Kard. Duka: dzięki wizycie Jana Pawła II nasz Kościół powstał z popiołów
24 kwietnia 2020 | 04:30 | st (KAI) / hsz | Praga Ⓒ Ⓟ
Historyczna wizyta Jana Pawła II w ówczesnej Czechosłowacji 21 i 22 kwietnia 1990 roku była dniem kiedy Kościół u naszych południowych sąsiadów odrodził się z popiołów – uważa kard. Dominik Duka OP. Jako prowincjał dominikanów i przewodniczący konsulty wychodzących z warunków konspiracyjnych zakonów męskich odegrał on istotną rolę w tych wydarzeniach. Na stronie archidiecezji praskiej ukazało się jego krótkie wspomnienie sprzed trzydziestu lat.
Oto tekst prymasa Czech w tłumaczeniu na język polski:
Podziękowania za historyczną pierwszą wizytę papieża Jana Pawła II w naszym kraju należą się głównie zmarłemu prezydentowi Václavowi Havlowi. To on, jeszcze przed wyborem na głowę państwa, obiecał po Pasterce 25 grudnia 1989 r. w dominikańskim klasztorze św. Idziego, że jeśli zostanie wybrany prezydentem, wznowi stosunki dyplomatyczne z Watykanem i państwem Izrael oraz zaprosi papieża i Dalajlamę.
Dobrze znałem Václava Havla, śmiem zatem twierdzić, że jego odniesienie do Jana Pawła II. był przepełniony głębokim szacunkiem i można mówić o synowskim oddaniu. Szacunek, Ojciec Święty zyskał w środowisku naszych dysydentów, wynikał nie tylko z jego zdecydowanego stanowiska wobec totalitarnego komunizmu, ale także z jego osobistych relacji z naszym krajem. Wystarczy podać jeden przykład, który doskonale ilustruje jego relacje z naszym narodem: kiedy reżim komunistyczny w pewnych okolicznościach masowo aresztował grupę sygnatariuszy Karty 77, wówczas podczas modlitwy Anioł Pański placu Świętego Piotra nie tylko się za nich modlił, ale także każdego z poszczególnych prześladowanych dysydentów wymienił po nazwisku.
Niemniej przygotowania do historycznej wizyty nie były tak łatwe, jak można się było tego spodziewać. Powodem był fakt, że cały nasz kraj przygotowywał się do pierwszych wolnych wyborów po czterdziestu latach zniewolenia, a niektórzy politycy obawiali się, że wizyta papieska może zasadniczo zakłócić kampanię wyborczą. W tym czasie moim sprzymierzeńcem był Václav Benda, sygnatariusz Karty 77 i czynny polityk po „aksamitnej rewolucji”. Bardzo nam pomógł arcybiskup Karel Otčenášek, który umożliwił nam rozmowę z osobistym sekretarzem papieża – późniejszemu metropolicie krakowskiemu – kard. Stanisławem Dziwiszem, który całkowicie odrzucił obiekcje przeciwników i powiedział im: „A dlaczego wizyta Ojca Świętego nie powinna odbyć się tuż przed pierwszymi wolnymi wyborami?”. Tak też postanowiono.
Cud dokonany
Nigdy nie zapomnę słów, którymi Václav Havel przywitał Jana Pawła II. na lotnisku Ruzyně. „Nie wiem, czy wiem, czym jest cud. Niemniej jednak ośmielę się powiedzieć, że w tej chwili jestem uczestnikiem cudu: człowiek, który jeszcze sześć miesięcy temu przebywał w areszcie jako wróg swojego państwa wita dziś jako jego prezydent pierwszego papieża w historii Kościoła katolickiego, który stał na ziemi tego państwa ”. Właśnie w ten sposób ujął także moje uczucia. To był naprawdę cud dokonany. Dzisiaj, trzydzieści lat później, śmiem twierdzić, że błonia na Letnej nigdy nie będą tak zapełnione ludźmi, jak wtedy; to się nigdy więcej nie powtórzy.
Z samą wizytą łączy się u mnie pewne zabawne wspomnienie. Otrzymałem instrukcję od biskupa Antoniego Liški, że będziemy musieli udać się do zamku w ubraniach cywilnych, że tak było zawsze i mam się na to przygotować. Nosząc dominikański habit, włożyłem do torby albę, z której nie korzystałem i wszędzie brałem ze sobą ubranie. Ale niestety dosięgła mnie ogromna ulewa, więc moja torba zmieniła się w jedno duże akwarium. Byłem z tego powodu całkowicie zdenerwowany. Ku mojemu zdziwieniu ostatecznie okazało się, że nie potrzebowałem ani alby ani ubrania. Wręcz przeciwnie: ci, którzy byli w ubraniach cywilnych, musieli się przebrać w strój duchowny, a mnie pozwolono pozostać w habicie.
W Sali Hiszpańskiej Zamku Praskiego po raz pierwszy miałem okazję powitać Karola Wojtyłę jako papieża. Widziałem go już raz w Krakowie u dominikanów, gdzie był jeszcze biskupem pomocniczym; drugi raz było to na pogrzebie kardynała Trochty w Litoměřicach. Tym, co naprawdę mnie rozbroiło, było skierowane do mnie powitanie Jana Pawła II. Z wyraźnym polskim akcentem powiedział po czesku: „Ahoj”.
Tego dnia nasz Kościół powstał z popiołów.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.