Nie wolno szargać honoru i pamięci przedwojennej policji – rozmowa z J. Walaszczykiem
29 kwietnia 2021 | 11:50 | Waldemar Piasecki | Nowy Jork Ⓒ Ⓟ
Z Jackiem Walaszczykiem, prezesem zarządu Fundacji Pamięci Policji Państwowej II RP rozmawia Waldemar Piasecki.
Waldemar Piasecki: Kieruje Pan fundacją mającą przybliżać pamięć i wiedzę o przedwojennej Policji Państwowej. Dlaczego jest to ważne?
Jacek Walaszczyk: Fundacja Pamięci Policji Państwowej II RP stawia sobie za cel przywrócenie pamięci o polskich formacjach policyjnych I połowy XX wieku, w szczególności Policji Państwowej II RP, kultywowanie ich historii i tradycji, a także podtrzymywanie tradycji narodowej, pielęgnowanie polskości oraz rozwój świadomości narodowej, obywatelskiej, społecznej i kulturowej. Rolą Policji jest zapewnienie ładu i porządku publicznego oraz bezpieczeństwa poszczególnych obywateli. Powołaniem policjanta jest służba społeczeństwu. Ta misja wybrzmiewa nie tylko w rocie ślubowania, ale winna być również drogowskazem w codziennej służbie. Uznając to za bardzo ważny aspekt funkcjonowania współczesnej policji, chcemy również współczesnym policjantom przybliżyć etos służby funkcjonariuszy Policji Państwowej, którzy nie cofając się przed ofiarą życia mężnie stali na straży bezpieczeństwa współobywateli, którzy polegli na służbie dochowując wierności słowom złożonej przysięgi, których tak wielu poniosło śmierć z ręki okupanta niemieckiego i sowieckiego w okresie II wojny światowej. Dzisiaj, jak pewnie nigdy wcześniej, w dobie kryzysu wartości, który towarzyszy epoce konsumpcjonizmu i egocentryzmu, chcemy wskazywać drogę jaką podążali funkcjonariusze polskiej policji, pełniący służbę dla ojczyzny i współobywateli.
W.P.: Jak była rola policji w odtwarzaniu Polski Niepodległej i okresie międzywojnia?
– Policjanci mieli ogromny udział w odbudowie państwowości polskiej po 123 latach niewoli. Rola polskiego żołnierza jest powszechnie znana i doceniana, słusznie zresztą. Jednak niewielu uświadamia sobie zasługi jakie na polu odbudowy Polski ponieśli inni obywatele, którzy nie walczyli z bronią w ręku o jej niepodległość, a którzy swoją ciężką pracą, służbą budowali zręby polskiej administracji. Policja jest jej niezmiernie istotną częścią. Nie brakowało zresztą wśród policjantów osób, które walczyły o niepodległość z bronią w ręku. Byli wśród nich np. Legioniści, żeby choć wspomnieć komendanta głównego Policji Państwowej gen. Kordiana Zamorskiego, czy podinspektora Mariana Kozielewskiego, komendanta PP Miasta Stołecznego Warszawy, brata Jana Karskiego.
Policjanci tworzyli zręb państwowości polskiej. Ochotniczo stawali do służby dbając o bezpieczeństwo wewnętrzne tworzącego się państwa. Kiedy przyszło młodemu państwu walczyć w obronie niepodległości w roku 1920, policjanci stanęli z bronią w ręku walcząc z Sowietami. Do historii zapisała się bohaterska obrona Płocka, walki policyjnego szwadronu konnego w ramach Dywizjonu Huzarów Śmierci, czy 213 Ochotniczego Pułku Piechoty złożonego z funkcjonariuszy policji.
W okresie II Rzeczypospolitej istniały w kraju dwie formacje policyjne: Policja Państwowa i autonomiczna Policja Województwa Śląskiego. Ich funkcjonariusze pełnili ofiarną służbę, czego najlepszym dowodem jest liczba ok. 700 policjantów poległych na służbie.
Mało kto wie, że policjanci w latach dwudziestych strzegli granicy wschodniej RP, zastąpieni następnie przez Korpus Ochrony Pogranicza. Policjanci nie tylko ścigali sprawców przestępstw kryminalnych, ale także zajmowali się kontrwywiadowczą ochroną Państwa zwalczając szpiegów, komunistów, czy wszelką działalność antypaństwową.
Warto wspomnieć, iż polscy policjanci byli wśród założycieli Międzynarodowe Komisji Policji Kryminalnych, znanej dzisiaj jako Interpol. Przedstawiciele Policji Państwowej II RP zasiadali w jej najwyższych władzach.
Z upływem lat, pomimo trudnej sytuacji ekonomicznej kraju w latach jego odbudowy, polska Policji okrzepła, nabrała profesjonalizmu stając się w wielu aspektach wzorem dla innych krajów. Jako jedna z pierwszych policyjnych formacji na świecie Policja Państwowa umożliwiła służbę kobietom tworząc policją kobiecą. Stanowiła sprawny mechanizm troszczący się o egzekwowanie przepisów prawa, o ochronę bezpieczeństwa obywateli i porządek publiczny.
Wybuch wojny z Niemcami i szybkie tempo walk spowodowały fiasko planów wcielenia policji do sił zbrojnych, co odbiło się negatywnie na statusie policjantów podczas niemieckiej okupacji. Z nakazu władz państwa jednostki policji z okręgów zachodnich i południowych zostały wraz z administracją rządową ewakuowane na wschód, co miało tragiczne konsekwencje. Policjanci trafili w łapy Sowietów, stając się ofiarami tzw. zbrodni katyńskiej. Na posterunku pozostał garnizon warszawski pod wodzą wspomnianego podinsp. Kozielewskiego, zapisując w historii formacji jakże chwalebną kartę biorąc udział w bohaterskiej obronie stolicy.
Po 17 września, po agresji Armii Czerwonej na Polskę, to pełniący na swoich posterunkach służbę polscy policjanci stali się pierwszymi ofiarami represji sowieckich. Obrona Gdyni, czy Grodna, udział w walkach w rejonie Łucka, Kowla, czy Lwowa to przykłady bohaterskich walk policjantów w obronie Ojczyzny. Straty wśród korpusu policyjnego we wrześniu 1939 roku szacuje się na około trzy tysiące poległych.
Obaj agresorzy, Niemcy i Sowieci, zdawali sobie sprawę z patriotycznych postaw polskich policjantów, dlatego też tę grupę zawodową potraktowali szczególnie wrogo. Pierwsze rozstrzeliwania policjantów miały miejsce już we wrześniu 1939, żeby przywołać zbrodnie niemieckie w Bydgoszczy. Lasy piaśnickie i szpęgawskie to miejsca masowych egzekucji obywateli Polski przeprowadzonych przez Niemców od jesieni 1939 roku, wśród których było wielu policjantów. To był początek krwawej okupacji i eksterminacji narodu polskiego przez okupanta niemieckiego.
Nie mniej tragiczne losy czekały funkcjonariuszy polskiej Policji pod okupacją sowiecką. Zbrodnie sowieckie dotknęły nie tylko tych z nich, którzy służyli na terenach Rzeczypospolitej zajętych przez wojska ZSRR. Wielu policjantów z zachodnich województw, którzy wykonując rozkaz ewakuacji znaleźli się na wschodzie kraju, zostało zabitych, bądź trafiło do niewoli. Znaleźli się w obozie specjalnym NKWD na wyspie Stołbnyj na jeziorze Seliger opodal miasteczka Ostaszków. O ile spośród polskich żołnierzy Sowieci zatrzymali głównie oficerów, o tyle policjantów aresztowano wszystkich bez względu na stopień, postrzegając ich jako polskich patriotów, „zawziętych wrogów władzy radzieckiej, pełnych nienawiści do ustroju radzieckiego”, jak pisał o nich Beria w notatce do Stalina. Obóz ostaszkowski był największym obozem dla jeńców polskich i obozem o najostrzejszym rygorze. Złym warunkom bytowym towarzyszył niedostatek żywności, wszelkim standardom urągał stan sanitarny, wobec czego śmiertelność była wysoka.
Kilka dni temu, w dniu 5 marca minęła kolejna rocznica wydania przez władze ZSRR rozkazu wymordowania polskich więźniów Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa oraz więzień zachodniej Białorusi i Ukrainy. Na mocy tej decyzji w okresie od 5 kwietnia do połowy maja 1940 r z obozu ostaszkowskiego wysłano do Kalinina 6287 więźniów, których w piwnicach tamtejszej siedziby NKWD zamordowano strzałami w tył głowy. Zgładzonych bez sądu i wyroku, za to tylko, że nosili polskie mundury i wiernie służyli Rzeczypospolitej, wrzucono do zbiorowych bezimiennych dołów śmierci w Miednoje. Ziemia miała na zawsze ukryć tę zbrodnię. Nie udało się jednak, dzisiaj w miejscu spoczynku polskich policjantów znajduje się Polski Cmentarz Wojenny. Pamięć o naszych bohaterach trwa i trwać będzie! O to między innymi dba nasza Fundacja.
W.P.: Zdecydowanie mniejsza jest wiedza o policyjnym udziale w Państwie Podziemnym…
To prawda. Wynika to z szeregu uwarunkowań obiektywnych , ale i subiektywnych związanych choćby z oficjalnie przyjętą po wojnie narracją władz Polski Ludowej. Udział polskich policjantów w konspiracji był nie tylko przemilczany, czy dezawuowany. Funkcjonariusze Polskiej Policji Generalnego Gubernatorstwa przedstawiani byli przez władze PRL-u wręcz jako niemieccy kolaboranci.
A warto przecież przypomnieć, że tuż po klęsce wrześniowej, kiedy generał Tokarzewski-Karaszewicz przystąpił do tworzenia konspiracyjnej Służby Zwycięstwu Polski, w tym samym czasie w Warszawie podinspektor Marian Kozielewski rozpoczął organizowanie konspiracyjnych struktur w ramach policji zwanych Firma Asekuracyjna POL.
Wielu, nie tylko oficerów, ale i szeregowych Policji czynnie włączyło się w walkę konspiracyjną. Wielu z nich przypłaciło to śmiercią. Pewna część funkcjonariuszy należała do komórek konspiracyjnych państwa podziemnego, przekazując informacje na temat działań niemieckich służb porządkowych. Jako funkcjonariusze PP byli w szczególnie trudnej sytuacji. Zmuszeni byli do wykonywania zadań służbowych kłócących się niekiedy z postawą Polaka-patrioty. Pozostawali pod ciągłą obserwacją niemieckiego okupanta. W ich przypadku środki ostrożności posunięte były wyjątkowo daleko. Każde działanie obarczone było ogromnym ryzykiem. Z racji tej policjanci podejmowali działania kamuflażowe, aby zminimalizować ryzyko wykrycia przez okupanta.
Służba dla Polskiego Państwa Podziemnego wymagała zachowania zasad konspiracji, co utrudnia dzisiejszym badaczom pełne rozeznanie się w jej skali i charakterze. Zachowana dokumentacja jest często fragmentaryczna, niekompletna i niedająca jednoznacznego obrazu, co dodatkowo komplikuje sprawę.
W.P.: Wizerunek formacji bardzo łatwo obciążany jest stereotypem tzw. Policji Granatowej, często portretowanej jako zdradzieckiej, kolaboracyjnej czy nawet zbrodniczej. Czy Pan się z tym zgadza?
– Jak wcześniej wspomniałem, oficjalna polityka władzy ludowej przez dziesięciolecia skazywała policjantów polskich na hańbę za rzekomą kolaborację z Niemcami. Zdawać by się mogło, że po trzydziestu latach upadku komunizm w Polsce historia polskich formacji policyjnych zostanie odkłamana. Niestety taka narracja przebija się i dzisiaj w niektórych publikacjach m.in. Jana Grabowskiego.
Warto przypomnieć, iż w dniu 30 października 1939 r. wyższy dowódca SS i Policji Friedrich Wilhelm Krüger wydał odezwę, w której pod groźbą najsurowszych kar zobowiązał wszystkich funkcjonariuszy polskiej policji, jeśli znajdowali się w służbie czynnej w dniu 1 września 1939 r., do zgłoszenia się w najbliższym urzędzie Policji Niemieckiej lub w Starostwie Niemieckim. Ci, którzy mieli szczęście przeżyć wojnę 1939 r. i nie trafić do niewoli okupanta sowieckiego, a którym nie udało się ewakuować do Rumunii, na Węgry, czy na Litwę, zostali postawieni przed koniecznością wstąpienia w szeregi Polnische Polizei. Przedwojenni Polsce policjanci nie wstępowali do tej formacji dobrowolnie, zostali do niej wcieleni przymusowo. Ci którzy odmówili, często trafiali do obozów śmierci, jak np. przodownik Michał Szabuniewicz, przed 1939 r. komendant posterunku PP w Raczkach (suwalskie) zamordowany w KL Gusen. Nota bene, w tym samym obozie rok wcześniej został zamordowany Marian Borzęcki, komendant główny Policji Państwowej.
Do policyjnej służby w Generalnym Gubernatorstwie trafiali też policjanci przymusowo wysiedleni z Wielkopolski i Pomorza, a nawet z obozów jenieckich, jak np. nadkom. Kazimierz Mięsowicz, który został zwolniony z obozu jenieckiego Oflag VI E w Dorsten i pod konwojem przewieziony do GG, gdzie musiał podjąć służbę w Polnische Polizei. Odmowa podjęcia pracy w policji GG traktowana była jako sabotaż zarządzeń władz i karana osadzeniem w obozie koncentracyjnym lub śmiercią.
Z jednej więc strony policjanci zostali zmuszeni do służby w Policji „granatowej” GG, ze wszelkimi tego konsekwencjami, jak wykonywanie rozkazów władz okupacyjnych, z drugiej zaś, każdy starał się zapewnić sobie i rodzinie środki do przeżycia wojny. Zdarzało się niestety, że Polska Policja, czy Polska Policja Kryminalna w Generalnym Gubernatorstwie były wykorzystywane przez okupanta do działań skierowanych przeciwko polskiemu społeczeństwu.
W ekstremalnej sytuacji wojny i okupacji każda osoba przechodziła sprawdzian charakteru. Dzisiaj trudno nam sobie nawet wyobrazić dylematy wyborów, przed jakimi stawali Polacy. Wykonać rozkaz władzy niemieckiej, w niezgodzie z własnym sumieniem, czy odmówić i narazić się na śmierć? Dać schronienie Żydowi narażając na śmierć siebie i swoją rodzinę? Łatwo dzisiaj to oceniać bez głębszego namysłu i w oderwaniu od ówczesnej sytuacji. Każda próba opisu zachowań poszczególnych osób podczas wojny bez poznania ich motywów i przede wszystkim zrozumienia realiów, w jakich działali obarczona będzie błędem i stawia pod znakiem zapytania profesjonalny warsztat naukowy historyka. Tymczasem w publikacjach Jana Grabowskiego, każdy, kto ma wiedzę w tym temacie, dostrzeże, że argumenty i materiały dobierane są pod z góry przyjętą tezę, ignorując archiwalia im przeciwstawne, a więc niewygodne. Klasycznym przykładem niech będzie manipulacja źródłami archiwalnymi przy opisaniu charakterystyki Mariana Kozielewskiego w książce pt. „Na Posterunku”. Dokument, na który Grabowski się powołuje (ze zbiorów Archiwum Akt Nowych w Warszawie, sygn. AK, 203-III-124, Notatka Ppłk. Kozielewski Marian, b.d., k. 113.) nigdzie nie zawiera słów „Mało inteligentny i służbista,” które zostały przez niego dodane i fałszują wymowę wypowiedzi.
Tym bardziej nie wolno generalizować i traktować całej formacji Polskiej Policji jednakowo. Takie uproszczenie jest wyjątkowo krzywdzące i powiela bezkrytycznie frazesy komunistycznej propagandy okresu stalinizmu. Taka postawa wywołuje moją niezgodę.
W.P.: Elementu kolaboracji „granatowych” nie da się całkowicie zmarginalizować. Sam Marian Kozielewski oceniał to zjawisko na około 25 procent stanu osobowego i piętnował.
– Oczywiście nikt rozsądny nie neguje, że kolaboracyjne zachowania występowały wśród funkcjonariuszy Polskiej Policji, czy Polskiej Policji Kryminalnej, zwłaszcza tych, którzy służbę w policji rozpoczęli w czasie okupacji. Niektórzy ulegali pokusie kolaboracji, kierując się egoistycznymi i kryminalnymi motywami.
Ekstremalna sytuacja wojny totalnej deprawuje jednostki słabe. Zrelatywizowanie i upadek norm moralnych w warunkach wojny jest niestety rzeczą nieuniknioną, szczególnie w tak okrutnych realiach niemieckiej okupacji w latach 1939-1945. Rozstrzygając dzisiaj o tym, kto w czasie niemieckiej okupacji zachowywał się godnie, a kto był kanalią, oceniając ludzkie zachowania w sytuacjach skrajnych należy dochować szczególnej staranności hołdując idei „sine ira et studio”.
W.P.: Jest wiele faktów niezwykle patriotycznych postaw przedwojennych policjantów, którzy odgrywali wielką rolę w Polsce Podziemnej. Choćby wspominany Marian Kozielewski, brat legendarnego Jana Karskiego…
– To postać niezwykła. Jego biografia jest świetnym scenariuszem na film sensacyjny. Żołnierz Legionów Polskich, członek Polskiej Organizacji Wojskowej, oficer Policji Państwowej, Komendant Wojewódzki PP we Lwowie, a następnie Komendant PP m.st. Warszawy, formacji, która bohatersko włączyła się w obronę stolicy, jeden z autorów raportów o sytuacji w okupowanej Polsce, które ujrzały światło dzienne dzięki jego bratu Janowi Karskiemu. Jak wspomniałem, Marian Kozielewski to jeden z twórców konspiracyjnych struktur w ramach policji. Aresztowany w maju 1940 r. wraz z 69 podległymi mu oficerami policyjnymi zaangażowanymi w działalność konspiracyjną, został osadzony na Pawiaku, a następnie w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Zwolniony dzięki zabiegom konspiracyjnym i zaangażowaniu żony Jadwigi, powrócił do Warszawy w maju 1941 roku, gdzie przystąpił do tworzenia Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa (PKB)- formacji policyjnej Państwa Podziemnego, której został komendantem głównym (Głównym Inspektorem).
Wziął udział w Powstaniu Warszawskim, gdzie odniósł ciężkie rany. Po zajęciu Polski przez Sowietów był poszukiwany zarówno przez rodzimą bezpiekę, jak i NKWD, ukrywał się, by najpierw wydostać się z Polski do Francji, gdzie służył w Polskich Oddziałach Wartowniczych, a w 1947 r. do Kanady i ostatecznie do USA, gdzie zmarł tragicznie. Ten żołnierz i oficer Policji był czterokrotnie odznaczany Krzyżem Walecznych, a także Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari i innymi wysokim odznaczeniami. Podinspektor Marian Kozielewski pozostaje dla nas wzorem patrioty. W 100-lecie powołania Policji Państwowej, Komenda Stołeczna Policji ogłosiła go swoim patronem.
Oprócz brata Jana Karskiego, w świadomości historycznej Polaków funkcjonuje niewielu przedwojennych funkcjonariuszy Policji Państwowej , choć nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że byli policjantami. Warto wspomnieć chociażby o aspirancie Janie Piwniku ps. „Ponury”, cichociemnym, legendarnym partyzanckim dowódcy Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich, poległym w walce z Niemcami na Nowogródczyźnie, czy komisarzu Bolesławie Kontrymie ps. „Żmudzin”, również cichociemnym, szefie Centrali Służby Śledczej PKB i zastępcy Komendanta Głównego PKB, powstańcu warszawskim; po wojnie był aresztowany przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i zabity z wyroku sądu. Szczątki Kontryma zostały odkryte i zidentyfikowane podczas prac ekshumacyjnych przeprowadzonych w Kwaterze „na Łączce” na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Na pamięć zasługuje też wiele innych mniej znanych postaci, jak np. aspirant Bronisław Marchlewicz, kierownik Komisariatu Policji w Otwocku, odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, przodownik Stanisław Ostwind-Zuzga, najwyższej rangi dowódca pochodzenia żydowskiego w polskiej konspiracji w czasie II wojny światowej, inspektor Władysław Goździewski, ostatni Komendant Wojewódzki PP we Lwowie, jeniec obozu NKWD w Griazowcu, żołnierz Armii Polskiej w ZSRR gen. Władysława Andersa, szef ochrony w obozie polskich uchodźców w Masindi (Uganda) w czasie II wojny światowej, czy inni, nieznani z nazwiska polscy policjanci.
W.P.: Ogólnie mniej wiadomo na temat Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa, policji Państwa Podziemnego stworzonej przez Kozielewskiego. Dlaczego?
– Policja jest nieodzownym elementem każdego Państwa, tak samo było z Polskim Państwem Podziemnym w okresie II wojny światowej. Struktury Polskiego Państwa Podziemnego obejmowały całe terytorium II Rzeczpospolitej. Opisując ten fenomen przez lata akcentowano aspekty militarne, walkę partyzancką, akcje sabotażowe, czy Powstanie Warszawskie. Tymczasem w jego strukturach funkcjonował również pion cywilny z polską administracją, prasą, tajnym nauczaniem, sądami cywilnymi i specjalnymi, czy wreszcie podziemną policją. Dziesiątki tysięcy cichych bohaterów, którzy dla Ojczyzny gotowi byli poświęcić wszystko.
Państwowy Korpus Bezpieczeństwa, podporządkowany Departamentowi Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu na Kraj, stanowił zalążek przyszłej służby policyjnej. Jego struktury działały na obszarze całego Generalnego Gubernatorstwa. Szacuje się, że w lutym 1944 PKB liczył 463 oficerów i około 11 tysięcy funkcjonariuszy. Oprócz PKB powołano również Straż Samorządową, organizowaną w gminach wiejskich celem zapewnienia porządku i bezpieczeństwa publicznego i współdziałania z PKB w zakresie zwalczania przestępczości kryminalnej. Poza nielicznymi wyjątkami, jak prace Waldemara Grabowskiego i Janusza Marszalca, brak jest opracowań naukowych czy publicystycznych na temat PKB. To temat niełatwy do opracowania, m.in. z uwagi na bardzo niekompletne i rozproszone archiwalia. Wyjątkowo trudno na ich podstawie odtworzyć zarówno proces tworzenia się, jak i funkcjonowania PKB, czy Straży Samorządowej.
W.P.: Formacja ta robiła wiele w by tępić haniebne postawy i czyny tych policjantów granatowych, którzy decydowali się na współudział w hitlerowskich zbrodniach okupacyjnych…
– Prof. Andrzej Misiuk ocenia, że w połowie 1944 r. co drugi oficer Policji działał w PKB. Jednym z zadań tej formacji było rozpracowywanie kolaborantów, w tym również w szeregach Polskiej Policji i Polskiej Policji Kryminalnej GG. Policjanci działali jednak nie tylko w formacjach policyjnych Delegatury Rządu na Kraj, ale i w szeregu innych organizacjach podziemnych różnych nurtów politycznych. Opór wobec okupanta przyjmował też formy indywidualnej często żywiołowej działalności poszczególnych policjantów, bez formalnego włączenia się w struktury konspiracji.
Oficerowie Polskiej Policji wywodzący się z Policji Państwowej II RP dbali o morale wśród podległych funkcjonariuszy. Starali się tępić przypadki kolaboracji z okupantem, czy demoralizacji, choć przy zachowaniu stosownych środków ostrożności. W znaczącej mierze przełożeni niemieccy uznawali ich za element niepewny, często wrogi. Już pierwsze przypadki włączenia Polskiej Policji do udziału w egzekucjach spowodowały interwencje wyższych oficerów PP u władz niemieckich o zaprzestanie wykorzystywania Polskiej Policji do akcji eksterminacyjnych.
Policjanci często zajmowali się przygotowaniem akcji dywersyjnych, zwłaszcza rozpracowaniem wywiadowczym wnosząc istotny wkład w działalność Kedywu. Warto w tym kontekście wspomnieć Józefa Kozielewskiego, brata Mariana, funkcjonariusza Dyrekcji Policji Kryminalnej w Warszawie i jego udział w przygotowaniu zamachu na Franza Kutscherę, dowódcę SS i Policji na dystrykt warszawski GG.
Działalność konspiracyjna kłóciła się z tolerowaniem przestępczych zachować wśród funkcjonariuszy Polnische Polizei, czy ich kolaboracji z Niemcami. Nie można im było zaradzić bezpośrednio, z uwagi na reakcję okupanta niemieckiego. W miarę możliwości funkcjonariuszy takich odsuwano od zadań, które mogły przynieść szkodę polskiemu społeczeństwu. W przypadkach najcięższych przewinień funkcjonariuszy takich sądy podziemne karały śmiercią. Wykonawcami wyroków śmierci wydanych przez sądy podziemne byli również policjanci.
W.P.: Nie odnosi Pan wrażenia, że uogólniony i negatywny obraz Policji Granatowej jest spuścizną powojennej propagandy komunistycznej starającej się zniszczyć wszystko co wiązało się z II RP. Czy ten obraz nie powinien być odkłamywany z rzetelnym ważeniem prawdy we wszystkich jej aspektach?
– Policja „granatowa” GG postrzegana jest często jako element systemu okupacyjnego. Niewątpliwie wpływ na negatywne postrzeganie tej formacji miały przypadki demoralizacji, czy kolaboracji niektórych jej funkcjonariuszy z okupantem. Wokół tej problematyki narosło wiele emocji kształtujących obiegowe i bardzo uproszczone negatywne opinie umacniane przez lata przez propagandę PRL widzącą w niej synonim ucisku i upodlenia. Dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 15 VIII 1944 r. rozwiązywał Policję Państwową (tzw. policję granatową) uznając, że formacja ta „stała na usługach okupantów”. Jednocześnie jej byłych funkcjonariuszy poddano procesowi weryfikacji i rehabilitacji przez Komisję rehabilitacyjno-kwalifikacyjna dla byłych policjantów. Warto tu przywołać fakt, iż pomimo negatywnego nastawienie władz i represyjnego charakteru Komisji rehabilitacji nie uzyskało jedynie 556 spośród ponad 15 tys. funkcjonariuszy Polskiej Policji i Polskiej Policji Kryminalnej GG.
Działania policji „granatowej” były wypadkową bardzo wielu często przeciwstawnych czynników. Władze okupacyjne dążyły do maksymalnego jej wykorzystania do swoich celów, z kolei Polskie Państwo Podziemne wymagało od policjantów podporządkowania się interesom narodu polskiego i polskiej racji stanu. W tej skomplikowanej rzeczywistości musiały się odnaleźć poszczególne jednostki, poszczególni jej funkcjonariusze. Na tej grupie zawodowej odbijały się wszystkie negatywne procesy jakie przechodziło polskie społeczeństwo czasu wojny i okupacji. W jakże skomplikowanej i tragicznej sytuacji kształtowały się różne postawy polskich policjantów, od kolaboracji z okupantem do pełnego włączenia się w ruch oporu.
Jednoznaczna ocena funkcjonowania Polskiej Policji GG nie jest chyba możliwa, z uwagi ma złożoność tej problematyki, brak kompletnych i wiarygodnych materiałów źródłowych. Stanowi z pewnością jeden z bardziej wymagających obszarów badawczych dla polskiego historyka.
W.P.: Wielu bohaterów Polski Podziemnej uhonorowanych zostało pośmiertnymi nominacjami generalskimi. Czy to się także należy pułkownikowi Marianowi Kozielewskiemu, ewidentnie zasłużonemu podczas wojny od czasu obrony Warszawy w kampanii wrześniowej, poprzez formowanie konspiracji w szeregach policyjnych za co zapłacił uwięzieniem w KL Auschwitz, stworzenie policji Państwa Podziemnego, aż po ściganie go przez polską bezpiekę i sowieckie NKWD po wojnie? Uratował go brat Jan Karski organizując ucieczkę przed tym pościgiem.
– Nie ulega wątpliwości, iż Marian Kozielewski to wybitna postać w historii polskiej Policji. Pamiętajmy, że to on w dużej mierze ukształtował swojego młodszego brata Jana – kuriera i emisariusza władz Polskiego Państwa Podziemnego, który w 1942 roku przyjął jako swój pseudonim nazwisko Karski.
Wydaje się że brak jest jednolitej polityki państwa w kwestii pośmiertnych awansów, zwłaszcza wśród nie-żołnierzy. Pamiętamy o mianowaniach na wyższe stopnie wojskowe i służbowe ofiar Zbrodni Katyńskiej, które miały miejsce w roku 2007 z inicjatywy Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Na liście żołnierzy i funkcjonariuszy przedstawionych wówczas do awansu nie znalazły się jednak wszystkie ofiary tzw. Zbrodni Katyńskiej. Po tej dacie również miało miejsce kilka pośmiertnych awansów żołnierzy polskich zamordowanych w 1940 r. w ZSRR.
Niestety w zapomnieniu pozostają inne ofiary zbrodni sowieckich spośród funkcjonariuszy Policji Państwowej i Policji Województwa Śląskiego, polegli, czy zabici po agresji sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939. Ponadto w awansach zupełnie pominięto funkcjonariuszy pomordowanych przez okupanta niemieckiego, czy wreszcie tych, zasłużonych, którym udało się przeżyć wojnę.
Awans generalski dla Mariana Kozielewskiego byłby ważnym sygnałem, że Ojczyzna i o nich pamięta, a czyny potrafi ważyć godnie i sprawiedliwie.
Pułkownik Marian Kozielewski, Komendant Policji Państwowej m.st. Warszawy, Główny Inspektor Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa, patron Komendy Stołecznej Policji w Warszawie był jednym z najwybitniejszych oficerów polskiej policji. Moim zdaniem, szlify generalskie należą się Mu nie mniej niż jego bratu. Nasza Fundacja popiera tę słuszną ideę. Uważamy ją za sprawiedliwy i należny gest pamięci.
***
Jacek Walaszczyk, wyższy oficer Policji, jej przedstawiciel w policyjnych organizacjach międzynarodowych. Pasjonat historii Polski i polskich formacji policyjnych, twórca i administrator portalu www.policjapanstwowa.pl, jeden z założycieli Fundacji Pamięci Policji Państwowej II RP i prezes jej Zarządu.
Fundacja Pamięci Policji Państwowej II RP została założona w roku 2019 przez pasjonatów historii i potomków funkcjonariuszy Policji Państwowej w celu kultywowania historii i tradycji polskich formacji policyjnych I połowy XX wieku, w szczególności z okresu II Rzeczypospolitej, podtrzymywania tradycji narodowej, pielęgnowania polskości oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej, społecznej i kulturowej.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.