Wszystkich Świętych w Buenos Aires
02 listopada 2020 | 10:26 | jg (KAI) | Buenos Aires Ⓒ Ⓟ
W Buenos Aires nie ma zwyczaju zapalania zniczy na grobach zmarłych, za to bliscy przynoszą na mogiły rzeczy, które nieżyjący członkowie rodziny lubili. Polscy bernardyni we Wszystkich Świętych pracujący w Buenos Aires pamiętają o swoich zmarłych współbraciach.
O. Jerzy Jacek Twaróg, nowotarżanin, który od blisko 25 lat pracuje w Buenos Aires cieszy się, że po siedmiu miesiącach przerwy, spowodowanej pandemią mógł wrócić z posługą na cmentarz w Pablo Podesto, jeden z wielu w stolicy Argentyny. – Nie było pogrzebów, żadnych uroczystości, przy zmarłym w momencie złożenia trumny lub urny z prochami mogły być zaledwie 2-3 osoby. Teraz to się zmieniło. Odprawiamy już Mszę św. z udziałem kilkunastu osób – opowiada o. Jacek.
Miejsca spoczynku Argentyńczyków są zupełnie inne, od tych, które są w Polsce. – Mieszkańcy Ameryki Łacińskiej nie znają kompletnie tradycji zapalania zniczy dla swoich bliskich. Za to przynoszą im różne przedmioty, które lubili, czy byli z nimi związani. Dlatego nikogo nie dziwi np. piłka – opowiada się o. Jacek. W Pablo Podesta, na którym duszpasterzują ojcowie bernardyni, szczególną uwagę przykuwa jedna mogiła, a w jej środku zaparkowany motocykl. Maszyna należała do bardzo młodego człowieka. Leandro Gabriel Torres miał 18 lat miał kiedy zginął. – Odjechał na swojej maszynie do nieba, ale takim go właśnie bliscy zapamiętali jako miłośnika motocykli – opowiada o. Jacek.
We Wszystkich Świętych ani w Dzień Zaduszny na cmentarzach w Ameryce Łacińskiej nie ma wielu osób, nie tylko z powodu zakazów z powodów koronawirusa. Argentyńczycy wspominają swoich zmarłych bliskich, zwłaszcza rodziców w Dzień Matki i Dzień Ojca. I też przyniosą dla swoich rodziców rzeczy, które lubili, nie zdziwi wtedy nikogo dobre wino ma mogile, czy paczka papierosów.
Na cmentarzu w Pablo Podesta ojciec Jacek wspólnie z o. Kazimierzem we Wszystkich Świętych zapalili świece na grobach swoich współbraci – o. Piotra Kotyły i brata Jerzego Łakomiaka. Zatrzymają się także przy miejscu pamięci – polskiego oficera pilota majora Antoniego Żebrowskiego. W ostatnim czasie polscy bernardyni pożegnali też panią Wandzię Śnieżek, miała góralskie korzenie, pochodziła z Chochołowa i majora Władysława Dąbrowskiego, jednego z ostatnich żyjących żołnierzy Armii Andersa. Oboje byli pod opieką polskich sióstr w Domu Opieki, sąsiadującym z klasztorem bernardynów w Buenos Aires.
Jak informują polscy bernardyni w ostatnim tygodniu października zakażeń w Argentynie covid-19 było na poziomie 15 tysięcy. Nie ma też praktycznie turystów. – Świat w Argentynie po prostu się zatrzymał – podsumowują zakonnicy.
Polscy bernardyni w Buenos Aires prowadzą Polską Misję Katolicką. Współpracują z Ambasadą Polską w stolicy Argentyny, angażują się w działalność tamtejszej Polonii. Prowadzą jedyne w Ameryce Łacińskiej Muzeum Historii Polski z bardzo cennymi eksponatami, m.in. mundurami z II wojny światowej żołnierzy z Armii Andersa.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.