O. Zollner: Kościół składa się ze świętych i grzeszników i dlatego potrzebuje odnowy
16 września 2021 | 18:06 | Piotr Dziubak (KAI Rzym) | Rzym Ⓒ Ⓟ
– Okres pandemii i lockdownu jest czasem, w której znacznie wzrósł poziom przemocy fizycznej wobec najsłabszych i małoletnich, w tym przemocy seksualnej – mówi o. Hans Zollner SJ, członek Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich oraz dyrektor Centrum Ochrony Dziecka na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. W rozmowie z KAI ekspert omawia zjawisko pedofilii w szerokim kontekście historycznym, medycznym, a także kościelnym. O. Zollner nawiązuje też do rozpoczynającej się w niedzielę w Warszawie konferencji o ochronie małoletnich w Kościołach Europy Środkowo-Wschodniej przyznając, że jest ona dużą szansą dla całego naszego regionu.
KAI: Jak Ojciec ocenia okres lockdownu i jego wpływu na dzieci? Przeprowadzał Ojciec badania na ten temat.
– Pandemia bardzo źle wpłynęła na kwestię ochrony małoletnich i osób podatnych na zranienie w ogóle, ale szczególnie należy podkreślić dwie sfery. Osoby małoletnie, niepełnosprawne, osoby starsze, pary małżeńskie narażone na przemoc, nie mogły wychodzić z domu, nie miały normalnego kontaktu z innymi w pracy, w szkole, z biurami Caritas albo z jakąś inną organizacją pomocy. Często zdarzało się, że osoby w okresie lockdownu nie miały z nikim normalnego kontaktu poza współlokatorami, z osobami, z którymi przebywały w mieszkaniu. Dla wielu było to coś w rodzaju więzienia i to nie tylko uwięzienia psychicznego, ale wręcz fizycznego. To stanowiło ryzyko narażenia się na formy złego traktowania, wykorzystania psychicznego, fizycznego i seksualnego.
Już od początku pandemii było bardzo dużo podejrzeń, że liczba przemocy fizycznej wzrośnie, i wiele danych, które poznaliśmy, to potwierdza. Na przykład pojawiło się więcej osób w szpitalach z uszkodzonymi nogami, ze zranieniami na twarzy i na ciele, co wskazuje, że atmosfera była bardziej naznaczona przemocą z powodu faktu, że ludzie musieli bliżej ze sobą przebywać w ograniczonej przestrzeni, osoby zagrożone nie mogły wychodzić swobodnie na zewnątrz, a osoby agresywne były też dużo bardziej zestresowane i brakowało im możliwości znalezienia ujścia złych emocji.
Inną charakterystyką tej pandemii jest fakt, że na pierwszym planie stawia się ochronę zdrowia, gospodarkę, natomiast ochrona małoletnich została umieszczona na trzecim, czwartym miejscu listy priorytetów. Zauważyliśmy to w wielu częściach świata. Np. w Azji albo w Afryce, ludzie umierają z głodu, przez wojny, brakuje odpowiedniego systemu ochrony zdrowia i wystarczającego systemu edukacji. Tam ochrona małoletnich jest jeszcze słabsza. Ludzie z tych regionów mówią nam: najpierw musimy dać jeść naszym dzieciom, aby przeżyły. Cała kwestia przemocy fizycznej czy nadużyć seksualnych jest dla nas ważna, ale nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest przeżyć. Myślę, że coś podobnego wydarzyło się także w Europie. Wielka uwaga była zwrócona na zdrowie osoby i społeczności. Uwaga mediów z kolei była skierowana na liczbę zakażeń, na lockdown, na ograniczenia, na obowiązujące normy postępowania. Niekończący się lockdown, obostrzenia, stres psychiczny sprawił, że ludzie przestali rozmawiać, publikować, a politycy zaczęli mówić jeszcze mniej o kwestii ochrony małoletnich.
KAI: Czy można powiedzieć, że skala pedofilii zwiększa się?
– Tego nie możemy powiedzieć, ponieważ brakuje nam danych sprzed pandemii i z bieżącej sytuacji. Podejrzewam, że liczba wykorzystań zwiększyła się czy to w odniesieniu do bezpośrednich wykorzystań seksualnych, czy do wykorzystania on line. Ale chyba liczba ofiar nie zwiększyła się, ponieważ w tej sytuacji agresorzy nie mogli się swobodnie poruszać.
Jeśli zastanowimy się nad wykorzystaniem małoletnich w sporcie, w szkole, to w pandemii nie było okazji do takich bezpośrednich kontaktów. W tym sensie ofiary z okresu sprzed pandemii w rodzinie czy w jakiejś zamkniętej instytucji, np. domach dziecka, były wcześniej narażone na większe niebezpieczeństwo, na wykorzystanie. Być może, chociaż tego nie wiemy, liczba ofiar wykorzystania nie zwiększyła się bardzo, jeśli chodzi o bezpośrednie spotkania. Natomiast wszystkie dane mówią o bardzo dużym zwiększeniu przypadków wykorzystania w internecie. Ich liczba wzrosła w sposób wręcz przerażający.
KAI: Niedawno policja holenderska zamknęła platformę internetową, na której wymieniano się materiałami pornograficznymi. Pedofilia to także wielki biznes?
– To wielki biznes, o wiele bardziej powszechny niż byśmy sobie to w społeczeństwie wyobrażali. W czerwcu ubiegłego roku taka platforma została zamknięta w Niemczech. Było do niej zapisanych 40 tysięcy użytkowników. Tylko na tej jednej platformie. Kiedy dowiadujemy się o takich platformach, liczby są bardzo duże, i nie są to tylko Niemcy, ale ludzie z całego świata. Te liczby są tak duże, że jest bardzo trudno dotrzeć do każdego poszczególnego użytkownika i postawić mu akt oskarżenia. Z kolei w darknecie, w sieci, która jest poza radarem służb, trudno odkryć adresy sprawców. Ten rodzaj wykorzystania jest o wiele bardziej powszechny, niż ludzie, politycy, organizacje pozarządowe mogą to sobie wyobrazić.
KAI: Czego owocem jest pedofilia? Niektórzy twierdzą, że początków pedofilii można upatrywać w starożytnej Grecji, gdzie starsi mężczyźni wprowadzali w życie seksualne młodych chłopców.
– Przemoc seksualna, przemoc wobec osób młodszych, słabszych jest zjawiskiem, w którym wzięła udział cała ludzkość. To bardzo brutalne zjawisko. Całkiem niedawno oglądałem rysunki sprzed 90 tysięcy lat w jaskiniach na terenie Francji. Tam są ewidentne symbole genitaliów, żeby przestraszyć wrogów. Jeśli wróg tu przyjdzie, to musi wiedzieć, że go zgwałcimy. Przemoc seksualna była zawsze obecna w historii ludzkości.
Pedofilia w ścisłym znaczeniu nie jest zjawiskiem bardzo częstym. Mówi się o 1 procencie wśród mężczyzn i 0,5 procenta wśród kobiet na całym świecie. Chodzi tu osoby o preferencji pedofilskiej. Niestety w języku potocznym, także jak o tym mówią media, określenie pedofilia, pedofilski nie jest używane w znaczeniu psychiatrycznym. Według diagnozy psychiatrycznej zaburzenie pedofilskie można odnieść do osób, które przez przynajmniej sześć miesięcy mają fantazje seksualne albo odbywają stosunki z dziećmi przed okresem dojrzewania. Czyn pedofilski to czyn popełniony wobec osoby przed okresem dojrzewania. Jest to zjawisko relatywnie rzadkie i jest bardzo poważną patologią.
Psychiatrzy mówią, że osoby, które odczuwają popęd płciowy wyłącznie do dzieci, nie mogą być wyleczone. Zdecydowana większość wykorzystania seksualnego małoletnich nie została popełniona wobec dzieci, ale wobec nastolatków do osiemnastego roku życia. Nie mamy teraz czasu, żeby zgłębić temat starożytnej Grecji, ale tam istniały inne pojęcia kulturowe, osobowe, historyczne, etyczne, religijne, polityczne, które sprawiły, że efebofilia, tzn. wykorzystanie nastolatków, w niektórych miejscach i okresach historycznych, w niektórych sektorach polityki były (lub są jeszcze) promowane.
W Berlinie mieliśmy przypadek znanego profesora, który promował efebofilię i pedofilię jako pomoc dzieciom w wejściu w świat seksualności w relacji przyjaźni z dorosłym. Działo się to w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Był to owoc próby liberalizacji seksualności w oparciu o ideologię socjalistyczną, liberalistyczną.
Powtórzę: z punktu widzenia psychiatrii nie wiemy, skąd pochodzi to zaburzenie. Przedstawiane teorie nie są przekonujące. Mówi się, że pedofilia w ścisłym znaczeniu tego słowa, o czym mówiłem wcześniej, zatrzymuje rozwój psychoseksualny człowieka na poziomie wieku 15-16 lat. Pedofil pozostaje na poziomie rozwoju seksualnego i swoich preferencji chłopca w tym wieku. Nie odczuwa popędu seksualnego do osób w swoim wieku.
KAI: Czy pedofil zdaje sobie sprawę z krzywdy jaką sprawia, czy kieruje się tylko jakimś impulsem, jakby był pod wpływem narkotyków? Co wynika w tej kwestii z badań klinicznych?
– Są osoby, które zdają sobie z tego sprawę, że są kryminalistami, że wykorzystują dzieci, że dopuszczają się przemocy wobec nich. Są osoby, które zdają sobie sprawę z tego, że ich popęd seksualny nie jest normalny i że chciałyby się powstrzymać. Niektórym to się udaje. Są osoby, które chcą się powstrzymać i nie udaje się im to, tzn. wykorzystują seksualnie. Zdarzają się osoby, dla których to coś zupełnie normalnego i zdrowego dla nich i dla dzieci. Dlatego ciągle są aktywne grupy, które na poziomie polityki promują takie zachowania.
KAI: Czy według Ojca kastracja chemiczna jest dopuszczalna? Można ją zaakceptować moralnie?
– Nie można jej zrobić na siłę. Dyskusja na ten temat jest otwarta. Co zrobić, żeby potwierdzony pedofil nie wykorzystywał nigdy więcej? Nie można wtargnąć w mechanizm autodeterminacji i wolności człowieka. Jeśli on sam jest do tego przekonany, może poddać się kastracji chemicznej. W takim wypadku bez wątpienia powinien się jej poddać.
KAI: Duchowny przeniesiony do stanu świeckiego z powodu pedofilii musi pozostawić dom zakonny, plebanię, diecezję, miejsce w którym mieszkał. Jeśli nikt nie będzie sprawował nad nim opieki, a on już jako osoba świecka, będzie podobny do niewybuchu na placu zabaw, po którym biegają dzieci, ale nikt o tym niewybuchu nie wie. Będzie mógł się uaktywnić i zrobić komuś ponownie krzywdę?
– Oczywiście, że tak. To jest wielki problem. Jestem za tym, żeby przenosić takie osoby do stanu świeckiego. Ale osoba, która wykorzystała dziecko nie może w przyszłości pracować z dziećmi. Jeśli jest przeniesiona do stanu świeckiego, Kościół nie ma już żadnej kompetencji, żeby taką osobę nadzorować, albo żeby ją powstrzymywać. Często ludzie myślą, że wydalenie rozwiąże wszystko. Nie rozumieją, że problem robi się o wiele bardziej poważny. Jestem zwolennikiem wydalania takich osób, ale musi się to odbywać z jakimś planem bezpieczeństwa. Tak postępują w USA. Postanawia się, że sprawca co tydzień przychodzi do osoby, która go nadzoruje. Mówi, z kim był, z kim rozmawiał, co zrobił, jakie strony internetowe odwiedzał. Taka osoba nigdy nie powinna mieć dostępu do małoletnich.
PD: Czy taka osoba powinna przebywać w miejscu, gdzie można kontrolować jej każdy dzień?
– Nie mamy wystarczająco takich struktur. Mówimy o księżach, ale przykładowo: trener sportowy, który był w więzieniu pięć lat i był dwa lata na terapii. Po odbyciu kary jedzie do innego miasta. Kto go kontroluje? Nikt. Społeczeństwo i Kościół nie zdają sobie sprawy, że ciągła kontrola jest konieczna, żeby osoby, które naprawdę są niebezpieczne (nie są nimi wszystkie, ale pewien procent tak) powinny pozostać na zawsze pod kontrolą.
KAI: Papież Franciszek zrobił ogromny krok naprzód w kwestii ochrony małoletnich, ale przede wszystkim zaczął konkretnie działać wobec pedofilii. Pojawiły się zmiany w prawie kanonicznym. Przypadkom wykorzystania seksualnego ma być poświęcony oddzielny kanon. W zarysie zmian pedofilia jest porównana do zabójstwa.
– W ostatnich latach, powiedziałbym od 2010 roku, miało miejsce wiele zmian. Za pontyfikatu papieża Franciszka widać podjęcie zdecydowanych restrykcji wobec problemu wykorzystania. Cieszymy się z elementów już wprowadzonych. W grudniu 2019 roku papież podniósł granicę wieku dzieci na zdjęciach pornograficznych z 14 na 18 lat. Zniósł tajemnicę papieską w odniesieniu do przypadków wykorzystania seksualnego. Wprowadził odpowiedzialność biskupów, jeśli nie zachowują przyjętych norm w tej kwestii. Do tej pory przypadki wykorzystania były interpretowane jako złamanie szóstego przykazania. To bardzo denerwuje wiele ofiar wykorzystania, a dla ludzi spoza Kościoła jest zupełnie niezrozumiałe. Myślę, że lepiej będzie naśladować państwowe prawo karne w tej materii.
KAI: Co według Ojca powinno być przeniesione do prawa kanonicznego z prawa państwowego?
– W dalszym ciągu nie mamy w prawie kanonicznym zdefiniowanej roli ofiar w procesie kanonicznym. Na razie są osobami na zewnątrz procesu. Powinny mieć prawo bycia wysłuchanym i powinny mieć prawo do informacji na jakim etapie znajduje się proces. Na razie nie mają takiego prawa. Powinno się zdefiniować rodzaje wykorzystania i jakie za to są kary. Obecnie wszystko jest pozostawione do uznania sędziego, który prowadzi proces. Jeśli sędzia jest surowy, surowa będzie i kara. Jeśli sędzia będzie miłosierny w złym znaczeniu tego słowa, kara również będzie miłosierna. W prawie karnym państwowym gwałt na dziecku dziesięcioletnim jest zagrożony karą nie mniejszą niż pięć lat. Coś podobnego należałoby wprowadzić do prawa kanonicznego.
KAI: Według Ojca Kościoły lokalne idą równym krokiem z papieżem w kwestii wykorzystania seksualnego? Nie zamiatają spraw pod dywan?
– Kościół katolicki nie jest monolitem. Odkryłem to w ciągu wielu lat. Obraz jednego i zjednoczonego Kościoła jest bardzo daleki od rzeczywistości. Dużo zależy od sytuacji w danym kraju, dużo zależy od wrażliwości społeczeństwa. Na przykład w Afryce są kraje, które są bardzo do przodu, ponieważ mają żywe kontakty międzynarodowe, np. RPA. Są też kraje bardzo z tyłu, które nie prowadzą żadnej dyskusji. Choćby Demokratyczna Republika Konga, które ma katastrofalną sytuację polityczną z wojną domową w tle. Tam się bardzo mało dyskutuje. Tam gdzie panuje harmonia, są warunki do rozumowania, do myślenia. W Kościele, który jest obecny w 190 krajach, sytuacja zmienia się praktycznie z państwa na państwo.
KAI: A kiedy Ojciec Zollner patrzy na Polskę, to co widzi? Widzi Ojciec odwagę działania?
– Pierwszy raz pojechałem na konferencję do Krakowa i do Warszawy osiem lat temu. Wiele osób mówiło mi: wy mówicie o wykorzystaniach na Zachodzie, co oznacza społeczeństwo chore, zsekularyzowane; my w Polsce w czasie komunizmu nie mieliśmy takich przypadków. W przeciwnym razie komuniści mogliby uprawiać swoją propagandę. Wysłuchałem tego. Dwa, trzy lata później byłem ponownie w Polsce, kiedy wybuchł skandal z nuncjuszem Józefem Wesołowskim, który wykorzystywał małoletnich w kontaktach bezpośrednich i online. Później pojawiły się jeszcze inne przypadki. I powiedziano mi: tak, w czasach komunizmu były przypadki wykorzystania, komuniści wiedzieli o tym. Kiedy dowiadywali się o takim księdzu, wzywali go do siebie i mówili: wiemy o tobie. Pewnie nie chciałbyś, żeby ludzie się o tym dowiedzieli. Będziesz pracował z nami albo wybuchnie skandal.
Starałem się śledzić uważnie sytuację w Polsce. Obejrzałem obydwa filmy braci Sekielskich. Śledzę sprawy dotyczące zaniedbań biskupów. Pochodzę z Ratyzbony w pobliżu granicy z Czechami. To jedno z bardziej katolickich miejsc Bawarii. Też nie mogłem sobie wyobrazić, że w Kościele zdarzają się takie przypadki. Pochodzę z miasta, w którym papież Benedykt XVI był profesorem, gdzie mieszkał i myślał, że tu umrze.
Utożsamiam się z ludźmi z Polski, dla których Kościół był wszystkim. W ostatnich latach musiałem się przekonać, że piękno i dobro to nie wszystko, co zrobił Kościół, choć sam nigdy nie doświadczyłem czegoś podobnego do wykorzystania. Nic takiego mnie nie spotkało. Niestety, część naszego Kościoła nie jest taka. Utrata obrazu Kościoła walczącego z komunizmem, który sprawił, że wróciła demokracja, że jest wolność słowa, że mamy tak wielu bohaterów, także i w czasach „Solidarności”. Mogę to wszystko zrozumieć.
Niestety, w tamtym okresie i dzisiaj są osoby, które nie zrobiły tego, co chce Jezus jako Kościół, jako kapłani, jako biskupi. Są osoby, które postawiły na pierwszym miejscu własne pragnienia. To się zdarza w każdym społeczeństwie i lokalnym Kościele. Rozumiem, że jeśli ktoś zawdzięcza Kościołowi wszystko, tak jak ja, tak jak wielu księży i biskupów w Polsce, ponieważ dzięki Kościołowi mogli studiować, mieli przestrzeń wolności, zaufania, przyjaźni, utrata – powiedziałbym – idola przykładnego społeczeństwa, jest trudna. W Kościele są święci i grzesznicy. Każda osoba nosi w sobie aspekty świętego i grzesznika. Trzeba zwrócić uwagę na konieczność zbawienia. Myślę, że na niektóre wyobrażenia o Kościele perfekcyjnym, który zawsze umie stanąć na wysokości zadania, nakładają się i takie obrazy, które zupełnie nie odzwierciedlają rzeczywistości, dla której przyszedł Jezus.
KAI: Wiele sytuacji związanych z wykorzystaniem seksualnym małoletnich w Kościele ujrzało światło dzienne dzięki pracy dziennikarzy, ale też ich wytrwałości. Na początku oskarżano ich, że kłamią, że manipulują rzeczywistość. Mówiono nawet: jesteście przeciwko Kościołowi. Były też dwa filmy dokumentalne na ten temat w Polsce.
– Zaskakująco ta rzecz powtarza się wszędzie. Niestety przedstawiciele Kościoła boją się, żeby potwierdzić prawdę ze względu na racje, o których wspomniałem wcześniej. Potwierdzenie skandalu oznacza przyznanie się do tego, że są sprawcy, że są jacyś kryminaliści. Nie zdają sobie zupełnie sprawy, że ukrywając te sytuacje, nie przyznając się do nich, tworzą skandale jeszcze większe. W dzisiejszym społeczeństwie jeśli powiem publicznie, że popełniłem zbrodnię, jeśli to potwierdzę i poniosę konsekwencje, ludzie są bardziej skłonni mi przebaczyć. Natomiast jeśli będę kontynuował negowanie, będę ukrywał wszystko, jeśli podejmę jakieś negocjacje, żeby zmniejszyć moją odpowiedzialność, ludzie się wkurzają i mówią: oni nie umieją spojrzeć na rzeczywistość taką, jaką ona jest, nie umieją powiedzieć prawdy. Odczytuję słowa Jezusa w Ewangelii św. Jana (8, 32): prawda was wyzwoli. Jeśli będziemy ciągle negować, jeśli będziemy tłumić rzeczywistość, pewnego dnia wszystko wyjdzie na jaw. Na tym polega praca dziennikarzy, żeby mówić o rzeczywistości takiej, jaka ona jest.
Dziennikarz katolicki musi mówić o całej rzeczywistości. Nie tylko o wykorzystywaniu, ale i o zapobieganiu przemocy. Dziennikarze na całym świecie bardzo pomogli spojrzeć na rzeczywistość, która jest bolesna i trudna. Jest o wiele ciemniejsza niż niebiańskie miasto, które może chcielibyśmy mieć. Nie jesteśmy tylko civitas Dei [państwem Bożym – KAI]. Jesteśmy mieszaną rzeczywistością. Zapytam: dlaczego nie ufamy Bożemu przebaczeniu? W sakramencie pojednania mamy takie punkty istotne dla ważności sakramentu: rachunek sumienia, żal za grzechy, wyznanie grzechów, pokuta i zadośćuczynienie. Jeśli są one fundamentalne dla ważności sakramentu, powinny być jeszcze ważniejsze dla wewnętrznego pojednania w Kościele. Szczera spowiedź. Podczas spowiedzi musimy mieć dane, a nie jakieś ogólne gadanie, że może coś tam kiedyś… Jasno musisz powiedzieć, za co jesteś odpowiedzialny. Proporcjonalnie do uczynionej krzywdy trzeba wynagrodzić, żeby w miarę możliwości uzdrowić sytuację. Dla mnie to też pytanie o wiarę: dlaczego nie ufamy Bożemu Miłosierdziu? A zamiast tego tylko negujemy i próbujemy ukryć trudne sprawy.
KAI: Dla niektórych polskich duchownych konferencja o ochronie małoletnich w Kościele, która odbędzie się w Polsce, mogłaby rzucić zły cień na polski Kościół…
– Czy polski Kościół jest święty – zobaczymy. Jeśli nie jest święty, też będzie widać. Dla mnie ta konferencja jest okazją, żeby dokonać trzeźwej oceny: co dobrego się wydarzyło, a co złego. Także w czasie komunizmu Kościół polski miał wielu bohaterów. Darzę polski Kościół za to podziwem, ale z drugiej strony musimy zauważyć, że cała rzeczywistość nie była taka. Czego się bać? Myśleliśmy, że w naszym budynku żaden pokój nie wymaga remontu. Niestety tak nie jest. Ta konferencja może być okazją dla Kościoła w Polsce, żeby powiedzieć, co chcemy zrobić: że chcemy oddać sprawiedliwość ofiarom z przeszłości, że zajmiemy się prewencją wobec nadużyć. Nikt nie ma wątpliwości, nawet najwięksi wrogowie Kościoła, że zaangażowanie Kościoła w prewencję, w ochronę małoletnich jest dużo bardziej rozwinięte, niż to, co oferują rządy państw. Jakże wartościowe są szkolenia, które prowadzi o. Adam Żak w Ignatianum w Krakowie. Nie znam innej podobnej inicjatywy. Niestety to, co dobre jest przykrywane przez kłótnie, bo nie chcemy przyznać się do rzeczywistości. To jest zupełnie nieracjonalne i niezrozumiałe.
KAI: Patrząc w przyszłość: czy kandydaci do kapłaństwa, formacja w seminariach powinna się zmienić? Czy pójście na łatwiznę jest jeszcze możliwe?
– Kongregacja ds. Edukacji Katolickij i Kongregacja ds. Duchowieństwa opublikowały bardzo ważne dokumenty. Współpracowałem przy dokumencie z 2016 roku. Jestem konsultorem Kongregacji ds. Duchowieństwa. W tym dokumencie są powtórzone wyrażenia z 43. punktu posynodalnej adhortacji apostolskiej z 1992 roku św. Jana Pawła II „Pastores dabo vobis”. Napisał to papież, a nie jakiś psycholog: „Fundamentem formacji kapłańskiej w seminarium jest formacja ludzka. Ludzka to znaczy: relacje, emocje, seksualność, równowaga ludzka, motywacja”. Napisał to św. Jan Paweł II. Będę na to nalegał, aby zasady te były wprowadzane.
Niestety znam niewiele seminariów, które nie stosują się do dokumentu z 2016 roku, a tylko nieliczne seminaria robią to, co powinny robić wszystkie. Tu widzę wielki problem na przyszłość, ponieważ dobór kandydatów do kapłaństwa musi być odpowiedni.
Zawsze pytam biskupów: wiem, że chcecie mieć wielu księży, duże liczby, ale jeśli po pięciu latach kapłaństwa, z tych których wyświęciliście. Załóżmy, że było ich dziesięciu, a trzech odchodzi. Po co wam te liczby? Nie chcecie dokonać odważnego i trafnego wyboru? A jeden ksiądz, który wywołuje skandal, kosztuje was miesiące pracy, zabiera wam sen, kosztuje was dużo pieniędzy. Ilu księży odchodzi, bo ma problemy teologiczne albo duchowe? Prawie żaden. Dlaczego odchodzą od kapłaństwa? Zwykle ze względów uczuciowych, relacyjnych, seksualnych. Poważna analiza powinna skłonić do zmiany pracy w tych przestrzeniach.
KAI: Kandydaci do kapłaństwa nie spadają nie wiadomo skąd. To owoc społeczeństwa.
– Nie są inni od swoich rówieśników. W tym sensie nie są gorsi. Ale powinniśmy bardziej rozeznawać wybór i zdecydowanie lepiej towarzyszyć im w formacji. Myślę, że w Polsce jest wielu bardzo dobrych formatorów, szczególnie wśród zakonników. W wielu seminariach niestety tak jeszcze nie jest. Niektórzy myślą, że dobry proboszcz będzie dobrym formatorem w seminarium. Nie, to nie to samo.
KAI: W przypadku nadużyć w diecezji, w prowincji zakonnej, audyt odnośnie do podjętych działań powinny przeprowadzać osoby z zewnątrz tych instytucji, tak jak to było w przypadku Jeana Vaniera?
– Jeśli uda się znaleźć takie osoby, to jest to jak najbardziej godne polecenia. Można dostać obiektywną ocenę. Nie będzie oskarżeń o manipulacje.
KAI: Na co powinni zwracać dzisiaj uwagę rodzice? Co powinno wzbudzić niepokój?
– Jeśli rodzice widzą jakąś nagłą zmianę w zachowaniu dziecka, powinni się tym od razu zainteresować. Kiedy próba kontaktu fizycznego z własnym dzieckiem jest trudna, kiedy bez żadnego oczywistego powodu dziecko płacze, zamyka się w sobie (chociaż to mogą być oczywiście symptomy związane z innymi rzeczami), trzeba zachęcić dziecko, żeby podzieliłyosię tym, co się w jego życiu dzieje. Czasami jest to trudne dla dziecka, żeby zwierzać się własnym rodzicom. „Chcesz z kimś porozmawiać na ten temat?”. To jest bardzo ważne. Trzeba przekazać dziecku, że może rozmawiać o wszystkim, nawet jeśli sprawa wydaje się ogromnie trudna czy wstydliwa.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.