzem i bliski kontakt dawał także wszystkim wiernym poczucie bycia jedną rodziną, która gromadzi się wokół jednego stołu.
Często mówi się, że ta jakość integrująca kościołów stacyjnych nie wróciła nigdy do swojej pierwotnej formy. Jak można to zmienić?
– To prawda, że liturgia stacyjna w Rzymie nie wróciła już nigdy do swojej najpełniejszej formy. Po powrocie liturgii stacyjnej do Rzymu zabrakło bowiem centralnej osoby, czyli biskupa Rzymu. W czasach nowożytnych uczestnictwo biskupa Rzymu w liturgii stacyjnej ogranicza się bowiem do sprawowania Mszy św. na początek Wielkiego Postu. Papieże, począwszy od Jana XXIII, sprawują liturgię stacyjną w tym dniu w kościele św. Sabiny na Awentynie. W pozostałe dni Wielkiego Postu liturgia celebrowana jest zazwyczaj przez miejscowych duchownych. To co nie udało się w Rzymie, może jednak powieść się w innym miastach, gdzie za podstawową zasadę przyjmuje się jej przewodniczenie przez biskupa miejsca lub biskupów pomocniczych. To może naprawdę zjednoczyć duchowieństwo i wiernych, przynajmniej tych najbardziej praktykujących, do wspólnego przeżycia czasu przygotowującego nas do świąt paschalnych.
Czy ta forma nie jest już tylko „reliktem liturgicznym”? Jak wygląda ona w dzisiejszych czasach i jakie miejsce zajmuje w rozwoju duchowym chrześcijanina XXI w.?
– Zapewne znajdzie się wielu ludzi, którzy tak będą uważać. Jednak nie chodzi tylko o to, by na siłę wskrzesić coś, co w przeszłości przynosiło dobre owoce. W dzisiejszym świecie wierni atakowani są coraz częściej wiadomościami, które mają na celu rozbicie jedności z hierarchią kościelną, czy zamknięcie religijności w sferze prywatnej. Coraz większym problemem staje się zbyt mocny akcent padający na indywidualizm, również dotykający spraw wiary. Propagowany jest obraz wolnego człowieka, który pragnie być jedyny w swoim rodzaju, który nie chce robić tego co inni, włączać się w jakąś grupę, czy manifestować jedności z innymi. Tymczasem natura naszej wiary i liturgii domaga się wspólnotowości, na co odpowiada właśnie liturgia stacyjna. Wspólne przeżycie czasu Wielkiego Postu może także dodać odwagi tym, którzy są słabi, by widząc, że nie są sami, chętniej podejmowali trud pogłębiania swojej wiary.
Czy przypadkiem liturgia stacyjna nie może kojarzyć się z powszechnym w dzisiejszych czasach zjawiskiem churchingu? Zjawiskiem, które jednak nie jest oceniane jako pozytywne, gdyż w jego wyniku wierni często tracą kontakt z parafią miejsca swojego zamieszkania, zwłaszcza w dużych miastach?
– Liturgia stacyjna zrodziła się w czasach, kiedy jeszcze o churchingu nikt nie myślał. Ludzie z różnych powodów przestają chodzić do swojego kościoła parafialnego i szukają czegoś nowego: świątyń, w których będzie piękna architektura, niepowtarzalnego wystroju, pięknie sprawowanej liturgii, czy po prostu Mszy trwającej najkrócej. Chcą w ten sposób podkreślić swoją indywidualność czy niezależność od wspólnoty. Tymczasem liturgia stacyjna ma być okazją do włączenia się w lokalny Kościół, zamanifestowania jedności z biskupem. Jeśli tym ludziom liturgia stacyjna pomogłaby na nowo odnaleźć wspólnotę to już byłby wspaniały owoc. Elementem, który ma pomóc wiernym w odkryciu znaczenia własnej parafii i kościoła jest choćby to, że liturgia stacyjna w archidiecezji krakowskiej nie jest sprawowana w niedziele i dni Wielkiego Tygodnia. Wtedy wierni powinni włączyć się w liturgię własnej wspólnoty parafialnej. Nie ułatwia więc ona w żaden sposób churchingu.
W wielu polskich diecezjach program duszpasterski na trwający Wielki Post opiera się właśnie na kościołach stacyjnych. Czy to dobry pomysł?
– Wielkopostna liturgia stacyjna sprawowana była dotychczas w Łodzi, Warszawie i w okrojonym kształcie w kilku miejscach w Polsce. W tym roku dołącza w pełnym wymiarze Kraków i Poznań. Wydaje się, że pierwsze doświadczenia były pozytywne, więc kolejne miasta włączające się w tę inicjatywę podążają w dobrym kierunku. Nie ma ona na celu wyparcie dotychczasowych form, lecz ich wspomaganie. Wielki Post jest czasem w którym podkreślamy trzy wymiary nawrócenia: post, modlitwę i jałmużnę. Liturgia stacyjna jest szczególnym wymiarem tej modlitwy Kościoła, który zatrzymał się (statio) dzisiaj w pewnym miejscu, by wspólnie stanąć wokół jednego ołtarza. Takie pielgrzymowanie ma także wymiar pokutny. To naprawdę wielki wysiłek ducha, by uczestniczyć przynajmniej w kilku liturgiach w różnych częściach miasta. W archidiecezji krakowskiej ofiary zbierane podczas stacyjnej Eucharystii przeznaczone będą na dzieła miłosierdzia parafii, która w tym dniu ją zorganizowała. Mamy więc i trzeci wymiar Wielkiego Postu.
Jak według księdza dzień obecności liturgii stacyjnej sprawowanej przez biskupa powinna przeżyć parafia, w której odbędzie się takie nabożeństwo?
– Dzień liturgii stacyjnej na pewno powinien być ważnym dniem w planie Wielkiego Postu. To dzień, w którym miejscowy Kościół „zatrzyma się” w kościele danej wspólnoty. Najbardziej intensywny jest plan dnia stacyjnego w Warszawie. Od wczesnych godzin rannych celebrowane są Msze św., adoracja Najświętszego Sakramentu i wiele wielkopostnych i innych nabożeństw np. Droga krzyżowa czy Gorzkie żale. To dość intensywny czas, chyba nawet trochę za bardzo. Najważniejszą jest bowiem wspólna Eucharystia, więc tu powinna być skupiona uwaga całej wspólnoty i przychodzących do ich kościoła wiernych. W jej przygotowanie powinno być zaangażowanych jak najwięcej wspólnot parafialnych i poszczególnych wiernych. Ze względu na zmiany w naszym życiu społecznym, powinna być ona celebrowana w późnych godzinach wieczornych. Wtedy może ona gromadzić także tych, którzy późno kończą pracę.
Jak dobrze wykorzystać możliwość pielgrzymowania do ustanowionych kościołów stacyjnych w poszczególnych diecezjach, by jak najwięcej zaczerpnąć z tej formy liturgii oczekiwania na Święta Wielkanocne?
– Oprócz wszystkich wymienionych wcześniej wartości związanych z liturgią stacyjną, warto jeszcze zwrócić uwagę, że pielgrzymowanie do kościołów stacyjnych daje możliwość poznania najważniejszych miejskich kościołów. Wierni poznają w ten sposób całe duchowe bogactwo swojego miasta. Nie chodzi tu tylko o architekturę czy sztukę, ale także poznanie miejsc, gdzie żyli święci, gdzie modlili się, gdzie znajdują się ich relikwie. Poznają miejsca, które uznawane są za święte, gdzie modlitwa wydaje się owocniejsza. Liturgia stacyjna jest także okazją do wzajemnego poznania się różnych wspólnot parafialnych czy grup religijnych. To budowanie jedności całego lokalnego Kościoła. Liturgia stacyjna w Rzymie była taką wieczorną ofiarą miejscowego Kościoła, który powierzał swemu Bogu swoje miasto. Najowocniejszy udział w przygotowaniu do świąt paschalnych będzie więc wtedy, gdy jej uczestnicy tak przeżyją każdy dzień, że ta wieczorna Eucharystia stanie się naprawdę ofiarą, która kończy dobrze przeżyty dzień.
Rozmawiał Łukasz Kaczyński
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.