Kęty: pogrzeb tragicznie zmarłego 34-letniego narciarza, oddanego męża, wspaniałego ojca
25 lutego 2021 | 11:43 | rk | Kęty Ⓒ Ⓟ
Ta śmierć wstrząsnęła mieszkańcami Kęt i Podbeskidzia, dlatego na pogrzebie 34-letniego Wojciecha Wawrzyniaka, doświadczonego instruktora i pasjonata narciarstwa, który zginął w tragicznym wypadku na pilskim stoku, nikt nie ukrywał łez. Szczególnie w chwili, gdy ze zmarłym mężem żegnała się Anna – żona.
Do tragicznego zdarzenia doszło 15 lutego na zboczu Pilska w Beskidzie Żywieckim. Narciarz podczas zjazdu stracił panowanie nad nartami i uderzył z ogromną siłą w drzewo. Wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mimo reanimacji mężczyzna zmarł.
„Na takie coś się nie umawialiśmy. Nie przygotowałeś mnie na to, jak mam dalej żyć, ale zawsze powtarzałeś mi, że nigdy mnie nie zostawisz. I wiem, że dotrzymasz słowa” – mówiła żona podczas liturgii pogrzebowej w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kętach. Mszy św. przewodniczył proboszcz ks. Jerzy Musiałek. Przy ołtarzu modlili się inni kapłani: członek rodziny zmarłego ks. Janusz Rączka z archidiecezji krakowskiej i zaprzyjaźnieni z rodziną księża: Piotr Góra i Marcin Gałysa.
Ks. Musiałek podkreślił w swym słowie, że wobec śmierci śp. Wojciecha człowiek staje pełen bólu i milczenia, a jednocześnie z wiarą i nadzieją, że ten, który pozostawił żonę i osierocił 11-miesięczną Zuzię dostąpi uczestnictwa w radości nieba. Zachęcił, by nie przestawać wołać do Boga o miłosierdzie i stanąć z szacunkiem wobec tajemnicy cierpienia.
„U Pana Boga nie liczą się lata, ale dojrzałość duchowa. Stajemy z wiarą i ufnością, że Wojciech dojrzał już do nieba” – podkreślił kapłan.
Męża i ojca wspominała w ostatnich słowach nad trumną wdowa. Kilka lat wcześniej w tej samej świątyni przyrzekali sobie miłość i wierność małżeńską. Podkreśliła, że Pan Bóg połączył ich w niepowtarzalny sposób. „W końcu nie bez przyczyny mówiliśmy te same rzeczy w tym samym czasie, co nas samych często dziwiło, jak to jest możliwe. Wiem dokładnie, jakim tonem i co byś powiedział, co pomyślał w danej chwili. Wiem to, bo odczuwaliśmy świat bardzo podobnie” – zapewniła.
„Byliśmy do siebie podobni, a w tym, w czym byłam od Ciebie różna, będę się doskonalić, żeby pokazać Zuzi, jak wyjątkowy był jej tata – odważny, pewny siebie, bardzo honorowy i zawsze gotowy do bezinteresownej pomocy. Żyłeś tu i teraz, i zawsze mi powtarzałeś: po co się martwisz na zapas?” – podkreśliła pani Anna i zapewniła, że chce córkę nauczyć podobnej odwagi życia.
„Będzie wiedzieć dokładnie, jaki byłeś. Wszyscy o to zadbamy. I choć nie będzie Cię tu fizycznie, Zuzia będzie dorastać w poczuciu, że ma kochającą mamę i tatę. A Ty nam w tym pomożesz. Jestem o tym przekonana” – dodała.
„Ojcem nie byłeś na pokaz. Cały tym żyłeś! To Ty trzymałeś ją w ramionach jako pierwszy, to bicie Twojego serca słyszała w pierwszych godzinach po porodzie. To Ty przebierałeś pierwsze pampersy i kąpałeś ją codziennie przez całe 11 miesięcy. Bardzo nam na tym zależało. To był Wasz czas!” – powtórzyła.
„I pomimo że znaliśmy się pół naszego życia, teraz będę odkrywać Cię na nowo – w Zuzi, kiedy będzie pomalutku dorastać i pokazywać mi, w czym jest identyczna jak jej tata. Podarowałeś mi ją w prezencie urodzinowym i po coś się to wszystko zdarzyło. Wiem, że kiedyś wyjaśnisz mi, dlaczego. I najwspanialsze jest to, że to wszystko, co tu opisałam, Ty dobrze wiesz. A teraz pozostaje mi powiedzieć – kocham Cię, mój przystojniaku i dziękuję Ci całym sercem za wszystko. Czekaj tam na nas, opiekuj się nami i nigdy nas nie zostawiaj” – zakończyła.
Po Mszy śp. Wojciech Wawrzyniak spoczął w rodzinnym grobie na cmentarzu w Kętach.
Z inicjatywy przyjaciół Wojciecha utworzona została zbiórka, by wspomóc rodzinę tragicznie zmarłego narciarza. Link do zbiórki: https://zrzutka.pl/dhpzan
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.