Co dalej z krzyżem z Ploërmel?
31 października 2017 | 14:08 | Strasburg, Ploërmel / ks. iw, kam (KAI Strasburg) / wer Ⓒ Ⓟ
Werdykt francuskiej Rady Stanu, która nakazała usunięcie z przestrzeni publicznej „ostentacyjnego znaku religijnego”, za jaki uznała krzyż wieńczący łuk na pomniku św. Jana Pawła II w Ploërmel skłania do przypomnienia orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 2011 r., potwierdzającego prawo obecności krzyża we włoskich szkołach.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w pełnym składzie tzw. Wielkiej Izby przyjął 18 marca 2011 r. odwołanie się Włoch od wyroku w sprawie obecności krzyża w szkole. Stosunkiem głosów 15 do 2 sędziowie odrzucili pozew Włoszki fińskiego pochodzenia Soile Lautsi Albertin, domagającej się usunięcia krzyża z klasy, do której chodziło jej dwoje dzieci.
Sąd uznał, że obecność krzyża w szkole nie jest złamaniem praw rodziców do wychowania dzieci według ich przekonań ani prawa dziecka do wolności religijnej w myśl Artykułu 2 Pierwszego Protokołu (prawo do nauczania) i Artykułu 9 (wolność myśli i przekonań religijnych) Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Według sędziów obowiązku obecności krzyża w salach szkolnych nie można traktować jako indoktrynacji ze strony państwa. Tym samym Trybunał w Strasburgu uwolnił Włochy od oskarżenia o naruszanie praw rodziców do wychowywania dzieci w zgodzie z własnym sumieniem. Podkreślono m.in., że krzyż jest symbolem zasadniczo pasywnym i nie można porównywać jego wpływu na uczniów do działalności dydaktycznej nauczycieli. Zdaniem sędziów, z obecności krzyża w szkole nie wynika obowiązkowe nauczanie chrześcijaństwa.
Wcześniej 3 listopada 2009 r. tenże Trybunał orzekł, że wieszanie krzyży w klasach oznacza naruszenie zarówno „prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”, jak i „wolności religijnej uczniów”. Sprawę do Strasburga skierowała wspomniana pani Soile Lautsi Albertin, która w 2002 r. zażądała od kierownictwa szkoły, do której uczęszczało jej dwoje dzieci, usunięcia z klasy krzyża w imię świeckiego charakteru państwa.
Czytaj także: Radni powiatu sochaczewskiego chcą przyjąć francuski pomnik św. Jana Pawła II
Filozof prawa i sędzia Trybunału Arcybiskupiego w Strasburgu, ks. Ireneusz Wołoszczuk podkreśla, że w Radzie Europy nie ma ustalonych standardów w zakresie stosunków państwo-Kościół. Na 47 krajów członkowskich 16 ma własne, szczególne relacje, przy czym status religii państwowej mają w nich różne wyznania chrześcijańskie; w 11 krajach krzyż jest obecny w miejscach publicznych, a w 25 prowadzone są lekcje religii w szkołach. Zwraca się też uwagę, że program nauczania należy do kompetencji państw członkowskich.
W ramach procedury odwoławczej włoski rząd wspierało 10 innych państw członkowskich Rady Europy. Do procesu w charakterze strony trzeciej (amicus curiae) przystąpiły Armenia, Bułgaria, Cypr, Grecja, Litwa, Malta, Monako, San Marino, Rumunia i Rosja (ale nie było w tym gronie Polski), reprezentowane przed sądem przez profesora prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Nowy Jork, praktykującego żyda Josefa Weilera.
Zdaniem ks. Wołoszczuka, wyrok Trybunału w Strasburgu w jakimś sensie przerwał pasmo antychrześcijańskiej polityki instytucji europejskich i światowych, które za pomocą rezolucji, aktów prawnych, wyroków i dekretów próbują oderwać się od chrześcijańskich korzeni naszej cywilizacji. Był również ważnym etapem w stawianiu tamy oświeconemu ateizmowi, będącemu w ciągłej walce z resztkami obecności chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej w Europie.
„W tym przypadku Trybunał Praw Człowieka zastosował w stosunku do obecności krzyża interpretacją zawężającą, nie uznając jej, moim zdaniem słusznie, za przejaw prozelityzmu państwowego, a brak wszelkich symboli religijnych nie jest postulowaną neutralnością, ale znakiem ateizmu lub co najmniej agnostycyzmu” – uważa polski prawnik. Dodał, że tym samym sąd w Strasburgu nie przyznał mniejszości ateistycznej prawa do pustej ściany i nie odebrał prawa wierzącej większości do obecności krzyża. W Polsce taka interpretacja jest jeszcze bardziej czytelna niż np. we Włoszech, bo w Polsce od końca lat czterdziestych do 1990 r. puste ściany w szkołach, szpitalach i urzędach były bezsprzecznie znakiem nie jakiejkolwiek neutralności, ale narzucanego przez mniejszości ateizmu państwowego.
Najważniejszym problemem Trybunału jest prawna interpretacja filozoficznej koncepcji wolności, zawartej w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Ścierają się tam ze sobą dwie równoległe, ale całkowicie odrębne koncepcje wolności wewnętrznej, a mianowicie wolność „od” i wolność „do”.
Ta pierwsza, zwana też „wolnością negatywną”, oznacza koncepcję wolności wyrosłą z chęci maksymalnego ograniczania nakazów, zakazów i obowiązków. Bardzo czytelnym jej wyrazem było hasło rewolucji obyczajowej 1968 r. – „zakazano zakazywać”. Tak rozumiana wolność dąży do uwolnienia człowieka od wszystkiego, co jest mu narzucone z zewnątrz np. przez państwo, społeczeństwo, tradycję, a zwłaszcza przez moralność i religie. Hasłem takiej wolności stała się „tolerancja”, pojmowana jako zakaz sprzeciwiania się wszelkim podglądom, czynom lub postawom mieszczącym się w „jedynie słusznej” i poprawnej politycznie ideologii liberalno-libertyńskiej, z całkowitym odrzuceniem ich oceny moralnej i tego wszystkiego, co poza tę ideologię wykracza. Granicą tak rozumianej „tolerancji” miałoby być jedynie przestrzeganie obowiązującego prawa, a samo prawo musi się tak zmieniać, aby nie kolidować z tą ideologią.
Czytaj także: Niechciany krzyż na pomniku Jana Pawła II
W opozycji do niej jest druga koncepcja, czyli koncepcja wolności „do”, zwana też wolnością pozytywną. Ma ona swe źródło w koncepcji człowieka jako bytu dążącego do doskonałości. Celem tak rozumianej wolności jest stworzenie warunków do tworzenia i rozwijania dobra. Człowiek wolny to ten, który ma możliwość rozwijania siebie samego i działania dla dobra wspólnego. Wolność „do” jako taka zakłada wartościowanie pod kątem dobra zarówno sądów, jak i czynów i postaw. Jej postulatem jest „szacunek”. W języku polskim słowo to jest łatwo zrozumiałe, jako że pochodzi ono od słowa „szacować”, czyli liczyć, oceniać. To właśnie „szacunek” zakłada szukanie dobra w drugiemu człowieku i w jego postępowaniu. Natomiast nieprzekraczalną granicą szacunku jest zło. Z tych właśnie powodów to właśnie szacunek, a nie tolerancja, jest np. wartością chrześcijańską.
Wyrok Trybunału w Strasburgu pokazuje jasno, że stanął on na straży wolności „do”, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, to znaczy wolności „do krzyża” – ocenił ks. Wołoszczuk.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.