Tradycje wielkanocne górali Beskidu Śląskiego
13 kwietnia 2020 | 14:37 | rk / hsz | Wisła Ⓒ Ⓟ
W wielkanocny poranek tradycja górali Beskidu Śląskiego kazała patrzeć na wschodzące rano słońce, by zobaczyć „jak skacze z radości” z powodu Zmartwychwstania Pańskiego. Ewangelicy mieli wstawać o wschodzie słońca i śpiewać hymny na cześć Zmartwychwstałego.
Małgorzata Kiereś, etnograf z Wisły, zwraca uwagę, że przeżywanie czasu radości, jakim jest Wielkanoc, mieszkańcy pogranicza polsko-czesko słowackiego celebrowali w domu, jednak śniadanie wielkanocne nie należało tutaj do obowiązkowych posiłków. W wielu domach nawet go nie było, a poświęcone jajko spożywano indywidualnie. Kiereś podkreśla, że dzielenie się jajkiem, składanie sobie życzeń czy spożywanie jajka przy wspólnym stole jest zwyczajem ostatnich lat i to nadal nie jest przestrzegane we wszystkich domach.
W większości rodzin znane jest natomiast uroczyste spożywanie jajecznicy. Tego dnia jajko było bowiem najważniejszym z pokarmów. Na słowackich wsiach na terenie pogranicza jaja przygotowywano już w okresie Wielkiego Postu po to, by zjeść je w Niedzielę Zmartwychwstania i obdarowywać śmiergustników, którzy odwiedzali domy w Poniedziałek Wielkanocny.
Drugi dzień świąt Wielkanocnych przeznaczony był w tradycji górali Beskidu Śląskiego na tak zwane śmiergusty. Górale istebniańscy zaczynali je nocą z Niedzieli na Poniedziałek Wielkanocny. „Grupa około 10-15 kawalerów wchodziła do wszystkich domów, w których były panny na wydaniu. Mimo zamkniętych drzwi, rozbijano szyby, wyjmowano okna i wyciągano z domów młode dziewczęta, które często wynoszono na pole i oblewano kilkoma pełnymi wiadrami wody” – opisuje Małgorzata Kiereś, dyrektor Muzeum Beskidzkiego w Wiśle.
Etnografka przypomina, że był to wielki honor dla „dziywczónka jak jóm chłapcy przyszli poloć wodóm w nocy”. Obowiązkowa była też obrzędowa chłosta. Kawalerowie nosili w rękach uplecione karwacze ze słodkiego drzewa lukrecji.
Zwyczajem rozpowszechnionym szczególnie w środowisku ewangelików w Wiśle oraz w innych miejscowościach pogranicza polsko-czesko-słowackiego, było chodzenie z „moiczkiem” lub „goiczkiem”. Dziewczyny, chodzące z drzewkiem świerkowym ustrojonym w wydmuszki i kolorowe wstążki, nie polewano wodą.
„Goiczorki” nie wchodziły do domów, lecz śpiewały pod oknami. Podczas śpiewania dziewczyna, trzymająca „goiczek” potrząsała drzewkiem tak, by słychać było umieszczony na nim dzwoneczek. W ten nie tylko witano wiosnę, ale przypominano światu, że Pan Zmartwychwstał.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.