Konferencja Caritas Polska: człowiek, który ucieka ze swojego kraju, nie poradzi sobie sam
24 września 2021 | 04:00 | gie | Warszawa Ⓒ Ⓟ
– Żaden człowiek, który ucieka ze swojego kraju i pozostawia wszystko, sam sobie nie poradzi, jeśli drugi człowiek mu nie pomoże – powiedziała Czeczenka Raissa podczas konferencji pt. „Wszyscy w tej samej łodzi. Caritas wobec migrantów i uchodźców”, która odbyła się 23 września z okazji obchodzonego w najbliższą niedzielę 107. Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy.
Ks. dr Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska omówił bieżącą pomoc Caritasu udzielaną migrantom i uchodźcom w kraju i za granicą. Przedstawił wyniki ostatniej zbiórki na rzecz uchodźców z Afganistanu, przeprowadzonej w kościołach w całej Polsce 5 września 2021 r., podczas której dotychczas zebrano ponad 2 mln zł; zbiórka nie jest jeszcze zakończona i pieniądze nadal spływają. Część środków Caritas przeznaczy na pomoc dla Afgańczyków w obozach w naszym kraju, a część dla uchodźców z Afganistanu, którzy przedostali się do Pakistanu.
Jeśli chodzi o sytuację na granicy polsko-białoruskiej, to mimo starań, Caritas Polska nie została dopuszczona do udzielenia pomocy uchodźcom. Podobnie nie udzielono zgody Caritasowi Białorusi. Z tego co wiadomo, udało się dotrzeć na granicę tylko Białoruskiemu Czerwonemu Krzyżowi. – Cały czas czekamy na sygnał, ale musimy działać w granicach prawa. Gdy tylko będzie taka możliwość, zaczniemy udzielać pomocy – mówi ks. Iżycki.
Brat Cordian Szwarc OFM, zastępca dyrektora Caritas Polska powiedział, że Światowy Dzień Migranta powinien obudzić w nas wrażliwość na osobę migranta, który nie jest dla nas zagrożeniem, ale często jest jeszcze bardziej zalękniony niż my. – My czujemy się bezpiecznie, posiadamy dom, rodzinę, a spotykamy osobę, która jest zupełnie bezbronna, bo to, co my mamy, musiała w jednym momencie zostawić.
Katarzyna Witczak, studentka germanistyki z Poznania i koordynatorka wolontariuszy na misji Caritasu w obozie dla uchodźców na wyspie Lesbos, podzieliła się wrażeniami z wizyty w lipcu i sierpniu br. w obozie dla uchodźców w Karatepe – Pracowaliśmy w obozie, w którym przebywało ok. 4 tys. migrantów, połowa z nich to były dzieci. Uczyliśmy w Szkole Pokoju dzieci i dorosłych angielskiego, ale przede wszystkim staraliśmy się zorganizować dzieciom czas wolny, gry i zabawy. Udało nam się też otworzyć przedszkole, barwnie pomalowane, odbijające się od piasku pustyni za drutami. Po południu organizowaliśmy wspólne posiłki w Namiocie Pokoju. Był to ważny moment w ciągu całego dnia. Mieliśmy wtedy możliwość nawiązania bliższego kontaktu, co nie było łatwe ze względu na barierę językową, ale porozumiewaliśmy się „językiem miłości”, gestami i spojrzeniem – powiedziała wolontariuszka.
Renata Makuch, doradca zawodowy i psycholog międzykulturowy w Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas Polska w Warszawie, poruszyła temat działalności Centrów Pomocy Migrantom i Uchodźcom. Przedstawiła swoją drogę życiową, gdyż sama jest emigrantką z Litwy. Przyjechała do Polski 20 lat temu na studia psychologiczne. Jej własne doświadczenie emigrantki pozwala jej łatwiej docierać do ludzi, którzy szukają w Polsce pomocy.
Podczas briefingu obecni byli goście specjalni. Raisa, matka dwójki dzieci, która kila lat temu była zmuszona opuścić Czeczenię i dla której Polska stała się drugim domem. – Żaden człowiek, który ucieka ze swojego kraju i pozostawia wszystko, sam sobie nie poradzi, jeśli drugi człowiek mu nie pomoże – powiedziała Raissa. – Wyjechałam z Groznego z dwójką dzieci 2- i 3-letnich. Mój syn nawet wtedy jeszcze nie chodził, bo miał problemy ze zdrowiem. Zabrałam ze sobą tylko jedną reklamówkę i pięć smoczków, aby dzieci nie płakały.
Raissa przez pierwsze trzy lata przebywała w ośrodkach dla uchodźców na Targówku, a następnie w Lininie pod Warszawą. Obecnie pracuje jako konsultant kulturowy w Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas Polska w Warszawie. – To co ludzie mi dali, teraz mogę oddawać, pracując w Caritas Polska i pomagając migrantom – mówi Raissa.
Podczas dyskusji o sytuacji na naszej wschodniej granicy i nielegalnych uchodźcach Raissa powiedziała: – Nie rozumiem określenia „nielegalni migranci”. Jeśli człowiek ucieka ze swojego kraju w sytuacji zagrożenia, gdy jest zmuszony opuścić wszystko, jak można mówić o „nielegalnej migracji”. Uciekając z Czeczeni myślałam tylko, że ptaki mają gniazda a lisy nory, a ja nie mam swojego miejsca na ziemi. Myślałam, Boże, czy ja znajdę jakieś miejsce dla siebie i dzieci na tym świecie? Uciekłam do Polski i dzięki pomocy innych ludzi znalazłam tutaj swój dom – dodała.
Kolejny gość Volodymyr, ojciec pięciorga dzieci, po rozpoczęciu działań zbrojnych na Krymie w 2014 r. zdecydował się na wyjazd. – Decyzja zapadła szybko, gdy otrzymałem telefoniczne ostrzeżenie, że grozi mi aresztowanie. Spakowałem się w ciągu 24 godzin i wraz z rodziną uciekłem do Polski – mówi Vołodymyr. Dzięki pomocy Polaków i opiece udzielonej przez Caritas wynajął mieszkanie i oboje z żoną znaleźli pracę, a dzieci chodzą do szkoły. – Tutaj mogę spokojnie spać i bezpiecznie wychowywać dzieci, to jest moja życiowa motywacja – zakończył Vołodymyr.
Wszyscy uczestnicy konferencji otrzymali na zakończenie kolorowe kamyki pomalowane przez dzieci z Lesbos. – Niech to będzie kamyk do Waszego ogródka – żartował brat Cordian OFM.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.