Pielgrzymka rowerowa sprzyja kontemplacji – rozmowa z Sebastianem Świłpą
22 czerwca 2019 | 09:36 | rozmawiał Piotr Kołodziejski | Szczecin Ⓒ Ⓟ
Szczecińską Rowerową Pielgrzymkę na Jasną Górę wybierają pątnicy z Belgii, Niemiec, Wielkiej Brytanii i… z Częstochowy. To okazja do manifestacji wiary i jedności – podkreśla Sebastian Świłpa, dyrektor Szczecińskiej Rowerowej Pielgrzymki na Jasną Górę, który kompletuje właśnie skład na 28. edycję. Na razie w peletonie jest już ponad 250 osób, zapisy trwają.
Piotr Kołodziejski (KAI): Do ostatniego dnia trwają zapisy?
Sebastian Świłpa, dyrektor Szczecińskiej Rowerowej Pielgrzymki na Jasną Górę: – Można się zapisywać na pielgrzymkę i to informacja dla ludzi w całej Polsce. Sympatycy dwóch kołek zjeżdżają się bowiem z całej Polski, a nawet innych krajów. W tym roku widziałem też elektroniczne zgłoszenia z Brukseli, Niemiec, Anglii. W każdej archidiecezji jest już pielgrzymka rowerowa, bo kiedyś była to rzadka inicjatywa, a nawet niektórzy patrzyli, że to jacyś dziwacy jadą na rowerach. W tej chwili stała się bardzo popularna. Czasem przyjeżdżają nawet osoby z Częstochowy, żeby ze Szczecina wyruszyć na Jasną Górę. Tak było dwa lata temu.
KAI: Czy to tylko wydarzenie religijne, czy dla niektórych chęć sprawdzenia się na dwóch kółkach na takim dystansie?
– Tak mogę powiedzieć, bo spotkałem się z osobami, które na co dzień nie chodzą do Kościoła, a na pielgrzymkę rowerową się wybrali i było to dla nich wielkie wydarzenie. Niektórzy się nawracają. Kiedyś mieliśmy po pielgrzymce chrzest osoby dorosłej.
KAI: Sam zaczynałeś od pielgrzymki pieszej?
– Tak. W 1991 roku byłem na pielgrzymce pieszej i to była pamiętna pielgrzymka. Miałem 18 lat, a uczestniczyło w niej 1,2-1,4 tys. osób. To był też czas Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie. Były cztery grupy, to było olbrzymie logistyczne przedsięwzięcie. Po tej pielgrzymce stwierdziłem, że to dla mnie olbrzymie przeżycie duchowe, ale też trzeba poświęcić bardzo dużo czasu i od 1992 roku organizuje pielgrzymkę rowerową. Uważam jednak, że każdy choć raz powinien pójść do Częstochowy pieszo.
KAI: Zmienia się reakcja ludzi, którzy widzą pielgrzyma na rowerze w stosunku do tego, co było wiele lat temu?
– Tak. Kiedyś rower był trudny do zdobycia. Ja kupiłem swój rower w Bydgoszczy. Z przyjacielem kupiliśmy dwie ostatnie kolarzówki. W tej chwili nie ma z tym problemu i można pielgrzymować. My zaczynaliśmy w 1992 roku od dwóch osób. Przecieraliśmy szlak nie wiedząc, gdzie będziemy spać, co będziemy jeść. Po drodze poznawaliśmy ludzi, księży. Pojechaliśmy wtedy w dwie strony i utrwaliliśmy znajomości. Co roku było coraz łatwiej i coraz więcej chętnych do pielgrzymowania. Uczyłem się pielgrzymowania i technicznego przejazdu tych osób.
Kiedyś myślałem, że dziewczyny, kobiety sobie nie poradzą. Dziś mówię, że wszyscy sobie poradzą. W tym roku jedzie z nami 82-letnia osoba i jedzie mama z 9-letnim synem. Jesteśmy w stanie zabrać na rowerach całe rodziny. Średnia prędkość na trasie to 20 km na godzinę. Dziennie pokonujemy około 90 kilometrów.
KAI: Nie potrzeba więc specjalistycznego sprzętu?
– Zgadza się. Preferujemy jednak rowery z przerzutkami, bo to ułatwia pokonywanie górek.
KAI: Czym, poza długością trwania, różni się pielgrzymowanie rowerowe od pieszego?
– Pielgrzymka rowerowa jest bardziej wyciszająca i kontemplacyjna, natomiast podczas pieszej jest czas na konferencje, świadectwa, modlitwę na różańcu. Nam na rowerach jest trudniej się modlić, ale są osoby, które jadąc odmawiają różaniec. Kręcenie na rowerze wprowadza nas w kontemplacje. Oczywiście są postoje. Wtedy rozważamy też fragmenty Pisma Świętego. Są wspólne posiłki, wspólne modlitwy, codziennie jest Eucharystia, jest różaniec, poranne Godzinki, świadectwa. W tym roku dojadą też neoprezbiterzy. Co 20 kilometrów jest postój. Przerwa obiadowa trwa półtorej godziny.
Od trzech lat jedziemy też z relikwiami świętego Szarbela, które przywozi ks. Bartek Rajewski z Londynu. Szarbel to święty z Libanu, za wstawiennictwem którego mają miejsce liczne cudowne uzdrowienia i nawrócenia. Na trasę dojedzie też abp Andrzej Dzięga, który wspólnie będzie modlić się z nami podczas odpustu w jednej z parafii na trasie. Pielgrzymka przyniosła już kilka nowych powołań kapłańskich. W tamtym roku zakończyliśmy trzecią nowennę i modliliśmy się o miłość i jedność w rodzinach i pięknie złożyło się, że w ubiegłym roku jedna z par zawarła związek małżeński na Jasnej Górze. W sumie to już około 10 par.
KAI: Czy pielgrzymowanie rowerowe jest lepsze od pieszego?
– Nie można tak powiedzieć. Uważam, że piesza pielgrzymka jest dużo trudniejsza i potrzeba więcej energii. Trzeba włożyć większy trud w pielgrzymkę pieszą.
KAI: Liczba uczestników pieszych i rowerowych pielgrzymek zrównuje się. Kiedyś zdecydowana przewagę mieli pątnicy piesi. Jak będzie w przyszłości?
– Nie wiem, ale myślę, że to wiąże się to z tym, że człowiek jest zabiegany i trudno znaleźć urlop na 19 dni, bo tyle trwa pielgrzymowanie w Szczecińskiej Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę. Czas i praca to największy problem dla pątników pieszo wędrujących na Jasna Górę.
KAI:Który moment podczas pielgrzymki jest najbardziej wyjątkowy?
– Najbardziej emocjonujący jest wjazd na Jasną Górę, kiedy dojeżdżamy i klękamy przed Jasną Górą. Wtedy jestem wdzięczny Panu Bogu, że taką grupą udało się dojechać po raz kolejny.
KAI: Dziękuję za rozmowę.
***
Więcej szczegółów na szczecinska-rowerowa.pl
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.