Bp Jan Tyrawa: człowiek nie jest wszechpotężny
28 sierpnia 2020 | 00:20 | Marcin Jarzembowski | Bydgoszcz Ⓒ Ⓟ
„Bezsilność, jaka się objawiła wobec koronawirusa, w sposób dobitny ukazuje, że człowiek nie jest wszechpotężny, tak jak wielokrotnie przypisywał sobie wszelkie władze i możliwości jeszcze przed wybuchem tej epidemii” – mówi bp Jan Tyrawa w wywiadzie dla KAI i Przewodnika Katolickiego.
KAI: Do 23 sierpnia z powodu COVID-19 na świecie zmarło ponad 800 tysięcy osób. Czy według Księdza Biskupa epidemia niejako zmusiła nas do innego życia?
Bp Jan Tyrawa: Człowiek żyje w pewnej wspólnocie i w pewnej rzeczywistości. Czy chce, czy nie chce, musi podporządkować się pewnym regułom. I tak uczynił również Kościół. Chociaż, moim zdaniem, w niektórych momentach zbytnio poddając się, nie walcząc o siebie. W tym sensie, że nie żądał pewnych rozwiązań, reguł. Mam na myśli chociażby osoby chore, które właściwie zostały pozbawione opieki duszpasterskiej. Pewne reguły dotyczyły bardziej Kościoła niż innych instytucji. To z kolei stworzyło atmosferę lęku. Pomimo tego, że niektóre obostrzenia zostały zniesione, ludzie powstrzymują się przed przyjściem do kościoła, twierdząc, że boją się zakażeń, ale do sklepów, na plażę, wszędzie tam, gdzie są tłumy, chodzą i nic się nie dzieje. Podsumowując, czas związany z całą tą atmosferą i ograniczeniami spędzałem sam. Starałem się go jak najlepiej wykorzystać. Nazbierało się sporo lektur, z którymi w pewnej części już sobie poradziłem. Jednak przychodzą następne pozycje, z którymi również trzeba się zapoznać, nie tylko pod kątem duszpasterskim, by wiedzieć, co się dzieje w różnych dziedzinach życia. Ukazało się wiele dobrych książek z zakresu teologii, filozofii, etyki, więc z tymi problemami trzeba być na bieżąco.
KAI: Może była jakaś szczególna, po którą warto sięgnąć?
Bp Jan Tyrawa: Jest bardzo dużo dobrych pozycji poświęconych historii. Tym wszystkim procesom kulturowym i ideologicznym, które miały miejsce w Europie. Procesom, które trzeba bezwarunkowo zgłębiać. Należy wciąż przypominać, że nie byłoby nauki w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, demokracji, wielu społecznych systemów, gdyby nie chrześcijańska Europa, a jednocześnie najbardziej obłędnych ideologii, łącznie z rewolucjami, począwszy od francuskiej, poprzez rzeź chłopów w Wandei, rządów masońskich w Hiszpanii, Portugalii na przełomie XIX i XX wieku. Ci, którzy są zafascynowani objawieniami w Fatimie, niech przeczytają, jaka była wówczas sytuacja Kościoła w Portugalii. On działał praktycznie w podziemiu. To są właśnie te procesy, którą muszą budzić zainteresowanie, prowokować do stawiania pytań, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego Europa jest dzisiaj w pewnym sensie swoistego rodzaju degrengoladą. Europa, która występuje nie tylko przeciwko naturze, ale również przeciwko rozumowi. I na ten temat zostało napisanych wiele książek, również w języku polskim. Muszą sięgnąć po nie elity, które na ten temat nie mają zielonego pojęcia, ale i zwykli ludzie, by mieć świadomość tego, co się wokół nas dokonuje.
KAI: Z pewnością na długo zapamiętamy puste ławki, zwłaszcza w czasie Triduum Paschalnego. Czy dzisiaj możemy dokonać wstępnych analiz pod kątem duszpasterskim, bo mówi się o „odpływie” wiernych z Kościoła…
– Według mnie, jest to związane z poddaniem się pewnej atmosferze strachu, że się zarazimy wirusem. Jednak wszystkie statystyki temu zaprzeczają. Ludzie umierają, ale czy tylko z jednego powodu, jakim jest koronawirus? Czy na to nie składa się wiele innych przyczyn, z którymi trzeba sobie radzić? Ze śmiercią jeszcze nikt nie wygrał. Człowiek, który zapomniał o tym, że jest śmiertelny, nie ma nic do powiedzenia sobie i innym. Nie mówię, że wszystkie te obostrzenia są niewłaściwe czy błędne. Wiele rzeczy jest uzasadnionych, ale chodzi o pewną świadomość, która ma nam towarzyszyć. By nie było tak – o czym już mówiłem – że kościoły będą zamknięte, a wszystkie sklepy, galerie, kina, teatry, plaże, wypełnione ludźmi. To są moje spostrzeżenia. Oczywiście, niech się również wypowiadają specjaliści. Jestem gotów przyjąć ich argumenty, mogę się do nich dostosować, ale niech wysuwają wnioski w kontekście pewnej całości. Niech będą także świadomi, że nie zapobiegną śmierci.
KAI: A może pozostali ci, którzy w sposób bardziej świadomy i pogłębiony traktują swoją więź i relację z Panem Bogiem?
– W pewnym sensie tak jest. Chciałbym zwrócić uwagę na coś jeszcze innego. Ta bezsilność, jaka się objawiła wobec koronawirusa, w sposób dobitny ukazuje, że człowiek nie jest wszechpotężny, tak jak wielokrotnie przypisywał sobie wszelkie władze i możliwości jeszcze przed wybuchem tej epidemii. Człowiek jest bezsilny wobec pewnej rzeczywistości, z którą musi się liczyć, a po prostu nie chce. Robi wszystko, by o tej pandemii jak najszybciej zapomnieć. By ona jak najszybciej przeminęła. Nie wiadomo, na jakiej zasadzie człowiek miałby wrócić do swojej jakiejś deifikacji, czyli wyobrażania siebie jako Pana Boga. To są właśnie problemy, przed którymi uciekamy.
KAI: Co zrobić, by ten czas, a nie wiadomo kiedy się on zakończy, ludzi wierzących wzmocnił? Podsumowując, czy człowiek wierzący ma się czego bać?
– Człowiek wierzący żyje nadzieją. Nadzieja bierze się natomiast ze spokojnego myślenia. Więc trzeba zacząć na nowo myśleć nad Ewangelią, chrześcijańskim przesłaniem, prawdą. Myśleć w kontekście tego, co teologia, zwłaszcza chrześcijańska, nazwała osobą. To znaczy również myśleć w kontekście relacji do drugiego człowieka, w relacji do Boga. W relacji do tego, że człowiek sam siebie nie stwarza. Stwarza go myślenie, moralność, religia, pewien obyczaj wypracowany przez kulturę. A czym jest kultura? Jest również doświadczeniem przeszłych pokoleń – one zapisały w niej pewną mądrość, której nie wolno nam odrzucać. A dzisiaj te wszystkie ideologie to właśnie czynią. Dlatego żyjemy w pustce. Jesteśmy wolni, o wolność walczymy, ale nie wiemy, czego się trzymać.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.