Kard. J. Tolentino Mendonça napisał książkę o sile nadziei w czasie zarazy
24 marca 2020 | 00:07 | kg (KAI) | Rzym Ⓒ Ⓟ
Siłę i miejsce nadziei w życiu człowieka zawsze, ale szczególnie teraz, w czasie szalejącej pandemii koronawiriusa, przypomniał w małej książeczce kard. José Tolentino Mendonça, stojący na czele Watykańskiego Archiwum Apostolskiego i Biblioteki Watykańskiej. Jego e-book – “Il potere della speranza. Mani che sostengono l’anima del mondo” (Potęga nadziei. Ręce, które podtrzymują duszę świata), ma zachęcać do przemyślenia nie tylko tytułowej nadziei, ale też znaczenia stosunków międzyludzkich w okresie, gdy wszystkich obowiązują surowe ograniczenia w zakresie wzajemnych kontaktów.
Na okładce dziełka zamieszczono zdjęcie „Dłoni” francuskiego rzeźbiarza Auguste’a Rodina (1840-1917) – dwie splatające się prawe ręce, które próbują wspierać się wzajemnie. Autor rozważań wybrał właśnie tę reprodukcję, pozostającą w pewnej sprzeczności z dzisiejszymi zakazami jakichkolwiek uścisków dłoni i zbliżania się do siebie. Ale poetyka tego gestu wybucha z całą siłą, gdy towarzyszy temu tytuł „Katedra” i ktoś wskazuje ręką na Tego, kto jest w stanie zaspokoić wszelkie niespodziewane pragnienie i głód, niemające jednak nic wspólnego z psychozą potrzeby opróżniania lodówki, którą następnie trzeba zapełniać po wielu godzinach stania w dużych odległościach od siebie w supermarketach.
Autor, który jest nie tylko kardynałem i wysokim urzędnikiem Kurii Rzymskiej, ale także poetą i teologiem, pomyślał swe opracowanie jako wkład w zbieranie środków dla rzymskiej kliniki im. A. Gemellego, walczącej z ogromną ofiarnością z tym, co określiła ona jako największy kryzys po II wojnie światowej. Wyjaśniając znaczenie i cel swoich przemyśleń portugalski kardynał kurialny napisał: „Dziś potrzebujemy rąk, religijnych i świeckich, aby podtrzymywały one duszę świata i aby pokazały, że ponowne odkrycie potęgi nadziei jest pierwszą modlitwą globalną XXI wieku”.
Ale ta moc nadziei, którą autor proponuje na nowo z całą siłą, prowadzi nas do zbawienia dopiero po dokładnym zrozumieniu i ponownej ocenie tego, co przeżywamy. Aby nadzieja była taką, jakiej oczekujemy, winniśmy traktować obecną kwarantannę nie jako „wrogie zamrożenie życia, w którym nas zamknięto”, ale jako dar, jak nowy czas – rozległy i elastyczny – i jako możliwość ponownego wzajemnego spotkania się”.
Ograniczeni w izolacji możemy teraz lepiej zrozumieć, co to znaczy być wspólnotą, i to bez wzajemnego dotykania się dłońmi. Jest to bowiem czas, w którym po opuszczeniu wieży z kości słoniowej swojego „ja” możemy uczyć się znów wielu rzeczy – twierdzi purpurat. I wymienia m.in. poznanie na nowo wartości pozdrowienia, mocy bodźca, jakim jest pochwała, niewiarygodnej siły, otrzymywanej dzięki uśmiechowi czy spojrzeniu. A dochodzą do tego jeszcze nasze ramiona otwierające się ku innym – możemy obejmować się z uczuciem, jak to już kiedyś robiliśmy lub jeszcze intensywniej, głosząc tymi odkrytymi na nowo uściskami zachętę, gościnność, pewność, że nikt nie zostanie pozostawiony sam sobie. Nie znając się, możemy wreszcie nauczyć się ponownie nieskazywania innych na obojętność i nietraktowania ludzi podobnych nam jako nieznanych.
Aby jednak nadzieja pokonała nieznaną potęgę strachu i zagrożenia, archiwista papieski wskazuje drogę: trzeba odzyskać intymność więzi z Bogiem i zaufanie do Niego. Pobrzmiewa tu silnie, a zarazem delikatnie odgłos fragmentu Ewangelii Mateuszowej, zachęcający do całkowitego zdania się na Opatrzność, na wzór ptaków niebieskich, które nie sieją i nie mielą, a jednak Ojciec niebieski je karmi.
Potrzebujemy nowego spojrzenia, nie tego, do którego przywykliśmy i które kończy się na butach naszych i innych. Jesteśmy wezwani do spojrzenia przechodzącego ponad nami, przekraczającego granice życia już nakreślonego, spojrzenia wykraczającego poza krąg naszych trosk, które rzutuje na to, co zdążyliśmy zobaczyć sami. Życie rozstrzyga się bowiem nie tylko w tym, co zdołaliśmy uczynić, ale też w tajemniczym dialogu między wymiarem naszym a szerszym wymiarem, jakim jest samo życie, w dialogu między tym, co jawi się jako zdobycz a tym, co rozwija się jako niewytłumaczalny dar, we współdziałaniu między tu i teraz a tym, co należy do porządku wiecznego – wyjaśnił kardynał.
Sprawie nadziei służą też przytaczane przez niego historie miłości, zrodzone w czasach koronawirusa. Jedną z nich jest postawa sędziwego sprzedawcy chleba, który chciał zamknąć swój zakład, ale później pomyślał o swych stałych klientach, którzy z czasem stali się jego przyjaciółmi i którzy nie wiedzieliby, gdzie mają kupić pieczywo. Stary piekarz znalazł więc w sobie jeszcze siłę i z maseczką na twarzy wrócił za ladę.
„Wśród zagrożeń, jakie przeżywamy, nie możemy zapominać o najwyższym świadectwie ludzkim, jakie dają ci wszyscy, którzy świadczą pomoc. To oni są bohaterami tej zbiorowej historii. I są to miliony tych, którzy bezimiennie i z niezwykłym samozaparciem utrzymują otwarte zakłady pracy i urzędy, nadal wytwarzają żywność i inne niezbędne dobra, czuwają nad bezpieczeństwem i oczywiście walczą na pierwszej linii o nas wszystkich w szpitalach” – zakończył swe przemyślenia kard. Mendonça.
Jego książkę można ściągnąć bezpłatnie w dowolnym formacie z internetu, ze strony kliniki im. A. Gemellego, ale potencjalni czytelnicy proszeni są o dobrowolne ofiary na utworzony przez tę placówkę fundusz walki z wirusem Covid-19.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.