Drukuj Powrót do artykułu

Prof. Sigov z Kijowa: piekło to sprawa poważna, nie kwestia emocji

14 kwietnia 2022 | 15:04 | Konstantin Sigov, tłum. Maria Żurowska | Kijów Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Reset Dialogues

– Piekło to sprawa poważna, nie emocjonalna ani uczuciowa. To nie slogan. Ten, kto z zimną krwią zrzucił nocą bomby na klinikę położniczą, zdaje się wychodzić wprost z piekła Dantego – pisze w tekście przesłanym KAI filozof prof. Konstantin Sigov, dyrektor Europejskiego Centrum Badań Humanistycznych w Narodowym Uniwersytecie Kijowsko-Mohylańskim.

Profesor Sigov, który jest dziś jednym z najbardziej znanych prawosławnych intelektualistów Ukrainy, w poruszającym świadectwie opisuje swoją drogę nawrócenia w czasach ZSRR. Jego bezpośrednią inspiracją stała się lektura Billi, otrzymanej podczas zagranicznej podróży oraz kontemplacja fresków w historycznej katedrze św. Zofii w Kijowie, zamienionej na muzeum. – Katedra Świętej Sofii zawsze była jakby posłańcem z innego świata. W okresie sowieckim chcieliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o tym świecie nieznanym, a jednak istniejącym, bo odczuwalnym; wiedzieliśmy, że tekst biblijny wyznacza jego przestrzeń i układ – wyjaśnia Sigov.

Jednocześnie ukraiński naukowiec nawiązuje do obecnej wojny na Ukrainie, domagając się jasnego stanowiska po stronie prawdy ze strony najwyższych autorytetów moralnych dzisiejszego świata. Stwierdza, że „wiele światłych osób wygłasza podniosłe, piękne przemówienia o pokoju, ale jeśli od razu na początku nie powiemy, że trwa wojna między dwoma suwerennymi państwami, agresorem, czyli państwem rosyjskim podporządkowanym reżimowi tyrana, a ofiarą agresji, państwem ukraińskim z ustrojem demokratycznym, jeśli sprawiedliwości nie stanie się zadość i nikt nie zostanie osądzony, jeśli zbyt szybko pójdziemy naprzód, to staniemy się wspólnikami obecnej przemocy.”

A oto świadectwo i refleksja Konstantina Sigova:

„Mój brat i ja nie zostaliśmy ochrzczeni jako dzieci. Nasi rodzice byli naukowcami, matka uczyła matematyki, ojciec kierował uniwersytecką katedrą informatyki, a jego ojciec, mój dziadek, także był wybitnym fizykiem, dyrektorem instytutu fizyki w Kijowie. Zawsze czułem głód wiary, ale dochodziłem do niej stopniowo. Moje pokolenie chciało czytać Biblię, bo w dzieciństwie nie mieliśmy do niej dostępu. Sowiecka cenzura zakazywała drukowania Biblii w ZSRR. Poza tym nikt nie miał prawa mieć choćby jednego jej egzemplarza. Ale nam w końcu udało się go zdobyć.

W latach 80., kiedy miałem około dwudziestu lat, w ramach wymiany studentów ze Słowacją wtedy zwanej Czechosłowacją, zdołałem wyjechać z ZSRR. Zaraz po przyjeździe na miejsce udałem się do kościoła. Była to naprawdę pierwsza rzecz, jaką zrobiłem! Ksiądz, kiedy dowiedział się, że przyjechałem z Kijowa, ofiarował mi egzemplarz Biblii. Był to najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałem, i którym mogłem się później dzielić z innymi. Od razu zagłębiłem się w lekturze, ale nie jest to książka do przeczytania w tydzień. Musiało jednak upłynąć wiele lat, zanim dostałem egzemplarz Biblii tylko dla siebie, taki egzemplarz, który mogłem wypełnić moimi notatkami i zakładkami, dzięki któremu mogłem prowadzić nieustający dialog z tekstem, albo, jak napisał Paul Ricoeur, 'przez kontakt z nim zrozumieć siebie’. Udało mi się to w roku 1986, roku katastrofy w Czernobylu. W dwa lata później, w przededniu pieriestrojki, poprosiłem o chrzest. Wszyscy troje, żona, syn i ja, przyjęliśmy chrzest tego samego dnia. Moja matka poszła za naszym przykładem, a potem przyszła kolej na ojca. W tamtym czasie to nie rodzice proponowali dzieciom tę opcję, ale odwrotnie…

Wiele zawdzięczam także katedrze Świętej Sofii w Kijowie, 'domowi domów’. Mogę tam spędzać całe godziny. Tam jest pięknie, spokojnie, i zawsze mniej lub bardziej pusto. Kontemplacja mozaik z XI wieku zawsze wywołuje we mnie tak samą silną, dobrze już znaną emocję. Ale wyraźnie czuję, że całe to piękno wyraża świat nieskończony, tak samo jak mozaiki w Rawennie, Wenecji, Konstantynopolu i Rzymie. Wszystko się ze sobą łączy. Mistrzowie z Kijowa udali się do Konstantynopola tworzyć mozaiki w katedrze, i już samo słowo 'Zofia’ nawiązuje do Świętej Sofii w Konstantynopolu, sławnej także dzięki swojej kopule, jednej z największych na świecie.

Mozaiki i freski tego rodzaju opowiadają przejmującą Historię, której się słucha z zapartym tchem i od której ja sam nie mogę się oderwać, wciągającej na podobieństwo ulubionego serialu kryminalnego… Mógłbym przypomnieć niezwykłą dramaturgię tych mozaik i ich cudowne piękno, które tak silnie kontrastowały z sowieckim otoczeniem. Ale to poczucie oczarowania wynika nie tyle z kontrastu z jakże brzydką sztuką sowiecką, co z ludzkich emocji wobec natury przemienionej przestrzenią, światłem, akustyką. Katedra Świętej Sofii zawsze była jakby posłańcem z innego świata. W okresie sowieckim chcieliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o tym świecie nieznanym, a jednak istniejącym, bo odczuwalnym; wiedzieliśmy, że tekst biblijny wyznacza jego przestrzeń i układ.

Jeszcze inne dzieło wywarło na mnie bardzo silny wpływ. Mam na myśli dzieło Nikołaja Gay’a, który w 19. wieku namalował genialny obraz zatytułowany 'Cóż to jest prawda?’. Obraz przedstawia stojącego w pełnym świetle Piłata w chwili, kiedy zadaje swoje sławne pytanie stojącemu w cieniu Jezusowi. W pełnym toku wojny i wobec całego tego manipulowania prawdą, jakie się odbywa na naszych oczach od wielu lat, wobec propagandy Kremla i odmowy nie tylko osądzenia sowieckich zbrodni, ale także uwzględnienia prób zrehabilitowania pamięci okresu stalinowskiego, to pytanie nabiera szczególnej aktualności. Niektórzy egzegeci chcą słyszeć ironię w słowach rzymskiego namiestnika, trochę tak, jak Stalin wyśmiał siłę militarną Watykanu pytając: 'A ile dywizji ma papież?’. Ale ja postrzegam tu Piłata jako człowieka, który nie jest w zgodzie ze sobą i nie może się oprzeć prawdziwemu zainteresowaniu. Może przypuszcza, że została popełniona omyłka i że osoba Jezusa kryje w sobie zagadkę, która równocześnie go pociąga i niepokoi. Patrząc na obraz słyszę ciszę zalegającą salę po tym pytaniu.

Obraz pokazuje, że jedyna odpowiedź jest wypisana na twarzy Jezusa, i że nie poda jej ani definicja prawdy, ani żadne przemówienie. Jezus tylko patrzy na tego, kto stoi naprzeciw Niego, kto ma władzę i nie może się zdobyć na uniknięcie przemocy. Ten, kto ucieka się do przemocy, jest pozbawiony prawdy nie tylko dlatego, że ponosi odpowiedzialność za zbrodnię, ale także dlatego, że sam sobie odmawia dostępu do prawdy. Blokuje ją. Zamiast światła i życia wybiera przemoc i śmierć. To karygodny błąd.

'Ja jestem drogą, prawdą i życiem’, powiedział Chrystus. Jeśli nie spróbujemy uzdrowić naszego języka, wszystkie, nawet najstarsze instytucje świata zostaną skompromitowane. Podczas gdy niektórzy podejmują wysiłek wyzwoleńczy, odmawiając współpracy, gotowej przerodzić się w kolaborację jak ta w okresie drugiej wojny światowej, inni poddańczo, niewolniczo odnoszą się do tyrana, który wciąż pokazuje światu spektakl ze swoją tyranią w roli głównej. Bomby spadają na Kijów i Ukrainę. Piekło to sprawa poważna, nie emocjonalna ani uczuciowa. To nie slogan. Ten, kto z zimną krwią zrzucił nocą bomby na klinikę położniczą, zdaje się wychodzić wprost z Piekła Dantego, który, jak wiemy, nie był autorem sentymentalnym. Ten żołnierz dodatkowo posługiwał się udoskonaloną lunetą, pozwalającą widzieć w ciemnościach, ale był ślepy. Cóż to jest prawda? Gdzie ona jest?

W rozgrywającej się teraz walce musimy dokonywać jednoznacznych wyborów. Pascal pisał już o tym pięć wieków temu: 'Dziwna i długa jest ta wojna, w której przemoc usiłuje uciemiężyć prawdę. Nawet wszystkie wysiłki, jakie przemoc podejmuje, nie mogą osłabić prawdy, a tylko bardziej ją podkreślają. Wszystkie światła prawdy nie mogą nic uczynić, żeby powstrzymać przemoc, a tylko bardziej ją irytują’. W przeciwieństwie do Pascala, który w dalszej części swojego rozważania obiecywał triumf prawdy, nie możemy mieć teraz takiej pewności. Bowiem miliony ofiar Gułagu i zbrodni stalinowskich nie doczekały się pełnej prawdy. Reżim Putina opiera się na kulturze amnezji, przyjmując starożytną zasadę 'damnatio memoriae’, czyli skazywania na zapomnienie, którą okrasza propagandą. Czy można zatrzymać tę wojnę bez zmiany mechanizmów rozpowszechniania kłamstw i przemocy?

Wiele światłych osób wygłasza podniosłe, piękne przemówienia o pokoju, ale jeśli od razu na początku nie powiemy, że trwa wojna między dwoma suwerennymi państwami, agresorem, czyli państwem rosyjskim podporządkowanym reżimowi tyrana, a ofiarą agresji, państwem ukraińskim z ustrojem demokratycznym, jeśli sprawiedliwości nie stanie się zadość i nikt nie zostanie osądzony, jeśli zbyt szybko pójdziemy naprzód, to staniemy się wspólnikami obecnej przemocy. I dalej będziemy uprawomocniać kłamstwo, które wciąż obowiązuje ze względu na fakt, że ZSRR, w przeciwieństwie do faszystowskich Niemiec, nie stanęło przed swoim norymberskim trybunałem. Możemy wzywać do pokoju ile tylko nam się spodoba, ale czy już stąpamy po chmurach w towarzystwie aniołów, czy jeszcze ciągle żyjemy na obszarze objętym tą dziwną i długą wojną, o której wspomniał Pascal?

Wróćmy więc do Biblii, mówiącej językiem bardzo jednoznacznym. W Biblii nie ma mowy o dyplomatycznym tańcu, ale o wojnie. Prorok Izajasz (rozdz. 10) przypomniał o śmierci asyryjskiego tyrana, który szczycił się przesuwaniem granic narodów, co w pełni zgadza się z zamiarami obecnego tyrana. A następnie Izajasz odwołał się (rozdz. 14) do „Satyry na śmierć tyrana” (króla Babilonu), człowieka, który „trząsł ziemią” i został strącony do Szeolu, świata zmarłych. Są to słowa prawdy, słowa Boże, współbrzmiące z naszą odwagą. W pewnym momencie pojawiają się cienie zmarłych. Nie do nas należy oceniać naiwność porównań z naszą obecną sytuacją. Te odniesienia pozwalają nam jednak stać i nie zginać karku. W naszym odczuciu Wielkanoc, Pascha, to właśnie to. Obawiamy się najgorszego, przeżywamy sceny piekielne, ale wiemy, że Zmartwychwstanie nadchodzi, a imperium zła musi ustąpić.”

Konstantin Sigov

***

Dane biograficzne:

31 maja 1962 roku: Konstantin Sigov urodził się w Kijowie,
1988 rok: przyjął chrzest razem z żoną i synem,
1992 rok: założył francusko-ukraińskie laboratorium na Uniwersytecie w Kijowie i kieruje jego pracami; także wykłada filozofię na Akademii Mohylańskiej w Kijowie,
2015 rok: założył stowarzyszenie Dzieci Nadziei, zrzeszające dzieci weteranów wojennych i uchodźców z rejonów wschodnich, naznaczonych prorosyjską propagandą,
2022 rok: postanowił zostać w Kijowie razem z jednym ze swoich synów, żeby świadczyć o przebiegu wojny.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.