Joe Biden prowadzi w wyścigu prezydenckim
06 listopada 2020 | 23:53 | Waldemar Piasecki | Wilmington Ⓒ Ⓟ
Takiej batalii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych długo by szukać w historii. Ma rekordową frekwencję już szacowaną na około 160 mln głosujących czyli około 70-procentową, a trwająca właśnie procedura liczenia głosów elektryzuje Amerykę. Dotąd podliczono 73,6 mln głosów oddanych na kandydata demokratycznego Joe Bidena i 69,6 mln na aktualnego republikańskiego prezydenta Donalda Trumpa.
Różnica czteromilionowa. W przeliczeniu na głosy elektorskie z poszczególnych stanów decydujące o wyborze, Biden zdołał ich zgromadzić 264, a Trump 214. Jednak już media, w tym największa agencja Associated Press (AP), że właśnie Biden uzyskał przewagę sześciu tysięcy oddanych głosów w Pensylwanii i półtora tysiąca w Georgii.
Gdyby ten trend się utrzymał, oznaczałoby to odpowiednio 20 i 16 głosów elektorskich. Razem – 300. Do wygranej, jak wiadomo, wystarcza 270.
Amerykanie oczywiście rozumieją, że trzeba czekać, aż wszystkie i każdy z osobna głos zostaną policzone do końca. Donośne wołanie o to rozbrzmiewa w całej Ameryce. Sam Donald Trump na ten temat ma zdanie odrębne. Wczoraj przed kamerami telewizyjnymi wygłosił podejrzenia co do uczciwości liczenia głosów i zażądał powtórzenia przeliczania w stanach Michigan i Wisconsin, gdzie początkowo prowadził, ale przewagę utracił, kiedy zsumowano głosy korespondencyjne. Zapowiedział ostrą walkę w sądach. Nie było wtedy jeszcze wiadomo, że podobnie stanie się w Pensylwanii i Georgii.
Wiele wskazuje na to, że katolikowi Bidenowi w osiągniętym wyniku w wielkiej mierze pomogli jego współwyznawcy. Na pewno – meksykańscy.
Ludność latynoamerykańska, w ogromnej większości katolicka, liczy w Stanach 52 miliony czyli 16.7 procent całej populacji. Z tej liczby 47 milionów to obywatele USA uprawnieni do głosowania. Trzech na czterech członków tej grupy etnicznej to Meksykanie. Ten elektorat zdecydowanie opowiada się przeciw aktualnemu prezydentowi ogradzającego się murem od Meksyku, a za świętego już za życia uważa papieża Franciszka, który jednoznacznie budowę muru skrytykował.
Gwoli sprawiedliwości, należy odnotować, że z kolei ludność pochodzenia kubańskiego zamieszkująca głównie na Florydzie poparła Trumpa w związku z jego ostrym kursem wobec Kuby i nieskłonnym do ocieplania z nią relacji.
Polonia amerykańska w swych sympatiach jest podzielona. Wiadomo jednak, że w sztabie Joe Bidena bardzo aktywni są bracia Mark i Ian Brzezińscy, synowie legendarnego antykomunisty i rzecznika polskiej niezależności – profesora Zbigniewa Brzezińskiego, doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta Jimmy Cartera.
Napięcie związane z procesem liczenia głosów narasta. Wczoraj Joe Biden u boku wiceprezydenckiej nominatki Kamali Harris zaapelował do Amerykanów o zachowanie spokoju i pokładanie ufności w ponad dwustuletniej demokracji amerykańskiej, która proces wyborczy uznaje za świętość.
Security Service, odpowiednik polskiej Służby Ochrony Państwa, postanowił znacznie wzmocnić ochronę Joe Bidena. Przebywa on w swoim domu w Greenville w stanie Delaware i pracuje w siedzibie swego sztabu wyborczego w pobliskim Willmington. Od chwili gdy wyniki wskażą, że kandydat przestaje być kandydatem, a wchodzi w rolę prezydenta-elekta ochrona na poziomie prezydenckim staje się mu należna z mocy prawa.
Obecnie na prowadzeniu wyścigu prezydenckiego znajduje się zdecydowanie Joe Biden.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.