Musimy zmienić sposób komunikowania się z młodymi
04 kwietnia 2018 | 14:28 | Dorota Abdelmoula | Rzym Ⓒ Ⓟ
Niezwykle ważne jest komunikowanie się z młodymi ludźmi, a my nie robimy tego właściwie. Wciąż posługujemy się długimi oficjalnymi listami, zamiast zmieścić się w 140 znakach. Tyle wystarcza, by sprowokować ich do myślenia, tak by wrócili do nas i zadali kolejne pytanie – mówi w rozmowie z KAI kard. Kevin Farrell. Przewodniczący Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia podsumowuje spotkanie presynodalne z udziałem młodzieży z całego świata, które w minionym tygodniu odbyło się w Rzymie.
Dorota Abdelmoula (KAI): Księże Kardynale, na czym polega trwająca w Kościele dyskusja nt. młodzieży? W większości przypadków, tematy podejmowane przez Ojca Świętego mają swój punkt odniesienia w nauce Kościoła – jak np. kwestie dotyczące rodziny, ekologii, czy ochrony życia ludzkiego. Nie ma jednak wytycznych Kościoła nt. ludzi młodych.
Kard. Kevin Farrell: Rzeczywiście, dotąd nie powstał żaden dokument Kościoła nt. młodzieży, bo on bardzo szybko stałby się nieaktualny. Młodzi się zmieniają, dlatego bardzo dobrze, że z inicjatywy papieża możemy się z nimi spotkać, wysłuchać ich. Dla mnie osobiście to, co mówią jest wielkim odkryciem. Urodziłem się w Irlandii, kilka lat po zakończeniu II wojny światowej. To były inne czasy, niż rzeczywistość dzisiejszych młodych ludzi. Dlatego ten nieustanny dialog i poznawanie się nawzajem są bardzo potrzebne.
W miniony piątek, podczas spotkania przedsynodalnego, jedna z jego uczestniczek powiedziała: większość programów duszpasterskich, które Kościół ma nam do zaproponowania, powstało jeszcze zanim się urodziliśmy i dziś te formy są już nieaktualne.
Dlatego w tym dokumencie, który młodzi wydali na koniec spotkania, jest zdanie: chcemy spotykać się z Kościołem tam, gdzie my jesteśmy na co dzień.
KAI: Ksiądz Kardynał wie, gdzie tych młodych ludzi znaleźć?
– Jednym z tych miejsc są po prostu: ulice. Kiedy byłem biskupem w Dallas, w Teksasie, brałem udział w tzw. “Teologii przy barze”. Ta inicjatywa polegała na tym, że wieczorami siadałem przy barze i spędzałem po dwie godziny na rozmowach z młodymi ludźmi, którzy tam spędzali czas. Pytania, które mi zadawali zawsze dawały mi do myślenia i pokazały, jak bardzo świat, w którym żyją różni się od naszego. Dlatego powtarzam, że powinniśmy nieustannie słuchać młodych!
Papież Franciszek bardzo jasno powiedział to w niedzielnej homilii, zachęcając ich by odważnie zabierali głos nawet wtedy, gdy inni będą milczeć.
KAI: Także w niedzielę papież otrzymał dokument przedsynodalny, w którym młodzi opisali świat i Kościół widziany z ich punktu widzenia. Czytamy w nim, że na co dzień zmagają się m.in. z kryzysem rodziny, brakiem pracy, wykluczeniem społecznym, prześladowaniami. Czy w takim razie troska o młodych nie jest niczym nowym, ale dalszym włączaniem się w walkę z problemami społecznymi, którym Kościół stawia czoła nie od dziś?
– Tak ale pamiętajmy,że w tym dokumencie jest też fragment, który mówi, że młodzi potrzebują dziś więcej modlitwy, ciszy i okazji do refleksji, do odpoczynku np. od mediów społecznościowych. Musimy odpowiedzieć na obie z tych potrzeb. Musimy im wyjaśniać, co mówi nauczanie Kościoła w kwestiach politycznych, gospodarczych, naukowych itd.
Z drugiej strony, młodzi mówią jasno: nie karmcie nas księgami pełnymi moralnych nakazów, bo to nam nie wystarcza. I rzeczywiście, czasem staramy się być Kościołem zasad i przepisów, podczas gdy młodzi bardziej interesują się codziennym życiem.
Dla mnie ten głos młodych jest bardzo ważny. Przeczytałem ten dokument już z 5 razy i za każdym razem odkrywam w nim coś nowego. I nie mogę się doczekać czasu poświątecznego, kiedy na spokojnie będę mógł go przestudiować i zrozumieć dokładnie, co młodzi mają na myśli.
Niezwykle ważne jest komunikowanie się z młodymi ludźmi, a my nie robimy tego właściwie. Wciąż posługujemy się długimi oficjalnymi listami, zamiast zmieścić się w 140 znakach.
KAI: Ale czy 140 znaków wystarcza, by pokazać im Ewangelię i nauczanie Kościoła?
– Wystarcza, by sprowokować ich do myślenia, tak by wrócili do nas i zadali kolejne pytanie. Albo by sami poszukiwali kolejnych pytań i odpowiedzi. Czy wierzysz, że oni przeczytają 25-stronnicowy dokument, który do nich napiszemy? Niektórzy, owszem, ale niewielu. Ilu z nich przeczytało całe „Laudato Si„? Czytali fragmenty, komentarze w mediach, cytaty. Ilu z nich przeczytało Amoris Laetita?
KAI: Wydaje się, że “najsłynniejszy” fragment rozdziału 8 zna dziś większość.
– Tak, a ja wciąż przypominam im, że oprócz tej jednej strony, ten dokument ma jeszcze 275 innych.
KAI: A co z 12 stron dokumentu, który przygotowali sami o sobie podczas spotkania przedsynodalnego, najbardziej zaskoczyło albo zainspirowało Księdza Kardynała?
– Najbardziej zainspirowała mnie ich wizja Kościoła. Ich uznanie tego, jak ważny jest Kościół, jak wiele dziś robi i może zrobić w przyszłości. Inspirujące było dla mnie to, że być może posługujemy się błędną metodologią. To poruszyło mnie najbardziej, bo pracuję w miejscu, w którym wypracowuje się właściwe metody komunikowania się z młodymi.
Oczywiście, wszystko, co napisali jest istotne, ale dla mnie najważniejsze jest zobaczenie ich wizji świata, Kościoła. Prawda jest taka, że nie dajemy dziś młodym wszystkich odpowiedzi. Wydaje nam się, że mamy odpowiedź na wszystko, ale być może odpowiadamy na niewłaściwe pytania? Albo nie słyszymy tego, o co oni pytają.
Młodzi nie pragną wielkich zmian w Kościele. Choć, owszem, chcieliby rozmawiać o kwestiach dotyczących np. seksualności, czy obecności kobiet w Kościele. I na ich pytania należy dać odpowiedź.
KAI: Słyszałam też głosy zaskoczenia, ze strony samych młodych, że w tym dokumencie nie ma mowy o krzyżu, o liturgii, katechezie, sakramentach – a więc o tym, co kluczowe dla tożsamości katolików. Dlaczego?
– Myślę, że być może dlatego, że dla większości młodych, którzy brali udział w spotkaniu, te kwestie są oczywiste. Wystarczy spojrzeć na listę uczestników. Większość z nich pracuje dla Kościoła, kilkudziesięciu dla konferencji episkopatów. Te zagadnienia są im bliskie i może właśnie dlatego napisali w dokumencie, że potrzebują więcej modlitwy, także cichej, osobistej.
Być może nie pisali o tych tematach, bo one są dostępne dla każdego z nich, za to tym, czego wg nich brakuje, jest troska o młodych, którzy zmagają się z narkotykami, zniewoleniem itp. Poza tym, myślę, że oni boją się tego, by Synod Biskupów nie stał się zbyt moralizatorski i, z ich punktu widzenia, kontrkulturowy. Dlatego wybrali drogę pośrednią.
KAI: Czy w takim razie przedmiotem Synodu Biskupów będzie w pewnym sensie poszukiwanie metodologii, szukanie odpowiedzi na to, jak rozmawiać z młodymi ludźmi, jak być przy nich i odpowiadać na to, co mówią?
– Myślę, że tak. Oni wołają o to, by być zaakceptowanymi, by uznać ich tożsamość taką, jaka jest, byśmy dostosowali nasz przekaz do tego, kim są i nie traktowali ich “z góry”, ani “z dołu”.
KAI: Kiedy po niedzielnym spotkaniu młodych z papieżem, przeglądałam nagłówki w prasie, okazało się, że z całego spotkania papieża i młodych najbardziej wybrzmiał w mediach fakt, że zrobili sobie wspólne “selfie”. Co możemy zrobić, by przekaz dotyczący młodzieży w Kościele nie był tak powierzchowny?
– Według mnie to wspólne zdjęcie było bardzo ważnym komunikatem, choć oczywiście nie najważniejszym. Pokazało bliskość młodych ludzi i papieża. Młodzi często zarzucają księżom, że są starzy, wyniośli, ponurzy, że nie chcą by im przeszkadzano i nie mają czasu dla młodych. Że nie traktują młodych luzi podmiotowo. Owszem, zapraszają ich, ale mówią: będziecie mieli swoje spotkania gdzieś w salce za rogiem i swoją Mszę z graniem na gitarze w niedzielę wieczorem.
Myślę, że papież pokazuje biskupom i księżom na całym świecie, że przede wszystkim muszą być dostępni dla młodych. Że nie mogą się ich bać, że powinni ich słuchać, być radośni i nie zachowywać się tak, jakby koniec świata miał nastąpić jutro. To krok pierwszy.
Kolejnym krokiem, kiedy już wejdziesz w tę bliskość z młodym człowiekiem, jest prowadzenie go w konkretnym kierunku, którym jest Bóg. Tego się nie robi, mówiąc: tu masz Dziesięć Przykazań i idź już sobie. Młodzi chcą być prowadzeni przez angażowanie ich w konkretne zajęcia, które sprawiają, że zaczynają stawiać sobie pytanie: czemu ja to robię? Dlaczego Kościół zachowuje się tak, czy inaczej? Zaczynają zadawać pytania!
Pamiętam, z czasów, kiedy byłem biskupem w Dallas, jak księża, zwłaszcza we wrześniu czytali ogłoszenia parafialne: potrzebujemy 25 wolontariuszy do prowadzenia katechezy dla młodzieży w wieku 14-19 lat. Nie chcę nikogo krytykować, ale krzywiłem się słysząc takie ogłoszenia, bo byłem pewien, że zgłosi się grupa starszych osób, które całe życie spędziły w Kościele i nie mają pojęcia, co myślą i robią na co dzień nastolatkowie. I oni mieliby im tłumaczyć nauczanie Kościoła?
W miniony weekend ulicami amerykańskich miast przeszły marsze w obronie życia. Z udziałem dziesiątek tysięcy młodych ludzi. Którzy wyszły z domów ze względu na pewną wspólną sprawę. Młodych ludzi trzeba angażować w sprawy Chrystusa i Kościoła!
KAI: Czego Ksiądz Kardynał oczekuje po październikowych obradach Synodu Biskupów?
– Przebudzenia biskupów na całym świecie. I tego, że w wielu miejscach na świecie dokona się przeglądu i oceny programów proponowanych młodzieży i, że powstaną nowe skuteczne sposoby komunikowania się z młodymi. A także tego, że aktywnie zaangażujemy młodych ludzi w Kościele. Na jego najwyższych szczeblach. Bo świat musi słyszeć ich głos i mam nadzieję, że Synod się do tego przyczyni.
KAI: Dziękuję za rozmowę.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.